Aby skupić się na duchowym aspekcie zbliżających się świąt administracja postanowiła, że od Wielkiego Piątku od godz 10:00 aż do Poniedziałku wielkanocnego do 8:00 na forum będzie wyłączona opcja pisania postów.

Realizacja miłości w małżeństwie - praktyka

Przygotowanie do małżeństwa, małżeństwo - blaski i cienie, rodzina - wartość i problemy. Znajdź wsparcie na naszym forum religijnym.
Hildegarda
Posty: 424
Rejestracja: 12 lip 2022, 18:23
Wyznanie: inne wyznanie
Podziękował/a: 89
Podziękowano: 136
Płeć:

Nieprzeczytany post

Aloes pisze: 06 sie 2022, 20:54 Nie na tym polega małżeństwo aby jedna osoba ciągle gryzła się w język i się męczyła.
Aloes Ciebie ciężko jest rozgryźć i myślę, że już dawano Ci to tutaj do zrozumienia. Nie wiem czy to widzisz, ale napiszę Ci jak to wygląda z boku.
Z jednej strony przedstawiasz siebie jakby w roli ofiary swojej dominującej żony i to dzięki Tobie, Twojemu poświęceniu i uległości to małżeństwo się trzyma, a z kolei z drugiej strony, czytając niektóre Twoje wypowiedzi (również między wierszami) nic na to nie wskazuje, że jesteś taką osobą (ofiarą w związku), tylko raczej można odnieść wrażenie, że jest przeciwnie tzn. to Ty chciałbyś mieć we wszystkim rację i podporządkowywać sobie drugą stronę, a problem jest wtedy, gdy ta druga strona się stawia.

Popatrz jak wygląda rozmowa o tym fochu żony. Sam piszesz, że to Ty ją uraziłeś, więc jakby nie było, wyszło to z Twojej strony, a chcesz by to żona zmieniła swoją rekację jak rozumiem na dlasze urażanie jej? Do siebie nie masz nic, tłumaczysz to tym, że nikt nie jest doskonały, a od żony takiej doskonałości wymagasz i wychodzi na to, że Ty chcesz sobie dawać dalsze przyzwalanie na mówienie czegoś co ją uraża, ale ona ma zmienić swoje nastawienie i to grzecznie akceptować?


My nie jesteśmy w stanie tego ocenić na forum, być może jest naprawdę tak jak mówisz i masz poważniejszy problem w małżeństwie, a być może to tylko Twoje bardzo subiektywne postrzeganie sytuacji w związku i potrzebna byłaby do tego również opinia żony. Chciałam Ci tylko uświadomić, że to co przedstawiasz nie jest jasne, no bo wcale nie sprawiasz wrażenia jakiegoś uległego, podporządkowującego się innym, tylko przeciwnie.
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Gdybym ja rzeczywiście ja uraził i powiedział coś przeciw niej co faktycznie mogło by ją urazić bo bym ją obraził czy coś. To zapewne przyznał bym Ci rację ale nic takiego nie było.
Ostatnio zmieniony 07 sie 2022, 6:50 przez Aloes, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6849
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3199
Podziękowano: 3445
Płeć:

Nieprzeczytany post

Nawiązując do tematu wątku znalazłam bardzo ciekawe kursy, które wyjaśniają wiele małżeńskich kwestii:

https://www.porozmawiajmykochanie.pl/#kursy

ale także bardzo dobre portale o komunikacji w relacji/małzeństwie:
https://www.szansaspotkania.pl
https://www.porozmawiajmykochanie.pl
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
ma_ga
Posty: 53
Rejestracja: 12 maja 2022, 11:05
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 37
Podziękowano: 47
Płeć:

