Aby skupić się na duchowym aspekcie zbliżających się świąt administracja postanowiła, że od Wielkiego Piątku od godz 10:00 aż do Poniedziałku wielkanocnego do 8:00 na forum będzie wyłączona opcja pisania postów.

Prawdziwe problemy katolików

O tym wszystkim co dotyczy katolika w codziennym życiu
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Tego się trochę obawiałem.
Zaskoczę Cię: w małżeństwie nie ma w tym nic złego.
Argumentacja, że "prostytutki tak się ubierają" opiera się na uproszczeniu (w końcu prostytutki robią szereg tych samych rzeczy - także w łóżku - które nie są niczym zdrożnym pomiędzy małżonkami).
Oczywiście, relacja małżeńska to sfera osobistej wrażliwości, i co jedną osobę razi, dla drugiej jest całkowicie w porządku.
Nie jest to sprawa ocen moralnych, a indywidualnego poczucia smaku.

Tak, pornografia (a także często "zwykła" kinematografia) jak również owe wspomniane "prostytutki" spowodowały, że frywolność tego często kojarzy nam się źle (mniej-więcej tak, jak Ty to odbierasz). Ale to jest spowodowane przez niewłaściwe skojarzenia, a nie przez to, że jest to złe same w sobie.
Tu muszę uczynić zastrzeżenie dla wywodu: owszem, są stroje itp rzeczy, które nawet pomiędzy małżonkami (bo rozumiem, że nie mówimy tu o seksie pozamałżeńskim) przekraczają granice dobrego smaku. Choc to też sprawa dość indywidualna.

Jest taki sklep internetowy dla katolików (tak!), "Alkowa małżeńska". Nie znajdziesz tam wibratorów itp rzeczy. Jest dużo literatury o budowaniu małżeństwa, wychowaniu dzieci itd.
Ale znajdziesz tam też np. "figlarne" ubrania. Żeby nie być gołosłownym:
https://alkowamalzenska.pl/75-figlarne-majteczki
https://alkowamalzenska.pl/36-mile-dodatki
A nawet takie rzeczy: https://alkowamalzenska.pl/komplety-sek ... 479-wzor-1

Wydaje mi się, że warto przeczytać ten wywiad z o.Knotzem, który zajmuje się właśnie sprawami małżeństwa: https://www.fronda.pl/a/o-knotz-troska- ... 17871.html
No, i oczywiście, polecam jego książki z tej dziedziny.
--------------------------------------------------
Trochę podsumowując: jest w porządku, że Ci podobne rzeczy "nie leżą". Każdy ma swoją wrażliwość i masz prawo mieć taką.
Wydaje się jednak, że niesłusznie czynisz, oceniając wrażliwość tych osób, na które się oburzasz, jako niemoralną.
W małżeństwie często spotykają się różne wrażliwości, różne oczekiwania: zamiast się oburzać, trzeba rozmawiać (oczywiście mówię tu o rzeczach, które nie przekraczają granicy grzechu).
Zagubiona
Posty: 319
Rejestracja: 11 mar 2022, 13:27
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3
Podziękowano: 51
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Marek Piotrowski słusznie mówisz Marku że mam taką wrażliwość że mi te frywolne stroje nie leżą, tak być może to prawda że kojarzą mi się z czymś złym i grzesznym.
Obawiam się jednak że nie znajdę mężczyzny który to że mi coś nie leży poprostu zaakceptuje i nie będzie nakłaniał do tego co jemu się podoba ( nie spotkałam dotąd takiego).
Ale faktem jest też że potrzebę takich strojów wytworzyła kultura i media, piękno i czystość a seksualność to tak jak by 2 zupełnie inne pojęcia.
Poprostu szukam w tym świecie tej czystości i piękna i nie znajduje, wychodzę na ulicę a tam kobiety poubierane w sposób taki aby kusić, pełno plakatów z podtekstem erotycznym to się wszędzie wylewa. Wiec wchodzę na katogrupki katolickie i co tam widzę:, katolicy piszą że w zasadzie odgrywanie roli w łóżku małżeńskim to nic złego. Więc jak mąż mnie zechce przebrać za pokojówkę, pielęgniarkę czy wiktoriańska księżniczkę to wszystko jest ok bo Kościół tego nie potępia.
Przecież to jest jakaś fikcja. Takie przebieranki, chęć u mężczyzn wynikają z pornografi, gdzie mężczyzna w ciągu kilkunastu minut może współżyć z kilkunastoma kobietami a tu tylko jedna i ta sama żona, zatem przebierzmy ja w coś aby urozmaicić.
Gdzie w tym wszystkim skupienie na osobie a nie na przyjemności która jest tylko efektem "ubocznym" współżycia. Pomieszanie pojęć.
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Trudno nie przyznać racji temu co piszesz o kulturze w ogóle. Nie chciałbym się też wgłębiać w szczegóły, rozważać czy przebieranie za pokojówkę jest OK czy nie - bo ugrzęźniemy, sprawa zresztą nie jest jednoznaczna i wymagałaby wielu doprecyzowań, których tu chyba nie chcemy robić.
Natomiast mój gwałtowny sprzeciw wzbudziły te słowa:
piękno i czystość a seksualność to tak jak by 2 zupełnie inne pojęcia.
Otóż, w żadnym wypadku!!!
Akt małżeński to czynność niejako liturgiczna: celebrowanie sakramentu małżeństwa.
Trudno wyobrazić sobie coś bardziej czystego i wzniosłego.
Zagubiona
Posty: 319
Rejestracja: 11 mar 2022, 13:27
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3
Podziękowano: 51
Płeć:

Nieprzeczytany post

Marek Piotrowski pisze: 17 mar 2022, 9:42 Trudno nie przyznać racji temu co piszesz o kulturze w ogóle.
Ośmieli się tez dać stwierdzenie że Kościół chce się wpisać niejako wpisać w ta kulturę, stąd ten sklep z tymi strojami które dałeś.
To że coś nie jest źle nie znaczy że jest też dobre.
Ale czego oczekiwać skoro 90% katolików totalnie nie rozumie nauczania o antykoncepcji bo Kościół nie umie im tego wyjaśnić.
A stosuje się do tego moze jakieś 5%


