Aby skupić się na duchowym aspekcie zbliżających się świąt administracja postanowiła, że od Wielkiego Piątku od godz 10:00 aż do Poniedziałku wielkanocnego do 8:00 na forum będzie wyłączona opcja pisania postów.

Dziecko ze zdrady

Przygotowanie do małżeństwa, małżeństwo - blaski i cienie, rodzina - wartość i problemy. Znajdź wsparcie na naszym forum religijnym.
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 16 lip 2022, 7:56
Nie,
w tym przypadku żonę z dzieckiem. No bo jak sobie wyobrażasz, że matka porzuci dziecko?! Chcesz wymagać od kobiety by zapomniała o swoim dziecku?! To byłoby okrutne.
I chyba wszystkie wypowiedzi Pań w tym wątku próbują ci to powiedzieć, że to niemożliwe oczekiwanie.
Nie niemożliwe a jak najbardziej słuszne i konieczne. Pokuta i skutek grzechu który popełniła. Dziecko należy oddać pod opiekę ojca biologicznego. Wiele kobiet nie ma problemu nawet z zabiciem swojego dziecka a Ty wmawiasz piszącym że oddanie go jest dla kobiety niemożliwe. To nie prawda.
Nie ma nakazu, że mąż /żona musi przyjąć z powrotem małżonka po zdradzie. To wypływa z definicji miłości, jakiej wzór dano nam w Jezusie, to wypływa ze zrozumienia sakramentu małżeństwa jakim połączono małżonków, ale nie ma przymusu/nakazu.
Nie da się kochać pod przymusem, musi być wolność wyboru.
Miłość i odpowiedzialność.
Każdy, kto sobie uświadamia ile mu Jezus wybaczył i wybacza to postawi sobie za cel nauczyć się wybaczać, obdarzać przebaczeniem.
Nie ma takiego nakazu i dlatego też Kościół tego nie wymaga w żadnym razie.
Niejednokrotnie na pytania czy w ogóle przyznawać się do zdrady kapłan odpowie że nie, żeby nie niszczyć małżeństwa.
Widać umiejętność życia z osobą która zdradziła jest dość niska w przeciętnym społeczeństwie.
To o czym piszesz to heroizm lub ktoś się boi zostać sam więc przyjmuje a czasem też ze względu na dzieci. Powody są wtedy czysto pragmatyczne i niewiele mają wspólnego z tym o czym piszesz.

Pozatym sama kwestia przyjęcia spowrotem też w dużej mierze zależy od postawy żony, jej zrozumienia błędu, próby pokuty itd.
Niestety nie raz są przypadki że osoba nie bardzo nawet widzi zło które popełniła i jest skłonna je powtarzać.
Hildegarda
Posty: 424
Rejestracja: 12 lip 2022, 18:23
Wyznanie: inne wyznanie
Podziękował/a: 89
Podziękowano: 136
Płeć:

Nieprzeczytany post

Aloes pisze: 16 lip 2022, 8:09 Nie ma takiego nakazu i dlatego też Kościół tego nie wymaga w żadnym razie.
Nie wiem czy nie wymaga, bo wydaje mi się, że jednak u takiej osoby zdradzonej powinny przynajmniej pojawić się chęci i próby odbudowania małżeństwa, a jeżeli jest to niemożliwe, ze względu na wewnętrzne blokady, to wtedy dopiero szuka się innych rozwiązań.
Jako katolicy chodzicie przecież do spowiedzi, jak wyobrażasz sobie taką sytuację, gdy nie ma absolutnie nawet takiej woli żeby przebaczyć i nie podejmuje się żadnych prób w tym kierunku? Co taka osoba ma powiedzieć przy spowiedzi, że nie przebaczy i już? I ma dostać rozgrzeszenie?
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Hildegarda pisze: 16 lip 2022, 9:49
Aloes pisze: 16 lip 2022, 8:09 Nie ma takiego nakazu i dlatego też Kościół tego nie wymaga w żadnym razie.
Nie wiem czy nie wymaga, bo wydaje mi się, że jednak u takiej osoby zdradzonej powinny przynajmniej pojawić się chęci i próby odbudowania małżeństwa, a jeżeli jest to niemożliwe, ze względu na wewnętrzne blokady, to wtedy dopiero szuka się innych rozwiązań.
Jako katolicy chodzicie przecież do spowiedzi, jak wyobrażasz sobie taką sytuację, gdy nie ma absolutnie nawet takiej woli żeby przebaczyć i nie podejmuje się żadnych prób w tym kierunku? Co taka osoba ma powiedzieć przy spowiedzi, że nie przebaczy i już? I ma dostać rozgrzeszenie?
Jak już pisałem. Przebaczenie nie oznacza dalszej umiejętności życia i dzielenia wszystkiego z taką osobą. To nie jest tożsame.
Więc nie ma tu żadnego grzechu. Kościół sam dopuszcza taka sytuację.
Ostatnio zmieniony 16 lip 2022, 10:10 przez Aloes, łącznie zmieniany 1 raz.
Hildegarda
Posty: 424
Rejestracja: 12 lip 2022, 18:23
Wyznanie: inne wyznanie
Podziękował/a: 89
Podziękowano: 136
Płeć:

Nieprzeczytany post

Aloes pisze: 16 lip 2022, 10:09 Jak już pisałem. Przebaczenie nie oznacza dalszej umiejętności życia i dzielenia wszystkiego z taką osobą. To nie jest tożsame.
Więc nie ma tu żadnego grzechu. Kościół sam dopuszcza taka sytuację.
No ja bym tutaj dyskutowała czy nie ma grzechu, bo jest cienka linia między tym, że osoba nie może żyć dalej takim związku, a tym, że nie chce. W pierwszym przypadku jest dobra wola, ale są wewnętrzne blokady, których nie da się przejść, a w drugim przypadku jest zła wola i to już moim zdaniem wpisuje się w grzech, więc wszystko zależy od tego co zachodzi w obrębie sumienia takiej osoby. Nie byłabym przekonana, że jeśli osoba ma zatwardziałość serca w tym przypadku, to że ona nie grzeszy, nawet jeśli KK daje taką możliwość, że można żyć w separacji.
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

@Hildegarda to nie jest tak jak piszesz. Jeśli ktoś faktycznie z powodu zdrady chce pozostać w dożywotniej separacji i samotności, to musi uzyskać zgodę biskupa. Zanim taka zgodę biskup wyda to napewno odbędą się rozmowy i próby pojednania. A jeśli faktycznie zostanie orzeknięta to nie ma mowy o żadnym grzechu.

"W kan. 1152-1153 obecnego Kodeksu Prawa Kanonicznego prawodawca podaje przyczyny orzeczenia separacji. Jako pierwszą z nich wymienia cudzołóstwo jednego ze współmałżonków[11]. W takim wypadku strona poszkodowana zachęcana jest, aby w duchu chrześcijańskiej miłości przebaczyć i nie zrywać pożycia małżeńskiego. Jeżeli jednak osoba niewinna wyraźnie lub milcząco nie darowała winy ma prawo przerwać pożycie małżeńskie. Uprawnienie takie strona poszkodowana traci wówczas, kiedy sama stała się przyczyną zdrady małżeńskiej lub też sama popełniła cudzołóstwo. Wynika z tego wniosek, iż w przypadku, kiedy obie strony dopuszczają się cudzołóstwa, nie mają prawa do separacji"
Hildegarda
Posty: 424
Rejestracja: 12 lip 2022, 18:23
Wyznanie: inne wyznanie
Podziękował/a: 89
Podziękowano: 136
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Aloes ok, ja nie wiem jak wygladają takie procedury, ale jak widzisz taka osoba jest zachęcana do przebaczenia "w duchu chrześcijańskiej miłości" :)

Myślę, z ogólnie takie sytuacje w dzisiejszych czasach rzadko się zdarzają, bo jeśli małżeństwo od początku wyznaje wartości chrześcijańskie, to ryzyko zdrady jest raczej małe, a jeżeli nie wyznaje, to nie ma też powodu, by potem się stosować do zasad KK i ludzie się po prostu rozwodzą.

