Gdy Bóg jest blisko

Podziel się krótkim i radosnym świadectwem, jak w Twoim życiu działa Bóg.
Świadectwo generalnie ma być skoncentrowane na Bogu, na tym, co Bóg nam uczynił... za co dziękujemy i czujemy wdzięczność – na chwałę Panu!
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

Dzisiejszy dzień był dla mnie radosny. Dawno nie czułam takiego szczęścia, spokoju. Wszystko przez cały świat, który Bóg stworzył.
Wybrałam się z synkiem na spacer. Większość dnia spędziliśmy na podwórku. No i on mi przypomnial jak piękny jest świat i jak trzeba się cieszyć z każdej nawet najmniejszej rzeczy.
Ze słońca, które daje ciepło.
Ze zwierząt, które są pięknym stworzeniem bożym.
A ile frajdy w gonieniu za kotami i kurami. Z obserwacji kota na drzewie, skradającego się aby złapać ptaki. Na szczęście udało im się uciec.
Nawet zwykły kamień potrafi wzbudzić zachwyt.
Aj doprawdy macierzyństwo to coś co otworzyło mi oczy na wiele spraw.
Dziękuję Boże za moje dziecko, za swiat, który stworzyłeś, za to że udało mi się jeszcze nie pokłócić z mężem 😉
Dziękuję za ten dzień ❤️
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
Pawełek0799

Nieprzeczytany post

Najbardziej czuję obecność Boga podczas medytacji.
Dobrze że natknąłem się na kanał ,,Pogłębiarka'' na YT zupełnie przez przypadek. Ich filmy są super.
Awatar użytkownika
Zebra
Posty: 353
Rejestracja: 21 maja 2021, 10:35
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 129
Podziękowano: 176
Płeć:

Nieprzeczytany post

Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska Rz 5, 20

Chciałam się podzielić krótko z rana przemyśleniem. Otóż mam wrażenie, że bardzo często Pan Bóg działa w moim życiu tak jak jest napisane w tym zdaniu. Kiedy ja grzeszę i powinnam się już tylko wstydzić swojego zachowania, Pan Bóg bardzo mocno działa i daje mi wiele łask. Jest to niesamowite. Kiedy ja się od niego odwracam, on często spełnia wręcz moje prośby.

Bardzo mu za to dziękuję.
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.

Hi 39, 5-8
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

Macie tak czasami, że w trakcie Mszy Świętej jesteście tak wzruszeni, że ciężko wam powstrzymać łzy? Dzisiaj wielokrotnie musiałam się opanowywać. Czy to może fakt tak smutnych dni, czy to może fakt moich coraz bardziej pogłębiających się problemów i cierpienia? Bardzo się jednocze z naszym Panem... Chce być przy nim. Bo on mnie nie opuszcza ani na chwilę, podnosząc mnie z każdego upadku i ocierając łzy. Dziękuję Panie.
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Lunka pisze: 10 kwie 2022, 20:26 Macie tak czasami, że w trakcie Mszy Świętej jesteście tak wzruszeni, że ciężko wam powstrzymać łzy?
Dzisiaj wielokrotnie musiałam się opanowywać. Czy to może fakt tak smutnych dni, czy to może fakt moich coraz bardziej pogłębiających się problemów i cierpienia? Bardzo się jednocze z naszym Panem... Chce być przy nim. Bo on mnie nie opuszcza ani na chwilę, podnosząc mnie z każdego upadku i ocierając łzy. Dziękuję Panie.
To pewnie jakieś emocje z powodu trudnych spraw które przeżywasz jak sama mowisz
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

Pewnie tak. Ale idę tam przecież do ukochanego ojca. Kto mnie lepiej zrozumie...
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
Skaza

Nieprzeczytany post

Lunka pisze: 10 kwie 2022, 20:26 Macie tak czasami, że w trakcie Mszy Świętej jesteście tak wzruszeni, że ciężko wam powstrzymać łzy? Dzisiaj wielokrotnie musiałam się opanowywać. Czy to może fakt tak smutnych dni, czy to może fakt moich coraz bardziej pogłębiających się problemów i cierpienia? Bardzo się jednocze z naszym Panem... Chce być przy nim. Bo on mnie nie opuszcza ani na chwilę, podnosząc mnie z każdego upadku i ocierając łzy. Dziękuję Panie.
Zdarza się tak gdy słowa przekazywane od Pana Boga poprzez kapłana trafiają w samo sedno tego co mnie akurat męczy w danym czasie.
Telorudik
Posty: 61
Rejestracja: 31 maja 2022, 18:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 40
Podziękowano: 21
Płeć:

