Aby skupić się na duchowym aspekcie zbliżających się świąt administracja postanowiła, że od Wielkiego Piątku od godz 10:00 aż do Poniedziałku wielkanocnego do 8:00 na forum będzie wyłączona opcja pisania postów.

„Dzienniczek” św. Faustyny

Rozmowy o książkach, jakie przeczytaliśmy i polecamy innym. Literatura religijna, pisma świętych i doktorów Kościoła, ale też beletrystyka, literatura faktu i wszystko to, co nas ubogaca. Razem stwórzmy największą bazę książek na forach religijnych.
Kasia

Nieprzeczytany post

Nie chcę, żebyśmy tutaj rozmawiali o św. Faustynie; zależy mi na tym, aby skupić się na jej „Dzienniczku”, choć zdaję sobie sprawę, że jej życie i to, co pisała, mocno łączy się ze sobą.

Proszę, aby osoby, które przeczytały „Dzienniczek”, opisały swoje wrażenia po lekturze. A może jest ktoś, kto nie doczytał do końca, bo książka wydała mu się za trudna? Niech także tu napisze.

Miałam wielkie trudności z czytaniem „Dzienniczka”. Tak wielkie, że jego lektura zajęła mi... ponad rok, z przerwami na inne książki. Wydaje mi się, że chyba nie był to dla mnie jeszcze odpowiedni czas na przeczytanie tej książki. Myślę, że z tego powodu nie potrafiłam docenić jej treści i całkiem możliwe, że gdy sięgnę po „Dzienniczek” za kilka lat, zachwycę się nim tak, jak inni się zachwycają.

Największą trudność sprawiał mi język, jakim pisała św. Faustyna. Momentami archaiczny, czasem z błędami gramatycznymi. Zdaję sobie sprawę, że s. Faustyna nie była osobą wykształconą, ale właśnie język i styl zadecydowały o tym, że czytając „Dzienniczek”, bardzo się męczyłam.

Myślę też, że książka przerosła mnie pod względem treści teologicznej, choć dla mnie zaskakujące jest to, że łatwiej czytało mi się „Jezusa z Nazaretu” Benedykta XVI niż „Dzienniczek” św. Faustyny...

Nie wątpię, że „Dzienniczek” może zachwycić i zbliżyć kogoś do Boga; może pomóc zaufać Bogu i otworzyć się na Jego miłosierdzie. Może i ja kiedyś zobaczę w „Dzienniczku” bogactwo i głębię. Na razie wierzę tym, którzy je dostrzegają i spokojnie czekam na moment, kiedy spojrzę na tę książkę już innymi oczami. Ale tymczasem – nic na siłę.
Logan

Nieprzeczytany post

Czytałem Dzienniczek, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Do teraz s. Faustyna to moja ulubiona święta. Na tyle iż dorobiłem się jej biografii autorstwa Ewy K. Czaczkowskiej oraz przeczytałem od deski do deski.

Teraz powracam do lektury Dzienniczka i przyznam, ze teraz rozumiem go głębiej.
W pewnej chwili zostałam wezwana na sąd Boży. Stanęłam przed Panem sam na sam. Jezus był takim, jakim jest w męce. Po chwili znikły te rany, a pozostało tylko pięć: w rękach, nogach i boku. Natychmiast ujrzałam cały stan duszy swojej, tak jak Bóg na nią patrzy. Jasno ujrzałam wszystko, co się Bogu nie podoba. Nie wiedziałam, że nawet z takich cieni drobnych trzeba zdawać rachunek przed Panem. Co to za moment! Kto go opisze? – Stanąć na przeciw trzykroć Świętemu. – Zapytał mnie Jezus: Kto [ty] jesteś? – Odpowiedziałam: Ja jestem sługą Twoją, Panie. – Jesteś winna jednego dnie ognia czyśćcowego. Natychmiast chciałam się rzucić w płomienie ognie czyśćcowego, ale Jezus powstrzymał mnie i rzekł: Co chcesz, czy teraz cierpieć jeden dzień, czy przez krótki czas na ziemi? – Odpowiedziałam: Jezu, chcę cierpieć w czyśćcu i chcę cierpieć na ziemi, chociażby do końca świata największe męki. – Jezus rzekł: Wystarczy jedno. Zejdziesz na ziemię i cierpieć będziesz wiele, ale niedługo, i spełnisz wolę moją i życzenia moje, a dopomoże ci je spełnić jeden wierny sługa mój.
Tutaj jest bardzo ciekawy fragment dotyczący czasu czyśćcowego, Jezus mówi do Faustyny o jednym dniu w czyśćcu dając alternatywę "krótkiego" pobytu na ziemi wśród cierpień. Było to w okolicach 1928r. po pierwszych ślubach czasowych więc Faustynie pozostało jeszcze 10 lat na ziemi.
Ostatnio zmieniony 08 lut 2021, 22:04 przez Logan, łącznie zmieniany 3 razy.
Kasia

