To był czas dla mnie dużej dezorientacji i walki duchowej. Chociaż miałam przekonanie, że Pan Jezus jest ze mną to tak po ludzku czułam się wystraszona wszystkim, a świat wydawał mi się jakiś inny, odmieniony. Miałam wrażenie, że ludzkość idzie w dół, tyle zła zaczęłam wtedy dostrzegać i fakt, że byłam tego częścią sprawiało że chciało mi się wyć. Byłam w bardzo złym stanie i w nieciekawej sytuacji życiowej i nie znałam nikogo wierzącego, modlącego się itp. Tamtego dnia wyszłam z pracy na autobus. Na przystanku starsza kobieta poprosiła mnie o pomoc w odczytaniu rozkładu jazdy. Wszystko jej wyjaśniłam a ona zapytała mnie o imię. Beata - odpowiedziałam, a ona na to:
- Beatko, pomodlę się dzisiaj w Twojej intencji dziesiątką różańca radosną, dziękuję Ci za pomoc.
Nie jestem w stanie opisać radości jaka mi towarzyszyła wtedy, jak mocno poczułam wsparcie Boże i jakiego mi to dało powera do dalszej drogi.
Czemu to piszę? A no dlatego, że ta historia pokazała mi jak zapewnienie kogoś o modlitwie ma moc i że trzeba być czujnym bo tacy ludzie jak ja wtedy, na pewno są gdzieś teraz wśród nas choćby na głupim przystanku autobusowym.
