Gdy dziecko porzuca wiarę…

O tym wszystkim co dotyczy katolika w codziennym życiu
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3193
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Dzisiejsze czasy są jakie są. W takich nam przyszło żyć. Każde czasy są nam zadane i możemy się w nich rozwijać

Ale jak sobie poradzić w sytuacji która nas zaskakuje w najmniej oczekiwanym momencie i słyszymy od dziecka nastoletniego: „nie wierzę! Nie chce więcej chodzić do kościoła! Nie ma Boga! To nie moja religia.”

Pierwsze co czujemy to szok, przeszywający ból i niedowierzanie. Chwilę zajmuje by się z tego otrząsnąć.

Ale istotne jest aby jak najszybciej odpowiedzieć sobie na pytanie: jak zareagować?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3193
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Naprawdę nikt mi nic nie podpowie?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Dominik
Posty: 1971
Rejestracja: 29 sty 2021, 10:48
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 582
Podziękowano: 1548
Płeć:

Nieprzeczytany post

Obawiam się, że nie ma na to rady. Nastolatek to wiek buntu, nacisk spowoduje jeszcze większy opór.
Taka patowa sytuacja :(

Może trzeba pokazać dziecku, że wiara to nie tylko modlitwa do niewidzialnej istoty,,, tylko że pewnie powie, że ateista może mieć moralność itd,,,
Trudna sprawa.
Nie bój się, robaczku Jakubie,
nieboraku Izraelu!

Izajasza 41, 14

Przekaż mi 1% podatkuKLIK
Awatar użytkownika
DariuszJ
Posty: 268
Rejestracja: 29 sty 2021, 17:41
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 229
Podziękowano: 234
Płeć:

Nieprzeczytany post

Myślę, że warto starać się porozmawiać o tym przede wszystkim spokojnie i z empatią. Coś to u dziecka musiało spowodować: albo jakieś jednorazowe wydarzenie albo ciąg różnych zdarzeń. Może jakieś cierpienie i obwinianie o to Pana Boga, że nie pomógł, a może postawa kolegów i koleżanek. Warto wtedy stopniowo i delikatnie rozmawiać, wyjaśniać, a jak dziecko nie chce rozmawiać, to może dać temu czas i swoją postawą i świadectwem pokazywać jak ważny jest Pan Bóg i życie sakramentalne. Myśle, że tak bym starał się postąpić, chociaż pewnie byłoby to trudne, ale myślę, że takie podejście byłoby dobre. Co sądzicie?
"Deus caritas est, et qui manet in caritate, in Deo manet, et Deus manet in eo".
1J 4,16b

"Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim". 1J 4,16b
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3193
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Miałam naprawdę bardzo dużo myśli, gdy to usłyszałam... córka powiedziała to tak kategorycznie, że na chwilę brakowało mi powietrza.
Przeszywający ból i niedowierzanie, że to słyszę, że to się dzieje... prawdziwy szok.
Dlatego najpierw chciałam się z tym oswoić, złapać oddech i poukładać myśli. Zadałam kilka pytań, ale starałam się być bardzo ostrożna i delikatna. Ciągle mam w głowie, że to bunt nastoletni, że trudny okres, że sama nie wie czego chce ani co myśleć, a przede wszystkim nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji.

Przez tydzień prowadziłam z córką rozmowy. Nie tyle chciałam doprowadzić do zmiany zdania. Ale chciałam poznać jej myśli, poznać powody...Z mojego punktu widzenia niewiele się dowiedziałam, niewiele przemyśleń poznałam... wyglądało na to że odrzuca i nie zastanawia się nad tym, dlaczego, jak i po co... po prostu brak identyfikacji z tą religią...
tego bólu rodzica nie da się opisać... szczególnie że żyjemy wiarą od lat conajmniej kilku, uczestniczymy w Kościele Domowym, córki były z nami na rekolekcjach, podobało się szczególnie jej, był czas że miała tak dojrzałe religijne myśli, że mnie zaskakiwała rozumieniem psalmów, gdy rodzinnie je czytaliśmy wieczorem... Cały rok rodzinnie uczestniczyliśmy w transmisjach mszy św. on-line, rozmawialiśmy o usłyszanych kazaniach, święta są wydarzeniami przede wszystkim religijnymi.... cały czas wiara jest obecna w naszym życiu...
Czy można było lepiej świadczyć? Na pewno można, ale w tej relacji są dwie strony. Nawet jeśli jedna strona robi wystarczająco dużo by świadczyć i przekazywać wiarę - to druga strona musi chcieć to świadectwo przyjąć, otworzyć się na nie.
A chyba właśnie tego zabrakło....

