Aby skupić się na duchowym aspekcie zbliżających się świąt administracja postanowiła, że od Wielkiego Piątku od godz 10:00 aż do Poniedziałku wielkanocnego do 8:00 na forum będzie wyłączona opcja pisania postów.

Rachunek sumienia dla dorosłych

Tu omawiamy problemy w rozeznawaniu grzechów, problemy ze spowiedzią, skrupulatyzm
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6849
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3199
Podziękowano: 3445
Płeć:

Nieprzeczytany post

Rachunek sumienia dla dorosłych MODLITWY PRZED RACHUNKIEM SUMIENIA
PROŚBA O ŚWIATŁO DUCHA ŚWIĘTEGO
Przyjdź Duchu Święty, oświeć mój rozum, bym poznał moje grzechy.
Wzbudź w moim sercu żal i spraw, bym szczerze dążył do poprawy.

O ŁASKĘ SKRUCHY
Wszechmogący i najłaskawszy Boże, który dla spragnionego ludu wyprowadziłeś ze skały źródło wody żywej, wywiedź z twardego serca mojego łzy skruchy, abym mógł opłakiwać swoje grzechy i zasłużył u Twego miłosierdzia na ich odpuszczenie.
Proszę Cię, Panie Boże, wejrzyj łaskawie na moje modlitwy, które zanoszę do Ciebie, i wyciśnij z moich. oczu strumienie łez, abym mógł nimi ugasić płomienie kary, na którą zasłużyłem swoimi grzechami.
Panie Boże, wlej w moje serce łaskę Ducha Świętego, niech ona sprawi, abym łzami skruchy obmył zmazy swoich grzechów i dostąpił z Twojej dobroci upragnionego przebaczenia. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
DO CHRYSTUSA UKRZYŻOWANEGO
Dobry i najsłodszy Jezu, upadam na kolana przed obliczem Twoim i w największej żarliwości ducha proszę Cię i błagam, abyś wszczepił w serce me najżywsze uczucia wiary, nadziei i miłości oraz prawdziwą skruchę za grzechy moje i silną wolę poprawy. Oto z głębokim uczuciem i bólem serca oglądam w duchu pięć ran Twoich i myślą w nich się zatapiam, mając przed oczyma to, co w usta Twoje, o dobry Jezu, włożył już prorok Dawid: Przebodli ręce moje i nogi moje, policzyli wszystkie kości moje. Daj mi poznać moją grzeszność oraz Twoje nieskończone miłosierdzie.