Zastanowiło mnie jeszcze co w sytuacji, gdy np. mąż jest katolikiem i z tego względu nie chce się rozwieść, tylko żyć w separacji, a żona, która zdradziła, nie chce tak żyć i chce się rozwieść i związać się z kimś innym?
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Hildegarda pisze: 16 lip 2022, 11:00 Myślę, z ogólnie takie sytuacje w dzisiejszych czasach rzadko się zdarzają, bo jeśli małżeństwo od początku wyznaje wartości chrześcijańskie, to ryzyko zdrady jest raczej małe,
Różnie to bywa.

Obrazek

Zastanowiło mnie jeszcze co w sytuacji, gdy np. mąż jest katolikiem i z tego względu nie chce się rozwieść, tylko żyć w separacji, a żona, która zdradziła, nie chce tak żyć i chce się rozwieść i związać się z kimś innym?
KKK 2386 Może zdarzyć się, że jeden ze współmałżonków jest niewinną ofiarą rozwodu orzeczonego przez prawo cywilne; nie wykracza on wówczas przeciw przepisowi moralnemu. Istnieje znaczna różnica między współmałżonkiem, który szczerze usiłował być wierny sakramentowi małżeństwa i uważa się za niesłusznie porzuconego, a tym, który wskutek poważnej winy ze swej strony niszczy ważne kanonicznie małżeństwo (Por. Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 84).
Awatar użytkownika
abi
Posty: 1104
Rejestracja: 02 lut 2021, 15:48
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 254
Podziękowano: 579

Nieprzeczytany post

Aloes pisze: 14 lip 2022, 14:31 Wtedy można dziecko przyjąć, ale mąż nie ma obowiązku łożyć na jego wychowanie. Może żona go utrzymywać np pracując po godzinach czy coś
to na czym polega takie "przyjecie"??
totalna porazka, ta propozycja
nie spodziewajcie sie po mnie ani wiedzy, ani mądrości
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

abi pisze: 16 lip 2022, 14:00
Aloes pisze: 14 lip 2022, 14:31 Wtedy można dziecko przyjąć, ale mąż nie ma obowiązku łożyć na jego wychowanie. Może żona go utrzymywać np pracując po godzinach czy coś
to na czym polega takie "przyjecie"??
totalna porazka, ta propozycja
No patrz. A jak się spowiadasz to mimo wszystko że Bog Ci wybacza i przyjmuje to ponosisz doczesne skutki grzechu i pokutujesz.
Ostatnio zmieniony 16 lip 2022, 17:47 przez Aloes, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
abi
Posty: 1104
Rejestracja: 02 lut 2021, 15:48
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 254
Podziękowano: 579

Nieprzeczytany post

relacja miedzy mezem i zona to jak relacja miedzy Bogiem a czlowiekiem?
nie spodziewajcie sie po mnie ani wiedzy, ani mądrości
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

abi pisze: 16 lip 2022, 17:48 relacja miedzy mezem i zona to jak relacja miedzy Bogiem a czlowiekiem?
Tak.
Awatar użytkownika
abi
Posty: 1104
Rejestracja: 02 lut 2021, 15:48
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 254
Podziękowano: 579

Nieprzeczytany post

dzieki Bogu, mam meza ateiste, ktoren nie ma takich przekonan :))
nie spodziewajcie sie po mnie ani wiedzy, ani mądrości
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6850
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3200
Podziękowano: 3445
Płeć:

Nieprzeczytany post

Ale że co Aloes, Ty chcesz być bogiem i karać niewierną żonę wedle uznania ? Ją przyjmiesz, a dziecka nie?
Tak by postąpił Bóg? Ten od Niepojętego Miłosierdzia?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
abi
Posty: 1104
Rejestracja: 02 lut 2021, 15:48
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 254
Podziękowano: 579