Nieprzeczytany post

Czy dobrze rozumiem, że w tej wizji Pan Jezus dał św. Faustynie wybór: czy chce umrzeć teraz, czy później? Bo przecież gdyby nie umarła, nie mogłaby trafić do czyśćca, nawet na jeden dzień.
Logan

Nieprzeczytany post

W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Płomienie, które paliły je, nie dotykały się mnie. Mój Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie ich jest największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednozgodnie, że największe dla nich cierpienie to jest tęsknota za Bogiem. (Dz 20)
Piękny fragment mówiący o istocie czyśćca. Największym cierpieniem dusz jest tęsknota za Bogiem. Na ziemi taka tęsknota może świadczyć o osiągnięciu dużej zażyłości z Panem Bogiem. Często na ziemi doświadczamy niepamięci o Bogu, w myślach, słowach i czynach.
Czyściec to uwalnianie się po śmierci od wszystkich następstw grzechów, uniemożliwiających doznawanie pełnego szczęścia nieba. Tymi następstwami są wszystkie egocentryczne przywiązania, z powodu których człowiek nie potrafi kochać w sposób doskonały.

Nie ma wiecznego szczęścia bez miłości doskonałej, która pragnie służyć i bez zastrzeżeń uszczęśliwiać innych. Tylko człowiek w pełni kochający potrafi cieszyć się ze spotkania z Bogiem i zbawionymi istotami.
Ks. Dr. Kaszowski
Nie bez przyczyny Dzienniczek ukazuje, przybliża nam istotę czyśćca, gdyż jest to wielkie dzieło miłosierdzia Bożego. Dzięki niemu każda duża nawet najbardziej zatwardziała jeśli okaże skruchę choćby na moment przed śmiercią dostąpi łaski zbawienia wiecznego i szczęścia w niebie bo ma możliwość oczyszczenia się po przejściu przez bramy wieczności.
Logan

Nieprzeczytany post

Pod koniec pierwszego roku nowicjatu zaczęło się ściemniać w duszy mojej. Nie czuję żadnej pociechy w modlitwie, rozmyślanie przychodzi mi z wielkim wysiłkiem, lęk zaczyna mnie ogarniać.
Wchodzę głębiej w siebie i nic nie widzę prócz wielkiej nędzy. Widzę także jasno wielką świętość Boga, nie śmiem wznieść oczu do Niego, ale rzucam się w proch pod stopy Jego i żebrzę o miłosierdzie. Dz 23
Święta Faustyna w swoim nowicjacie przeżyła coś co przeżywa każdy chrześcijanin, a mianowicie bierne oczyszczenie zwane nocą.

Noc dotyka jednak wierzących, którzy zdecydowanie opowiedzieli się za Chrystusem, którzy dla Niego są gotowi na wszystko, nawet na śmierć. Nie dotyka ludzi letnich i obojętnych, stąd ważne jest podłoże cierpień nocy.

Cierpienie nocy jest wynikiem udzielania się Boga w nowy sposób, dotąd nieznany wierzącemu oraz nieprzygotowania człowieka do takiego komunikowania się z Bogiem. Bóg posiadając inicjatywę może człowiekowi ukazać całą prawdę o Sobie i o nim, dają mu jednocześnie łaskę do trwania w zjednoczeniu. Człowiek z własnej inicjatywy nigdy nie wszedłby w taki stan, ale też nigdy nie byłby w stanie dojść do prawdziwego oblicza Boga i prawdziwego oblicza siebie.