Natomiast mój gwałtowny sprzeciw wzbudziły te słowa:
piękno i czystość a seksualność to tak jak by 2 zupełnie inne pojęcia.
Otóż, w żadnym wypadku!!!
Akt małżeński to czynność nieledwie liturgiczna: celebrowanie sakramentu małżeństwa.
Trudno wyobrazić sobie coś bardziej czystego i wzniosłego.
Chodziło mi bardziej o piękno i bycie sexy, nie cała sekualaność w ogóle.
To 2 różne pojęcia. Szczególnie we współczesnej kulturze.
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Zagubiona pisze: 17 mar 2022, 10:19
Marek Piotrowski pisze: 17 mar 2022, 9:42 Trudno nie przyznać racji temu co piszesz o kulturze w ogóle.
Ośmieli się tez dać stwierdzenie że Kościół chce się wpisać niejako wpisać w ta kulturę, stąd ten sklep z tymi strojami które dałeś.
Przeciwnie. To wyraz normalności i wyważenia w tej dziedzinie.
To że coś nie jest źle nie znaczy że jest też dobre.
Wszystko co służy więzi małżeńskiej jest dobre. A to służy - podobnie jak seks.
Ale czego oczekiwać skoro 90% katolików totalnie nie rozumie nauczania o antykoncepcji bo Kościół nie umie im tego wyjaśnić.
Umie, umie. Ale nie każdy przyjmuje.
A stosuje się do tego moze jakieś 5%
6% Polek odrzuca antykoncepcję z powodów religijnych.
To mało, ale nie odbiega od problemów z innymi aspektami wiary.
Z tym, że myliłby się ten, kto by uważał, że "dzisiejsze czasy" są tu jakoś super wyjątkowe. Zapraszam:



Natomiast mój gwałtowny sprzeciw wzbudziły te słowa:
piękno i czystość a seksualność to tak jak by 2 zupełnie inne pojęcia.
Otóż, w żadnym wypadku!!!
Akt małżeński to czynność nieledwie liturgiczna: celebrowanie sakramentu małżeństwa.
Trudno wyobrazić sobie coś bardziej czystego i wzniosłego.
Chodziło mi bardziej o piękno i bycie sexy, nie cała sekualaność w ogóle.
Również.
Żona, która nie stara się być sexy dla męża, zaniedbuje swoje obowiązki. Mąż, który lekceważy to, by być dla żony sexy - to samo.
Oczywiście ze smakiem, ale bez pruderii.
Zagubiona
Posty: 319
Rejestracja: 11 mar 2022, 13:27
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3
Podziękowano: 51
Płeć:

Nieprzeczytany post

Marek Piotrowski pisze: 17 mar 2022, 13:08 [MRównież.
Żona, która nie stara się być sexy dla męża, zaniedbuje swoje obowiązki. Mąż, który lekceważy to, by być dla żony sexy - to samo.
Oczywiście ze smakiem, ale bez pruderii.
Nie no serio? To jakaś tragedia co piszesz?
Żona np nie chce ubierać bielizny jaka wymienilam wcześniej, ale mąż chce więc ona go zaniedbuje tak?
Coraz bardziej przekonuje się do pozostania samotnym dziwadłem bo ten świat jest okropny.

Dodano po 9 minutach 15 sekundach:
@Marek Piotrowski Z automatu nawet sam seks nie służy więzi małżeńskiej, pisał o tym Benedykt XVI, Eros wymaga oczyszczenia inaczej dochodzi do wypaczeń. A ludzie w moim odczuciu nie chcą go oczyszczać, tylko szukać nowości bo się znudziło albo nie jest takie jak na filmie.

Ja mam takie wyobrażenie seksualności że ktoś cieszy się ze mnie, z tego jaka jestem, zachwyca się ciałem a nie skupia na tym jakie majtki założę. Może mam wszystko poprzestawiane w głowie i źle rozumiem dobre jednoczące współżycie małżeńskie.
Mogą w małżeństwie przecież spotkać się dwoje egoiści, którzy będą szukali udziwnień, będą zmieniać stroje, miejsca i pozycje jednocześnie w tym wszystkim szukając zwiększenia swoich doznań, no i z pozoru będą szczęśliwi i zadowoleni, dookoła będą opowiadać ze maja wspaniały seks, a to będzie tylko iluzja bo egoizm z góry będzie ich oddalał od siebie a nie jednoczyl.
Ostatnio zmieniony 17 mar 2022, 13:30 przez Zagubiona, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Widzisz, mam dylemat: z jednej strony Twoje uwagi co do tego, aby współżycie małżeńskie było czyste i nie uprzedmiatawiało drugiej osoby (bo tak rozumiem Twoją wypowiedź) są bezwzględnie słuszne.
Pytanie jednak, czy właściwie identyfikujesz zagrożenia, widząc je w pewnej frywolności, która jest niejako przypisana do seksualności.

(Widziałem takie podejście jak Twoje już wielokrotnie. I tak naprawdę, w tej sprawie z jakimiś mężczyznami, których odrzuciłaś, bo chcieliby, byś (jak rozumiem w przyszłości, jako małżonka) ubierała się we frywolne ciuszki, oburza mnie trochę coś całkiem innego: jakim cudem doszło do sytuacji, w której oni ci to zakomunikowali?).
Ale mniejsza z tym.

Święty Jan Paweł II:
„(...)«eros» i «etos» w tej dziedzinie (erotycznej) nie rozchodzą się z sobą, nie przeciwstawiają się sobie wzajemnie, ale są wezwane do spotkania się w sercu człowieka – i w tym spotkaniu przynoszą owoce. Godny «serca» ludzkiego jest taki kształt tego, co «erotyczne», który zarazem jest kształtem etosu: tego, co «etyczne». Jest to stwierdzenie niezmiernie ważne równocześnie dla etosu i etyki” (TC, 5 XI 1980)
Dość często dzieje się tak, że kaznodzieje (a także po prostu gorliwi wierni) "dokładają" przepisy "własnego pomysłu" do faktycznych norm moralnych. Robią dokładnie to, co Żydzi z szabatem: coś, co miało być radosnym świętem zbliżenie do Boga, przez dodanie obsesji i obudowanie dodatkowymi przepisami "na wszelki wypadek" doprowadzili do tego, że dzień szabatu był najbardziej męczącym dniem w całym żydowskim tygodniu, pełnym neurotycznego lęku przed przekroczeniem narzuconych sobie dodatkowych norm.

Podam inny przykład, żeby nie eksploatować tak zagadnienia powabnych koszulek i peniuarów: pozycje seksualne (zakładam, że rozmawiamy w gronie ludzi dorosłych).
Jeszcze całkiem niedawno, wielu kaznodziejów twierdziło, że "w zasadzie prawidłową" jest tzw. pozycja misjonarska - każda inna była zła, a co najmniej "podejrzana" lub "kontrowersyjna". Tymczasem nie ma takiej normy moralnej: co więcej, nie ma żadnego powodu by ograniczać tu pomysłowość małżonków. Niektóre pozycje są szczególnie wskazane i mogą niwelować pewne niedomagania (chorobowe lub ze względu na wiek) bez uciekania się do środków farmakologicznych.