Nieprzeczytany post

Mam tak czasami min. wtedy gdy jest mowa o męce którą Bóg-Człowiek cierpiał z miłości do mnie.
Szukająca

Nieprzeczytany post

Ja raz widziałam w kościele panią, która się rozpłakała podczas śpiewania "jak ten kielich łączy kropel wiele(...)" I ogólnie czytania, kazanie itd. tego dnia poruszały taką tematykę wspólnotowości, braterstwa chrześcijańskiego i może do tej pani to szczególnie trafiło, albo może czuła się samotna, a to bycie we wspólnocie ją jakoś wzruszyło, nie wiadomo.
Zagubiona
Posty: 319
Rejestracja: 11 mar 2022, 13:27
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3
Podziękowano: 51
Płeć:

Nieprzeczytany post

Szukam pisze: 01 cze 2022, 17:14 Ja raz widziałam w kościele panią, która się rozpłakała podczas śpiewania "jak ten kielich łączy kropel wiele(...)" I ogólnie czytania, kazanie itd. tego dnia poruszały taką tematykę wspólnotowości, braterstwa chrześcijańskiego i może do tej pani to szczególnie trafiło, albo może czuła się samotna, a to bycie we wspólnocie ją jakoś wzruszyło, nie wiadomo.
Może też zmarł jej ktoś bliski lub przeżywała jakieś inne trudności.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Naprawdę lubię czuć jak Bóg jest blisko. Miesiąc temu byłam w spowiedzi i pamietam bardzo się bałam że trzeba będzie zaopiekować się mamą po operacji. A wtedy operacja miała być w sierpniu zaplanowana. Kapłan niestety zupełnie mnie nie zrozumiał ani nie pocieszył. Byłam trochę zdruzgotana. Bo wręcz mnie namawiał żebym pojechała i po prostu ofiarowała swoje ręce do pomocy. U niego to brzmiało tak prosto. Ja znając swoją skomplikowaną sytuacje rodzinna po prostu byłam przerażona tą perspektywą.

W nocy po spowiedzi otrzymałam właśnie łaskę zrozumienia i przyjęcia tej perspektywy na spokojnie. Przestałam się bać. Zaczęło to również być takie proste. Pojadę i pomogę. Ot takie proste.

Mijał miesiąc a ja dostałam telefon od mamy we wtorek że bardzo źle się czuje. Że chyba umiera. Pożegnała się z nami telefonicznie. Byłam w szoku. Podjęłam decyzje że jadę. Okazało się że tego dnia uzupełniłam w domu wszelkie potrzebne rzeczy i zakupy wiec rodzina zaopatrzona. A telefon był dopiero wieczorem. Czyli miałam jakąś intuicje aby to wszystko uzupełnić.
Wiem że mama szukała chirurga który by się podjął tej operacji ale kilku odmawiało. Wiec jak pojawił się duży ból. Mama w szpitalu i operacja następnego dnia to jednak były myśli że może to przypadkowy chirurg albo że taki przez Boga wybrany. W każdym razie szpital był dwa przystanki od domu. Co dla mnie było bardzo wygodne. Bo mogłam być samodzielna.
Prosiłam o rozmowę lekarza. Wyjaśniłam że to może być trudny przypadek. Powiedział że bez entuzjazmu ale będzie operował. Jeszcze mu dysk wypadł i bolał go kręgosłup. Ale chyba był na silnych lekach skoro leczył i następnego dnia operował. Operacja się udała. Nie było komplikacji. Nawet krótko trwała. Godzinkę

Ja byłam cały czas spokojna. Byłam gotowa przyjąć każdą opcję od Boga.
Zostawiłam Jemu tą operacje, lekarza i mamę i myłam spokojnie okna w domu rodziców.

Siostra cała zdenerwowana. Tata opanowany i zapracowany. Ale już dziś pękły w nim emocje i się bardzo wzruszył.

Mama wraca dość szybko do sił i sprawności. Cieszymy się każdym sukcesem. Typu samodzielne skorzystanie z wc albo obejście łóżka. Albo siadanie do posiłków. No jest wielka radość.