Konsultowałam się z trzema kapłanami, bardzo było mi to potrzebne, aby poznać zdanie ludzi z których zdaniem się liczę. Wszyscy powiedzieli żeby nie zmuszać oraz że to nie jest moja wina, żebym się nie obwiniała.

Moje serce też podpowiadało mi żeby nie zmuszać do chodzenia do kościoła, że Bóg dał nam wolność, więc ja nie mogę tej wolności odbierać córce, że zmuszanie przyniesie jeszcze większy bunt, może nawet eskalować odrzucenie. Bogu nie zależy na niewolnikach... więc nie mogę zrobić z córki niewolnika...
Ale gdy z nią rozmawiałam o tym, to wszystkie moje argumenty wiązałam z wiarą. Żeby doskonale zdawała sobie sprawę, ze ja naśladuję Boga w Jego miłości do człowieka. Zapewniłam ją o naszej miłości do niej, o akceptacji jej osoby, choć przyznałam że bardzo mnie boli jako rodzica to, że odrzuca wiarę i Boga.

W całym tym jej odrzuceniu wiary nie dostrzegłam jakiegoś przemyślenia na głębszym poziomie... bardziej to przypomina odłożenie na półkę przedmiotu którego nie potrzebuje, który nic nie znaczy, o którym można zapomnieć. Bardzo cierpię gdy to widzę.... ale przecież nie mogę przestać jej kochać. Zresztą bardzo się tego bała, że nasza miłość się zmieni, że ją odrzucimy, bo teraz ma takie poglądy...

Ale jeśli bym odrzuciła dziecko bo się buntuje... to co bym jej przekazała o naturze miłości? Co bym jej przekazała o Bogu, który jest Miłością, który jest wierny i trwa w miłości do nas niezależnie od tego co robimy?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Zebra
Posty: 353
Rejestracja: 21 maja 2021, 10:35
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 129
Podziękowano: 176
Płeć:

Nieprzeczytany post

Jedyne co mogę oddać to tylko to, że aż się nie chce wierzyć, że Twoja córka miakaby coś takiego powiedzieć kiedy ty jesteś taka wierząca.
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.

Hi 39, 5-8
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3193
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Zebra pisze: 30 wrz 2021, 21:18 Jedyne co mogę oddać to tylko to, że aż się nie chce wierzyć, że Twoja córka miakaby coś takiego powiedzieć kiedy ty jesteś taka wierząca.
Zebro, ale to niestety jest prawda. Syn moich znajomych, jeszcze mocniej i dłużej zaangażowanych w Domowy Kościół również porzucił wiarę. To nie są odosobnione przypadki, jest takich rodzin więcej, gdzie nie brakuje dobrego świadectwa a jednak ono nie trafia na podatny grunt.

Uważam, że to temat warty rozmowy i dzielenia się... założyłam go dla pewnego znajomego, który zwrócił się do mnie o pomoc... a pewnie wiele osób będzie szukało rad, czy słów wsparcia gdy usłyszą podobne oświadczenia swoich dzieci...
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Zebra
Posty: 353
Rejestracja: 21 maja 2021, 10:35
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 129
Podziękowano: 176
Płeć:

Nieprzeczytany post

Uważam, że jest bardzo duża presja społeczna z każdej strony. Nie tylko chodzi już o sam fakt wierzenia w Boga albo nie wierzenia, tylko chodzi o sam fakt stylu życia.
Kiedy ja mówiłam w liceum czy nawet teraz, że wierzę w Boga to reakcja była raczej - > okej, w porządku. Kiedy mówiłam chodzę co niedziela do Kościoła, chodzę do spowiedzi - > to było już takie zmieszanie, lekkie zdziwienie zwłaszcza jak chodzi o spowiedź. Ale jak już doszłam do spraw bardzo codziennych typu, że chce zachować czystość do ślubu, albo że odrzucam moje skłonności dla Boga to już było niedowierzanie. Ciężko było komis zrozumieć żeby zmieniać tak drastycznie swoje życie dla "jakiegoś Boga".

