Jak dobrze pomagać?

Rozmowy na forum katolickim przy kawie i herbacie.
Kaja
Posty: 81
Rejestracja: 10 mar 2022, 11:55
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 35
Podziękowano: 21

Nieprzeczytany post

Hej,
Ostatnio mierze się z problemem rozróżniania co jest prawdziwym miłosierdziem a co głupia naiwnością. Wiele bliskich mi osób mówi, że jestem naiwna. Oczywiście myślę, że nie mówią tego w złej wierze. Po prostu wiele razy zdarzyły się takie sytuacje gdzie widać było moja "naiwność". Np. Dzisiaj taka sytuacja miała miejsce. Wracałam do domu ze szkoły autobusem. Na jednym z przystanków wsiadł pewien Pan z zakupami, o kuli. Widać było, że prawdopodobnie jest alkoholikiem. Ledwo zapłacił za bilet, długo szukał pieniędzy. Niestety okazało się że chce się dostać de facto do miejscowości gdzie ja mieszkam. Od przystanku na którym wysiadaliśmy razem jest jeszcze spora droga do tej miejscowości. Z przystanku zawsze odbiera mnie tata, tak tez było dzisiaj. Zaproponowałam temu Panu ze mój tata moze go podwieźć (chociaż nie wiedziałam do końca czy się zgodzi). No ten pan zgodził się na podwozke. Gdy jechaliśmy opowiadał mojemu tacie swoją historię, że jest na rencie, która jest mała i że dużo osób z jego rodziny już nie żyje i że jest samotny. Mi wtedy zrobiło się go bardzo żal i wyjęłam portfel w którym miałam tylko 100 zł i dałam mu to. Na szczęście tata tego nie widział, bo na pewno by mi na to nie pozwolił. Gdy wróciłam do domu to wygadalam sie mamie i powiedziałam jej ze dałam temu człowiekowi 100 zł. Moja mama zdenerwowala się, wiadomo nie zarabiam jeszcze, więc wydalalam tak na prawdę jej pieniędze ale z mojego kieszonkowego. Powiedziała że ten pan najprawdopodobniej kupi sobie za to alkohol i tyle będzie miał z tego pożytku. Też tak trochę myślę, bo wyglądał na alkoholika, ale z drugiej strony czy ja mam prawo decydować na co on te pieniądze da? Powiedziałam mu z reszta żeby nie wydawał tego na alkohol i on się zgodził. Dalszy rozwój sytuacji to przecież nie ode mnie zależy. Poza tym ja i tak sądzę że wyda to na coś pożytecznego. To jest przykład jednej z takich sytuacji. Podobne sytuacje gdzie dawałam obcym ludziom kase zdarzały się już wiele razy. No i teraz mam pytanie do was. Czy z trzeciej strony też tak to wygląda? Że jestem naiwna? Jeśli tak to czy ktoś ma jakieś rady na to?
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, zależy od wyczucia i sytuacji. Czasem to naiwność, czasem taka rzecz bardzo pomaga.
Generalnie jednak jestem za tym, by raczej dawać w pewne ręce (gdy znamy sytuację lub poprzez zaufane instytucje).
W jednym z najstarszych dokumentów chrześcijańskich "Didache" (przełom I i II wieku) czytamy na ten temat taką poradę.
Najpierw tak jakby tekst wspierał takie dawanie:
"Daj każdemu, kto cię prosi i zwrotu się nie domagaj, ponieważ Ojciec chce, żebyśmy z
wszystkimi dzielili się naszymi własnymi darami.. Szczęśliwy ten, kto daje według przykazania,
gdyż nic mu nie można zarzucić. Biada temu, kto bierze! Jeśli bowiem bierze dlatego, że
potrzebuje, nic mu nie można zarzucić; jeśli jednak nie potrzebuje, zda sprawę z tego, dlaczego
wziął i po co. Wsadzony do ciemnicy, odpowie za wszystkie swoje czyny i nie wyjdzie stamtąd, aż
ostatni grosz zwróci.