PYTANIA WSTĘPNE
• Kiedy po raz ostatni przystąpiłem do sakramentu pokuty?
• Czy mój żal za grzechy i spowiedź były szczere?
• Czy wówczas nie zataiłem świadomie lub nie zapomniałem wyznać jakiegoś grzechu ciężkiego?
• Czy wypełniłem nałożoną mi wówczas pokutę, jako zadośćuczynienie za moje grzechy? • Czy naprawiłem wyrządzoną przez grzech szkodę?
• Czy usiłowałem wypełniać postanowienie poprawy życia według Ewangelii?
Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem (Mt 22, 37)
WIARA
• Czy wierzę Bogu?
• Czy dziękuję Mu za dar wiary?
• Czy nie zaniedbuję Bożych natchnień?
• Czy staram się o wzrastanie w pełniejszym poznaniu i miłości Boga?
• Czy układam swoje życie zgodnie z Ewangelią?
• Czy rozwijam swoją wiedzę religijną przez czytanie Pisma Świętego, książek i czasopism religijnych, przez udział w rekolekcjach i dniach skupienia?
• Czy nie wstydziłem się tego, że jestem chrześcijaninem?
• Czy nie zaparłem się wiary?
NADZIEJA
• Czy dziękuję Bogu za dar nadziei?
• Czy ufam, iż otrzymam od Niego potrzebną pomoc do prowadzenia dobrego życia i osiągnięcia wiecznego zbawienia?
• Czy nie wątpiłem w miłość, pomoc i moc Boga?
• Czy nie poddawałem się rozpaczy?
MIŁOŚĆ
• Czy miłuję Boga?
• Czy dziękuję Mu za dar miłości?
• Czy w moim życiu jest miejsce na codzienne spotkanie z Bogiem na modlitwie?
• Czy przeżywam uczestniczenie w Eucharystii jako wyraz miłości Boga?
• Czy dochowuję złożonej Bogu przysięgi lub ślubowania?
• Czy nie byłem oziębły względem Bożej miłości, zwlekając z odpowiedzią, lub niedbale ją odwzajemniając?
• Czy nie byłem obojętny na miłość Bożą, nie uznając jej inicjatywy i negując jej moc?
• Czy nie sprzeciwiałem się Jego miłości, zaprzeczając Jego dobroci albo Mu złorzecząc?
• Czy nie obraziłem Boga bluźnierstwem lub fałszywą przysięgą?
• Czy nienawidziłem Boga?
IMIONA ŚWIĘTE
Czy Imiona Trójcy Świętej otaczam szacunkiem i miłością?
Czy nie wzywałem imienia Boga i świętych bez potrzeby, w żartach czy gniewie?
MODLITWA
• Czy proszę o dar modlitwy i za niego dziękuję?
• Czy współpracuję z Bogiem rozwijając i doskonaląc sposoby mojej modlitwy? • Czy moja modlitwa jest wzniesieniem ducha do Boga i rozmową z Nim?
• Czy nie wstydzę się swoich postaw i gestów, np. znaku krzyża?
DZIEŃ ŚWIĘTY
• Czy w niedziele i święta nakazane uczestniczyłem w Mszy świętej? Czy dobrowolnie nie zaniedbywałem tego obowiązku?
• Czy nie spóźniałem się na Mszę świętą lub nie wychodziłem z kościoła przed jej zakończeniem?
• Czy swoim zachowaniem lub postawą przeszkadzałem innym w uczestniczeniu w Liturgii? • Czy w niedzielę i święta nakazane powstrzymywałem się od prac niekoniecznych?
WSPÓLNOTA WIARY - KOŚCIÓŁ
• Czy angażuję się w życie oraz działalność apostolską i misyjną Kościoła, który na ziemi prowadzi zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa?
• Czy wspieram modlitwą Ojca Świętego, który jako zastępca Jezusa na ziemi przewodzi Kościołowi?
• Czy angażuję się w działalność duszpasterską lub charytatywną mojej wspólnoty parafialnej?
• Czy modlę się za swoich duszpasterzy?
• Czy zachowuję przykazania kościelne?
• Czy pamiętam o tym, że Bóg również na moje ramiona złożył obowiązek troski o zbawienie zarówno własne, jak i moich bliźnich?
GRZECHY BAŁWOCHWALSTWA
• Czy pieniądze i kariera nie są „bożkiem", któremu oddaję się w niewolę?
• Czy nie jestem zabobonny, tzn. czy nie wiążę skuteczności modlitwy, sakramentów i sakramentaliów (np. egzorcyzmów, błogosławieństwa osób, posiłków, przedmiotów i miejsc) z ich wymiarem materialnym, pomijając ich sens i dyspozycję serca, których one wymagają? • Czy ponad wolę i mądrość Bożą nie przedkładałem wróżb i horoskopów?
• Czy nie uczestniczyłem w seansach spirytystycznych?
• Czy nie uprawiałem magii?
MIŁOŚĆ SIEBIE I PRAWOŚĆ ŻYCIA
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem (J 15, 12)
• Czy starałem się rozwijać dane mi przez Boga naturalne dary, jak zdrowie, uzdolnienia itp.? • Czy starałem się rozwijać w sobie życie nadprzyrodzone, które Bóg daje człowiekowi, oprócz życia naturalnego, a które wyrasta z łaski i działa przez nadprzyrodzone cnoty: wiarę, nadzieję, miłość, umiarkowanie, męstwo, roztropność i sprawiedliwość oraz przez dary Ducha Świętego: mądrości, rozumu, umiejętności, rady, męstwa, pobożności i bojaźni Bożej? • Czy potrafiłem odsunąć od siebie okazję do grzechu?
• Czy nie jestem człowiekiem o podwójnej moralności?
• Czy kłamałem?
• Czy z należytym poszanowaniem odnosiłem się do własnego ciała? Czy dbałem o zdrowie i właściwy wypoczynek?
• Czy byłem łakomy w jedzeniu? Czy się upijałem? Czy brałem narkotyki lub inne środki odurzające?
• Czy dobrowolnie i świadomie dopuszczałem myśli, wyobrażenia i pragnienia nieczyste? Czy czytałem książki i czasopisma wzbudzające we mnie takie myśli? Czy oglądałem niemoralne programy i filmy? Czy prowadziłem nieprzyzwoite rozmowy?
• Czy popełniałem grzech nieczystości ze sobą, z innymi ludźmi lub w jakikolwiek inny sposób?
• Czy uczciwie wykonywałem obowiązki swojego zawodu i stanu? Czy uczciwie pracowałem na własne utrzymanie?
• Czy dostatecznie dbałem o swoją, cudzą i wspólną własność?
• Czy zbytnio nie byłem przywiązany do pieniędzy lub rzeczy materialnych, zaniedbując przez to własne życie duchowe?
• Czy działałem w organizacjach przestępczych, mafijnych? Czy zlecałem lub sam wymuszałem okup, haracz albo inne korzyści majątkowe?
MIŁOŚĆ BLIŹNIEGO
Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego (Mk 12, 31)
• Czy pamiętałem o tym, że Bóg przykazał mi, abym kochał swego bliźniego jak siebie samego? Czy byłem świadomy tego, że mam troszczyć się o zbawienie bliźnich?
• Czy postępowałem odpowiedzialnie wobec tych, którzy żyją wokół mnie? Czy starałem się ich wspomóc, wesprzeć w pracy, w wysiłku ku dobremu? Czy dawałem im dobry przykład?
• Czy swym zachowaniem, słowami i myślami wynosiłem się nad innych? Czy byłem pyszny? Czy zawsze chciałem mieć rację? Czy potrafiłem wysłuchać i przyjąć słuszne uwagi innych?