Myślę, że może tu leżeć główny problem. Ludzie zaczęli się z niej śmiać a ona woli już tego nie słuchać. A może uznała, że wymgania Pana Boga są zbyt trudne? To chyba główna przyczyna nie wiary ludzi - nie chodzi o sam fakt wyobrażenia sobie Boga a o jego wymgania.

Magnolio nie umiem tobie pomóc. Myślę, że tak jak umiałaś to jej wiarę przekazałaś. A w tym momencie to jej wolna wola zaczyna dochodzić do głosu.
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.

Hi 39, 5-8
Awatar użytkownika
Zebra
Posty: 353
Rejestracja: 21 maja 2021, 10:35
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 129
Podziękowano: 176
Płeć:

Nieprzeczytany post

Myślę, że zostaje tylko rozmowa z córką co jest naprawdę przyczyną. Czy umie ją określić. A potem tylko starać się nadal przekazywać dobry przykład.
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.

Hi 39, 5-8
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3193
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Zebra pisze: 02 paź 2021, 20:34 Myślę, że zostaje tylko rozmowa z córką co jest naprawdę przyczyną. Czy umie ją określić. A potem tylko starać się nadal przekazywać dobry przykład.
Tak, nasz przykład się nie zmienił, nadal modlimy się przy posiłkach, chodzimy do kościoła, rozmawiamy o wierze, patrzymy z perspektywy wiary na życie.
Ale też wczoraj wykorzystałam sytuację jedzenia kolacji na spokojną rozmowę. Chciałam przekazać prawdę o tym, że nasze wybory pociągną za sobą konsekwencje.
Ale zwykle rozmowa kierowana wprost wywołuje od razu bunt i wyjście z pomieszczenia, więc opowiadałam o dziewczynie (z która rozmawiałam tego dnia), która pragnie śmierci, bo nie chce już czuć bólu i cierpienia. Myśli że śmierć ją uwolni od tego. Jedyne co powiedziałam tej dziewczynie to, ze wpadnie z deszczu pod rynnę, bo po śmierci biologicznej jej ciała pozostanie duszą i świadomością, a przecież odrzuciła Boga jako Pana Życia i Śmierci, więc ta decyzja pociągnie konsekwencje w wieczności... że jeśli nie nawróci się w ostatniej chwili życia na ziemi to czeka ją cierpienie, mrok i niewola w piekle na wieczność... czyli właśnie takie z deszczu pod rynnę...
Zarówno tą dziewczynę jak i moją córkę nie chcę straszyć, nie mówię tego w takim tonie by straszyć, ale by pokazać ze nic nie jest bez konsekwencji, ze nasze decyzje czasem mają znaczenie na wieczność.
Na pewno nie za każdym razem mam zamiar mówić o piekle... ale taka jest prawda w którą wierzymy, więc i to trzeba przekazać, choć oczywiście najpierw należy mówić o Bogu - Miłosiernym Ojcu, który czeka na nawrócenie każdego grzesznika.

proszę pomódlcie się za nie obie, bo bardzo potrzebują wsparcia modlitewnego.

Zebra pisze: 02 paź 2021, 20:32 Magnolio nie umiem tobie pomóc. Myślę, że tak jak umiałaś to jej wiarę przekazałaś. A w tym momencie to jej wolna wola zaczyna dochodzić do głosu.
Wiem. Dziękuję, że się starasz.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Zebra
Posty: 353
Rejestracja: 21 maja 2021, 10:35
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 129
Podziękowano: 176
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Magnolia
Ja dziś na mszy pamiętałam o was :) Bo to taki dzień małżeńskiego-rodzinny @};-
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.