Zagubiona pisze: 17 mar 2022, 13:23 Żona np nie chce ubierać bielizny jaka wymienilam wcześniej, ale mąż chce więc ona go zaniedbuje tak?
Nie.
Jeśli jej to nie odpowiada, ma prawo odmówić. Acz nie na zasadzie odrzucania wszystkiego z powodu "fobii na seksualność", ale na zasadzie dialogu. Bo to, co robią małżonkowie w przysłowiowej alkowie, nie może być jednostronną decyzją tylko jednego z nich. Ani mężczyzny, ani kobiety.
Coraz bardziej przekonuje się do pozostania samotnym dziwadłem bo ten świat jest okropny.
A nie przyszło Ci do głowy, że może to właśnie Ty możesz nie mieć racji? Bierzesz w ogóle taką możliwość pod uwagę?
Zagubiona pisze:@Marek Piotrowski Z automatu nawet sam seks nie służy więzi małżeńskiej, pisał o tym Benedykt XVI,
Proponuję: jesli piszemy, że Benedykt XVI/Jan Paweł II/Pismo Święte o czym mówi, podawać namiar, a najlepiej cytat.
Zanim odpowiem chciałbym wiedzieć, na co odpowiadam.
Eros wymaga oczyszczenia inaczej dochodzi do wypaczeń.
Owszem.
A ludzie w moim odczuciu nie chcą go oczyszczać, tylko szukać nowości bo się znudziło albo nie jest takie jak na filmie.
A może starasz się go "oczyszczać" z tego, z czego akurat nie ma powodu go oczyszczać? ;)
To jest właśnie to samo zjawisko jak przy żydowskim szabacie: dokładanie własnych, zaostrzonych norm, Nie wiadomo po co, a sądząc po tym, co piszesz - nawet być może ze szkodą.

Akt małżeński jest czymś ogromnie ważnym, ale też czymś przyjemnym. I nie ma powodu się tej przyjemności bać.

Miłość małżeńska to nie tylko (a nawet nie przede wszystkim) płciowość. A jednak bez płciowości nie istnieje. Do tego stopnia, że Kościół uczy, że póki nie ma seksu pomiędzy małżonkami, małżeństwo nie jest wypełnione (choćby było ślubowanie przy ołtarzu, jesli nie wypełniono aktu małżeńskiego (który nie na darmo tak się własnie nazywa!) małżeństwo nie jest z pełni zawarte (nawet nie potrzeba procesu przed sądem biskupim, tylko zwykłe postępowanie administracyjne).

Dla chrześcijanina ciało ludzkie jest dane od Boga, także w wymiarze przeżyć psychoseksualnych. Od Boga pochodzi miłość, wzajemna fascynacja mężczyzny i kobiety, pragnienie zjednoczenia seksualnego, przyjemności, rozbudzania się, namiętności.

Problem zaczyna się wówczas, gdy wartość seksualności oderwiemy od całej reszty. I to w obie strony:
  1. jesli skupiamy się na seksie w ten sposób, że ginie nam z oczu druga osoba; staje się ona w tym momencie jedynie "narzędziem" zaspokojenia.
  2. jeżeli oderwiemy seks od miłości, mając go za coś mało ważnego, nieczystego, a co najmniej podejrzanego
O pierwszym niebezpieczeństwem wiele się mówi: ale drugie jest problemem bardzo wielu małżeństw. Ileż ta "antycielesna", zupełnie obca chrześcijaństwu (ale często niestety w minionych latach obecna w różnych nauczaniach!) retoryka wyrządziła szkód małżeńskich!
Ile żon, "bardziej moralnych od papieża", neurotycznie trwający przy narzuconych sobie (i mężom...) ograniczeniach, dziwi się, że ich więź małżeńska traci na świeżości, a ich małżonkowie wystawieni są nawet na pokusy niewierności.

Pod pozorem (słusznego!) postulatu "nie skupiania się wyłącznie na seksie", "oczyszczania seksu" itd wielu wprowadza nie mniej groźną obsesję w przeciwnym kierunku: seks w tym pojęciu ma być jakimś "dodatkiem" do miłości, która jest przedstawiona jako wyłącznie "duchowa" a seks... no cóż, z wyraźnym ubolewaniem jest dopuszczany , jako smutna, podejrzana konieczność hołdowania pożądliwościom spowodowanym grzechem i brakiem powściągliwości.
W najlepszym wypadku jest okraszony podejściem neurotycznym: to jeszcze dobre, czy już nie? Czy nie za dużo przyjemności? Czy frywolny ciuszek to nie rozpusta?

O. Knotz wyraził to bardzo trafnie: "Człowiek nie został wezwany do lęku przed swoim ciałem i jego reakcjami, ale do badania swojego serca i rozpoznawania jego różnych poruszeń."

W moich notatkach jest piękne świadectwo nieznanego mi bliżej człowieka:
Robbi pisze:Dziękuję Ci Panie Boże za żonę ,którą mi dałeś ,za trójkę dzieci ,za wspaniałą pracę,za każde zbliżenie z moją piękną żoną,za każdy pocałunek,za wzajemne pragnienie siebie ,za jej usta i jej piękne ciało którego Ty jesteś Twórcą.Każdy jej dotyk ,zapach jej ciała ,smak jej ust,wiem że jest Twoim dziełem.Wierzę w to i dziękuję z całego serca.Gdyby grzechem było pragnienie cudownego ciała mojej żony to wiem że nie dałbyś ludziom czegoś takiego jak pragnienie męża czy żony
Małżeństwo nie jest "kartą zezwolenia na seks" - seks należy integralnie do małżeństwa. Przyjemność należy integralnie do seksu. Pierwsze co powiedziano o małżeństwie to "(...) mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem"/Rdz 2,24/
A więc trzy rzeczy:
  • odłączenie od dotychczasowej wspólnoty rodzinnej,
  • relacja,
  • połączenie cielesne.
Moment zjednoczenia dusz i ciał (tak! jednego i drugiego!) jest prawdopodobnie największą szansą przybliżenia się do tego, czym jest Niebo - integralną, pełną RELACJĄ.
Dlatego właśnie małżeństwo jest obrazem zjednoczenia Chrystusa z Kościołem (Ef 5,25-33), a także relacja ta jest podobieństwem człowieka do Trójcy Świętej (Rdza 1,26-27).

Bardzo podoba mi się artykuł o.Knotza na temat tego, czym jest pożądliwość (zachęcam do przeczytania )
Fragment na zachętę:
o.Knotz pisze:Człowiek, który patrzy pożądliwie w sensie moralnym, to nie ten, który się pobudził, ale ten, kto w sercu jest egoistą gotowym zdominować i skrzywdzić drugą osobę. W sferze seksualnej to wszystko objawia się bardzo wyraźnie. Kiedyś widziałem piękną dziewczynę siedzącą na ławce. Przechodził obok mężczyzna i spojrzał na nią wzrokiem, w którym łatwo było odczytać pożądliwość. Ona też ją wyczuła i natychmiast odruchowo zasłoniła dekolt.

