Niesamowita historia chrześcijaństwa w Japonii

Tu zamieść temat, jeśli nie wiesz, gdzie pasuje.
Kasia

Nieprzeczytany post

Usłyszałam kiedyś historię, która bardzo mnie poruszyła. Nie będę opisywała dokładnych faktów historycznych (bo ich nie pamiętam i nie znam), ale zarysuję temat ogólnie, bo co innego jest ważne w tej historii. Kto zechce, pewnie poszuka i doczyta, możemy też o tym porozmawiać.

Kiedy w XVI wieku do Japonii przybyli jezuiccy misjonarze, nie napotykali większych trudności w pracy misyjnej i nie budzili większej wrogości. Trwało to jednak tylko jakiś czas. Pewnego razu Japończyk zapytał obcokrajowca, jak oni to robią, że zdobywają inne ziemie? I wówczas tamten odparł, że najpierw wysyła się misjonarzy, potem kupców, a potem zaczyna się podbój ziemi.

Wtedy Japończycy bardzo się przelękli. Nie chcieli, by ktoś obcy rządził ich krajem. Rozpoczęły się bardzo okrutne, krwawe prześladowania misjonarzy i wiernych. Kościół katolicki ogłosił świętymi męczenników z tych prześladowań.

Kapłanów zabrakło, ale wiara pozostała. Z pokolenia na pokolenie w rodzinach przekazywano sobie modlitwy, modlono się na różańcu, który nie budził podejrzeń, ponieważ był podobny do buddyjskiego sznura modlitewnego. W domach pochowano także szaty liturgiczne. To wszystko trwało aż do XIX wieku, kiedy ustały prześladowania.

Japończycy wiedzieli, kogo mają wyczekiwać. Mówili, że jeśli spotkają człowieka, który żyje w celibacie, jest posłuszny „kapłanowi z Rzymu” i oddaje cześć Matce Bożej, wówczas będą wiedzieli, że to ksiądz katolicki. Ale długo spotykało ich rozczarowanie, bo gdy tylko poznawali wierzącego mężczyznę, a ten zapraszał ich do swojego domu, okazywało się, że miał żonę – był protestantem.

Jednak w końcu się udało; do Japonii przybyli księża z Francji. Tak przetrwała wiara katolicka w Kraju Kwitnącej Wiśni; przetrwała mimo braku kapłanów, a co za tym idzie, także Eucharystii i pokuty... Nie chciałabym żyć w czasach, gdy tego nie ma, ale jeśli Pan Bóg na to pozwolił, to znaczy, że nie jest to niemożliwe... Ok. 300 lat bez Eucharystii...

Ta historia pokazuje, że Pan Bóg czuwa nad wszystkim, chociaż po ludzku wydaje się, że gorzej niż być nie może. Pokazuje też jednak, że potrzeba wiary i zaangażowania. I że Pana Jezusa trzeba nieść ludziom na krańce świata, choćby duchowo.

Japonię Pan Bóg obdarzył jeszcze jedną łaską: objawień w Akita. Ale to już inna historia...
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7041
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3263
Podziękowano: 3489
Płeć:

Nieprzeczytany post

Nie wiem Kasiu, co czytałaś, ale ja mam/znalazłam informacje, że w Japonii przez wieki misjonarzami byli jezuici, a więc kapłani, a więc sprawowali Eucharystię.
Faktem jest, że chrześcijaństwo było mocno prześladowane przez kilkaset lat i ludzie tam umierali za wiarę, byli męczennikami, albo byli zmuszani do apostazji.
Chrześcijaństwo było tam prawie 200 lat w katakumbach, zapewne nie wszędzie, ale docierali tam misjonarze, aby właśnie sprawować Eucharystię.


Szerszy kontekst historyczny można przeczytać tu: https://historia.wprost.pl/10295530/bru ... owano.html
https://pl.qaz.wiki/wiki/History_of_the ... h_in_Japan
kontekst religijny: https://adonai.pl/historia/?id=29
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
esperanza
Posty: 1472
Rejestracja: 10 lut 2021, 19:45
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 1230
Podziękowano: 1046
Płeć:

Nieprzeczytany post

Kocham Japonię :D
"Wystarczy ci mojej łaski. Moc, bowiem w słabości się doskonali”. (2Kor 12, 9).
ODPOWIEDZ