• Czy nie byłem obłudny? Czy nie prowadziłem życia „na pokaz"?
• Czy nie gorszyłem bliźnich swoimi słowami lub postępowaniem?
• Czy może namawiałem ich do grzechu? A jeśli tak, to do jakiego?
• Czy moje zachowanie lub sposób bycia nie były dla innych przyczyną pokusy lub grzechu?
• Czy narażałem życie lub zdrowie bliźnich przez przekraczanie przepisów bezpieczeństwa na drogach lub przy pracy? Czy prowadziłem samochód po wypiciu alkoholu?
• Czy ciążą na mnie łzy osób przeze mnie - pośrednio lub bezpośrednio - pokrzywdzonych? • Czy żywię do kogoś nienawiść lub pielęgnowaną, świadomą, niechęć?
• Czy prowokowałem kłótnie, złorzeczyłem, rzucałem obelgi, albo przekleństwa?
• Czy uciekałem się do przemocy psychicznej lub fizycznej względem drugiego człowieka? • Czy szkodziłem bliźnim w jakikolwiek inny sposób?
• Czy gardziłem innymi z powodu ich pochodzenia, trapiącej ich choroby, słabości lub wad? • Czy cieszyłem się z powodu ich niepowodzeń i nieszczęść, które ich spotkały?
• Czy plotkowałem, oczerniałem, obmawiałem innych lub ich posądzałem lekkomyślnie?
• Czy szkodziłem innym, wypowiadając fałszywe opinie lub wyciągając na światło dzienne ich słabości?
• Czy zeznawałem fałszywie?
• Czy kradłem lub wyrządzałem inne szkody bliźniemu, w rodzinie, w miejscu pracy, w miejscach publicznych? Czy zatrzymywałem sobie rzeczy pożyczone lub znalezione?
MIŁOŚĆ WZGLĘDEM RODZICÓW
• Czy kochałem rodziców i okazywałem im szacunek oraz cierpliwość?
• Czy nie żywiłem do nich niechęci?
• Czy może mówiłem o nich źle wobec innych ludzi?
• Czy nie odmawiałem im pomocy duchowej i materialnej, której potrzebowali? • Czy nie zapominałem o modlitwie w ich intencji?
MIŁOŚĆ WZGLĘDEM DZIECI
• Czy rozpieszczałem swoje dzieci? Czy któreś z nich mniej kochałem od pozostałych? Czy jeśli je karałem, to robiłem to sprawiedliwie i z miłością? Czy byłem w stanie odróżnić prawdziwe ich przewiny od dziecięcej niesforności?
• Czy nie znęcałem się nad dziećmi swoimi lub cudzymi, stosując np. przemoc fizyczną lub psychiczną albo wykorzystując je w jakikolwiek sposób?
• Czy molestowałem je seksualnie?
• Czy dawałem im dobry przykład w wypełnianiu obowiązków religijnych, rodzinnych i zawodowych?
• Czy dbałem o ich wyrobienie moralne i religijne?
• Czy czuwałem nad wychowaniem, jakie otrzymują poza domem? Czy wiem, co czytają, gdzie i z kim przebywają, gdy są poza domem?
• Czy nie byłem nadopiekuńczy?
• Czy wspólnie, jako mąż i żona, współpracowaliśmy w wychowaniu naszych dzieci? Czy któreś z nas nie pozwalało im na to, czego drugie wcześniej zakazało?
• Czy w obecności naszych dzieci nie obwinialiśmy się wzajemnie za popełniane błędy?
WZAJEMNA MIŁOŚĆ MAŁŻONKÓW
• Czy szczerze się kochamy? Czy szanujemy swoje upodobania, pragnienia i zdrowie? Czy staramy się być dla siebie atrakcyjni? Czy pomagamy sobie wzajemnie do dobrego i czy łączy nas wspólnota duchowa? Czy modlimy się za siebie? Czy pomagamy sobie w pracy? Czy nie ukrywamy przed sobą ważnych spraw?
• Czy nie jesteśmy samolubni? Czy nie utrudniamy sobie życia przez kaprysy, gniew, niecierpliwość i zły humor? Czy nie jątrzymy niezgody, opowiadając innym o tym, co nas dzieli?
• Czy nie unikamy potomstwa przez stosowanie metod niezgodnych z nauczaniem Kościoła? • Czy nie ciąży nade mną grzech za domaganie się poronienia, ułatwianie go lub jego spowodowanie?
• Czy dochowuję wierności małżeńskiej?
• Czy nasz dom jest przykładem życia chrześcijańskiego?
MIŁOŚĆ WZGLĘDEM LUDZI O ODMIENNYM ŚWIATOPOGLĄDZIE
• Czy zawsze pamiętałem, że przykazanie miłości dotyczy także ludzi o innym światopoglądzie niż mój własny?
• Czy starałem się poznać i ze zrozumieniem podejść do ludzi wątpiących, niewierzących lub błądzących?
• Czy przez własne zaniedbania w wychowaniu religijnym, moralnym i społecznym lub przez fanatyzm nie przesłaniałem innym prawdziwego oblicza Boga i religii?
• Czy szczerze dążę do tego, aby z wszystkimi ludźmi: wierzącymi i niewierzącymi, przyczyniać się do budowy świata w duchu cywilizacji miłości?
• Czy jako członek Kościoła pamiętam o tym, że sam winienem przyczyniać się do tego, aby nastała jedna Owczarnia Chrystusa? Czy nie oddalam chwili jej nastania pod pieczą Dobrego Pasterza, np. przez niewłaściwe odnoszenie się do chrześcijan niekatolików?
OBOWIĄZKI PRACOWNIKA
• Czy wykonywałem solidnie pracę, za którą otrzymuję zapłatę? Czy nie marnowałem czasu, materiałów i narzędzi?
• Czy wypełniałem polecenia zwierzchników?
• Czy szanuję swoich przełożonych?
• Czy żyję w zgodzie ze współpracownikami? Czy daję im dobry przykład?
• Czy nie patrzyłem „przez palce" na ewentualne zło w pracy: nadużycia, korupcję, brak poszanowania dobra wspólnego, marnotrawstwo?
• Czy w pracy nie stwarzałem zagrożenia dla zdrowia i życia innych?
• Czy nie przywłaszczałem sobie rzeczy, które do mnie nie należą, jak narzędzia, materiały, środki czystości itp.?
OBOWIĄZKI PRACODAWCY I PRZEŁOŻONEGO
• Czy zapłata, którą dawałem, była sprawiedliwa: odpowiadająca zakresowi zleconych obowiązków i godności ludzkiej?
• Czy dbałem o ubezpieczenie pracowników?
• Czy sprawiedliwie dawałem im czas na odpoczynek?
• Czy troszczyłem się o dobrą atmosferę oraz bezpieczne warunki pracy?
• Czy szanowałem godność swoich podwładnych?
• Czy dawałem łapówki, przyjmowałem je lub zmuszałem do ich dawania? • Czy wywiązywałem się ze zobowiązań podatkowych względem państwa?
TROSKA O OJCZYZNĘ
• Czy pragnę szczerze dobra mego kraju? Czy odpowiedzialnie korzystam z praw i rzetelnie wypełniałem swoje obywatelskie obowiązki?
• Czy dbam o wolność, sprawiedliwość i postęp społeczny?
• Czy jestem w stanie unikać zacietrzewienia, złości; opowiadać się za tym, co łączy, nie za tym, co dzieli?
PYTANIA KOŃCOWE
• Czy stan mojej duszy jest lepszy czy gorszy niż dawniej?
• Czy sumienie wyrzuca mi jeszcze coś szczególnego?
• Jaki grzech najczęściej się powtarza? Jaka jest moja główna wada? • Na co powinienem zwrócić szczególną uwagę?