Nie odczytała tego spojrzenia jako komplement?

Raczej wyczuła w nim coś niebezpiecznego dla siebie. Zauważyła podniecenie mężczyzny, jego koncentrację na swoim ciele, i wiedziała, że ten człowiek chciałby ją dotykać i pieścić, mimo iż jej nie kocha ani ona jego. To zrodziło niepokój przed wykorzystaniem i skrzywdzeniem. Poczuła wstyd i potrzebę ukrycia ciała. Można jednak sobie wyobrazić spojrzenie pełne miłości i pożądania zarazem, jakim obdarzyłby ją człowiek bliski, przy którym czułaby się bezpieczna. To doświadczenie otwierające i dające szczęście z odwzajemnionej miłości.

Trochę wykorzystałem naszą dyskusję by poszerzyć temat :)
Ostatnio zmieniony 17 mar 2022, 14:54 przez Marek Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.
Zagubiona
Posty: 319
Rejestracja: 11 mar 2022, 13:27
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3
Podziękowano: 51
Płeć:

Nieprzeczytany post

Marek Piotrowski pisze: 17 mar 2022, 14:51
Pytanie jednak, czy właściwie identyfikujesz zagrożenia, widząc je w pewnej frywolności, która jest niejako przypisana do seksualności.
Nie frywolność jest dla mnie problemem a jedynie oznaką nieumiarkowanie mężczyzn w tej materii i egoizmu.
Nawet wątki na tym forum są tego przykładem. "Mąż nieznoszacy sprzeciwu w sprawach seksu" , "mąż żądający rzeczy niezgodnych z wiarą" itp.
Bo można być egoistą bez ciuszkow i bezceremonialnie (nie zabijcie mnie za to słowo) "wziąć" żonę bez żadnej czułości czy gry wstępnej, czy to nie egoizm, czy to współżycie będzie jednoczące?
W moim odczuciu nie.
(Widziałem takie podejście jak Twoje już wielokrotnie. I tak naprawdę, w tej sprawie z jakimiś mężczyznami, których odrzuciłaś, bo chcieliby, byś (jak rozumiem w przyszłości, jako małżonka) ubierała się we frywolne ciuszki, oburza mnie trochę coś całkiem innego: jakim cudem doszło do sytuacji, w której oni ci to zakomunikowali?).
Ale mniejsza z tym.
Pislam że miałam chłopaka niewierzącego, który był moim pierwszym chłopakiem, co skutkowało myśleniem - to dar od Boga, niewierzący nieważne - napewno się nawróci.
Oczywiście nic takiego nie nastąpiło a on ze względu na swój brak wiary nie szanował moich zasad, więc dochodziło w tym związku do czynności seksualnych z powodu jego namów.
Nie wiedział oczywiście nic złego w strojach które już wymieniałam, poprostu kupił pewnego dnia cała stertę różnych ciuchów i sugerował bym to ubierała.
Wkoncu się ogarnęłam z tego związku i to skończyłam.
A chcąc znaleźć kogoś kto będzie szanował moją wizję seksualności poprostu pytałam nowo poznanych katolickich mężczyzn jaki mają stosunek do tego. Nie mieli nic przeciw, a jeden powiedział że jeśli żona nie chce się tak ubierać dla męża to poprostu zabiera mu szczęście i dobro.
Stąd moje zdanie o mężczyznach widzących szczęście we frywolności a nie samej kobiecie.
Podam inny przykład, żeby nie eksploatować tak zagadnienia powabnych koszulek i peniuarów: pozycje seksualne (zakładam, że rozmawiamy w gronie ludzi dorosłych).
Jeszcze całkiem niedawno, wielu kaznodziejów twierdziło, że "w zasadzie prawidłową" jest tzw. pozycja misjonarska - każda inna była zła, a co najmniej "podejrzana" lub "kontrowersyjna". Tymczasem nie ma takiej normy moralnej: co więcej, nie ma żadnego powodu by ograniczać tu pomysłowość małżonków. Niektóre pozycje są szczególnie wskazane i mogą niwelować pewne niedomagania (chorobowe lub ze względu na wiek) bez uciekania się do środków farmakologicznych.
W tej kwestii wypowiada się np Pan Pulikowski

Tutaj od ok. 7 minut. Mówi że mężczyzna może eproponowac różne dziwactwa w alkowie, ale jeśli kobieta ma coś przeciw to nie powinna się na to godzić , bo zamiast ich zbliżyć to ich to oddali. Mówi też że kobieta ma być niejako przewodniczka, aby ukazać mężczyźnie że szczęśliwe we współżycia małżeńskim nie zostanie osiągnięte poprzez wyszukiwanie coraz to nowych pozycji seksualnych czy strojów.
Nie sama zmiana pozycji jest kluczowa a brak umiarkowania w tym. Brak radości z małżonką i szukanie tylko funu.
Nie.
Jeśli jej to nie odpowiada, ma prawo odmówić. Acz nie na zasadzie odrzucania wszystkiego z powodu "fobii na seksualność", ale na zasadzie dialogu. Bo to, co robią małżonkowie w przysłowiowej alkowie, nie może być jednostronną decyzją tylko jednego z nich. Ani mężczyzny, ani kobiety.
Jak ona nie chce a on chce to o czym tu dialogować? Ktoś musi ustąpić, a zatem któreś z nich będzie nieszczęśliwe.

Proponuję: jesli piszemy, że Benedykt XVI/Jan Paweł II/Pismo Święte o czym mówi, podawać namiar, a najlepiej cytat.
Zanim odpowiem chciałbym wiedzieć, na co odpowiadam.
Oczywiście, tutaj chodzi mi o cały wstęp o Erosie w Encyklice Deus Caritas Es.
Ile żon, "bardziej moralnych od papieża", neurotycznie trwający przy narzuconych sobie (i mężom...) ograniczeniach, dziwi się, że ich więź małżeńska traci na świeżości, a ich małżonkowie wystawieni są nawet na pokusy niewierności.
Pokisa niewierności bo żona nie chce czegoś zrobić w łóżku? Nawet jeśli narzuciła sobie zbyt wiele, lub taka ma poprostu wrażliwość? Ma do tego prawo. Może poprostu w kwestii seksu też trzeba się poprostu dobrać temperamentem?
Robbi pisze:Dziękuję Ci Panie Boże za żonę ,którą mi dałeś ,za trójkę dzieci ,za wspaniałą pracę,za każde zbliżenie z moją piękną żoną,za każdy pocałunek,za wzajemne pragnienie siebie ,za jej usta i jej piękne ciało którego Ty jesteś Twórcą.Każdy jej dotyk ,zapach jej ciała ,smak jej ust,wiem że jest Twoim dziełem.Wierzę w to i dziękuję z całego serca.Gdyby grzechem było pragnienie cudownego ciała mojej żony to wiem że nie dałbyś ludziom czegoś takiego jak pragnienie męża czy żony
To jest bardzo piękne świadectwo nie mam mu nic do zarzucenia, ale współcześni mężczyźni nie fascynują się żona jej ciałem czy ustami ale tym jakie majtki założy dziś o to jest ta przesada która uważam za ogromne zło.
Bo jeśli mąż kocha prawdziwie żonę to czy będzie dla niego istotne czy wystąpi w białych koronkach czy czarnych?
Czy to wszystko nie odrywa od osoby?
Człowiek, który patrzy pożądliwie w sensie moralnym, to nie ten, który się pobudził, ale ten, kto w sercu jest egoistą gotowym zdominować i skrzywdzić drugą osobę. W sferze seksualnej to wszystko objawia się bardzo wyraźnie. Kiedyś widziałem piękną dziewczynę siedzącą na ławce. Przechodził obok mężczyzna i spojrzał na nią wzrokiem, w którym łatwo było odczytać pożądliwość. Ona też ją wyczuła i natychmiast odruchowo zasłoniła dekolt.

