Muzyka w kościele – jaka pomaga w modlitwie, a jaka przeszkadza?

O wszystkim, co nam gra w duszy. Muzyka sakralna, liturgiczna, religijna, poważna i popularna. Dzielimy się naszymi ulubionymi utworami i inspirujemy się
Nutka

Nieprzeczytany post

Dwie ścieżki

Na początek napiszę parę słów o własnym doświadczeniu muzycznym w kościele, bo jakieś już mam. ;) Ktoś mógłby stwierdzić, że trzymam się dwóch skrajności trudnych do pogodzenia. Od kilku lat śpiewam w czterogłosowym chórze muzykę liturgiczną, a od 2019 roku dodatkowo w zespole wykonującym muzykę uwielbienia. Czyli, jak się pewnie domyślacie, piosenki z towarzyszeniem gitar. ;) Podzielę się teraz kilkoma spostrzeżeniami.

Muzyka liturgiczna

Bardzo lubię pieśni liturgiczne. W pewnym stopniu to właśnie one pomogły mi wrócić do sakramentów, choć nie bezpośrednio. Jak to się stało? Kiedy dołączyłam do chóru, byłam daleko od prawdziwej wiary. Co tu dużo mówić, wierzyłam jak protestantka, mimo że chodziłam do kościoła na Msze Święte, a nawet przystępowałam do Komunii Świętej, nie traktując jej jednak jako Ciała Pańskiego, ale jako symbol. Te wszystkie smutne lata oddałam już Bożemu Miłosierdziu. Jednak zanim poszłam do spowiedzi, ćwiczone w chórze pieśni liturgiczne zaczęły, niczym kropla skałę, drążyć jakieś nowe ścieżki w moim umyśle, a może nawet dotykały duszy. Nie potrafiłam pozostać obojętną na teksty mówiące o Matce Bożej, o Komunii Świętej.

„O Salutaris Hostia” w wykonaniu Chóru Katedry Warszawsko-Praskiej Musica Sacra


„Maria Matrem Virginem” w wykonaniu Scholi Ventuno


Pieśni liturgiczne pomagały mi się modlić i tak jest do tej pory. Wyciszają mnie, uspokajają, a co za tym idzie, pomagają skupić się na Panu Bogu. Te pieśni, choć składają się z dźwięku, w jakiś sposób wnoszą ciszę do tego hałaśliwego świata. Teksty, niebanalne, poetyckie, koncentrują umysł.

Pieśń pasyjna „Krzyżu Święty” w wykonaniu scholi dominikańskiej


Muzyka uwielbienia

Myślę, że ciekawym pomysłem byłoby założenie na forum wątku o tym, na czym tak naprawdę polega modlitwa uwielbienia. Tymczasem jednak podzielę się kilkoma radosnymi, ale i smutnymi spostrzeżeniami.

Lubię muzykę religijną z gitarami (może być i coś innego zamiast gitary, pianino albo harfa, ale gitarę spotykamy najczęściej). Kiedy się widzi śpiewających takie piosenki, to zazwyczaj się wie, że ich wiara jest autentyczna, żywa. Trzeba jednak pamiętać, że większość z nich nie nadaje się do wykonywania w czasie Mszy Świętej.

„Pieśń Słoneczna” w wykonaniu Poldka Twardowskiego wraz z chórzystami koncertu Jednego Serca Jednego Ducha


Ale wiele spośród takich utworów wycisza też i uspokaja. Mnie to osobiście pomaga skupić się na Panu Bogu.

„O Hostio Święta” w wykonaniu Wspólnoty Miłości Ukrzyżowanej, w pewnym momencie słychać „śpiew w językach”


Jest jednak druga strona medalu. Odkąd śpiewam w zespole uwielbienia, straciłam umiejętność skupienia się na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. Jako zespół tak właśnie śpiewamy: jest wystawiony Najświętszy Sakrament, a nasze śpiewy są przeplatane modlitwami. Jednak nie wszystkie utwory, jakie śpiewamy, mi się podobają. Wiadomo, każdy lubi coś innego. Mam jednak wrażenie, że muzyka uwielbienia czasem brzmi zbyt radiowo, zbyt... zachodnio? Co więcej, te piosenki są niekiedy... hałaśliwe. Nie dlatego, że zbyt głośno się je śpiewa czy gra. Po prostu dlatego, że tak jest zbudowana melodia.