Rachunek sumienia kobiety

Czy kocham Boga całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem?
Czy wierzę w Boga i w to wszystko, co On objawił, a co Kościół podaje mi do wierzenia?
Czy kocham i akceptuję samego siebie? Czy jestem wdzięczny Bogu za życie?
Czy rozeznałam swoje życiowe powołanie? Czy je właściwie realizuję lub dążę do jego realizacji?
Czy rozwijam swoją kobiecość? Czy mam świadomość swojej godności i niezwykłości?
Czy nie jestem pyszna i próżna? Czy nie wynoszę się nad innych?
Czy nie jestem materialistką?
Czy nie stawiam jedynie na karierę zawodową, zaniedbując powołanie do małżeństwa i macierzyństwa?
Czy nie popadam w niezdrową rywalizację?
Czy nie zazdroszczę, gdy ktoś ma więcej ode mnie urody, zdolności, talentów, władzy, powodzenia, pieniędzy, rzeczy materialnych, pracy?
Czy to co, czynię lub mówię nie wynika z chęci pokazania się, pochwalenia się innym jaka jestem dobra, mądra, wspaniała?
Czy w relacjach z mężczyznami jestem czysta w myślach, słowach, gestach i czynach? Czy nie zachowuję się wyzywająco w ubiorze, gestach?
Czy staram się pokonywać złe skłonności, nałogi i namiętności jak zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, alkoholizm?
Czy nie jestem uzależniona od osób, rzeczy materialnych, urzędów, funkcji, itp.?
Czy nie manipuluję innymi?
Czy nie popadam w kult ciała?
Czy jestem skromna i powściągliwa?
Czy nie grzeszę gadulstwem i krytykanctwem?
Czy jestem wyrozumiała i cierpliwa?
Czy nie pozwalam się krzywdzić i wykorzystywać w imię źle pojętej miłości?
Czy nie przyzwalam na destrukcyjne zachowania i nieodpowiednie relacje?
Jaki jest mój stosunek do życia poczętego? Czy nie popieram aborcji lub czy jej nie dokonałam? Czy nie poddałam się metodzie in vitro, aby zostać matką?
Czy nie pozostaję w związku niesakramentalnym?
Czy nie stosuję antykoncepcji?
Czy tworzę wokół siebie atmosferę miłości, życzliwości i dobroci?
Czy jestem wrażliwa na potrzeby innych?
Czy realizuję swoje powołanie do macierzyństwa (fizycznego/duchowego)?
Czy ludzie wokół mnie są ważniejsi niż rzeczy, a to, kim jesteśmy, ważniejsze niż to, co posiadamy?
Czy jestem wrażliwa i ofiarna? Czy jestem skłonna do poświęceń?
Czy troszczę się o czystość serca? Czy nie rezygnuję z własnych zasad, dlatego że ktoś ich nie akceptuje?
Czy jestem wierną i oddaną przyjaciółką?
Czy nie powoduje konfliktów? Czy potrafię je łagodzić?
Czy nie usiłuję być ciągle w centrum uwagi, aby mnie podziwiano i zwracano na mnie uwagę?
Czy potrafię słuchać? Czy mam czas dla innych?
Czy jestem prawdomówna, szczera i autentyczna?
Czy w swojej kobiecości staram się naśladować Maryję, wzór kobiety?
Jaką jestem żoną? Czy kocham swojego męża?
Jaką jestem matką? Jak wychowuję swoje dzieci?
Czy regularnie i z zaangażowaniem uczestniczę we Mszy św.?
Czy regularnie się spowiadam?
Czy w życiu kieruję się miłością bliźniego?
Czy spełniam uczynki miłosierne co do ciała? (pomagam materialnie potrzebującym i ubogim, przyjmuję podróżnych, odwiedzam chorych, więźniów)
Czy nie krzywdziłam bliźnich w myślach: poprzez osądy, potępienie, nienawiść, wywyższanie się nad innych, pożądliwość ciała, zazdrość, poniżanie?
Czy nie krzywdziłam bliźnich przez słowa: poprzez obmowę, plotki, kłamstwo, oszczerstwo, przekleństwo, kłótnie, złośliwość, agresję słowną, fałszywe zeznania, krzywoprzysięstwo?
Czy nie krzywdziłam bliźnich przez czyny: poprzez brak szacunku do bliźnich, agresję w czynach, oszustwa, kradzież, znęcanie się psychiczne nad innymi, cudzołóstwo?
Czy naruszyłam prawo do życia lub zdrowia, sławy lub honoru, albo cudzego majątku? Czy wyrządziłam jakąś szkodę bliźnim?
Czy dążę do poprawy i podnoszę się po każdym upadku?
Czy nie zaparłam się wiary, wstydziłam się swojej wiary, odwodziłam innych od Boga? Czy potrafiłam przyznać się do swojej wiary?
Czy wybaczam doznane krzywdy?
Kim jest dla mnie Jezus? Czy uznaję Go za Pana życia i śmierci?