Nie odczytała tego spojrzenia jako komplement?

Raczej wyczuła w nim coś niebezpiecznego dla siebie. Zauważyła podniecenie mężczyzny, jego koncentrację na swoim ciele, i wiedziała, że ten człowiek chciałby ją dotykać i pieścić, mimo iż jej nie kocha ani ona jego. To zrodziło niepokój przed wykorzystaniem i skrzywdzeniem. Poczuła wstyd i potrzebę ukrycia ciała. Można jednak sobie wyobrazić spojrzenie pełne miłości i pożądania zarazem, jakim obdarzyłby ją człowiek bliski, przy którym czułaby się bezpieczna. To doświadczenie otwierające i dające szczęście z odwzajemnionej miłości.
Szczerze to nie widzę różnicy w tych dwóch obrazach? Żeby był seks musi być, podniecenie i pożądanie, samo małżeństwo też nie daje takiego bezpieczeństwa że o to mąż nigdy żony nie będzie uprzedmiotawial, a mężczyźnie narzuca się to z natury.
Kobieta ni siedzi w męskiej głowie i nie wie czy mąż już ja uprzedmiotawial czy nie?
Co ma o tym świadczyć?
Ja nie umiała bym tego rozeznać, a nawet jeśli to napony mężczyzna i tak się nie przyzna bo jest takie powiedzenie "żądza zaciemnia umysł".
Ostatnio zmieniony 17 mar 2022, 20:50 przez Zagubiona, łącznie zmieniany 2 razy.
Zagubiona
Posty: 319
Rejestracja: 11 mar 2022, 13:27
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3
Podziękowano: 51
Płeć:

Nieprzeczytany post

Czy kto jeszcze coś napiszę w tym temacie?
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Nie frywolność jest dla mnie problemem a jedynie oznaką nieumiarkowanie mężczyzn w tej materii i egoizmu.
Nawet wątki na tym forum są tego przykładem. "Mąż nieznoszacy sprzeciwu w sprawach seksu" , "mąż żądający rzeczy niezgodnych z wiarą" itp.
Bo można być egoistą bez ciuszkow i bezceremonialnie (nie zabijcie mnie za to słowo) "wziąć" żonę bez żadnej czułości czy gry wstępnej, czy to nie egoizm, czy to współżycie będzie jednoczące?
W moim odczuciu nie.
O widzisz, z tym zgadzam się w 100%.
A chcąc znaleźć kogoś kto będzie szanował moją wizję seksualności poprostu pytałam nowo poznanych katolickich mężczyzn jaki mają stosunek do tego. Nie mieli nic przeciw, a jeden powiedział że jeśli żona nie chce się tak ubierać dla męża to poprostu zabiera mu szczęście i dobro.
Jest kolosalna różnica pomiędzy "nie maniu nic przeciw", a zmuszaniu do czegoś żony. Ale, jak pisałem, jest to obszar dialogu: nie powinno być z żadnej strony jednoosobową decyzją. W małżeństwie wszyscy się w pewnych rzeczach dopasowujemy; póki nie przekracza to granicy grzechu, tak właśnie powinno być. Nie tylko zresztą (a nawet nie przede wszystkim) w sprawie seksu - sprawy codzienne są wielkim polem do kompromisu.
Nie sama zmiana pozycji jest kluczowa a brak umiarkowania w tym. Brak radości z małżonką i szukanie tylko funu.
To prawda. Właśnie dlatego nie należy ani przykładać nadmiernej wagi do pozycji czy frywolnych ciuchów, ani przeciwnie - bać się i unikać podobnych urozmaiceń.

Nie.
Jeśli jej to nie odpowiada, ma prawo odmówić. Acz nie na zasadzie odrzucania wszystkiego z powodu "fobii na seksualność", ale na zasadzie dialogu. Bo to, co robią małżonkowie w przysłowiowej alkowie, nie może być jednostronną decyzją tylko jednego z nich. Ani mężczyzny, ani kobiety.
Jak ona nie chce a on chce to o czym tu dialogować? Ktoś musi ustąpić, a zatem któreś z nich będzie nieszczęśliwe.
Właśnie na tym polega małżeństwo, by się do siebie wzajemnie "naginać", a nie "nie chcę i nie będę rozmawiać". Również w sprawie upodobań łóżkowych. Nie oznacza to ulegania wszystkim fantazjom małżonków, ale nie oznacza też odrzucania wszystkiego "bo nie".
Zwłaszcza, że często jest tak, że rzeczy inaczej wyglądają z perspektywy negacji a priori, a inaczej po spróbowaniu...
Nie gniewaj się, ale mam wrażenie, że chciałabyś swoje upodobania w tej dziedzinie narzucić bezwzględnie mężowi (bez jakichkolwiek wzajemnych ustępstw), wykorzystując jako "wytrych" nie uzasadnioną argumentację rzekomo moralną. Otóż nie - frywolne ciuszki NIE są czymś niemoralnym.
Co do Deus Caritas Es - możemy rozważyć (ten i inne teksty papieskie na ten temat). Nie wiem który konkretnie fragment masz na myśli.
Ile żon, "bardziej moralnych od papieża", neurotycznie trwający przy narzuconych sobie (i mężom...) ograniczeniach, dziwi się, że ich więź małżeńska traci na świeżości, a ich małżonkowie wystawieni są nawet na pokusy niewierności.
Pokisa niewierności bo żona nie chce czegoś zrobić w łóżku?
Tak, oczywiście. Zwłaszcza przy braku dialogu i dotyczy to nie tylko upodobań, ale także częstotliwości itd.
Czytamy o tym nawet w Piśmie Świętym:
"Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan. "/1 Kor 7,5/
Czy to usprawiedliwia grzech? Oczywiście nie. Ale nie jest też tak, że takie problemy w ogóle nie obciążają strony odmawiającej dialogu.
Nawet jeśli narzuciła sobie zbyt wiele, lub taka ma poprostu wrażliwość? Ma do tego prawo.
Co do tego, co dotyczy obojga małżonków, żadne z nich nie ma prawa autorytarnej decyzji. To jest przestrzeń dialogu; tak, by zarówno pragnienia, jak i ograniczenia (wrażliwość, a także po prostu upodobania) obu stron były wzięte pod uwagę.
Może poprostu w kwestii seksu też trzeba się poprostu dobrać temperamentem?
Mówię to jako małżonek z przeszło 30-letnim stażem: nie ma możliwości się we wszystkim "dobrać". I dotyczy to nie tylko seksu...
To jest bardzo piękne świadectwo nie mam mu nic do zarzucenia, ale współcześni mężczyźni nie fascynują się żona jej ciałem czy ustami ale tym jakie majtki założy dziś o to jest ta przesada która uważam za ogromne zło.
Bo jeśli mąż kocha prawdziwie żonę to czy będzie dla niego istotne czy wystąpi w białych koronkach czy czarnych?
Odpowiem przewrotnie pytaniem na pytanie:
"Czy jeśli żona kocha prawdziwie męża to czy będzie dla niej istotne czy będzie miał czyste paznokcie, nie będzie śmierdział, miał umyte włosy, będzie ogolony itd. czy też będzie jej wszystko jedno?"
Staramy się być atrakcyjni dla naszych współmałżonków: duzy błąd robią ci, którzy na zewnątrz ubierają się schludnie, a po domu chodzą w starych, podartych ubraniach a do łóżka ubierają zużyte podkoszulki.
Małżonkę (ale i małżonka) trzeba cały czas "uwodzić" - strój nie jest tu najważniejszy (i ważne - dobrze że to podkreśliłaś - żeby to nie stało się pierwszoplanowe), ale nie jest tak, że nie ma znaczenia.
Strój, drobne gesty, a nawet pikantne aluzje (nie chamskie, oczywiście) - to wszystko składa się na cementowanie więzi małżeńskiej.
Nie mówiąc już o tym, że jest po prostu romantyczne...