Nawet ja ja sama znalazłam się w potrzebie lekarskiej to poprosiłam Boga o pomoc i ja otrzymałam już od pielęgniarki na oddziale. A tak musiałabym jechać do innego szpitala na dyżur. Bo mojego leku zapomniałam przy pospiesznym pakowaniu.

Na każdym kroku czułam pomoc i opiekę.
Mama również mówiła że pewne okoliczności dobrze się ułożyły żeby mogła poddać się teraz operacji.

Ja tak odczuwam działanie modlitwy Jezu ufam Tobie i Ty się tym zajmij.
Oddaje Bogu to nad czym nie mam kontroli. A ja daje tylko swoje ręce jako narzędzia do pomocy

Chwała Panu!!
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

świadectwo
Ja po prostu bardzo szukałam Boga, bardzo cierpiałam, nie umiałam już wytrzymać natłoku problemów i bólu, i szukałam u Boga wsparcia i pomocy. Nie tylko poprzez modlitwę, ale poprzez wzrost duchowy - czyli zaufanie Mu, zawierzenie swojego życia, oddanie siebie całej, na tyle na ile umiałam w tamtej chwili, a było to jakoś 7-8 lat temu.
Kluczowym punktem okazała się modlitwa przebaczenia, gdzie analizowałam swoje życie i po drodze wybaczałam każdemu kto mnie skrzywdził, a było tego sporo. Decyzje o przebaczaniu podejmowałam wolą, ale i sercem, chciałam oddać Bogu każdą krzywdę i ból, bo już czołgałam się pod ich ciężarem...
I wtedy przyszedł, wyraźnie dał odczuć swoją obecność, miłość do mnie i wzbudził zachwyt. Zrozumiałam, że mam wyrzucić pewne rzeczy z domu związane z grzechami nieczystości, bo Bóg chce abym była czysta. Wyrzuciłam z radością, bo nagle stały się zbędne i były śmieciami. Poczułam niesamowitą radość i szczęście, całkowitą zmianę - jakby porzucenie starego człowieka i narodzenie Nowego Człowieka.
Ale nie byłam odtąd idealna czy święta, dopiero rozpoczął się proces wzrostu duchowego, musiałam się nauczyć jeszcze pełniejszego polegania na łasce Boga, nauczyć współpracy z łaską, mówienia tego co przychodzi w natchnieniach - a nie jest to coś co ludzie chcą słyszeć, więc spotykam się z różnymi reakcjami...
Nie wspominając o niedowierzaniu mojego męża, który wręcz bał się że zwariowałam - wczoraj płakałam a dziś się cieszę i raduję i szczęśliwa jestem jakbym latała nad ziemią. Niedowierzanie, obawa o mnie, ze jestem dewotką, bo się ciągle modlę rodziły w nim gniew i prześladowanie mnie, krzyczał jak się modliłam, nie pozwalał wychodzić do kościoła - trwało to z pół roku - ale nie tylko wytrwałam, ale jeszcze musiałam ratować swoje małżeństwo by się nie rozpadło, bo różnica między nami w sprawach duchowych była zbyt duża... musiałam tak zwolnić aby mąż mnie rozumiał i zobaczył że to wszystko co mówię i robię jest spójne i dobre.
Wraz z łaskami od Boga przychodziły kolejne zadania od Niego, wymagały odwagi głoszenia Słowa Bożego, podejmowania się uczynków miłosierdzia które wcześniej bym nie podejmowała... ale ja po prostu pragnęłam być narzędziem w Jego rękach, służyć Mu - "mów Panie, bo sługa Twój słucha", podporządkować swoje życie służbie Bogu, w tym miejscu w jakim jestem, z tymi ograniczeniami jakie mam, taka słaba jaka jestem...

Więc myślę, że jeśli ktoś modli się z takimi pragnieniami w sercu to Bóg na pewno wysłuchuje i działa w sercu człowieka.