Nieprzeczytany post

chyba jakis aloesowy buk
nie spodziewajcie sie po mnie ani wiedzy, ani mądrości
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Szukająca pisze: 15 lip 2022, 19:59 Ja np. wiem, że nie mogłabym przejść nad czymś takim do porządku dziennego. Nie mściłabym się, nie wyżywała, nie robiła na złość, nie utrudniałabym - po prostu nie chciałabym już tego mężczyzny w moim życiu, a tym bardziej, gdyby zdrada była "owocna". To już tym bardziej przekreśliłoby dla mnie szanse na normalność z nim, przecież dziecko i jego matka zawsze już w jakimś stopniu byliby obecni w życiu tego mężczyzny, a tym samym w moim. I to nie ma nic wspólnego z "byciem dobrą chrześcijanką lub nie" - bo ta osoba nadal byłaby dla mnie moim bliźnim, ale po prostu niezdatnym do stworzenia z nim własnego gniazda domowego. I tyle. On już gdzie indziej swoje założył, więc szerokiej drogi.
Rozumiem doskonale (tj. tak mi się wydaje ;) ) o czym piszesz.
To nie jest chyba w ogóle sprawa przebaczenia, tylko zaufania, bliskości, związku dusz.
I to, niestety, może być prawda, że coś takiego zrujnowałoby związek.

Mimo tego nie przekreślałbym tego związku bez walki. I na pewno bym się nie rozwiódł.
Niemniej mogłoby być krucho z bliskością.

Myślę, że niezłą radę postępowania dał Hermas (cytowałem go tutaj viewtopic.php?f=3&t=731&p=12250&hilit=p ... two#p12250 )

Dodano po 2 minutach 51 sekundach:
Magnolia pisze: 15 lip 2022, 21:40 Na pewno?
Skoro nie umie wybaczyć?
To jest nadal chrześcijaninem?
Czy ktoś, kto nadal grzeszy, nie jest chrześcijaninem?
Ostatnio zmieniony 17 lip 2022, 20:41 przez Marek Piotrowski, łącznie zmieniany 2 razy.
Karina
Posty: 61
Rejestracja: 04 lut 2023, 20:36
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 4
Podziękowano: 18
Płeć:

Nieprzeczytany post

Wszystko zależy od konkretnego przypadku. Ale tak jak napisano wcześniej dopóki sami nie znajdziemy się w takiej sytuacji nie oceniajmy i nie mówmy co ma robić.
Jeśli chodzi o przebaczenie to jak najbardziej należy wybaczyć, ale to chyba nie musi być tożsame z takim brzemieniem jak wzięcie do siebie dziecka z owocu zdrady. Nie każdy jest na to gotowy. Jeśli przyjąć żonę z powrotem i to dziecko ale w sposób zakłamany i później nie kochać tego dziecka, wyżywać się na nim i ciągle wypominać to nie wiem czy nie lepiej żeby dziecko trafiło do biologicznego ojca a z matką miało kontakt. Oczywiście dziecko nie jest niczemu winne i powinno mieć obojga rodziców ale w tym przypadku jeśli żona chce wrócić do męża to i tak z rodzicami nie będzie.
Jeśli chodzi o mnie to nie wiem co bym zrobiła, na pewno bym wybaczyła ale z zaufaniem by było już krucho. Poza tym miałabym obawy co do przyszłej wierności męża ( a co jeśli jeszcze mu się zdarzy parę razy to mam gromadkę jego dzieci wychowywać? Bo jak nie to zostanę nazwaną zołzą albo postępującą po niechrzescijańsku?) Poza tym bym się obawiała czy mąż nie złapał jakiejś choroby przenoszonej drogą płciową no i ze współżyciem by było kolokwialnie mówiąc pozamiatane. Chyba mam prawo się tego bać?
I czym innym jest jak ktoś tu napisał związanie się z samotną matką z dzieckiem ( wtedy wchodzimy dobrowolnie w tą sytuację i świadomie) a co innego stanąć przed taka sytuacją niespodziewanie.
Na pewno bym modliła się za męża jak i również matkę tego dziecko i dziecko ale czy bym była zdolna do heroizmu? Nie wiem i innych też nie oceniam.