W całej historii Kościoła spotykamy się z dwoma niebezpiecznymi zjawiskami: rozpustą i przesadną podejrzliwością w stosunku do spraw cielesnych.
Oba są są niszczące dla więzi. Łatwiej jest argumentować przeciw rozpuście: jest to niejako oczywiste. Drugi problem jest trudniejszy, bowiem każda z nim polemika bywa gaszona od strony "antyrozpustnej". Wielki krok w dobrym kierunku poczynił św.Jan Paweł II ze swoją "teologią ciała".
Ostatnio zmieniony 18 mar 2022, 11:26 przez Marek Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6855
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3202
Podziękowano: 3447
Płeć:

Nieprzeczytany post

NIe wiem dlaczego kompromis to ma być: jedno ustępuje drugiemu - to błędna definicja.
Kompromis czy ugoda wynikająca z dialogu to spotkanie się w połowie oczekiwań czy potrzeb.
Jeśli dwoje tego nie umie to po to są mediacje aby się tego nauczyć.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Zagubiona
Posty: 319
Rejestracja: 11 mar 2022, 13:27
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3
Podziękowano: 51
Płeć:

Nieprzeczytany post

Marek Piotrowski pisze: 18 mar 2022, 11:24
Jest kolosalna różnica pomiędzy "nie maniu nic przeciw", a zmuszaniu do czegoś żony. Ale, jak pisałem, jest to obszar dialogu: nie powinno być z żadnej strony jednoosobową decyzją. W małżeństwie wszyscy się w pewnych rzeczach dopasowujemy; póki nie przekracza to granicy grzechu, tak właśnie powinno być. Nie tylko zresztą (a nawet nie przede wszystkim) w sprawie seksu - sprawy codzienne są wielkim polem do kompromisu.
Wychodzi na to że wszystkie moje uprzedzenia wzięły się stąd że boje się że ktoś będzie czegoś wymagał nie szanując mojego zdania.
Z powodu tych złych doświadczeń w które się wplatalam.
Postanowiłam zatem odrzucić wszystko jako źle choć wcale takie nie było.
Wydaje mi się że mi to wyjasniles.
To prawda. Właśnie dlatego nie należy ani przykładać nadmiernej wagi do pozycji czy frywolnych ciuchów, ani przeciwnie - bać się i unikać podobnych urozmaiceń.
Pytanie tylko jak rozpoznać, że ktoś nadmierna uwagę na tym skupiać?
Jak będzie mi zawsze kazał coś zakładać to już przesada, a jak tylko czasem, to nie?
Czy to też kwestia indywidualnych ustaleń.
Właśnie na tym polega małżeństwo, by się do siebie wzajemnie "naginać", a nie "nie chcę i nie będę rozmawiać". Również w sprawie upodobań łóżkowych. Nie oznacza to ulegania wszystkim fantazjom małżonków, ale nie oznacza też odrzucania wszystkiego "bo nie".
Zwłaszcza, że często jest tak, że rzeczy inaczej wyglądają z perspektywy negacji a priori, a inaczej po spróbowaniu...
Nie gniewaj się, ale mam wrażenie, że chciałabyś swoje upodobania w tej dziedzinie narzucić bezwzględnie mężowi (bez jakichkolwiek wzajemnych ustępstw), wykorzystując jako "wytrych" nie uzasadnioną argumentację rzekomo moralną. Otóż nie - frywolne ciuszki NIE są czymś niemoralnym.
Cóż moje doświadczenia i próby dialogu z owym chłopakiem spełzły na niczym jak dotąd.
Próby tłumaczenia mu że dla mnie seks czy inne czynności seksualne przed ślubem są grzechem, że czystość jest ważna że powoduje to konflikt sumienia spotkały się z niezrozumieniem i faktem że on chyba sobie wziął za cel że jak poczuje przyjemność seksualna to naprwno zmienię poglądy. Otóż poglądów nie zmieniłam ale niestety uległam w pewnych kwestiach czego bardzo żałuję i już się z tego wyspowiadlam.
Więc może nie z każdym można dialogować?

