Postawa serca wobec Boga

karmelitańska, ignacjańska, benedyktyńska, franciszkańska, dominikańska, charyzmatyczna
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6847
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3196
Podziękowano: 3443
Płeć:

Nieprzeczytany post

To, o czym chce napisać zauważyłam po raz pierwszy, gdy czytałam Dzienniczek św Faustyny. Obecnie czytam Dziennik duchowy Alicji Lenczewskiej i tam też to jest. Trzecią lekturą, gdzie to spotykam jest dziennik Anny "Pozwólcie się ogarnąć miłości".

Te trzy mistyczki miały świadomość, że same z siebie nic nie mogą, że są nędzą.
To nie była kokieteria z ich strony, to głęboka pokora wobec świętego Jezusa, który przemawiał do nich.
Jeśli Bóg jest po trzykroć Święty, to kimże jest człowiek wobec Niego... to logiczne, że sam z siebie jest niczym, nędza samą. Logiczny kontrast.
Gdy człowiek odnajdzie się w tak głębokiej pokorze serca to dopiero zaczyna się jego świętość. Bo świętość to nie jest bezgrzeszność, ale miłowanie Boga nade wszystko i pokora serca (Dzienniczek 427)
Jezus mówi do Faustyny: Bogu podoba się prostota duszy. Chociaż niepojęta jest wielkość moja, to obcuję tylko z maluczkimi - żądam od Ciebie dziecięctwa ducha. (Dzienniczek 333)
A kto bardziej jest zależny, niedoskonały, słaby, ufny jeśli nie dziecko wobec rodzica. a przecież każdy wie że mamy Ojca w niebie, a my jesteśmy Jego dziećmi. (por 1 J 3, 1)
Właśnie to podoba się Jezusowi byśmy zrozumieli swoją całkowitą zależność od Niego, byśmy stali się jak dzieci, byśmy rozumieli że nic sami z siebie nie osiągniemy. A wszystko możemy osiągnąć z Bogiem, nawet rzeczy niemożliwe.
Dzienniczek św Faustyny

Obrazek

Dziennik duchowy Alicji Lenczewskiej:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Patrząc na życie św Faustyny można pomyśleć, gdzie mi do niej się porównywać, ona była święta! Ale tu nie chodzi o porównanie się z nią, ale o naśladowanie jej w uniżeniu wobec Boga. I nawet nie chodzi o życie zakonne, bo żyć w całkowitym poświęceniu się Bogu jest możliwe w życiu świeckim. Chodzi właśnie o tą świadomość kim jestem wobec Świętego Boga... jestem słaba... jestem zależna... jestem niczym...jestem ograniczona....jestem nędzą.

.....dlatego wszystkiego oczekuję od Boga, o wszystko czego potrzebuję proszę Jego, wszystko dostanę od Niego, wszystko mam od Niego... jestem wdzięczna... jestem kochana... za wszystko dziękuję... wszystko chce robić z Nim... tylko Jemu chcę być posłuszna...niech mnie wypełni swoją miłością.

Tak jak Szymon łowił całą noc i nic nie złowił... a gdy zarzucił sieć na polecenie Jezusa (posłuszeństwo) to złowił tyle, że sieci się rwały.
A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Łk 5

Zaakceptowanie własnej ograniczoności nam nie urąga, nie poniża nas, ale stawia nas w odpowiedniej pozycji wobec Boga. Czyli wszystko jest na swoim miejscu bo Bóg jest na pierwszym miejscu!

Nie popadamy w skrajne rozczarowanie sobą, gdy zgrzeszymy, bo mamy cały czas świadomość, że jesteśmy grzeszni.
Tu zaczynamy, od rozczarowania się sobą, pełnię chrześcijaństwa i życie w pokorze oraz posłuszeństwie.
Właśnie taką postawę miała Maryja gdy mówiła Aniołowi: "fiat - niech mi się stanie Wola Boża"

No i to jest w tej postawie serca najpiękniejsze, że mamy świadomość ze mimo tej nędzy i słabości jesteśmy cały czas kochani przez Boga, od poczęcia aż po wieczność tak samo mocno kochani - Ukochałem Cię miłością odwieczną, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość Jr 31, 3
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1662
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 372
Podziękowano: 762
Płeć:

Nieprzeczytany post

Te trzy mistyczki miały świadomość, że same z siebie nic nie mogą, że są nędzą.
Zgadzam się. Pewnie gdzieś to wyczytałem, ale czasem dostrzegam, że:

"sam z siebie jestem w stanie czynić jedynie zło; dobro, jest czasem przeze mnie czynione, gdy pozwolę Mu użyć siebie jako narzędzia"
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
ODPOWIEDZ