Jednak na koniec tekst kończy ten temat zaleceniem:
"Powiedziano jednak jeszcze na ten temat: "Niech twoja jałmużna
przesiąknie potem rąk twoich, aż będziesz wiedział, komu dajesz"."
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6843
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3195
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Witaj Kaju,
Mądrze pomagać - oto jest wyzwanie.
Pomocą było już podwiezienie tego Pana. Jeśli narzekał na biedę, czy niedostatek, można go było zabrać do sklepu i zrobić z nim zakupy i dowieźć do domu. To wymaga czasu i wysiłku, ale nie poszłyby te pieniądze na marne.
Jeśli dałaś całe swoje kieszonkowe dla Pana, który mógł kłamać aby tylko zdobyć pieniądze na alkohol, to niemądrze postąpiłaś... właściwym pomaganiem jest oddać 1/10 (dziesięcinę) swoich dochodów.
Ale nawet dziesięcinę należy wydać roztropnie, czyli dać sprawdzonej fundacji, albo jak pisałam kupić konkretne potrzebne rzeczy, zapłacić komuś rachunek (opłatę) czy np między młodymi ludźmi wyzbierać drewno i zawieść komuś na podwórko aby nie zmarzł. Nie zawsze są potrzebne pieniądze, często brakuje komuś siły fizycznej aby np porąbać drewno i ogrzać dom. Albo ktoś nie umie się umówić do przychodni on line.. Młodzi mogą pomagać na wiele różnych sposobów, dając po prostu swój czas i siły, spryt i umiejętności.

Przykazanie miłości brzmi: kochaj bliźniego swego jak siebie samego - czyli najpierw musisz kochać siebie , zadbać o siebie a dopiero potem o drugiego człowieka na ulicy. Wydanie całego kieszonkowego mocno musiało cię kosztować... więc w tym sensie było to zbyt impulsywne z twojej strony.

Ale to są rzeczy, których się uczymy przez całe życie. Potraktuj to jako lekcję, a nie porażkę.

Czy jeszcze masz inne sprawy do omówienia w których moglibyśmy Ci pomóc?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Kaja
Posty: 81
Rejestracja: 10 mar 2022, 11:55
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 35
Podziękowano: 21

Nieprzeczytany post

@Magnolia
Dziękuję za odpowiedź. Ten Pan akurat miał ze sobą torbę z zakupami, także niepotrzebne mu było jedzenie. Wydałam 1/3 swoich kieszonkowych, no ale mimo wszystko jest to największa kwota jaką kiedykolwiek wydałam na kogoś potrzebującego Dopiero teraz po kilku godzinach jak ochłonęłam to zobaczyłam jak emocjonalnie do tego podeszłam. Z drugiej jednak strony, jestem pewna że jakbym nie dała tych pieniędzy to ciągle w głowie miałabym wyrzuty sumienia. Że szukam wymówek od pomocy, albo że tak naprawdę wcale nie chce komuś pomóc. Mam wrażenie że momentami (akurat nie w dzisiejszej sytuacji) robię takie rzeczy głównie z pobudek sumienia i lęku, że Bóg stawia mnie w sytuacji gdzie spotykam kogoś potrzebującego a ja go zostawiam i zawodze Boga i grzeszę.
Melisska

Nieprzeczytany post

Witaj :)

Ostatnio chciałam podobny post napisać bo mam podobny problem... nie wiem jak mądrze pomagać.
Chodzi o to ze bardzo często ludzie na ulicy proszą mnie o jakiś "grosz", a ja zawsze dam albo 2 zł albo 5 zł. Raz tylko nie dałam i miałam straszne wyrzuty sumienia.
Nie wiem kto to powiedział ale gdzieś przeczytałam takie słowa "gdy masz dużo dawaj więcej, gdy masz mało daj mniej." Chyba ojciec Dolindo tak mawiał.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6843
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3195
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Wyrzuty sumienia czy lęk to nie najlepsze motywacje. Bóg patrzy na serce człowieka i pragnie byśmy pomagali sobie z miłości- życzliwości.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Melisska

Nieprzeczytany post

No tak.
Awatar użytkownika
Betka
Posty: 20
Rejestracja: 29 sty 2021, 17:48
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 50
Podziękowano: 26
Płeć:

Nieprzeczytany post

No właśnie ja z prośbą.

Moja znajoma
pisze prace magisterska dotyczącą samopoczucia w ciąży. Do napisania pracy potrzebuje przeprowadzić badanie wśród ciężarnych. jeśli tylko macie w swoim otoczeniu kogoś w ciąży - bardzo proszę o przesłanie jej linka do ankiety, która oczywiście jest anonimowa:

https://forms.gle/pAxbGaLmgwxXn1vX9
Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego ( Ps 23)
ODPOWIEDZ