Modlitwa Pańska - Ojcze Nasz

Wszystko o modlitwie, co nam pomaga, co nam przeszkadza, jak ją rozwijać
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7017
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3259
Podziękowano: 3486
Płeć:

Nieprzeczytany post

Czy wiedzieliście że Ojcze Nasz ma korzenie semickie? Albo że ta modlitwa ma znaczenie eschatologiczne (czyli mówi o czasach ostatecznych)?
Jestem pewna że z tego wykładu dowiecie się rzeczy o których nie mieliście pojęcia... warto posłuchać biblisty i naukowca. WYkład jest po prostu fascynujący.



Abba, Ojcze, „Ojcze nasz”. Bóg jest Ojcem naszym, Ojcem wszystkich ludzi, żyjących na różnych kontynentach, w różnych krajach, należących do różnych ras, kultur i religii. Wszyscy są Jego stworzeniami, bo to On świadomie stworzył duchową osobowość każdego człowieka. To On stworzył jego duchowe, rozumne, wolne i nieśmiertelne „ja”, czyli nieśmiertelną rozumną i duchową duszę. Bóg jest „naszym” Ojcem także dlatego, że – w przeciwieństwie do niektórych ziemskich ojców – kocha nas nieustannie, świadomie, niezmiennie. Zawsze się o nas troszczy, opiekuje się nami.
Każdego, kto się temu nie sprzeciwia, chce prowadzić swoimi ojcowskimi rękami, trzymać w swoich Boskich ramionach. Tymi Jego wyciągniętymi do nas rękami jest Jego Syn, Jezus Chrystus i zsyłany nam Duch Święty. Tymi dwoma „Ramionami” Ojciec pragnie trzymać każdego z nas przy swoim Boskim Sercu. Jeśli ktoś odrzuca te dwa Boskie Ramiona, Jezusa i Ducha Świętego, ten nie rozumie do końca, co znaczy, że Bóg jest Ojcem naszym; ten nie rozumie, że wszyscy ludzie są jego braćmi i siostrami. Dla człowieka, który odrzuca Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego, Bóg jest daleki i ludzie stają się obcy.

Jezus w swojej ludzkiej naturze pomaga nam zobaczyć Ojca, który Go posłał (por. J 12,45). Kto Jego zobaczył, ten Ojca zobaczył (por. J 14,9). Duch Święty przypomina nam, że Bóg jest Ojcem i że jest Ojcem naszym. Kto tego Ducha odrzuca przez grzech bluźnierstwa przeciwko Niemu, ten nie rozumie ani jednego, ani drugiego. Zamknięte serce takiego człowieka staje się lodowate w odniesieniu do Boga prawdziwego i w stosunku do ludzi.

W modlitwie Pańskiej po raz pierwszy w Biblii Jezus ukazuje nam Boga jako kochającego Ojca. Nigdy wcześniej Izrael tak Boga nie nazywał.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7017
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3259
Podziękowano: 3486
Płeć:

Nieprzeczytany post

OJCZE NASZ

Ponieważ Ojciec niebieski kocha nas, to również się o nas niepokoi. Prawdziwej bowiem miłości nie można oddzielić od niepokoju o los tych, których kochamy. W Ojcu, który jest w niebie, nie ma ani cienia egoizmu. Rozpala Go wieczna i niezmienna miłość.
Dlatego nie jest Mu obojętny los żadnego człowieka.
Dobry Ojciec czyni wszystko, aby każdy był szczęśliwy najpierw na ziemi, a potem, na wieki, w Jego domu.

Ale czy będą mogły razem wiecznie ze sobą przebywać Jego dzieci, które żywią do siebie nienawiść, zabijają się, wykorzystują i zadręczają jedne drugich? Przecież po śmierci zostaną w nich na wieki te same nastawienia, jakie mają na ziemi: miłości lub nienawiści. Jakże więc Ojciec nasz może się nie niepokoić! On nie przestaje kochać i dlatego budzi w Nim niepokój to, co widzą Jego boskie oczy: zamiast miłości, która jednoczy i uszczęśliwia, egoizm i nienawiść, które dzielą i unieszczęśliwiają.