Dodano po 1 godzinie 28 minutach 13 sekundach:
Magnolia napisała:
"@Szukająca a znajdziesz jakiś przykład biblijny jako wzór takiego postępowania o jakim piszesz?"
Tak znalazłam:
"Mat 5:32 A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa."
Poza wypadkiem nierządu. Nierząd to niemoralne prowadzenie się, nieobyczajne zachowanie seksualne. Pod to może podchodzić zdrada małżeńska, bo trudno ją nazwać obyczajnym zachowaniem. No chyba że coś źle rozumiem. Zależy tu oczywiście czy ta żona zdradziła raz i bardzo żałuje, okazuje skruchę, czy po prostu to jest jej tryb życia i robi to z połową miasta i naraża na zniesławienie siebie , męża i rodzinę. Jeśli to drugie, to mąż ma prawo ją oddalić, przynajmniej separacja. Tak więc różne mogą być okoliczności.
Ostatnio zmieniony 05 lut 2023, 14:13 przez Karina, łącznie zmieniany 7 razy.
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Karina pisze: 05 lut 2023, 14:00 Magnolia napisała:
"@Szukająca a znajdziesz jakiś przykład biblijny jako wzór takiego postępowania o jakim piszesz?"
Tak znalazłam:
"Mat 5:32 A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa."
Poza wypadkiem nierządu. Nierząd to niemoralne prowadzenie się, nieobyczajne zachowanie seksualne. Pod to może podchodzić zdrada małżeńska, bo trudno ją nazwać obyczajnym zachowaniem. Zależy tu oczywiście czy ta żona zdradziła raz i bardzo żałuje, okazuje skruchę, czy po prostu to jest jej tryb życia i robi to z połową miasta i naraża na zniesławienie siebie , męża i rodzinę. Jeśli to drugie, to mąż ma prawo ją oddalić, przynajmniej separacja. Tak więc różne mogą być okoliczności.
No nie, to nieporozumienie, wynikające z trudności w tłumaczeniu.

Z braku innego słowa, na polskie "nierząd" tłumaczy się słowo πορνεια (porneia). W judaizmie ówczesnym istniało hebrajskie zenut, którym Żydzi oznaczali związki nielegalne (np. mężczyzna ze swoją macochą, brat z siostrą itd. – jak to opisano np. w Kpł 18, 8 a Paweł pisał o tym w 1 Kor 5, 1).Odpowiednikiem hebrajskiego zenut w języku greckim jest porneia (czyli dokładnie to słowo, które w naszej biblii przetłumaczono na „nierząd”). Ot i cała tajemnica.

W hebrajskim zresztą było kilka wyrażeń prawniczych, które dziś byśmy tłumaczyli na "nierząd" - każde jednak miało inne znaczenie:
  1. zana(h)
    • w mowie potocznej znaczyło — uprawiać nierząd
    • jako termin prawniczy znaczyło — zawrzeć nieważny związek małżeński
  2. zona(h)
    • w mowie potocznej znaczyło — nierządnica
    • jako termin prawniczy znaczyło — żona nielegalna
  3. zenuth
    • w mowie potocznej znaczyło — nierząd
    • jako termin prawniczy znaczyło — małżeństwo nieważne
    Przypuszczalnie w tekście pierwotnym (hebrajskim lub aramejskim), piszący swoją Ewangelię do Żydów Mateusz użył właśnie hebrajskiego terminu prawniczego zenuth. Jak widać jednak, wszystkie powyższe wyrażenie w Prawie odnoszą się do nielegalnego związku.

    Jaki to był związek o charakterse zenuth/porneia?
    Mamy przykład w Ewangelii św.Marka - związku Heroda z żoną jego brata, Filipa. Wypominanie mu tego nierządnego związku św.Jan Chrzciciel przypłacił głową:
    "Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: Nie wolno ci mieć żony twego brata."/Mk 6:17-18/