„Nasz Bóg” w wykonaniu zespołu exodus15


Nietrudno się temu dziwić. Coraz częściej polska muzyka religijna mocno inspiruje się brzmieniem zachodnich piosenek śpiewanych we wspólnotach zielonoświątkowych (Bethel, Hillsong), a czasem wprost do zachodnich melodii pisane są polskie teksty.

Znaleźć swoje miejsce

Coraz częściej zastanawiam się, jak w tym wszystkim znaleźć swoje miejsce. Bo to oczywiste, że muzyka jest potrzebna w modlitwie, że pomaga, że powinna być wykonywana na chwałę Bożą. A jednak dlaczego jest tak, że pewne utwory bardziej pomagają w modlitwie, a inne wręcz przeciwnie? Czy kiedyś przyzwyczaimy się do radiowego brzmienia w kościele w czasie modlitwy uwielbienia? Czy powinniśmy raczej szukać ciszy, także w muzyce, na przekór hałasowi tego świata?

„Veni Creator Spiritus!” w wykonaniu o. Mariusza, karmelity bosego
Ostatnio zmieniony 07 wrz 2021, 11:11 przez Nutka, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
esperanza
Posty: 1392
Rejestracja: 10 lut 2021, 19:45
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 1211
Podziękowano: 1019
Płeć:

Nieprzeczytany post

Hej nutka, jest taki cytat, chyba Mickiewicza:

"Głośniej niźli w rozmowach Bóg przemawia w ciszy I kto w sercu ucichnie, zaraz go usłyszy"

Więc do "właściwej" modlitwy raczej cisza... a do wielbienia jak najbardziej śpiewy i gitary. Od małego słyszałam że "kto śpiewa dwa razy się modli" I dużo w tym jest, ale z perspektywy czasu widzę, że to bardziej taka modlitwa "wychodząca" I że bardzo pomaga w otwarciu się na Bożą Obecność i później wejście glębiej w modlitwę właśnie w ciszy.
Czasami mam tak, że jak jest mi strasznie trudno się modlić, przebić przez te wszystkie myśli dnia, wyciszyć, to zaczynam od śpiewania, śpiewam nawet "Ojcze nasz" I "hymn do Ducha Świętego" i potem już idzie mi coraz lepiej 😉 ale to ja, ogólnie mam wrażenie, że mam śmieszne metody czasami. 😅😅😅🙈

Ps. super, że śpiewasz w takim zespole, musisz mieć piękny głos 😊
"Wystarczy ci mojej łaski. Moc, bowiem w słabości się doskonali”. (2Kor 12, 9).
Nutka

Nieprzeczytany post

esperanza pisze: 08 wrz 2021, 20:13 Od małego słyszałam że "kto śpiewa dwa razy się modli"
Te słowa przypisuje się św. Augustynowi. :)
esperanza pisze: 08 wrz 2021, 20:13 ale z perspektywy czasu widzę, że to bardziej taka modlitwa "wychodząca" I że bardzo pomaga w otwarciu się na Bożą Obecność i później wejście glębiej w modlitwę właśnie w ciszy.
Z kolei ja mam takie doświadczenie, że o ile przy muzyce liturgicznej czy spokojnej muzyce granej na gitarze mogę jeszcze wejść w ciszę, o tyle po wysłuchaniu żywiołowych utworów jestem zmęczona i w ciszy nie umiem się odnaleźć.

Hymn do Ducha Świętego jest jako ostatni w moim pierwszym poście w tym temacie, posłuchaj. :)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Ja bardzo lubię śpiewy uwielbienia, bo mogę wtedy zaangażować całe ciało, całą duszę, całe serce by śpiewać Bogu na chwałę. Nie chodzi o to że mi jest dobrze i przyjemnie tylko o to że całą sobą chcę wielbić, a w tym mi muzyka pomaga.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Pawełek0799

Nieprzeczytany post

Ja natomiast jestem taki że dopasuje się do każdej muzyki :)