Hi 39, 5-8
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3193
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3193
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Przez ostatnie dni słuchałam podcastów rozmów osób, które odeszły z Kościoła. Nagrywały te podcasty głównie dlatego, aby podzielić się swoim doświadczeniem, aby zostać wysłuchanym, aby pokazać innym z czym się mierzyły.
Starałam się znaleźć jakieś wspólne dla tych osób tematy, powody odejścia. I odniosłam wrażenie, że nawet jeśli mówiły te osoby o swoim zaangażowaniu religijnym czy w życie Kościoła czy w media katolickie, czy we wspólnotach, to mowa była o powierzchniowym zaangażowaniu emocjonalnym... na zasadzie "na oazie było fajnie", spotkałam "fajnego księdza".... Ale gdzieś potem coś się wydarzyło, że przestało być fajnie i zaczęło być trudno.
I tego trudno nie udało się przejść razem z Kościołem.

Gdzieś pojawiło się rozczarowanie, niezrozumienie czyjegoś postępowania, jakieś głupie odpowiedzi na ważne pytania... ale też zauważyłam niestety niezbyt efektywne poszukiwanie prawdy. Tzn ta głupia usłyszana odpowiedź zrażała ale już nie mobilizowała do szukania w źródłach odpowiedzi a w konsekwencji prawdy.

No i generalnie mowa była o religijności, praktykach, a nie o wierze jako takiej, gdzie przedmiotem wiary jest Chrystus a nie instytucja Kościoła.
No bez rozdzielenia tych dwóch rzeczy, że Kościół to Chrystus i ludzie, można łatwo odrzucić wszystko za jednym zamachem.
Boleję nad tym, że wiele zarzutów jakie słyszymy wobec kapłanów i hierarchów kościelnych staje się zarzutami prawdziwymi. Ale podobnie, jak wczoraj znalazłam wypowiedź Tomasza Samołyka (link w poście wyżej), jestem w Kościele nie dlatego że mnie to nie boli i nie wzrusza, ale dlatego że w Kościele spotykam Chrystusa, mogę się Nim karmić, a wcześniej poprzez posługę kapłana Chrystus odpuszcza mi grzechy.

Mając świadomość jak wiele razy ja upadłam, ile razy zgrzeszyłam - a tak naprawdę ze nie da się tego policzyć, to pragnę mieć możliwość oczyszczenia i spotkania Miłosiernego - i nie wyobrażam sobie życia w poczuciu brudu, grzechu i sensu, wypierając z świadomości że taka jest prawda i twierdząc, że ja Kościoła nie potrzebuję.

Zaczyna do mnie docierać smutna świadomość, że do tej pory największe cierpienie było związane z przeszłością, ale podejrzewam że patrzenie na życie dzieci i ich cierpienie może być źródłem jeszcze większego cierpienia dla mnie. One muszą żyć swoim życiem i popełniać swoje błędy, a potem ponieść ich konsekwencje. Zaczyna do mnie docierać, że już niewielki mam wpływ na to co będzie... jeszcze mocniej odczuwam że wszystko jest w rękach Boga, a naszych o ile się modlimy i ufamy Bogu.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3193
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Po pierwszych rozmowach z córką, gdy ujawniła swoje odrzucenie wiary, przyznam się że trochę dałam jej czas. Nie rozmawiałam przez miesiąc o tym temacie. Ale po miesiącu zdałam sobie sprawę, że boję się skomentować coś zgodnie z moim rozumieniem danej sytuacji, bo boję się córkę urazić. Zdałam sobie sprawę jak to absurdalnie brzmi i postanowiłam jednak być sobą, żyć nadal wiarą i komentować rzeczywistość tak jak ją widzę oczami wiary. Ale w taki nieprzymuszony sposób, spontanicznie, gdy dzieje się coś istotnego.