Tak, oczywiście. Zwłaszcza przy braku dialogu i dotyczy to nie tylko upodobań, ale także częstotliwości itd.
Czytamy o tym nawet w Piśmie Świętym:
Tak dialog ważny, ale NPR chyba jednak dla katolików utrudnia tu pole do popisu.
Co do tego, co dotyczy obojga małżonków, żadne z nich nie ma prawa autorytarnej decyzji. To jest przestrzeń dialogu; tak, by zarówno pragnienia, jak i ograniczenia (wrażliwość, a także po prostu upodobania) obu stron były wzięte pod uwagę.
Owszem, ale problem jest wtedy gdy mężczyzna tej wrażliwości kobiecej nie uwzględnia a bardzo to często widocznie.
Staramy się być atrakcyjni dla naszych współmałżonków: duzy błąd robią ci, którzy na zewnątrz ubierają się schludnie, a po domu chodzą w starych, podartych ubraniach a do łóżka ubierają zużyte podkoszulki.
Małżonkę (ale i małżonka) trzeba cały czas "uwodzić" - strój nie jest tu najważniejszy (i ważne - dobrze że to podkreśliłaś - żeby to nie stało się pierwszoplanowe), ale nie jest tak, że nie ma znaczenia.
Strój, drobne gesty, a nawet pikantne aluzje (nie chamskie, oczywiście) - to wszystko składa się na cementowanie więzi małżeńskiej.
Nie mówiąc już o tym, że jest po prostu romantyczne...
Z takich gestów które nie akceptuje jest np klepnięcie w pupę, oczywiście mężczyzna tego nie rozumiał więc i tak sobie mnie klepał gdy miał taką ochotę, na tłumaczenia że poprostu tego nie lubię bo mi się to kojarzy z uprzedmiotowieniem kobiety miał wytłumaczenie że on nie uprzedmiotwia poprostu lubi. No i gadaj z takim.
W całej historii Kościoła spotykamy się z dwoma niebezpiecznymi zjawiskami: rozpustą i przesadną podejrzliwością w stosunku do spraw cielesnych.
Oba są są niszczące dla więzi. Łatwiej jest argumentować przeciw rozpuście: jest to niejako oczywiste. Drugi problem jest trudniejszy, bowiem każda z nim polemika bywa gaszona od strony "antyrozpustnej". Wielki krok w dobrym kierunku poczynił św.Jan Paweł II ze swoją "teologią ciała".
Moze to i postęp, ale te dokumenty są tak napisane że mało kto coś z tego rozumiem.
Prości ludzi nie wiedzą co znaczy łowa np afirmacja, a nie mówiąc o przełożeniu na praktykę całego tekstu

Dodano po 55 sekundach:
Magnolia pisze: 18 mar 2022, 12:21 NIe wiem dlaczego kompromis to ma być: jedno ustępuje drugiemu - to błędna definicja.
Kompromis czy ugoda wynikająca z dialogu to spotkanie się w połowie oczekiwań czy potrzeb.
Jeśli dwoje tego nie umie to po to są mediacje aby się tego nauczyć.
Możesz podać przykład jak rozwiązać w formie dialogu jako problem gdy jedno czegoś chce a drugie nie?
Ostatnio zmieniony 18 mar 2022, 12:59 przez Zagubiona, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6855
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3202
Podziękowano: 3447
Płeć:

Nieprzeczytany post

Zagubiona pisze: 18 mar 2022, 12:29
Z takich gestów które nie akceptuje jest np klepnięcie w pupę, oczywiście mężczyzna tego nie rozumiał więc i tak sobie mnie klepał gdy miał taką ochotę, na tłumaczenia że poprostu tego nie lubię bo mi się to kojarzy z uprzedmiotowieniem kobiety miał wytłumaczenie że on nie uprzedmiotwia poprostu lubi. No i gadaj z takim.
Z takimi się nie gada, robi to raz, mówisz że nie chcesz by tak robił, robi to ponownie - wychodzisz i koniec czegokolwiek. Pozwoliłaś się nie szanować już na początku... to potem myślał że może więcej i więcej. To również zależy od Ciebie jakie stawiasz granice mężczyźnie: czyli na co pozwalasz by cię traktował.
Zagubiona pisze: 18 mar 2022, 12:29
Magnolia pisze: 18 mar 2022, 12:21 NIe wiem dlaczego kompromis to ma być: jedno ustępuje drugiemu - to błędna definicja.
Kompromis czy ugoda wynikająca z dialogu to spotkanie się w połowie oczekiwań czy potrzeb.
Jeśli dwoje tego nie umie to po to są mediacje aby się tego nauczyć.
Możesz podać przykład jak rozwiązać w formie dialogu jako problem gdy jedno czegoś chce a drugie nie?
Są różne formy negocjacji. Ale zwykle jest tak że każde ma swoje potrzeby i oczekiwania. Polem do rozmowy jest mowa o potrzebach. Gdy znamy swoje potrzeby to łatwiej jest uzgodnić jak je zaspokoić.
Ale w ogóle najpierw musi być miłość, szacunek, przyjaźń... a ty narazie niczego z tego nie zaznałaś, więc nie znasz tych fundamentów a chcesz rozmawiać o szczegółach intymnych pożycia małżeńskiego. Chyba wszystko po kolei trzeba przejść.
Dialog to forma rozmowy między szanującymi się ludźmi - tacy mają dobrą wolę porozumienia się...

Poza tym potępiasz kwestie bielizny/zabaw/frywolności ze swojego punktu widzenia młodej osoby, a my mówimy o tym w kontekście małżeństw z wieloletnim stażem. Problemy mamy inne niż w młodości.

Ale między innymi dlatego Kościół namawia do czystości przedmałżeńskiej, aby większy nacisk kłaść na poznawanie się a nie na współżycie, które ze względu na swój ładunek emocjonalny przykryje wiele niedostatków i wad, z które potem już jako małżonkowie mogą nas bardzo drażnić.
Poznając się w innych okolicznościach, np wycieczek, wizyt u rodziny, wyjazdów czy koncertów czy wyjścia do kina - obserwujemy czy ktoś jest uparty czy elastyczny, czy stawia na swoim czy ulega, czy szuka rozwiązań czy robi problemy ze wszystkiego - to już dużo mówi czy jak będą problemy w seksie to się dogadacie czy nie - naprawdę nie ma sensu pytać na pierwszej randce czy każesz mi założyć erotyczną bieliznę jak będziesz moim mężem. x_x
Oczywiście że będzie chciał, mało tego Ty tez będziesz chciała czuć się seksowna... i czasem nie jest potrzebna bielizna, a czasem jej udział jest potrzebny - to ma być sfera jednocząca, więc i radosna.

My patrzymy z perspektywy miłości, a Ty patrzysz mając doświadczenia że ktoś Cię chciał wykorzystać... no i jak mamy się dogadać?

Miłość chce uszczęśliwiać drugą osobę....
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Zagubiona
Posty: 319
Rejestracja: 11 mar 2022, 13:27
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3
Podziękowano: 51
Płeć:

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 18 mar 2022, 13:45 Z takimi się nie gada, robi to raz, mówisz że nie chcesz by tak robił, robi to ponownie - wychodzisz i koniec czegokolwiek. Pozwoliłaś się nie szanować już na początku... to potem myślał że może więcej i więcej. To również zależy od Ciebie jakie stawiasz granice mężczyźnie: czyli na co pozwalasz by cię traktował.
Tak pewnie masz racje.