Czasami mam ochotę na chrześcijański rap, czasami chrześcijańską muzykę taneczną, a czasami po prostu lubię posłuchać kościelnych pieśni granych na organach ;). Pierwsza i druga opcja super sprawdza się podczas jazdy samochodem. Trzecia natomiast najbardziej mnie wycisza, uspokaja i potrafia się skupić. Także każda ma w sobie coś dobrego ;)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Przeszkadza jak organista fałszuje.
Mar
Posty: 175
Rejestracja: 02 lut 2022, 10:53
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 66
Podziękowano: 27
Płeć:

Nieprzeczytany post

Nutka pisze: 07 wrz 2021, 11:04 Dwie ścieżki

Na początek napiszę parę słów o własnym doświadczeniu muzycznym w kościele, bo jakieś już mam. ;) Ktoś mógłby stwierdzić, że trzymam się dwóch skrajności trudnych do pogodzenia. Od kilku lat śpiewam w czterogłosowym chórze muzykę liturgiczną, a od 2019 roku dodatkowo w zespole wykonującym muzykę uwielbienia. Czyli, jak się pewnie domyślacie, piosenki z towarzyszeniem gitar. ;) Podzielę się teraz kilkoma spostrzeżeniami.

Muzyka liturgiczna

Bardzo lubię pieśni liturgiczne. W pewnym stopniu to właśnie one pomogły mi wrócić do sakramentów, choć nie bezpośrednio. Jak to się stało? Kiedy dołączyłam do chóru, byłam daleko od prawdziwej wiary. Co tu dużo mówić, wierzyłam jak protestantka, mimo że chodziłam do kościoła na Msze Święte, a nawet przystępowałam do Komunii Świętej, nie traktując jej jednak jako Ciała Pańskiego, ale jako symbol. Te wszystkie smutne lata oddałam już Bożemu Miłosierdziu. Jednak zanim poszłam do spowiedzi, ćwiczone w chórze pieśni liturgiczne zaczęły, niczym kropla skałę, drążyć jakieś nowe ścieżki w moim umyśle, a może nawet dotykały duszy. Nie potrafiłam pozostać obojętną na teksty mówiące o Matce Bożej, o Komunii Świętej.

„O Salutaris Hostia” w wykonaniu Chóru Katedry Warszawsko-Praskiej Musica Sacra


„Maria Matrem Virginem” w wykonaniu Scholi Ventuno


Pieśni liturgiczne pomagały mi się modlić i tak jest do tej pory. Wyciszają mnie, uspokajają, a co za tym idzie, pomagają skupić się na Panu Bogu. Te pieśni, choć składają się z dźwięku, w jakiś sposób wnoszą ciszę do tego hałaśliwego świata. Teksty, niebanalne, poetyckie, koncentrują umysł.

Pieśń pasyjna „Krzyżu Święty” w wykonaniu scholi dominikańskiej


Muzyka uwielbienia

Myślę, że ciekawym pomysłem byłoby założenie na forum wątku o tym, na czym tak naprawdę polega modlitwa uwielbienia. Tymczasem jednak podzielę się kilkoma radosnymi, ale i smutnymi spostrzeżeniami.

Lubię muzykę religijną z gitarami (może być i coś innego zamiast gitary, pianino albo harfa, ale gitarę spotykamy najczęściej). Kiedy się widzi śpiewających takie piosenki, to zazwyczaj się wie, że ich wiara jest autentyczna, żywa. Trzeba jednak pamiętać, że większość z nich nie nadaje się do wykonywania w czasie Mszy Świętej.

„Pieśń Słoneczna” w wykonaniu Poldka Twardowskiego wraz z chórzystami koncertu Jednego Serca Jednego Ducha


Ale wiele spośród takich utworów wycisza też i uspokaja. Mnie to osobiście pomaga skupić się na Panu Bogu.

„O Hostio Święta” w wykonaniu Wspólnoty Miłości Ukrzyżowanej, w pewnym momencie słychać „śpiew w językach”


Jest jednak druga strona medalu. Odkąd śpiewam w zespole uwielbienia, straciłam umiejętność skupienia się na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. Jako zespół tak właśnie śpiewamy: jest wystawiony Najświętszy Sakrament, a nasze śpiewy są przeplatane modlitwami. Jednak nie wszystkie utwory, jakie śpiewamy, mi się podobają. Wiadomo, każdy lubi coś innego. Mam jednak wrażenie, że muzyka uwielbienia czasem brzmi zbyt radiowo, zbyt... zachodnio? Co więcej, te piosenki są niekiedy... hałaśliwe. Nie dlatego, że zbyt głośno się je śpiewa czy gra. Po prostu dlatego, że tak jest zbudowana melodia.