Opracowała: Magdalena Pawełczyk, portal dobraspowiedz.pl

Rachunek sumienia mężczyzny

Czy kocham Boga całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem?
Czy wierzę w Boga i w to wszystko, co On objawił, a co Kościół podaje mi do wierzenia?
Czy kocham i akceptuję samego siebie? Czy jestem wdzięczny Bogu za życie?
Czy rozeznałem swoje życiowe powołanie? Czy je właściwie realizuję lub dążę do jego realizacji?
Czy właściwie kształtuję swoje sumienie? Czy go nie zagłuszam?
Czy ufam Bogu?
Czy jestem odpowiedzialny i odważny?
Czy nie manifestuję swojej siły w niewłaściwy sposób? Czy nie stosuję przemocy psychicznej lub fizycznej?
Czy nie jestem arogancki i wulgarny?
Czy nie popadam w pracoholizm? Czy nie jestem materialistą?
Jak wypełniam rolę chłopaka/narzeczonego/męża? Czy kobieta, z którą jestem czuje się przeze mnie kochana?
Jak wypełniam obowiązki ojca? Czy mam czas dla swoich dzieci? Czy biorę czynny udział w ich wychowaniu?
Czy zachowuję czystość?
Czy w relacjach z kobietami jestem czysty w myślach, słowach, gestach i czynach? Czy nie zachowuję się wyzywająco?
Czy staram się pokonywać złe skłonności, nałogi i namiętności jak zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, alkoholizm?
Czy nie jestem uzależniony od osób, rzeczy materialnych, urzędów, funkcji, itp.?
W jaki sposób wykorzystuję swoją władzę, jeśli taką posiadam?
Jak wypełniam swoje obowiązki zawodowe?
Czy jestem uczciwy i prawdomówny?
Czy uczciwie zarabiam na utrzymanie swoje i rodziny?
Czy biorę odpowiedzialność za swoją rodzinę, dzieci? Czy nie uchylam się od odpowiedzialności?
Jaki jest mój stosunek do życia poczętego? Czy nie namawiałem, zmuszałem do dokonania aborcji?
Czy nie stosowałem antykoncepcji?
Czy nie zdradziłem swojej żony?
Czy nie pozostaję w związku niesakramentalnym?
Czy nie łamię przepisów drogowych (brawurowa jazda, jazda pod wpływem alkoholu, itp.)?
Czy oprócz piękna kobiecego ciała dostrzegam także godność kobiety? Czy szanuję kobiety i potrafię innych skłaniać do okazywania im szacunku?
Czy nie ceniłem pieniędzy, wygody, przyjemności, sportu, itp. bardziej niż sprawy Boże i zbawienie własnej duszy?
Czy nie szkodziłem sobie na zdrowiu, np. przez nadmiar jedzenia, palenia tytoniu, picia alkoholu, przeciążenie pracą, lekceważenie snu, wypoczynku? Czy dbałem o swoje zdrowie?
Czy nie prowadziłem nieprzyzwoitych rozmów?
Czy nie powoduje konfliktów? Czy potrafię je łagodzić?
Czy jestem człowiekiem godnym zaufania? Czy dochowuję obietnic?
Czy nie złorzeczę i przeklinam bliźnich?
Czy to co, czynię lub mówię nie wynika z chęci pokazania się, pochwalenia się innym jaki jestem dobry, mądry, silny, bogaty?
Czy staję w obronie słabszych?
Czy nie zazdroszczę, gdy ktoś ma więcej ode mnie zdolności, talentów, władzy, powodzenia, pieniędzy, rzeczy materialnych, pracy?
Czy nie popadam w niezdrową rywalizację?
Czy nie popadam w kult ciała?
Jak wygląda moja modlitwa i relacja z Bogiem?
Czy w swojej męskości staram się naśladować św. Józefa, wzór mężczyzny?
Czy regularnie i z zaangażowaniem uczestniczę we Mszy św.?
Czy regularnie się spowiadam?
Czy w życiu kieruję się miłością bliźniego?
Czy spełniam uczynki miłosierne co do ciała? (pomagam materialnie potrzebującym i ubogim, przyjmuję podróżnych, odwiedzam chorych, więźniów)
Czy nie krzywdziłem bliźnich w myślach: poprzez osądy, potępienie, nienawiść, wywyższanie się nad innych, pożądliwość ciała, zazdrość, poniżanie?
Czy nie krzywdziłem bliźnich przez słowa: poprzez obmowę, plotki, kłamstwo, oszczerstwo, przekleństwo, kłótnie, złośliwość, agresję słowną, fałszywe zeznania, krzywoprzysięstwo?
Czy nie krzywdziłem bliźnich przez czyny: poprzez brak szacunku do bliźnich, agresję w czynach, oszustwa, kradzież, znęcanie się psychiczne nad innymi, cudzołóstwo?
Czy naruszyłem prawa do życia lub zdrowia, sławy lub honoru, albo cudzego majątku? Czy wyrządziłem jakąś szkodę bliźnim?
Czy dążę do poprawy i podnoszę się po każdym upadku?
Czy nie zaparłem się wiary, wstydziłem się swojej wiary, odwodziłem innych od Boga? Czy potrafiłem przyznać się do swojej wiary?
Czy wybaczam doznane krzywdy?
Kim jest dla mnie Jezus? Czy jestem w stanie się dla Niego poświęcić?