Nieprzeczytany post

Aloes pisze: 07 sie 2022, 6:48 Gdybym ja rzeczywiście ja uraził i powiedział coś przeciw niej co faktycznie mogło by ją urazić bo bym ją obraził czy coś. To zapewne przyznał bym Ci rację ale nic takiego nie było.
Nie wiem jak długo jesteś w związku małżeńskim Aloes, ale z czasem, jeśli kogoś kochamy i chcemy jego dobra to warto nauczyć się że w małżeństwie lepiej mieć relację niż rację ;)
A jeśli faktycznie ciężko wam się dogadać to może warto pomyśleć o np terapii małżeńskiej?
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Marek Piotrowski pisze: 15 lis 2022, 11:34
Tego, ze Ty jesteś toksyczny w tym związku jestem pewien na podstawie formy i treści Twoich wypowiedzi w tej sprawie.
Czy ktoś jeszcze oprócz Marka stawia sama diagnozę o mnie jak on?
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6849
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3199
Podziękowano: 3445
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Aloes nie sądzę by nasze zdanie miało tu jakiekolwiek znaczenie. Istotne jest co mówi Twoja żona, bo to ona z Tobą żyje. I Istotne będzie co powie neutralna osoba, np mediator, czy psycholog, jeśli udacie się po pomoc. Bo tylko takie opinie będą realnie wartościowe.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 05 gru 2022, 18:05 @Aloes nie sądzę by nasze zdanie miało tu jakiekolwiek znaczenie. Istotne jest co mówi Twoja żona, bo to ona z Tobą żyje. I Istotne będzie co powie neutralna osoba, np mediator, czy psycholog, jeśli udacie się po pomoc. Bo tylko takie opinie będą realnie wartościowe.
Oczywiście że ma znaczenie. Jeśli Marek tak Twierdzi i to napisał to może on i ktoś jeszcze to widzi tylko nie ja.

Mediator? Nie, nie rozwodzimy się.
Ostatnio zmieniony 05 gru 2022, 18:08 przez Aloes, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6849
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3199
Podziękowano: 3445
Płeć:

Nieprzeczytany post

Do mnie , do mediatora, przychodzą osoby w kryzysie małżeńskim, właśnie dlatego żeby się nie rozwieść, ale poprawić komunikację, wyrównać partnerstwo, nauczyć się komunikować swoje potrzeby i szanować te potrzeby u współmałżonka.

Powtarzam nie widzę sensu, czyli że wyniknie z tego coś dobrego, jeśli każdy miałby Ci uwagi swoje pisać. Nie mieszkamy z Tobą, nie znamy się realnie... najprawdopodobniej nic poza zranieniem z tego nie wyniknie.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 05 gru 2022, 18:21 Do mnie , do mediatora, przychodzą osoby w kryzysie małżeńskim, właśnie dlatego żeby się nie rozwieść, ale poprawić komunikację, wyrównać partnerstwo, nauczyć się komunikować swoje potrzeby i szanować te potrzeby u współmałżonka.

Powtarzam nie widzę sensu, czyli że wyniknie z tego coś dobrego, jeśli każdy miałby Ci uwagi swoje pisać. Nie mieszkamy z Tobą, nie znamy się realnie... najprawdopodobniej nic poza zranieniem z tego nie wyniknie.
Skoro Marek to napisał z taką pewnością to chyba inni też mogą.
Pytam więc proszę o odpowiedź.

Prawda nie może zranić.
Ostatnio zmieniony 05 gru 2022, 18:28 przez Aloes, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6849
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3199
Podziękowano: 3445
Płeć:

Nieprzeczytany post

tu mogą paść tylko opinie, a nie prawda.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 05 gru 2022, 19:11 tu mogą paść tylko opinie, a nie prawda.
Kazde zdanie drugiej osoby jest opinia.
Ale nie znaczy że nie jest ona prawda.
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Aloes ale Magnolia ma rację.
Tak naprawdę co my możemy powiedzieć? Ja w życiu się nie wypowiem nie mając okazji zobaczyć jak funkcjonujecie jako mąż i żona na żywo.
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Ale przecież żaden mediator, psycholog, terapeuta nie mieszka z pacjentem I nie wie jak on funkcjonuje w rodzinie a mimo to jest w stanie go ocenić.
Zatem wasza argumentacja nie ma logiki.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6849
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3199
Podziękowano: 3445
Płeć:

Nieprzeczytany post

No widzisz, ty tylko teoretyzujesz i analizujesz sobie, ja praktykuję i widzę jak pomagam...a dokładnie jak pomaga spojrzenie z dystansu na problem oczami osoby niezaangażowanej w konflikt/kryzys.
To tylko osoba w środku nie widzi rozwiązań ani nadziei, a osoba z zewnątrz widzi pewne mechanizmy jak na dłoni.

Poza tym nie zgodzę się z Tobą, że prawda nie boli. Masz chyba mało doświadczenia/empatii, żeby tak mówić.

PRAWDĄ JEST BÓG, ale u ludzi prawda jest relatywna, subiektywna, zależna od punktu widzenia/siedzenia, prawdę obiektywną zna tylko Bóg.