„Nasz Bóg” w wykonaniu zespołu exodus15


Nietrudno się temu dziwić. Coraz częściej polska muzyka religijna mocno inspiruje się brzmieniem zachodnich piosenek śpiewanych we wspólnotach zielonoświątkowych (Bethel, Hillsong), a czasem wprost do zachodnich melodii pisane są polskie teksty.

Znaleźć swoje miejsce

Coraz częściej zastanawiam się, jak w tym wszystkim znaleźć swoje miejsce. Bo to oczywiste, że muzyka jest potrzebna w modlitwie, że pomaga, że powinna być wykonywana na chwałę Bożą. A jednak dlaczego jest tak, że pewne utwory bardziej pomagają w modlitwie, a inne wręcz przeciwnie? Czy kiedyś przyzwyczaimy się do radiowego brzmienia w kościele w czasie modlitwy uwielbienia? Czy powinniśmy raczej szukać ciszy, także w muzyce, na przekór hałasowi tego świata?

„Veni Creator Spiritus!” w wykonaniu o. Mariusza, karmelity bosego
Kiedy idę do kościoła to chcę słuchać muzyki sakralnej, organowej lub chóralnej. Jak będę chciał posłuchać muzyki gitarowej to pójdę na koncert. Tak jak ubiór musi być odpowiedni do miejsca, tak muzyka również. Strój sportowy jest odpowiedni do pójścia na siłownie a nie do kościoła czy do teatru, filharmonii czy na czyjeś urodziny.
W dzisiejszych czasach wszystko zostało pomieszane, w posoborowym Kościele również. Wprowadzono nowoczesną muzykę podczas Mszy Świętych, która zupełnie nie pasuje to tego miejsca. Papież powiedział kiedyś do młodzieży "zróbcie raban". Tymczasem Jezus powiedział - gdy chcesz się modlić to wejdź do swojej izdebki, zamknij drzwi i módl się w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Nigdzie nie jest powiedziane "rób raban."
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Mar pisze: 21 maja 2022, 17:58

Kiedy idę do kościoła to chcę słuchać muzyki sakralnej, organowej lub chóralnej. Jak będę chciał posłuchać muzyki gitarowej to pójdę na koncert. Tak jak ubiór musi być odpowiedni do miejsca, tak muzyka również. Strój sportowy jest odpowiedni do pójścia na siłownie a nie do kościoła czy do teatru, filharmonii czy na czyjeś urodziny.
W dzisiejszych czasach wszystko zostało pomieszane, w posoborowym Kościele również. Wprowadzono nowoczesną muzykę podczas Mszy Świętych, która zupełnie nie pasuje to tego miejsca. Papież powiedział kiedyś do młodzieży "zróbcie raban". Tymczasem Jezus powiedział - gdy chcesz się modlić to wejdź do swojej izdebki, zamknij drzwi i módl się w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Nigdzie nie jest powiedziane "rób raban."
Ale wiesz @Mar że nie ma Kościoła posoborowego i przedsoborowego?
Jest jeden, apostolski i powszechny Kościół.

Twoje zdanie znamy i o soborze i o papieżu bo powtarzasz je na okrągło, tu dzielimy się muzyką. Chciałeś się podzielić muzyką i fajnie, ale po co te wkręty o soborze i papieżu? [-x
Poza tym przeciwstawiasz sobie dwie sytuacje bez zrozumienia kontekstu wypowiedzi, to naprawdę źle świadczy o Twoim czytaniu ze zrozumieniem. Proszę cię powstrzymaj się od ciągłego powtarzania się, posłuchaj tej muzyki i niech Cię zbliży do Boga, który jest miłością i kocha ludzi, każdego tak samo mocno!
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Mar
Posty: 175
Rejestracja: 02 lut 2022, 10:53
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 66
Podziękowano: 27
Płeć:

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 21 maja 2022, 22:07
Mar pisze: 21 maja 2022, 17:58