Magnolia pisze: 18 mar 2022, 12:21 naprawdę nie ma sensu pytać na pierwszej randce czy każesz mi założyć erotyczną bieliznę jak będziesz moim mężem. x_x
Wydaje mi się że zadanie niektórych pytań jest kluczowe i pozwoli zaoszczędzić czas np to czy jest uzależniony od pornografii, czy szanuje czystość przedmałżeńska, (to nie jest takie oczywiste u katolików wcale) i inne kluczowe rzeczy, gdy przejdzie wstępną selekcję można się poznawać dalej.
Oczywiście że będzie chciał, mało tego Ty tez będziesz chciała czuć się seksowna... i czasem nie jest potrzebna bielizna, a czasem jej udział jest potrzebny - to ma być sfera jednocząca, więc i radosna.
Co znaczy że czasem jest potrzebna a czasem nie?
Chodzi mi o to aby nie trafić na jakiegoś fetyszyste, który bez takiej bielizny nie będzie miał radości ze współżycia ze mną.
My patrzymy z perspektywy miłości, a Ty patrzysz mając doświadczenia że ktoś Cię chciał wykorzystać... no i jak mamy się dogadać?
Jak widać po tym forum, wiele osób która została jakoś skrzywdzona w kwestiach relacji w jakiś sposób się zamyka próbując uchronić przed ponownym zranieniem,
Nie jestem jedyną.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6855
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3202
Podziękowano: 3447
Płeć:

Nieprzeczytany post

Na traumę/skrzywdzenie tez są różne reakcje.
Ja nie miałam takich myśli, że wszyscy mężczyźni są źli, choć mnie poważnie skrzywdzono.

No i nie zamknęłam się na ludzi, ani wtedy ani później.

Postaraj się nie wrzucać wszystkiego do jednego worka, zobacz różnorodność reakcji, zachowań, opinii.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Skrzywdzenie to destrukcyjna siła. Ale nie warto krzywdzić się bardziej, życie jest piekne.
Mar
Posty: 175
Rejestracja: 02 lut 2022, 10:53
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 66
Podziękowano: 27
Płeć:

Nieprzeczytany post

Zagubiona pisze: 17 mar 2022, 8:18
Marek Piotrowski pisze: 16 mar 2022, 23:16
Zagubiona pisze: 16 mar 2022, 12:09 Ten obraz został zburzony przez mężczyzn, jak widać też katolickich którzy chcą mnie ubierać na wzór prostytutki chcą rzeczy rodem z pornografi o których nie wypada tu nawet pisać.
Trudno mi się wypowiadać, bo nie wiem co to konkretnie było.
Wiem, że są osoby (nie tylko mężczyźni) przekraczające granice, ale wiem też, że są takie osoby, który każdą frywolność biorą za "rodem z pornografii".
Wcale nie jestem pewien która postawa jest bardziej niszcząca dla małżeństwa.
Podam przykład poprostu ubioru, różnego rodzaju bielizna erotyczna, pończochy, buty na obcasie, stringi body, czyli takie ubranie jak prostytutka.
Nie widzę w tym niczego złego. Mężczyźni są wzrokowcami i taki ubiór działa na ich wyobraźnię. Najważniejsze żeby traktować kobietę z szacunkiem.
Skaza

Nieprzeczytany post

Jedynym tak naprawdę problemem dla katolików powinno być tak odczuwam i dla mnie jest osobiście to czy zdołam nawrócić się, wytrwać i ocalić swoją duszę. Na resztę gwiżdżę i wszystko mi jedno co będzie i jak ludzie to będą postrzegać.
Zagubiona
Posty: 319
Rejestracja: 11 mar 2022, 13:27
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3
Podziękowano: 51
Płeć:

Nieprzeczytany post

Skaza pisze: 19 mar 2022, 11:31 Jedynym tak naprawdę problemem dla katolików powinno być tak odczuwam i dla mnie jest osobiście to czy zdołam nawrócić się, wytrwać i ocalić swoją duszę. Na resztę gwiżdżę i wszystko mi jedno co będzie i jak ludzie to będą postrzegać.
Jak ktoś chce być samotnikiem czyli świadomie wybiera takie życie ze względu na Pana Boga to tak, wtedy tylko własne nawrócenie powinno liczyć, ale jak chciało by się znaleźć męża i w miarę dogadywać to jednak wiele innych rzeczy trzeba zmieniać.

Dodano po 1 minucie 25 sekundach:
Mar pisze: 18 mar 2022, 18:04
Nie widzę w tym niczego złego. Mężczyźni są wzrokowcami i taki ubiór działa na ich wyobraźnię. Najważniejsze żeby traktować kobietę z szacunkiem.
Czy chęć ubierania kobiety w sposób wyuzdany dla własnej tylko przyjemności nie wyklucza tego szacunku?
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Zagubiona pisze: 21 mar 2022, 11:30Jak ktoś chce być samotnikiem czyli świadomie wybiera takie życie ze względu na Pana Boga to tak, wtedy tylko własne nawrócenie powinno liczyć, ale jak chciało by się znaleźć męża i w miarę dogadywać to jednak wiele innych rzeczy trzeba zmieniać.
Bardzo trzeźwa i rozsądna uwaga.
Czy chęć ubierania kobiety w sposób wyuzdany dla własnej tylko przyjemności nie wyklucza tego szacunku?
Dużo zależy od zastosowanego słowa ;)
Można napisać "wyuzdany" - to już jest ocena i każdy powie, że nie.
A można powiedzieć "zmysłowy" i (w małżeństwie!) nie ma w tym nic złego (o ile oczywiście nie wysunie się na pierwszy plan relacji).

Myślę, @Zagubiona , że niepotrzebnie martwisz się na zapas. Teraz i tak Cię to nie dotyczy, a w małżeństwie perspektywa mocno się zmienia, ludzie się docierają itd.
I ja bym na Twoim miejscu nie rozmawiał z przypadkowymi lub niedawno poznanymi, co chcą być robiła czy jak się ubierała w pożyciu małżeńskim. Owszem, jest to temat do porozmawiania (ale też nie w duchu "policji obyczajowej" a raczej wzajemnego otwierania się, dzielenia i poznawania) z kimś, o kim poważnie będziesz myślała jako kandydacie na męża.
Za to warto (może nie na pierwszej randce, ale kiedy zażyłość robi się bliższa) porozmawiać o swoich zasadach dotyczących teraźniejszości: że wierzysz, że nie dopuszczasz seksu przed ślubem itd. Jasna deklaracja ustawia sprawę i nie ma potem nieporozumień. Choć czasem, oczywiście, może się zdarzyć, że się straci chłopaka... ale dobremu chłopakowi raczej zaimponujesz.
Ostatnio zmieniony 21 mar 2022, 12:23 przez Marek Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.
Zablokowany