Jest jeszcze inny poważny powód do niepokoju Boskiego Serca Ojca niebieskiego. To sposób traktowania Jego Syna i Ducha Świętego. Ten Syn, gdy przyszedł na świat, został odrzucony i zabity. I tak się dzieje nadal. Wielu jest taki, którzy – jak mówi List do Hebrajczyków – krzyżują w „sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko” (Hbr 6,6).
Czy dobry i kochający swojego Syna Ojciec może z błogim uśmiechem patrzeć na ciągłe znieważanie Jego Syna, Jezusa, który w bolesny sposób nas odkupił? Czy może bez niepokoju patrzeć, jak przez wielu lekceważony jest krzyż zbawienia, znak miłości Bożej?
To z prawdziwej miłości do swojego Syna Ojciec będzie któregoś dnia musiał powiedzieć: „Dosyć tego znieważania Go. Dosyć tego krzyżowania Niewinnego i wystawiania Go na pośmiewisko. Dosyć! Jako kochający Ojciec nie mogę dłużej na to pozwolić!”.

Niepokojący dla Ojca jest też sposób traktowania Ducha Świętego, którego posłał nam z miłości. Zesłał Go, aby rozpalił miłość w naszych kamiennych sercach i zamienił je w serca żywe, ogarnięte współczuciem, dobrocią, pragnieniem niesienia pomocy.
Jednak ten Duch spotyka się z podobnym odrzuceniem jak Syn Boży.
Bardzo często, gdy tylko zsyła swoje światło do naszych umysłów, spotyka się ze złośliwym gaszeniem go. Gdy podsuwa dobre pragnienia, zaraz są zastępowane egoistycznymi zachciankami. Gdy rozbudza miłość, wybierana jest nienawiść i pragnienie mszczenia się. I wszystko to dokonuje się dobrowolnie, świadomie. Wszystko to jest jakby „kpieniem sobie” z działania Ducha Świętego, bluźnieniem Mu.

Czy więc Ojciec może pozwolić na trwające bez przerwy znieważanie Tego Ducha, którego dał nam jako potężną pomoc w podążaniu w do przygotowanego nam przez Jezusa mieszkania w niebie?
Czy wrażliwe i dobre serce Ojca może być spokojne o los tych, którzy – jak przewiduje, bo zna przyszłość – nigdy nie zaprzestaną lekceważenia Jego Syna i Jego Ducha?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Pawełek0799

Nieprzeczytany post

Krótka modlitwa a ktoś potrafi o niej gadać przez ponad godzinę - nieźle.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7017
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3259
Podziękowano: 3486
Płeć:

Nieprzeczytany post

KTÓRYŚ JEST W NIEBIE

Ojciec, który jest w niebie, chce mieć tam nas, swoje dzieci
Ojciec nasz jest Ojcem mieszkającym w niebie. Tam też przewidział mieszkanie dla każdego stworzonego przez siebie człowieka. Nie stworzył ludzi po to, by zapełniać piekło, lecz – niebo. Jezus umarł na krzyżu i zmartwychwstał, abyśmy mogli na wieki żyć w domu Ojca. Tam sam powrócił po dokonaniu dzieła naszego Odkupienia. Powrócił do Ojca, aby przygotować dla nas miejsce, jak to powiedział swoim uczniom: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem (J 14,2-3). Po powrocie do Ojca Jezus Chrystus posłał nam Ducha Świętego, aby swoją Boską mocą pomógł nam dojść tam, gdzie będziemy na zawsze szczęśliwi.

Każdemu z nas Bóg powierzył jakąś grupę osób, którym powinniśmy w szczególny sposób pomóc dojść do zbawienia. Dla księdza może to być parafia, dla biskupa – diecezja. Dla osób świeckich tą grupą jest przede wszystkim rodzina, krewni, znajomi, dzieci. Tym, których Bóg oddał w nasze ręce, mamy pomóc dojść do Ojca. On czeka na nich z otwartymi ramionami. Tą pomocą ma być nasza modlitwa, przykład, przekazywane im słowo Boże. Do grona oddanych naszej opiece osób, którym powinniśmy pomagać w dojściu do domu Ojca, zaliczają się także ludzie, których osobiście nie znamy. Może żyją oni gdzieś daleko od nas, na innym kontynencie. Im także możemy pomagać w zbawieniu przez modlitwę, post i cierpliwe znoszenie różnych przykrości życiowych.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7017
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3259
Podziękowano: 3486
Płeć:

Nieprzeczytany post

ŚWIĘĆ SIĘ IMIĘ TWOJE

Jezus nauczył nas mówić do Boga po prostu: Ojcze, Ojcze nasz, któryś jest w niebie. I polecił zaraz po tych słowach dodać: „święć się imię Twoje”. Słowa te mają wyrażać pragnienie, by Bóg – określany jako „nasz Ojciec” – był czczony przez wszystkich ludzi na całym świecie. Mówiąc: „święć się imię Twoje”, wyrażamy nasze pragnienie: bądź wszędzie i przez wszystkich otaczany szacunkiem, miłością. Niech Twoje imię będzie wzywane, aby wyrazić Ci wdzięczność, aby Cię uwielbić, prosić, szukać Twojego przebaczenia. „Święć się imię Twoje” wyraża nasze pragnienie tego, by nikt o Bogu nie mówił z lekceważeniem, ironią, by nie szydził z Niego, nie bluźnił Mu. Powtarzając te słowa wyrażamy życzenie, by imię Boga i On sam nie był zapominany przez tych, których stworzył. Wyrażamy pragnienie, by imię Boże było nie tylko na ustach naszych i na wargach innych ludzi, ale żeby rozbrzmiewało przede wszystkim w świątyniach naszych serc.

Przez Mojżesza Bóg się nam przedstawił i podał swoje wspaniałe imię. Jednak zabrzmiało ono dość tajemniczo: „Jestem, Który Jestem”. Czy jednak Chrystus nie przyćmił tego Bożego imienia? Nie. Jezus nie wymazał go ani go nie zaciemnił, lecz je dokładniej wyjaśnił. Do tego imienia Bożego bowiem: „Jestem, Który Jestem” – imienia budzącego bojaźń, szacunek a może i przerażenie – dodał: JESTEM „Ojcem waszym”. Tak więc „Ten, Który Jest, Jest Ojcem”, „Jest Ojcem naszym”.
Podane Mojżeszowi imię Boże: „Jestem, Który Jestem” streszcza, kim jest Bóg w swojej naturze, i kim jest dla nas. I tak w swojej naturze jest Tym, który naprawdę jest, czyli naprawdę istnieje. Jest nieskończoną Miłością, Prawdą, Pięknem, Miłosierdziem. Jest Świętością, jest... Ubóstwo naszego języka nie pozwala nam wyrazić w pełni bogactwa i doskonałości Boga.
Imię „Jestem, Który Jestem” wyraża również to, kim Bóg jest dla nas. A więc jest On Tym, który jest zawsze przy nas. Jest Bogiem, który zbliżył się do nas w Jezusie Chrystusie i przez Ducha Świętego. Jest Tym, który nigdy nie zapomina o nas. Jest Tym, dla którego każdy z nas jest drogi, cenny, niepowtarzalny. Jest tym, który pragnie naszego szczęścia, jest... Jest po prostu „Ojcem naszym, który jest w niebie”, Ojcem miłosiernym, przebaczającym, życzliwym, dobrym, uważnym, troskliwym. Jest Ojcem, który posłał nam swojego Syna i Ducha Świętego, abyśmy dzięki Ich pomocy doszli do Jego ojcowskiego domu w niebie.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7017
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3259
Podziękowano: 3486
Płeć:

Nieprzeczytany post

PRZYJDŹ KRÓLESTWO TWOJE

Modląc się do Ojca niebieskiego słowami: „Przyjdź królestwo Twoje”, prosimy Go, by z Jego pomocą, z pomocą Syna i Ducha Świętego, stworzenie stało się Jego królestwem: królestwem prawdy, dobra, miłości, ładu, harmonii.

Królestwo Boże, o które prosimy Ojca naszego, jest tam, gdzie ludzi zespala prawdziwa miłość braterska. Już samo nazywanie Boga „Ojcem naszym” buduje trochę Jego królestwo, bo przypomina nam o tym, że wszyscy na ziemi jesteśmy braćmi i siostrami. Królestwo Boże umocniłoby się, gdybyśmy w każdej chwili żyli z bliźnimi jak z prawdziwym rodzeństwem. Niestety, napływające ze świata wiadomości o wojnach, napadach, porwaniach, prześladowaniach, zadawaniu sobie wzajemnie cierpienia pokazują, jak mało jest na świecie królestwa Bożego, królestwa pokoju, miłości, serdeczności, czułości. Wszystkie smutne wiadomości powinny nas pobudzać do błagania wszechmogącego i miłosiernego naszego Ojca o pomoc.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7017
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3259
Podziękowano: 3486
Płeć:

Nieprzeczytany post

BĄDŹ WOLA TWOJA JAKO W NIEBIE TAK I NA ZIEMI


Słowa: „Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi”, były treścią życia Jezusa Chrystusa, Jego Najświętszej Matki i wszystkich Jego prawdziwych uczniów. Chcieli, aby wszystko na ziemi toczyło się zgodnie z wolą Ojca niebieskiego, tak jak się to dzieje w niebie. Pragnąc, aby tak było, sami codziennie spełniali te zadania, które – jak odczytywali w swoim sercu – powierzył im Bóg.