Prosty przykład. Niedawno słyszałam opowieść, jak córka usłyszała od starej już matki, ze ta dokonała kilku aborcji, nie pamięta nawet ilu. Nawet nie wiesz jak ścięło z nóg tą córkę.
Inny przykład: żona dowiadująca się o romansie męża. Ta prawda ją również ścina z nóg i wywraca całe życie.

I tak przykłady, jak prawda może boleć, mogę mnożyć...
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Odnosisz się jakby obok tego co napisałem.
Tutaj też wszyscy są obserwatorami i nie są zaangażowani, natomiast nikt oprócz Marka nic nie napisał.

W Twoich przykladach podanych przez Ciebie to nie sama prawda boli a raczej boli czasem jej brak np (romans może trwa długo i żona była wiele lat okłamywana-to potrafi bolec najbardziej), tak samo o przypadkach aborcji boli nie prawda a zdruzgotanie obrazu danej osoby gdy dowiadujesz się że zrobiła tak straszne rzeczy.


A powyższe nie znaczy że prawdę należy ukrywać lub jej nie pokazywać


"Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach." Łk, 12, 2-3
Ostatnio zmieniony 06 gru 2022, 15:01 przez Aloes, łącznie zmieniany 3 razy.
Skaza

Nieprzeczytany post

Magnolia i Marek mają doświadczenie zawodowe w temacie wspierania innych podczas kryzysów małżeńskich. Inni dobrze Ci życzą, ale jak napisała Lunka nie znają sytuacji dość dobrze w realu by coś więcej móc powiedzieć. No a skaza to wcale doświadczenia nie ma w małżeństwie to i nic nie powie od siebie. Pamięta w modlitwie i kciuki trzyma bo tyle może chociaż zrobić.
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Całkiem sporo można powiedzieć z wpisów na forum. Tu jest cały czas paradygmat "wina po tamtej stronie" i "nic nie na się zrobić".
Cała para w oskarżenie "winnej" (a może rzeczywiście winnej, bez cudzysłowu) Małżonki, zero poszukiwania rozwiązań (pod pretekstem "ja już szukałem, z taką osobą nic nie da się zrobić").
To marsz ku klęsce.

Myślę, że wiele osób tu to widzi, tylko czuje niechęć do pakowania się w cudze sprawy i nie chcąc "osądzać".

Żeby było jasne - co do zasady, zarówno "nie pakowanie się", jak i "nie osądzanie" to rzeczy słuszne.
Tyle że... nie w tym przypadku.

Jeśli zwracam w ten - niewątpliwie bolesny dla @Aloes - sposób uwagę na tę sprawę, to przecież nie dlatego, że Go nie lubię i źle Mu życzę i korzystam z okazji, by Mu "dowalić".
Po prostu rozpoznaję (i, jak mi się wydaje, @Magnolia podobnie), charakterystyczny wzorzec postawy.
I znów, żeby było jasne - ta postawa mogła powstać (i prawdopodobnie tak właśnie było) w wyniku zdarzeń związanych z różnymi małżeńskimi sytuacjami i reakcjami (prawdopodobnie Żony @Aloesa) na próbę naprawy związku.
Nikt nie jest w stanie wydać wiarygodnej opinii co do "rozkładu winy" za obecną sytuację w związku (może być różny, ale niemal nie ma sytuacji, że jest to wyłączna wina jednej strony) - i zresztą taka opinia jest całkowicie zbędna

Zbędna, bo to nie ma znaczenia. Nie ma kompletnie znaczenia "czyja to wina".
Mamy konkretny związek w konkretnej sytuacji.
Mamy konkretne dwie Osoby w tym związku, w jakiś sposób "okopane" na swoich stanowiskach, które już stały się szańcami obronnymi. W obu znaczeniach: jako "budowla militarna" w konfrontacjach z współmałżonkiem oraz jako psychologiczny "wieża do zamknięcia się" w której można ograniczyć raniący wpływ sytuacji w związku.