Jednocześnie, jeśli ktoś ma w sercu urazy, żale, pretensje to nie ma tam miejsca dla Boga, dlatego w takim sercu Bóg nie działa... czeka na otwarte serce... czeka na nasza decyzję zawierzenia się Mu całym sercem. "usuń Panie z mego serca każda ciemność, a wypełnij mnie światłem"
Jeśli nie umiesz zrobić porządku samemu ze swoim życiem, to tym bardziej trzeba się modlić o to by ten porządek zrobił Jezus, no ale zgodzić się na Jego porządki to właśnie zgodzić się na światło od Boga i prześladowanie od świata... to idzie w parze.. jak na drodze krzyżowej... Jezus szedł nas zbawić, a świat krzyczał : ukrzyżuj Go... ja mam takie doświadczenia i tak czuję, że odkąd doświadczyłam takiego pełnego nawrócenia to rozpoczęła się moja droga krzyżowa, taka świadoma i z Bożą łaską.

Modlitwa ma nas uczyć naśladowania Jezusa, otwierać nasze serce na Jego miłość, uczyć tej miłości do Niego i do ludzi, do grzeszników, nieprzyjaciół, krzywdzicieli.
Jeśli ktoś modli się o swoje potrzeby doczesne, wypływające z egoizmu czy wygody.... no jak Bóg ma na to reagować? skoro nie ma takim sercu miejsca na Jego działanie?
Jeśli ktoś modli się o swoje lub czyjeś zbawienie to taka modlitwa jest miła Bogu.
Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. Mt 6, 33
Nie ma dobrej relacji z Bogiem bez znajomości Słowa Bożego. Skoro nie wiemy co do nas mówi Jezus w Objawieniu to jak mamy Go słuchać czy naśladować?!
Ale budowanie relacji to nie jedno doświadczenie Bożej obecności, ale praca do końca życia, polegająca na wytrwałości i szukaniu woli Bożej, na zawierzeniu całej swojej osoby i życia.
O to się módlcie. Aby Was Bóg do tego uzdolnił.

Takie było moje doświadczenie Bożej Obecności, ale każdego Bóg prowadzi innymi drogami, ważne by dotrzeć do celu - czyli pełnej komunii z Nim w niebie. Tego wam z serca życzę i głęboko wierzę, że to jest wolą Boga dla każdego z nas.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Mayyy

Nieprzeczytany post

Jest blisko :) ostatnie tygodnie były bardzo ciężko dla mnie.

Brak sił by pójść do Kościoła, brak sil na modlitwę. Zniechęcenie. Myśli samobójcze.
Bolesna pustka. Płacz.

Czyli depresja a właściwie jej nawrót od śmierci taty.

Ale dziś obudziłam się i znów bardziej chce się żyć.
Pustkę powoli zastępuje pokój.

I daj Panie Boże bym poszła dziś do spowiedzi tak jak sobie zaplanowałam. :)
Awatar użytkownika
Zbyszek
Posty: 801
Rejestracja: 07 cze 2022, 12:25
Wyznanie: inne wyznanie
Podziękował/a: 194
Podziękowano: 108
Płeć:

Nieprzeczytany post

Mayyy pisze: 07 lip 2022, 11:53 Czyli depresja a właściwie jej nawrót od śmierci taty.
A masz jakieś leki na ten problem? Nie ma żartów! - z depresją nie ma żartów...
Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie zobaczy Pana. Hbr 12,14
🔸
Mówi Ten, który świadczy o tym: Tak, przyjdę wkrótce. Amen, przyjdź, Panie Jezu! Ap 22,20
Mayyy

Nieprzeczytany post

Tak. Jestem pod opieką psychiatry
Megi

Nieprzeczytany post

Mayyy pisze: 07 lip 2022, 11:53 Jest blisko :) ostatnie tygodnie były bardzo ciężko dla mnie.

Brak sił by pójść do Kościoła, brak sil na modlitwę. Zniechęcenie. Myśli samobójcze.
Bolesna pustka. Płacz.

Czyli depresja a właściwie jej nawrót od śmierci taty.

Ale dziś obudziłam się i znów bardziej chce się żyć.
Pustkę powoli zastępuje pokój.

I daj Panie Boże bym poszła dziś do spowiedzi tak jak sobie zaplanowałam. :)
udało sie pojsc do spowiedzi?
Mayyy

Nieprzeczytany post

Tak ;)
Mayyy

Nieprzeczytany post

Mayyy pisze: 07 lip 2022, 11:53 Jest blisko :) ostatnie tygodnie były bardzo ciężko dla mnie.

Brak sił by pójść do Kościoła, brak sil na modlitwę. Zniechęcenie. Myśli samobójcze.
Bolesna pustka. Płacz.

