Myślę, że aby należycie to rozważyć, to trzeba szerokiego spojrzenia na to, co zwie się planem zbawienia; plan ten został zapowiedziany zaraz po grzechu Ewy i Adama - jeszcze w Edenie/Raju - a w swej bardzo krótkiej formie brzmi:
- Rdz 3,15 BT
(15) Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono ugodzi cię w głowę, a ty ugodzisz je w piętę.
Zatem, by się mógł narodzić Ten, kto się na gruncie ludzkim rozprawi z szatanem, była potrzebna rodzina... a rodzina jest częścią rodu, a ród częścią narodu... Jednym słowom: był potrzebny naród, gdzie szczególny Człowiek by się narodził, wychował i żyjąc w konkretnym czasie i miejscu, zrealizował zbawczą misję...
A naród potrzebuje terytorium - stąd idea Ziemi Obiecanej. Została ona obiecana Abramowi (Abrahamowi) - człowiekowi, który posłusznie poszedł z nieznane, by zerwać z bezbożnym środowiskiem i zapoczątkować nowy naród: naród wybrany; wybrany do szczególnej misji, by świadczyć o jedynym Bogu i "zrodzić" obiecanego Mesjasza...
Ta perspektywa została przed Abramem ukazana w takiej zapowiedzi (nie jedynej, bo kilka razy Bóg mu przypominał, że będzie ojcem wielkiego narodu, który zajmie konkretną ziemię):
- Rdz 15:13-16 BT
(13) I wtedy to Pan rzekł do Abrama: Wiedz o tym dobrze, iż twoi potomkowie będą przebywać jako przybysze w kraju, który nie będzie ich krajem, i przez czterysta lat będą tam ciemiężeni jako niewolnicy;
(14) aż wreszcie ześlę zasłużoną karę na ten naród, którego będą niewolnikami, po czym oni wyjdą z wielkim dobytkiem.
(15) Ale ty odejdziesz do twych przodków w pokoju, w późnej starości będziesz pochowany.
(16) Twoi potomkowie powrócą tu dopiero w czwartym pokoleniu, gdy już dopełni się miara niegodziwości Amorytów.
Czy to mówi Bóg, który "aż się pali", by kogoś zabijać?! Nie, absolutnie nie! 400 lat!! Wyobrażacie sobie, jaki to długi czas - czas dany bezbożnym już wtedy narodom, aby mogły się nawrócić?!...
Kto więc myśli, że Bóg JHWH (Jahwe) - Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba - jest prędki w działaniach, jakie by mogły komuś "zaszkodzić", ten nie wie, co myśli...
Cytowany tekst zapowiada długie lata niewoli egipskiej Izraelitów, oraz ich zwycięskie wyjście z Egiptu, by mogli - już jako wielki naród - "pójść na swoje": do tej ziemi, którą Abramowi i jego potomkom Bóg obiecał (pamiętajmy, po co Bogu był potrzebny naród: by się Mesjasz w nim narodził; Jezus to krótko skwitował: "zbawienie bierze początek od Żydów", J 4,22).
No i teraz dochodzimy do tej jakże krytykowanej części historii Izraela: podbój Kanaanu... Ludzie wołają: jak dobry Bóg mógł tak źle się obejść z tymi "biednymi" narodami...
Ale ile lat dał im Bóg na opamiętanie?! 400 lat! To mało?!...
Niestety, ale te narody - co historia i archeologia bardzo potwierdziła - nie poszły w dobrą stronę! Zło, jakie tam się wyczyniało, było potworne - wystarczy wspomnieć tylko "czubek tej góry lodowej zła": regularne składanie żywych dzieci w ofierze bogom kanaanejskim!!... [ktoś chciałby może stanąć w obronie tych praktyk?!].
Co Bóg miał z tym problemem zrobić?! Czekać dalsze 4 wieki?! A może 8, albo niechby żyły te narody do naszego wieku??... Przeciwnicy Boga Jahwe pewnie by chętnie taką opcję przyjęli, aby tylko On nikogo nie osądzał i nie karał (wprost czy poprzez Izraelitów)...
Ale kto sieje zło, zło zbierze! Te narody "dojrzały do żniwa"! Bóg postanowił położyć kres ich istnieniu, by tam zapanował nowy naród, nowy porządek - stąd cały ten podbój Ziemi Obiecanej miał miejsce... Tak, był krwawy, ale pomyślmy, jak krwawy jest fartuch chirurga, który dla ratowania życia pacjenta z gangreną, odcina mu nogę, albo nawet dwie!...
JHWH był jak "chirurg" - dokonał "amputacji" tego, co chore i szkodliwe dla otoczenia (bo zło ma to do siebie, że się pleni na lewo i prawo...).
Wobec powyższego ja nie mam żadnego słowa krytyki względem Boga objawionego w całej Biblii; rozumiem Jego trudne decyzje, bo patrzę szeroko (plan zbawienia), a nie wąziutko (poginęli Kananejczycy)... Tak, poginęli, bo zmarnowali dane im łaskawie 400 lat!!
Niestety, ale dali się szatanowi omotać, i nastał czas rozliczenia; taki czas nastanie też dla współczesnego pokolenia (i dalszych, a też i wcześniejszych), gdy Bóg będzie musiał osądzić ludzkość, aby w końcu po tylu wiekach/tysiącleciach nastało Boże Królestwo, którego zapowiedzią była Ziemia Obiecana z ówczesnym ludem Bożym...
Proszę: nie bądźmy jak Kananejczycy! Wykorzystajmy dany czas łaski, aby się nie okazało, że będzie za późno!...
Jeśli ktoś ma jakieś myśli, to bardzo zapraszam do ich wyrażenia; napisałem to, co mi na sercu leżało. Nie stawiam pytań, ale dzielę się moim zrozumieniem niewątpliwie trudnego tematu, ale nie jest on na tyle trudny, by się na Boga obrażać i żyć bez Niego... Taki wybór nie zaprowadzi do wiecznego życia! Lepiej zaufać Bogu, że - jak rozważny "chirurg" - zadziałał stosownie do sytuacji, aby większe dobro z tego wyniknęło; i tak się stało (choć nie bez komplikacji) - w narodzie wybranym narodził się obiecany Zbawiciel: Jezus z Nazaretu, który swoją Ofiarą raz na zawsze położył kres zastępczym ofiarom zwierzęcym (które zapowiadały/ilustrowały plan zbawienia), i oferuje ludziom na całym świecie w darze życie wieczne!
Nie zmarnuj tego!