Problem w tym, że jak długo Małżonkowie będą siedzieć w tych okopach, nie ma najmniejszej szansy na zmianę sytuacji.
Jedynie wyjście (co tam "wyjście" - stała postawa wychodzenia) z okopów i wyrzeknięcia się ich zasyfionego, błotnistego, ale w miarę stabilnego i bezpiecznego wnętrza daje szansę na zmianę sytuacji. Tak, przywołanie tu ewangelicznego "umierania siebie" jest w tym "militarnym" podobieństwie bardzo na miejscu.
Można trwać za szańcem z workami z napisami "to nie moja wina", "nic nie da się zrobić", "ona już taka jest" tłumacząc sobie, że trzeba jakoś przyzwyczaić się do tych okopów - ale wówczas sytuacja się utrwali.
A w małżeństwie chodzi o wiele rzeczy, ale na pewno nie o siedzenie w okopach.

Dlatego, jeśli widzicie to, co ja (i chyba to samo, co widzi @Magnolia ), nie odpowiadajcie @Aloesowi że nie będziecie się wcinać (przecież sam zapytał!), że nic nie można powiedzieć, bo nie znacie sytuacji (to prawda, ale piszecie o tym, co pisze @Aloes , a nie o całości sytuacji tego związku), że nie będziecie osądzać (to przecież zupełnie, ale to zupełnie nie o to chodzi).
Jeśli napisałem to, co napisałem (i chyba @Magnolia podobnie), to dlatego, że wzorzec postawy (opisane wyżej "okopy"), jaki zaprezentował @Aloes w swoich mailach nie przyniesie nic dobrego Jego związkowi.

Sam fakt, że o tym pisze, świadczy że (świadomie lub nie) szuka i pragnie zmiany tej sytuacji (mimo, że literalnie barwnie opisuje że ze względu na to "jaka jest małżonka" "nic nie da się zrobić"). Inaczej, po prostu, by o tym nie pisał.
Chciałbym zrobić wszystko co mogę (i Was też do tego zachęcam - o tym jest ten wpis!), by pomóc Mu wydostać się z tego "okopu" (w którym nic się na dobre nie zmieni) i namówić go do odrzucenia w ogóle myślenia o tym "czyja to wina".

Dlatego piszę rzeczy które z pewnością Cię, @Aloesie, bolą. Siedzenie w okopie z przekonaniem, że "muszę tu siedzieć, nie z mojej winy" daje taką małą stabilizację (jest fatalnie, ale przynajmniej bezpiecznie i mogę sobie mówić, że "to nie ja"). Ale siedząc w okopie niczego na lepsze nie da się zmienić.
Ostatnio zmieniony 07 gru 2022, 9:53 przez Marek Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

No widzisz Marek jes pewnie swojej prawdy kto tu jest bardziej winny, ale nikt inny nie ma odwagi na tyle by ją potwierdzić nawet na moją prośbę.
Skaza

Nieprzeczytany post

Kiedy ja naprawdę nie ma pojęcia o relacjach w małżeństwie i rozwiązywaniu problemów. Z obserwacji rodziców własnych trochę wyniosłem tego i owego fakt, ale to tak tylko na własny użytek bo to nie żadna potwierdzona wiedza to i radzić komuś nie potrafię. Może i mój wiek już mnie do tego obliguje, ale naprawdę nie umiem.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6849
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3199
Podziękowano: 3445
Płeć:

Nieprzeczytany post

Aloes pisze: 07 gru 2022, 21:44 No widzisz Marek jes pewnie swojej prawdy kto tu jest bardziej winny, ale nikt inny nie ma odwagi na tyle by ją potwierdzić nawet na moją prośbę.
głupi wniosek wyciągnąłeś z tego co Marek napisał, tyle ci powiem....

Nie ma sensu ważenie swoich win, małżeństwo to nie waga, ani księgowość.
Istotne jest czy staniecie ponad swoimi winami i przewinieniami i popatrzycie oboje na dobro małżeństwa.
Bo odpowiedzialność za sytuację w waszym małżeństwie ponosicie OBOJE.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ.

Wiesz co ... trzy miesiące temu przyszła do mnie para, która nie spała razem, tylko w dwóch pokojach, nie przepraszała się, za nic sobie nie dziękowali, żyli osobno pod jednym dachem, Pani twierdziła że jest ofiarą a mąż katem i że go nienawidzi.

Obecnie... dziękują sobie, przepraszają się, pani przestała widzieć w mężu kata i wychodzi z bycia ofiarą oraz rozważają powrót do wspólnego spania w sypialni, powoli się przełamują.
bo wzięli odpowiedzialność za swoją sytuację małżeńską!
wychodzi słońce!
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
ODPOWIEDZ