No i właśnie wczoraj mieliśmy taką sytuację. Córka wróciła ze szkoły i wyszła z psem na spacer, ja ubierałam się bo chciałam iść na działkę grabić liście, po 3 minutach słyszę dzwonek domofonu, że psa coś ugryzło i kuleje. Weszła do domu i faktycznie pies kuleje, nie może nastąpić na nogę. Pierwsze niedowierzanie, ze przecież mamy kilkanaście stopni C, więc jaka osa albo pszczoła w takich warunkach lata...
Ale efekt na nodze widać, więc działamy.
Telefonicznie potwierdziłam że weterynarz nas przyjmie i warto to skonsultować, więc idziemy pospiesznie na autobus. Od razu przyjechał ten właściwy autobus. Po 10 minutach byłyśmy u lekarza. Nasz piesek jest żywym srebrem, znaczy się nie ma mowy żeby choć chwile przebywał w bezruchu, a siedział spokojnie w autobusie i raczej poddał się w naszą opiekę. U weterynarza było jeszcze lepiej, żadnego buntu, warczenia, czy jakichkolwiek problemów, stał przytulony do mnie i po 2 minutach miał wyjęte żądło, dostał zastrzyk przeciwbólowy i było po wszystkim.... jeszcze po drodze cały czas rozmawiałam z córką bo widziałam jej zdenerwowanie. Tłumaczę, że wprawdzie go boli, ale nie aż tak bardzo skoro nie piszczy. Już po wizycie podkreśliłam, że super się zachował, bo szybko dał sobie pomóc, nie sprawiając żadnych problemów przy zabiegach przy nim (normalnie nie daje się dotknąć).
Wracając długim spacerem do domu rozmawiałam z córką jak wiele dobrych okoliczności się złożyło na tą sytuację.
- nie zdążyłam wyjść z domu na działkę, a więc nie była sama z tym problemem
- nie miałam tego dnia pracy, więc byłam w domu i mogłam jej pomóc.
- Pani weterynarz miała okienko i mogła nas natychmiast przyjąć
- właściwy autobus podjechał gdy tylko podeszłyśmy na przystanek.
- miałyśmy pieniądze w portfelu (mógł być np. koniec miesiąca)
- pierwsza kontuzja psa, którego mamy od 2 miesięcy, w sumie została błyskawicznie zaopiekowana.
- córka i ja bardzo dobrze współpracowałyśmy w tej sytuacji.
No i kończę ten wywód, że ja w takich sytuacjach mówię : Chwała Panu! bo wiem że Bóg czuwał, pomagał, wspierał, bo tyle dobrego w całej tej sytuacji było, że na pewno był przy nas obecny.

Cieszy mnie to, że córka po prostu słucha, nie komentuje, nie walczy, nie burzy się, może puściła mimo uszu, a może jednak coś wpadło do serca. Nie wiem i nie tropię....

po prostu ja chcę pozostać sobą, co o tym myślicie?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Zebra
Posty: 353
Rejestracja: 21 maja 2021, 10:35
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 129
Podziękowano: 176
Płeć:

Nieprzeczytany post

Chyba o to chodzi :)

Ja też staram się czasem np. Studiach mówić chwała Panu, dzięki Bogu itd. Ale niestety te słowa są używane też przez osoby nie wierzące, dla których są przerywanikiem. Ja też często nie mówię to z prawdziwą wiarą a z odrobiną wiary i trochę bez namysłu.
Ostatnio jakoś ja mam problem. "Nie czuję" Pana Boga... eh przez Studia i pracę odmawiam tylko pacierz rano i wieczór a w autobusie odmówie różaniec....
Ostatnio zmieniony 16 paź 2021, 16:58 przez Zebra, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.

Hi 39, 5-8
Awatar użytkownika
Zebra
Posty: 353
Rejestracja: 21 maja 2021, 10:35
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 129
Podziękowano: 176
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Magnolia
Tak mi teraz przyszło, więc Ci napisze. Jak najbardziej musisz zostać sobą i dalej praktykować wszystko to co robiliście. Jeśli modlicie się przed posiłkami to Módlcie się dalej, jak mimowolnie chwalisz Boga słowem czy gestem to rób to dalej.
Bardzo Ci współczuje sytuacji w jakiej się znalazłaś. Naprawdę nie wiem co można zrobić; chyba tylko czekać. Jak coś się będzie zmieniać to nas o tym informuj... ja nie wchodzę tu teraz bardzo często, bo muszę jakoś swój czas rozkładać ale zaglądam tu też będę czytać.
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.