    Dodam że słowa porneia użyto w tym samym kontekście (seks pomiędzy krewnymi) w Dziejach Apostolskich, gdzie Apostołowie orzekają, które przepisy Starego Testamentu mają przestrzegać ówcześni poganie przechodzący na chrześcijaństwo:
    Dz 15:20 "(...) lecz napisać im, aby się wstrzymali od pokarmów ofiarowanych bożkom, od nierządu, od tego, co uduszone, i od krwi."
    Jest to odniesienie do Księgi Kapłańskiej 18,6-13 (Uwaga! "Odłanianie nagości" było eufemizmem, oznaczającym współżycie seksualne):
    "Nikt z was nie będzie się zbliżał do ciała swojego krewnego, aby odsłonić jego nagość. Ja jestem Pan!
    Nie będziesz odsłaniać nagości swojego ojca lub nagości swojej matki. Jest ona twoją matką - nie będziesz odsłaniać jej nagości.
    Nie będziesz odsłaniać nagości swojej macochy, bo to jest nagość twojego ojca.
    Nie będziesz odsłaniać nagości swojej siostry, córki twojego ojca lub córki twojej matki, bez względu na to, czy urodziła się w domu, czy na zewnątrz.
    Nie będziesz odsłaniać nagości córki twojego syna lub córki twojej córki, bo są one twoją nagością.
    Nie będziesz odsłaniać nagości córki żony twego ojca, bo jest ona dzieckiem twojego ojca, jest twoją siostrą.
    Nie będziesz odsłaniać nagości siostry swego ojca, bo ona jest krewną twojego ojca.
    Nie będziesz odsłaniać nagości siostry swojej matki, bo jest ona krewną twojej matki.”


    =======================================================
    Dlaczego małżeństwo jest nierozerwalne? Bo to nie umowa, tylko przymierze. Tworzy nową rzeczywistość, która jest nieodwracalna - tak, jak nieodwracalne są narodziny dziecka.
    Stąd „opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem”/Mt 19,5/

    Inne fragmenty na ten temat:
    Mk 10:11 bt "Powiedział im: Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo."

    Łk 16:18 bt "Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo."

    1Kor 7:10-12 "(10) Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża! (11) Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotna albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony. (12) Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala."

    W tym ostatnim fragmencie jest zalążek rozwiązania, co zrobić w przypadku zdrady małżeńskiej. Wczesne chrześcijaństwo, choć podkreślało nierozerwalność małżeństwa, jednak w przypadku permanentnej zdrady dopuszczało (a nawet zalecało) separację (nie rozwód! O ponownym związku nie było mowy!) .
    Już kiedyś przytaczałem ten tekst, ale chyba warto powtórzyć: oto fragment bardzo popularnego w II wieku Pasterza Hermasa (nawet zastanawiano się, czy nie włączyć go do kanonu NT):
    „Panie — powiedziałem —
    Jeśli kto ma żonę, która wierzy w Pana,
    I przekonał się, że ona popełnia cudzołóstwo,
    Czy grzeszy mąż, jeśli dalej z nią żyje razem?”
    „Tak długo, póki nie wie — odpowiedział — nie grzeszy.
    Jeśli się jednak mąż dowie o jej grzechu,
    A niewiasta nie pokutuje,
    Ale trwa w swym porubstwie,
    I mąż dalej z nią żyje razem,
    Staje się współwinny jej grzechu,
    I bierze udział w jej cudzołóstwie”.
    „Jakżeż tedy, o panie — pytałem — ma postąpić mąż,
    Jeśli żona trwa w swej namiętności?”
    „Niechże ją oddali — odrzekł
    A mąż niech żyje samotnie,
    Jeśli zaś oddali swą żonę i pojmie inną,
    Tedy i on cudzołoży”.

    „A jeśli, o panie — pytałem — niewiasta po swym
    oddaleniu pokutuje,
    I chce powrócić do swego męża,
    Czy on jej nie powinien przyjąć z powrotem?”
    „Z pewnością — odrzekł —
    Jeśli mąż jej nie przyjmie,
    Grzeszy i wielką na siebie ściąga winę.

    Powinno się przecie przyjąć tego, który zgrzeszył,
    a czyni pokutę.
    A zatem dla tej pokuty mężowi żenić się nie wolno.