Czyli depresja a właściwie jej nawrót od śmierci taty.

Ale dziś obudziłam się i znów bardziej chce się żyć.
Pustkę powoli zastępuje pokój.

I daj Panie Boże bym poszła dziś do spowiedzi tak jak sobie zaplanowałam. :)
Chciałam dodać ze od tego dnia gdy byłam w spowiedzi a potem na mszy św., myśli samobójcze calkowicie odeszły. Czuje się też lepiej psychicznie.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Wczoraj w nocy uświadomiłam sobie ważną rzecz, Bóg chyba lubi nocną ciszę, bo wiele rzeczy mi uświadamia właśnie w nocy.

W poprzedni weekend przeżyłam bardzo trudną rozmowę z rodzicami, generalnie mam trudną relację z rodziną, ale czasem myślę, że już przechodzą sami siebie.
Tak było i teraz. Innymi słowy przechodziłam przez drogę krzyżową (całe moje życie z mamą), teraz była kolejna stacja.
Nikt nie lubi drogi krzyżowej, bo wiąże się z ogromnym cierpieniem, prawda...
Ja już ze swoją drogą jestem niejako pogodzona, wiele lat mi to zajęło. I w sumie najwięcej w moim sercu uczynił sam Bóg, ja tylko na to pozwoliłam, by działał.
Ogromnie Mu zaufałam. przede wszystkim dlatego że wierzę, że jest Dobry i chce dla mnie dobrze.
W pewnym sensie wiedzie mnie kamienista drogą, ale daje dużo siły i łask. które daje mi zobaczyć praktycznie od razu.

Tak też było tej nocy. Kolejny raz uświadomiłam sobie swoją drogę krzyżową i poczułam mocno swój krzyż na ramionach (czyli tą trudną i bolesną dla mnie rozmowę z rodzicami). Niosę krzyż i uświadomiłam sobie, że Jezus niósł krzyż z miłością do ludzi, że szedł i WYBACZAŁ nam wszystko co złego uczyniliśmy, wszystkie grzechy i winy.
Skoro jestem wezwana by Go naśladować to też jestem wezwana do wybaczania, nawet a może przede wszystkim w tym swoim największym cierpieniu.
To daje wolność i zmartwychwstanie serca.
Cierpienie mija, a ja zawierzyłam całkowicie tą sprawę Bogu, po prostu jestem pewna że On o mnie najlepiej zadba.
A ja nie muszę sie niczym martwić.
Cudowny pokój panuje w moim sercu i jestem spokojna. Chwała Panu!

Bóg nie zabrał mi chorób, ani krzyża, ale dał spokój w sercu, dał poczucie opieki i obecności w moim życiu.

Zawierz Mu siebie i swoje troski.
Pozwól działać mimo kamienistej drogi.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6837
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3441
Płeć:

Nieprzeczytany post

Kiedy ktoś pisze maila o pomoc duchową, ale napisał źle swojego maila zwrotnego.... to czuje prawdziwą bezsilność!
Napisałam komuś odpowiedź, potrzebował informacji, ja je miałam, podzieliłam się... ale nie dotrą bo mail jest błędny i odpowiedź wraca...

Tym razem autor maila wspomniał, że rozmawiał z inna osobą z pomocy duchowej na gg. WIęc napisałam do osób z posługi na gg, rozpoznały autora i znalazły w archiwum jego czat (Chwała Panu), wysłały mu przez gg moją odpowiedź - człowiek był zaskoczony jak wiele miejsc jest gdzie może otrzymać realną pomoc w swoim problemie.
A koleżanka z gg pisze do mnie, ze ma rozmówcę z podobnym problemem, czy może mu przekazać te same informacje?
dziwne pytanie, no oczywiście że może, bo mamy pomagać.
No i tak przez błędnego maila w formularzu okazało się że mogłam pomóc dwóm osobom!
To znaczy Bóg się mną posłużył, bym na raz pomogła dwóm osobom.

Nawet nie wiecie jaka to radość być narzędziem w Bożych rękach! Bóg jest blisko!
Nawet takie drobiazgi o tym świadczą!
Módlcie się o to, byście mogli być narzędziami w rękach Boga! Otwierajcie serca by służyć Bogu!
Doświadczycie szczęścia jak w przedsionku nieba!

Uwielbiajmy Pana!
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
ODPOWIEDZ