Opracowała: Magdalena Pawełczyk
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6849
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3199
Podziękowano: 3445
Płeć:

Nieprzeczytany post

mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6849
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3199
Podziękowano: 3445
Płeć:

Nieprzeczytany post

Nie przejmuj się księdzem

Nie bój się księdza, bo on jest nieważny. Może być młody albo stary. Naprawdę mądry albo niezbyt rozgarnięty. Może być świętym, a może być grzesznikiem dużo gorszym od ciebie. Może być sympatyczny, a może być ostatnim gburem. Może być uważny i rozumiejący, a mogą go akurat boleć zęby i nie będzie w stanie z siebie wykrzesać ani odrobiny empatii.

Nieważne. Nie przejmuj się księdzem, bo nie o niego chodzi. Nie przejmuj się tym, co może o tobie pomyśleć, bo najprawdopodobniej nie zrobią na nim większego „wrażenia” twoje grzechy – słyszał je już wiele razy. A nawet, jeśli z jakiś powodów potraktuje cię nieprzyjemnie, to „miej w nosie”, bo ostatecznie nie z nim przyszedłeś się spotkać.

Tak naprawdę przez tego księdza (choć może to być „narzędzie” toporne i mało przyjemne w kontakcie) słucha cię przecież Jezus. To do Niego przyszedłeś. A On zawsze przyjmuje cię z miłością. On tu na ciebie czekał. Nie mógł się doczekać, aż przyjdziesz, aż wrócisz do Niego. On, Jezus na wszelkie sposoby próbował cię tu przyprowadzić. I oto jesteś. W Bogu już jest radość, że przyszedłeś. Tobie wydaje się, że „najgorsze” (czyli wyznanie grzechów) jeszcze przed tobą, a On już świętuje wasze pojednanie.

Wyznanie szczere (d)o bólu

Powiedz swoje grzechy konkretnie. Maksymalnie konkretnie, ale bez zbędnych szczegółów. To trochę jak u lekarza. Jeśli wejdziesz i powiesz: „Panie doktorze, źle się czuję”, to przed lekarzem długa droga, zanim zdoła ci skutecznie pomóc. Jeśli natomiast powiesz: „Boli mnie tu i tu, w tym konkretnie miejscu, kiedy robię to i to”, wówczas lekarz może działać dużo szybciej i skuteczniej.

Tutaj lekarzem jest Chrystus. On oczywiście zna twoje serce, wie gdzie i jak bardzo jesteś poraniony grzechem. To nie jest dla Niego tajemnicą. Ale chodzi o to, na ile Ty otworzysz to „miejsce” przed Bogiem, na ile Go tam „zaprosisz”, na ile pozwolisz Mu działać w konkretnych sprawach i wymiarach twojego życia.

Szczerość tego wyznania jest sprawą zasadniczą, bo Bóg szanuje twoją wolność i choć chciałby, to nie ruszy miejsc, które sam przed Nim ukrywasz – choć o nich wie.