Doświadczeniu „nocy” towarzyszy oschłość, bezradność, brak pewności, pokusy, załamania. By przetrwać ten rodzaj biernego oczyszczenia, konieczna jest stałość, ufność, zawierzenie Bogu, cierpliwość, wytrwałość, pokorna nadzieja.

Każdy człowiek przeżywa swój rodzaj nocy. Jest ona wcześniej czy później doświadczeniem każdego, kto pragnie pójść za Bogiem i prowadzić głębokie życie duchowe. Kto szuka bliskich relacji z Bogiem i tęskni za Nim, ten jej doświadczy.
Człowieka wtedy otacza niezmierzona światłość, którą odbiera się jako nieprzenikniętą ciemność.
Jest to czas, gdy trudno odczuć obecność Boga, która naznaczona jest przede wszystkim milczeniem. Mamy wówczas doświadczenie nieobecności Boga.

https://www.karmel.pl/oczyszczenia-nocy ... od-krzyza/
Logan

Nieprzeczytany post

W pewnej chwili powiedział mi Jezus: Idź do Matki Przełożonej i poproś, żeby ci pozwoliła przez siedem dni nosić włosiennicę i raz w nocy wstaniesz i przyjdziesz do kaplicy. – Odpowiedziałam, że dobrze[...] Na drugi dzień przed południem zauważyłam, że Matka Przełożona idzie do refektarza, a że kuchnia, refektarz i pokoik siostry Alojzy jest prawie razem, więc poprosiłam Matkę Przełożoną do pokoiku siostry Alojzy i powiedziałam żądanie Pana Jezusa.
– Na to odpowiedziała mi Matka, że: Nie pozwalam siostrze na żadne noszenie włosiennicy. Nic absolutnie. Jeżeli Pan Jezus da siostrze siły kolosa, to ja pozwolę na te umartwienia. Przeprosiłam Matkę, że zabieram czas, i wyszłam z pokoiku. – Wtem ujrzałam Pana Jezusa, który stał w drzwiach kuchni, i powiedziałam Panu: Każesz mi iść prosić o te umartwienia, a Matka Przełożona nie chce mi pozwolić. – Wtem Jezus rzekł do mnie: Byłem tutaj podczas tej rozmowy z Przełożoną i wiem wszystko, i nie żądam twoich umartwień, ale posłuszeństwa. Przez to oddajesz Mi wielką chwałę, a sobie skarbisz zasługę. (Dz 28)
Dzisiaj zrozumiałam przed Najświętszym Sakramentem, że dusza, która jest posłuszna Bogu, jest posłuszna przełożonym. Taka dusza jest królową pokoju i radości.
A dusza, która nie jest posłuszna Bogu, nie jest posłuszna przełożonym. Jest ona królową zamętu i niepokoju.
Posłuszeństwo jest dla duszy tym, czym są skrzydła dla ptaka.
Nie poszukuj wiele wielkiej pokuty. Nie pokuta jest najmilszą w oczach Boga, ale umieranie dla własnej woli.
Św. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego

O cnocie posłuszeństwa wobec przełożonych pięknie mówi Święty Benedykt w swojej regule:

Najprzedniejszym stopniem pokory jest bezzwłoczne posłuszeństwo. Osiągnęli go ci, dla których nie ma nic droższego od Chrystusa.
Tacy właśnie porzucają natychmiast swoje sprawy i wyrzekają się własnej woli. Od razu wszystko wypuszczają z ręki i pozostawiają nie ukończoną pracę, którą wykonywali, aby jak najrychlej w duchu posłuszeństwa odpowiedzieć czynem na otrzymane polecenie.
Posłuszeństwo to jednak tylko wówczas jest Bogu przyjemne i miłe ludziom, jeśli polecenie spełnimy nie wahając się, nie ociągając, nie ozięble, bez szemrania, bez słowa sprzeciwu. Posłuszeństwo bowiem okazywane przełożonym zwraca się do Boga. On sam przecież powiedział:
Kto was słucha, Mnie słucha Łk 10, 16
Św. Benedykt z Nursji
Ostatnio zmieniony 13 lut 2021, 19:42 przez Logan, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