    Podobnie Klemens Aleksandryjski pisał w 208 roku:
    "Pismo św. broni małżeństwa i nigdy nie zezwala na jego rozbicie. Jest to potwierdzone w Prawie: „Nie wolno odprawiać żony, chyba że w przypadku cudzołóstwa”. Cudzołóstwem nazywany jest nowy związek w czasie życia małżonka, którego się opuściło. „Ktokolwiek rozwiedzioną poślubi, cudzołoży” – mówi Pismo, ponieważ: „kto odprawia żonę, naraża ją na cudzołóstwo”, czyli jakby zmusza ją do cudzołóstwa. I nie tylko ten, kto ją odprawił, ale i ten, kto ją potem poślubił stwarza jej warunki do grzechu. Bo gdyby jej nie poślubił, mogłaby powrócić do męża.
    Wszystko zależy od konkretnego przypadku. Ale tak jak napisano wcześniej dopóki sami nie znajdziemy się w takiej sytuacji nie oceniajmy i nie mówmy co ma robić.
    Jeśli chodzi o przebaczenie to jak najbardziej należy wybaczyć, ale to chyba nie musi być tożsame z takim brzemieniem jak wzięcie do siebie dziecka z owocu zdrady. Nie każdy jest na to gotowy. Jeśli przyjąć żonę z powrotem i to dziecko ale w sposób zakłamany i później nie kochać tego dziecka, wyżywać się na nim i ciągle wypominać to nie wiem czy nie lepiej żeby dziecko trafiło do biologicznego ojca a z matką miało kontakt. Oczywiście dziecko nie jest niczemu winne i powinno mieć obojga rodziców ale w tym przypadku jeśli żona chce wrócić do męża to i tak z rodzicami nie będzie.
    Jeśli chodzi o mnie to nie wiem co bym zrobiła, na pewno bym wybaczyła ale z zaufaniem by było już krucho. Poza tym miałabym obawy co do przyszłej wierności męża ( a co jeśli jeszcze mu się zdarzy parę razy to mam gromadkę jego dzieci wychowywać? Bo jak nie to zostanę nazwaną zołzą albo postępującą po niechrzescijańsku?) Poza tym bym się obawiała czy mąż nie złapał jakiejś choroby przenoszonej drogą płciową no i ze współżyciem by było kolokwialnie mówiąc pozamiatane. Chyba mam prawo się tego bać?
    I czym innym jest jak ktoś tu napisał związanie się z samotną matką z dzieckiem ( wtedy wchodzimy dobrowolnie w tą sytuację i świadomie) a co innego stanąć przed taka sytuacją niespodziewanie.
    Na pewno bym modliła się za męża jak i również matkę tego dziecko i dziecko ale czy bym była zdolna do heroizmu?
    Z pewnoscią - przynajmniej przez jakiś czas - z zaufaniem byłby problem. Co do przyjęcia małżonki - to z pewnością trudne, i z pewnością NIKT nie jest na to przygotowany. Ale... na wiele sytuacji w życiu nie jesteśmy przygotowani i to nie znaczy że powinniśmy uchylać się od tego, by im sprostać. Tak, niekiedy wymaga to heroizmu, i, wbrew pozorom, można go wymagać od chrześcijanina w pewnych wypadkach.

    Chrześcijanin NIE przysięga na zasadzie "będę Ci wierny, jeśli Ty będziesz mi wierna".
    Złożył obietnicę bezwarunkową, powodując powstanie nowego bytu, "jednego ciała" które jest, i które nie znika tylko dlatego że jedna ze stron odchodzi albo zdradza.

    Małżeństwo to PRZYMIERZE. Czyli nie umowa, ale i nie efemeryczna "miłość, póki jest".
    Przymierze nie jest tym samym co kontrakt lub umowa. Kontrakt, umowa polegają na wymianie własności bądź usług; przymierze to „wymiana osób” w ten sposób, by powstała pomiędzy nimi święta więź rodzinna. „Pokrewieństwo jest więc konsekwencją przymierza.(…) Co więcej, więź rodzinna wynikająca z przymierza była mocniejsza niż pokrewieństwo naturalne , toteż przymierza zawierane przez Boga w Starym Testamencie oznaczały, iż staje się On Ojcem dla Izraela i przyjmuje go za swoją rodzinę” /Scott Hahn/

    Traktujemy tę sprawę tak jak Bóg - poważnie. To znaczy jeżeli dwoje osób zawiera przymierze, to stają się jednym ciałem, z wszystkimi konsekwencjami. Nie da się ich już rozdzielić. Tego się po prostu nie da zrobić.
    W tym sensie małżeństwo - obraz Trójcy - może być w rękach człowieka czymś przerażającym - wyrazem graniczącego z szaleństwem zaufania do innej osoby.