Nauka? Niekoniecznie

Wiele osób skupia się na „nauce” jaką da im spowiadający ich kapłan. To zrozumiałe, bo ten moment spowiedzi jest najbardziej „interakcyjny”. Ale warto pamiętać o kilku rzeczach:

Nauka czy rada (to, co powie ci ksiądz po wyznaniu przez ciebie grzechów) nie jest wcale najważniejszą częścią spowiedzi. Najważniejsze będzie za chwilę i nazywamy to rozgrzeszeniem. Nic się nie stanie, jeśli spowiednik tej rady nie udzieli.

Weź pod uwagę, że jeśli jest to spowiednik przypadkowy, to on cię praktycznie zupełnie nie zna i ciężko będzie mu poradzić ci jakoś bardzo precyzyjnie, skoro nie wie tak naprawdę kim jesteś i jak żyjesz (próbą zaradzenia temu jest oczywiście wspomnienie na początku kim jesteś i ile masz lat, ale – umówmy się – to naprawdę niewiele).

Pewnie, że spowiednikowi towarzyszy łaska Ducha Świętego, który mu „podpowiada” (wiele zależy od tego, na ile on sam jest na to działanie Ducha otwarty i wsłuchany w Jego głos), ale ta łaska jakoś „zakłada naturę”, czyli bazuje też na ludzkiej wiedzy i rozpoznaniu sytuacji.

Jeśli oczekujesz rad konkretnych i „długoterminowych”, to czas pomyśleć o znalezieniu sobie stałego spowiednika, czy wręcz kierownika duchowego (choć nawet gdyby była to jedna i ta sama osoba, to dobrze jest rozdzielić te dwa wymiary – spowiedzi i kierownictwa). Takiemu stałemu spowiednikowi, u którego pojawiasz się regularnie, i który dzięki temu zna ciebie oraz twoją duchową drogę i zmagania coraz lepiej, łatwiej będzie dawać ci „spersonalizowaną” i odpowiadającą twoim aktualnym potrzebom naukę, niż przypadkowemu księdzu przy przypadkowej spowiedzi.

Jeśli jednak już ten „przypadkowy” spowiednik zdecyduje się dać ci jakąś „naukę”, to z jednej strony staraj się przyjąć ją z otwartym umysłem i sercem – nieraz Pan Bóg mówi nam bardzo ważne rzeczy właśnie przy takich okazjach, choć w pierwszej chwili mogą się nam wydać banalne lub „nietrafione”. Z drugiej jednak pamiętaj też, że jest to pewna przestrzeń do dialogu. Nie chodzi tylko o to, że po wypowiedzeniu grzechów masz wysłuchać, co ksiądz myśli na ten temat, ale możesz się też odezwać, wejść w dialog, coś wyjaśnić, o coś dopytać, powiedzieć o swoich ewentualnych wątpliwościach.

Tak czy owak najważniejsze następuje dopiero zaraz, bo najważniejsze, najmądrzejsze i najpiękniejsze, co jako spowiednik mam ci do powiedzenia zaczyna się od słów „Bóg, Ojciec miłosierdzia…”.

Sakrament, czyli: co robi Bóg?

Spowiedź to sakrament, czyli działanie Boga poprzez widzialne znaki i słowa. Dobrze pamiętać, że spowiedź to tylko część (najistotniejsza, ale jednak tylko część tego sakramentu). On się zaczyna od rachunku sumienia (dobrze, żeby był on poprzedzony lekturą lub słuchaniem Słowa Bożego), dalej rozwija się we wzbudzonym przez ciebie akcie żalu za grzechy, w postanowieniu poprawy (oby jak najbardziej konkretnym), wreszcie dochodzi do punktu kulminacyjnego w spowiedzi zakończonej rozgrzeszeniem.

Ale potem trwa jeszcze, gdy pokutujesz i podejmujesz próbę zadośćuczynienia Panu Bogu i bliźnim, których twoje grzechy skrzywdziły. To wszystko razem w szerokim sensie stanowi sakrament pokuty i pojednania.

Teraz jednak skupmy się właśnie na jego punkcie kulminacyjnym. Na ten istotny moment składają się słowa formuły rozgrzeszenia i dwa towarzyszące jej gesty. Najpierw słowa:

Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła. I ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Penitent odpowiada: „Amen”.

Pierwszym z gestów jest wyciągnięta nad penitentem podczas wypowiadania słów rozgrzeszenia ręka spowiednika. W konfesjonale za kratkami rzadko ten gest widzimy, ale dobrze o nim wiedzieć. Co on wyraża? Mówi o ręce Boga, która wyciąga się nad tobą, by cię chronić i przygarniać. Jak tata kładzie dłoń na główce swojego maleńkiego dziecka, by je uspokoić i dać mu poczucie bezpieczeństwa, tak Bóg, twój Ojciec chce, by kapłan w Jego imieniu wyciągnął nad tobą rękę, by ci powiedzieć także tym gestem, że ty jesteś Jego, że On cię nie wypuszcza ze swojej ręki, nie wyrzeka się ciebie.