Przez całe swoje życie na ziemi Jezus mówił: „Nie moja, lecz Twoja wola, Ojcze, niech się stanie". Nie tylko tak mówił, lecz zdecydowanie pragnął tego. To jedno najgłębsze pragnienie podsuwała Mu nieskończona miłość do Ojca. Podobnie postępowała Jego Matka. Całe Jej życie było wiernym i pokornym poddaniem się zrządzeniom Boga, nieskończonej Miłości, i wypełnianiem Jego najświętszych pragnień. Także przed swoją męką i śmiercią Jezus modlił się: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42; por. Mt 26,42) Poddał się decyzji Ojca co do czasu i rodzaju odejścia z tego świata. Pokazał na przez to, jak mamy podchodzić do naszego życia i naszej śmierci. Jeśli chcemy naśladować Jezusa, to również tak jako On powinniśmy przyjąć czas i rodzaj śmierci, jaki dopuścił Ojciec. On zna nasze siły duchowe i wie najlepiej, jaki czas i sposób naszego odejścia z tego świata do wieczności będzie dla nas najlepszy.

Zanim Maryja poznała modlitwę „Ojcze nasz”, której nauczył Ją i swoich uczniów Jezus, to z Jej serca wypływały słowa podobne do słów tej modlitwy, zwłaszcza „Bądź wola Twoja”. Dlatego po oznajmieniu Jej przez archanioła Gabriela, że Bóg pragnie uczynić Ją Matką swojego Syna, odpowiedziała: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1,38)

Wypowiadając te słowa prosimy Ojca niebieskiego o to, by na ziemi była powszechnie spełniana Jego wola, tak jak to się dzieje w niebie, Jego domu. Tam wszyscy chętnie spełniają Jego wolę, bo widzą ile w niej jest miłości i mądrości, wiedzą, jak wielkie dobro się dzięki temu dokonuje. Na ziemi to dobro często jest przed nami zakryte. Nie widzimy z całą oczywistością tego, że dzięki spełnianiu woli dobrego Ojca niebieskiego, czynimy coś wielkiego i trwałego. Można w to wierzyć, można Bogu ufać, ale róże szczegóły Boskiego planu zwykle są przed nami ukryte. Jednak dzięki tym mrokom ukrywającym wielkie dobro chciane przez Boga wiele otrzymujemy. Przede wszystkim to, że bardzo się doskonalimy w miłości. Ufne wypełnianie woli Boga ma w Jego oczach ogromną wartość. On bowiem wie, ile nas to zwykle kosztuje, jakiego wymaga wysiłku, zaufania i zawierzenia Mu.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7017
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3259
Podziękowano: 3486
Płeć:

Nieprzeczytany post

cd. Wolą Bożą jest wasze uświęcenie

Odmawiając Modlitwę Pańską, powtarzamy słowa: „Bądź wola Twoja”. Co jednak konkretnie jest wolą Ojca naszego? Św. Paweł odpowiada na to pytanie zwięźle: „wolą Bożą jest wasze uświęcenie” (1 Tes 4,3). W Liście do Hebrajczyków czytamy: „Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana”. (Hbr 12,14) Wolą naszego Ojca jest to, byśmy jako Jego dzieci żyli święcie na tej drodze życia, która jest naszym powołaniem: jako małżonkowie, rodzice, dzieci, ludzie młodzi lub starzy, osoby samotne, kapłani, zakonnicy i zakonnice. Bez względu na wiek, płeć, wybraną drogę życia mamy dążyć do świętości, gdyż to jej pragnie Bóg. Jego wolą jest nasze uświęcenie. Ale tu dla wielu zaczyna się problem praktyczny, a nawet – czysto teoretyczny. Czym właściwie jest to uświęcenie, którego oczekuje od nas Ojciec niebieski? Różne słyszymy odpowiedzi na to pytanie. Jedni przerażają nas wizją świętości nie do uniesienia, surowej, ponurej, opartej na samych tylko wyrzeczeniach i umartwieniach. Tym, którzy taką świętość głoszą lub praktykują, św. Paweł powiedziałby: gdybyś tak się umartwił, że wydałbyś ciało na spalenie, lecz miłości byś nie miał, nic byś nie zyskał (por. 1 Kor 13,3). Inni natomiast przedstawiają skrajnie odmienny obraz świętości, jakby chcieli nam powiedzieć: żyj tak, jak żyjesz, nie rób nic więcej, niż robisz, bo już jesteś święty. Prawda o świętości znajduje się między tymi skrajnościami. Świętość jest łaską, który otrzymują nawet niemowlęta w sakramencie chrztu. Otrzymują ten dar, nie wykonując najmniejszego czynu, i stają się naprawdę święte. Noszą bowiem w swoich duszach świętość Ojca, Syna i Ducha Świętego. Jednak świętość jest także pewną formą życia, ukształtowanego przez nas świadomie i dobrowolnie. Święci to ludzie „zakochani” bez reszty w Ojcu, Synu i Duchu Świętym, ludzie gotowi spełnić każde życzenie Trójosobowego Boga, pójść za każdym porywem Jego łaski. Święci to ci, którzy żyją w przyjaźni z Bogiem i starają się być nie tylko Jego przyjaciółmi, lecz – Jego „dobrymi” przyjaciółmi.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7017
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3259
Podziękowano: 3486
Płeć:

Nieprzeczytany post



Wolą Boga jest zbawienie wszystkich Jego dzieci

Ojciec posłał swojego Syna i zsyła ciągle swojego Ducha, abyśmy mogli dojść do Jego domu i tam żyć w niezamąconym szczęściu na zawsze. Tej wiecznej radości pragnie dla nas ojcowskie serce Boga. Czy jednak wszyscy ludzie będą zbawieni? To wielka tajemnica. Po zakończeniu się dziejów ludzkich i po Sądzie Ostatecznym będą istnieć tylko dwa królestwa: królestwo dobra, wiecznej miłości oraz przeciwne mu królestwo zła, egoizmu i wiecznej nienawiści. Każdy człowiek przez swój świadomy codzienny sposób życia opowiada się za jednym z tych królestw i do niego wstępuje. Jedni wchodzą do królestwa miłości, bo służą Jezusowi w swoich braciach i siostrach, inni natomiast wstępują do królestwa egoizmu, nienawiści i obojętności. Do jakiego królestwa człowiek wstąpił na ziemi i trwał w nim aż do śmierci, w takim na zawsze znajdzie się po swoim wejściu w wieczność. W jednym królestwie wiecznie będą ci, którzy miłowali Jezusa w bliźnich, w drugim natomiast ci, którzy egoistycznie lekceważyli Go i omijali w cierpiących braciach i siostrach.
O tym zdecydowanym podziale ludzi Jezus jasno nas pouczył, mówiąc o Sądzie Ostatecznym. (Mt 25,31-46)

Bóg nie chce śmierci grzesznika, lecz jego nawrócenia

Nieraz zaskakuje nas to, że wszechmogący Bóg, nasz Ojciec, jakby przymykał oczy na wielkie zbrodnie, zło, przemoc, niesprawiedliwość. Diabeł, który „jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8,44), z upodobaniem podsuwa nam myśli o słabości lub niesprawiedliwości Boga, gdyż mu zależy na tym, żebyśmy stracili do Niego zaufanie. Swoimi kłamstwami utrwala w nas przekonanie, że Bogu obojętne jest wielkie cierpienie, wywoływane na ziemi przez niesprawiedliwość i brak szacunku do człowieka. Jednym z największych kłamstw diabła jest rozbudzone przez niego przeświadczenie, że Bogu podoba się człowiek, który morduje, dręczy ludzi, zastrasza ich, wykorzystuje, gwałci. Szatan, który w tym złu ma upodobanie, wsącza w umysły kłamstwo, że Bóg rajem, po śmierci, wynagradza za podobne zbrodnie.

Skoro Bóg, nasz Ojciec, nienawidzi zbrodni, niesprawiedliwości, dręczenia ludzi, to dlaczego nie usuwa tego zła swoją wszechmocą i nie zsyła śmierci na zdeprawowanych ludzi?
Jedną z odpowiedzi Pisma Świętego jest wyjaśnienie, że Bóg nie uśmierca grzeszników, aby dać im czas na zmianę swojego życia i na naprawienie wyrządzonych krzywd.
Autor Księgi Mądrości mówi: „Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy, i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili” (Mdr 11,23).
Zamiast karać, Bóg daje szansę, upomina, tak jak to uczynił przez proroka Izajasza: „Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu. A jeśliby występny porzucił wszystkie swoje grzechy, które popełniał, a strzegł wszystkich moich ustaw i postępowałby według prawa i sprawiedliwości, żyć będzie, a nie umrze: nie będą mu poczytane wszystkie grzechy, jakie popełnił, lecz będzie żył dzięki sprawiedliwości, z jaką postępował. Czyż tak bardzo mi zależy na śmierci występnego – wyrocznia Pana Boga – a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył?” (Iz 55,7-23)
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
ODPOWIEDZ