    Przysięga małżeńska jest bezwarunkowa. To co przysięgamy małzonkowi nie zależy od jego stanu zdrowia, umysłu - ale i postępowania względem nas po ślubie - zobowiązujemy się go kochać niezależnie od tego co zrobi.
    Oczywiście, są sytuacje (fizyczna przemoc, notoryczna zdrada, dobro i krzywdzenie dzieci itd) kiedy możliwa (a nawet niekiedy konieczna) jest separacja, ale to małżeństwo nadal trwa i jest ważne.
    Mało tego, jeżeli jest możliwość (np. nastąpi nawrócenie małżonka i wiarygodnie prosi on o wybaczenie) należy dążyć do odbudowania małżeństwa i włożyć w to swoją pracę.

    Możliwość rozwodu redukuje małżeństwo do czegoś w rodzaju umowy handlowej - w wypadku jej niedotrzymania druga strona też ma prawo jej nie dotrzymać i jedynym problemem jest orzeczenie "kto jest winien".

    Co więcej, rozwód uniemożliwia pracę nad naprawą małżeństwa - nawet gdyby strona winna się opamiętała.
Karina
Posty: 61
Rejestracja: 04 lut 2023, 20:36
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 4
Podziękowano: 18
Płeć:

Nieprzeczytany post

Marku dziękuję za wyjaśnienie tej kwestii nierządu. Jeśli chodzi o przyjęcie dziecka owocu zdrady męża to chyba bym nie potrafiła...dlaczego miałabym być obłudna? To znaczy nic bym do niego nie miała, dziecko jest tylko dzieckiem i Bóg kocha je tak samo jak dziecko z małżeństwa, ale sądzę że nie byłabym na to gotowa. I nie zabraniała bym mu kontaktu z ojcem tylko czy w praktyce to nie oznacza to samo co przyjęcie? Przecież to dziecko by było i tak obecne w naszym życiu jak i jego matka. Już chyba bym wolała być sama.

"Co więcej, rozwód uniemożliwia pracę nad naprawą małżeństwa - nawet gdyby strona winna się opamiętała."- o rozwodzie nie pisałam jedynie o separacji. Chociaż czytałam że w niektórych przypadkach rozwód cywilny nie jest grzechem ( pewnie tych skrajnych)
"kto odprawia żonę, naraża ją na cudzołóstwo”, czyli jakby zmusza ją do cudzołóstwa.- w przypadku gdy ta żona zdradziła już przed oddaleniem to nie wiem czy to jest narażanie.

Dodano po 10 minutach 32 sekundach:
Co do heroizmu...no właśnie. Ja na przykład podziwiam ludzi którzy ratowali życie Żydów przechowując ich w piwnicach. Zasługuje to naprawdę na wielkie uznanie i świadczy o ogromnej miłości bliźniego. Ale jeśli ktoś inny nie byłby gotowy poświęcać swojego życia i swojej rodziny ( wobec której de facto ma w pierwszej kolejności obowiązek) i zaznaczam że nie wydał by tego Żyda Niemcom żeby coś osiągnąć ( to już by było równoznaczne z zabiciem i podłe)tylko próbował mu inaczej pomóc ale bez poświęcania siebie i innych- wtedy bym zrozumiała też tego człowieka. Myślę że nie grzeszyłby wtedy. Nikt nie powinien wymagać od drugiego aż takiego heroizmu. Jeśli bym była sama to bym starała się go przechować ale jeżeli na szali by stało życie mojej rodziny, moich dzieci, to nie wiem co bym zrobiła.
Może przykład nieadekwatny zupełnie ale tak jakoś mi się skojarzyło z heroizmem.
Ostatnio zmieniony 05 lut 2023, 15:54 przez Karina, łącznie zmieniany 4 razy.
ODPOWIEDZ