Hi 39, 5-8
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3193
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Wypowiedzi biskupa pozostawię bez komentarza, ale przede wszystkim Tomasz Samołyk zrobił w tym filmie dobrą robotę i pokazał jakie mogą być faktyczne problemy, ze młodzież porzuca wiarę. Oraz pokazał kilka sposobów dla nas rodziców na dotarcie do młodego człowieka. Warto Tomka posłuchać.

mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Czasem powodem porzucenia wiary jest zwykły grzech.
Chyba Mikołaj Kapusta o tym mówił w jednym z filmów, że z osób które on zna i które porzuciły wiarę zrobiły to żeby np "bezkarnie" się masturbować itd.

Nie wiem też czy ten "przymusu" jest aż taki zły, zwłaszcza że dziecko jest niepełnoletnie.
Właśnie u Tomasza Samołyka chyba Weronika Kostrzewa mówiła że swego czasu je mama ja "ciągła" do kościoła i na różne nabożeństwa i że to jej potem bardziej pomogło.
Bo tka naprawdę czy jak dziekco by stwierdziło "nie będę chodzić do szkoły" czy te nie wypełniać żadnych obowiązków i np leżeć całymi dniami na kanapie, też dali byśmy aż tak wolna rękę?
W okresie buntu nastoletniego przykład rodziców że wierzą moze wywołać odwrotny skutek i napewno nie wystarczy.
Ostatnio zmieniony 16 sty 2022, 19:27 przez Aloes, łącznie zmieniany 3 razy.
Julka
Posty: 6
Rejestracja: 09 lis 2021, 11:35
Wyznanie: katolicyzm

Nieprzeczytany post

@Aloes A tutaj się z tobą nie zgodzę. Myślę, że umniejszanie doświadczeniom ludzi odchodzących z Kościoła jest błędem. Takie gadanie "A bo mu się masturbować chciało, to odszedł!" jest strasznie płytkie, bo myślę, że tylko osoby, które nigdy świadomie nie wierzyły w Boga mogłyby z tego powodu z Kościoła zrezygnować. Wystarczy posłuchać historii, chociażby Joli Szymańskiej i jej gości w podkaście "Też odchodzę". Wiem, niekórych tytuł może odstraszyć, ale myślę, że wysłuchując tych historii może wiele Nam jako Katolikom nasunąć się wniosków, Twierdzenie, że odchodzący z Kościoła nigdy w Boga prawdziwie nie wierzyli ani nigdy prawdziwie w Kościele nie byli też jest złe. To stawia nas automatycznie w pozycji "A patrzcie, Oni są słabi, bo odeszli z Kościoła, ale my jesteśmy w nim nadal, wiec my dajemy radę i jesteśmy lepsi". Trochę to pyszne. A co do twojego problemu Magnolio, wiara jest drogą, raz z niej schodzimy a raz nią idziemy. Może to tylko pewien jej etap w życiu? Przecież wiele jest świadectw nawróconych w dorosłym życiu. To, że teraz Twoja córka nie wierzy to nie znaczy, że już nigdy do wiary nie wróci.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3193
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Julka pisze: 27 sty 2022, 17:02 A co do twojego problemu Magnolio, wiara jest drogą, raz z niej schodzimy a raz nią idziemy. Może to tylko pewien jej etap w życiu? Przecież wiele jest świadectw nawróconych w dorosłym życiu. To, że teraz Twoja córka nie wierzy to nie znaczy, że już nigdy do wiary nie wróci.
Dziękuję Julko, wiem, że to pewnie jest tylko etap w życiu. Pokładam w Bogu nadzieję na jej nawrócenie, poza tym nie ustaję w modlitwie o łaskę wiary dla niej.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
ODPOWIEDZ