Kiedy idę do kościoła to chcę słuchać muzyki sakralnej, organowej lub chóralnej. Jak będę chciał posłuchać muzyki gitarowej to pójdę na koncert. Tak jak ubiór musi być odpowiedni do miejsca, tak muzyka również. Strój sportowy jest odpowiedni do pójścia na siłownie a nie do kościoła czy do teatru, filharmonii czy na czyjeś urodziny.
W dzisiejszych czasach wszystko zostało pomieszane, w posoborowym Kościele również. Wprowadzono nowoczesną muzykę podczas Mszy Świętych, która zupełnie nie pasuje to tego miejsca. Papież powiedział kiedyś do młodzieży "zróbcie raban". Tymczasem Jezus powiedział - gdy chcesz się modlić to wejdź do swojej izdebki, zamknij drzwi i módl się w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Nigdzie nie jest powiedziane "rób raban."
Ale wiesz @Mar że nie ma Kościoła posoborowego i przedsoborowego?
Jest jeden, apostolski i powszechny Kościół.

Twoje zdanie znamy i o soborze i o papieżu bo powtarzasz je na okrągło, tu dzielimy się muzyką. Chciałeś się podzielić muzyką i fajnie, ale po co te wkręty o soborze i papieżu? [-x
Poza tym przeciwstawiasz sobie dwie sytuacje bez zrozumienia kontekstu wypowiedzi, to naprawdę źle świadczy o Twoim czytaniu ze zrozumieniem. Proszę cię powstrzymaj się od ciągłego powtarzania się, posłuchaj tej muzyki i niech Cię zbliży do Boga, który jest miłością i kocha ludzi, każdego tak samo mocno!
Ja chodzę do Kościoła przedsoborowego czyli na mszę Trydencką, gdzie nie ma gitarowego grania.
Osobiście bardzo lubię muzykę gitarową ale kościół to nie jest odpowiednie miejsce na taką muzykę.
Ostatnio zmieniony 21 maja 2022, 22:25 przez Mar, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

To, czy i jaki instrument jest w kościele używany i czy "taka muzyka" jest "godna" i "właściwa" jest kwestią umowną (a dokładniej - kwestią zmieniającej się wrażliwości).
Najlepszy dowód, że do VII wieku organy w kościele nie były używane (do dziś nie występują w tradycyjnej liturgii wschodniej, dozwolony jest jedynie śpiew chóralny - jest zresztą piękny. Podobnie śpiew gregoriański ).
Owszem, ze względu na to, że są już tak długo używane w kościołach, są "tradycyjne" (ale nie w sensie świętej tradycji czy tym bardziej Tradycji, ale w sensie "zwyczaju"). Dlatego są szanowane „W Kościele łacińskim należy mieć w wielkim poszanowaniu organy piszczałkowe jako tradycyjny instrument muzyczny, którego brzmienie ceremoniom kościelnym dodaje majestatu, a umysły wiernych podnosi do Boga i spraw niebieskich”(Konstytucja o Liturgii Świętej Soboru Watykańskiego II).
Ale czy tak będzie w przyszłości? Mocno w to wątpię. I nie tylko dlatego, że gitara oddaliła się już od piętna "instrumentu do rock'n rolla", ale także dlatego, ze prawdopodobnie nasze świątynie mocno się skurczą. Będziemy modlić się w małych wspólnotach, których nie stać na organy.
Nadto chyba (oby!) nasze podejście do muzyki liturgicznej się zmieni; zniknie koszmar śpiewania "Wesoły nam dziś dzień nastał, Którego z nas każdy żądał, Tego dnia Chrystus zmartwychwstał" w sposób nasuwający ma myśl marsz żałobny...

Ważniejsze od rodzaju instrumentu wydaje mi się być to, by muzycy nie zastępowali wiernych; by muzyka była tłem, podkładem, powinna „podtrzymywać śpiew, ułatwiać udział w czynnościach liturgicznych i przyczyniać się do głębszego zjednoczenia zgromadzonych wiernych”(dokument „Musicam Sacram” z 1967r)

Oczywiście, nic na siłę, a zwłaszcza za szybko. I trzeba też zwracać jednak uwagę na rozróżnienie pomiędzy pieśnią liturgiczną, a piosenkami (np. oazowymi). To jednak nie to samo (co nie znaczy, że charakter pieśni liturgicznych nie będzie się zmieniał, i słusznie).
ODPOWIEDZ