To samo – tylko jeszcze „mocniej” – wyraża znak krzyża, który kapłan czyni nad nami na końcu (wtedy i my czynimy go na sobie) i na koniec mówimy „Amen” – „Niech tak będzie!”. Znak krzyża, znak Boga, znak nieodwołalnego Przymierza, jakie Bóg zawarł z nami przez krew swego Syna, znak ceny jaką za nas zapłacić. Ty przed chwilą wyznałeś wszystkie swoje grzechy, czyli to wszystko czym Boga zdradziłeś, odepchnąłeś, czym się od Niego odciąłeś i odgrodziłeś.

A Bóg czyni nad tobą swój znak. Mówi ci w ten sposób: „Jesteś mój! Jesteś moja! Nieodwołalnie. Żaden twój grzech, żadna twoja zbrodnia, cokolwiek byś zrobił nawet najgorszego, najbardziej obrzydliwego, podłego nie jest w stanie sprawić, bym ja z ciebie zrezygnował. Nic i nigdy!”

Pokuta – idziemy dalej

Jeśli pozwolimy sobie tak przeżyć spowiedź – jako doświadczenie bezwarunkowej miłości do nas, to przestaniemy też traktować pokutę jako „spłatę długu”. Odkryjemy, że jest ona po prostu pierwszym krokiem na drodze ku dobru, ku kochaniu Boga i ludzi, który to krok Kościół podpowiada nam przez kapłana. A za nim przyjdą następne i następne. Oby!

Bo przecież wszyscy chyba wiemy, a przynajmniej przeczuwamy, że to, co tak naprawdę skutecznie nas zmienia, to nie strach, nie dobre postanowienia i chęci, nawet nie wysiłek i samozaparcie, ale… doświadczenie bycia kochanym.

Ktoś, kto wie że jest kochany, staje się zdolny do niesamowitych rzeczy. Bo ma dla kogo je robić. Ma się dla kogo starać. Ma dla kogo żyć.


https://pl.aleteia.org/2020/09/06/kulmi ... cav8kk6L0M
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6849
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3199
Podziękowano: 3445
Płeć:

Nieprzeczytany post

Rachunek sumienia nie jest tylko spotkaniem ze sobą i swoimi grzechami. Jest to przede wszystkim próba postawienia siebie wobec niezgłębionej, ogarniającej wszystko Miłości Bożej. Dopiero w tym jasnym świetle, które wypełnia wnętrze człowieka, jesteśmy zdolni zobaczyć głębię swojej niewierności. Jednak ten widok nie powoduje już rozpaczy ani zamknięcia w samooskarżaniu. Przeciwnie, prowadzi do źródła przebaczenia, jakim jest bezwarunkowo udzielająca się i nigdy nieodmawiająca wierności Miłość Miłosierna.


Duchu Święty, dziękuję Ci za powołanie do małżeństwa. Dziękuję za każdą chwilę, kiedy nasze małżeństwo było prawdziwą jednością. Za chwile, kiedy byliśmy nawzajem dla siebie darem i kiedy przyjmowaliśmy siebie z miłością.

Dziękuję Ci Panie Boże, że nasze małżeństwo istnieje, że jednocząca moc naszej miłości dana od Ciebie przez sakrament, znak Twojej niewidzialnej obecności wśród nas, jest mocniejsza, niż nasz brak wierności. Twoja obecność daje się poznać szczególnie wyraźnie wtedy, gdy udaje się nam być ze sobą w dialogu miłości. Dziękuję Ci Panie Boże za nasze dzieci, które tak jak my pragną i potrzebują miłości. Wierzę, że z Twoją pomocą potrafimy im dać choć cząstkę tego, co otrzymujemy od Ciebie.

To zadanie kochania jest naprawdę trudne do wypełnienia. Kiedy teraz dziękuję Ci Boże za nasze dzieci i za małżeństwo, za nasz dialog miłości, czyli nasze słuchanie i rozumienie siebie nawzajem, uświadamiam sobie z całą ostrością to, jak bardzo brak we mnie miłości, umiejętności słuchania współmałżonka i przyjęcia go takim, jakim jest.

Tym bardziej teraz dziękuję Ci, że przez nasz nieudolny dialog dokonuje się cud niepowtarzalnej historii naszego małżeństwa i wspaniałość budowania go. Panie Boże, wierząc w to, uświadamiam sobie konieczność dawania siebie innym, potrzebę bycia dojrzałym człowiekiem. Nasza rodzina stworzona przez Ciebie, realizuje swoją miłość również przez bycie z naszymi dziećmi. Pomaga znaleźć indywidualne powołanie i odkryć wezwanie do miłowania tą miłością, którą Ty nas ukochałeś, nasz Boże.



Rozpoznanie miejsc, gdzie brakuje miłości
1. Miłość Boga
Wiem, Panie Boże, że jesteś Miłością. Sam dałeś mi przykazanie: „Będziesz miłował…”

Chcę w imię miłości zgodzić się na samego siebie, na miejsce, które zajmuję teraz w życiu, i podziękować za to Tobie, Boże.

Co było dla mnie łaską ostatnich dni, tygodni, miesięcy czy lat, za którą chciałbym Ci teraz podziękować?
Kiedy tę łaskę przyjmowałem z wdzięcznością wobec Ciebie, jako Twój dar?
Jak praktycznie wyrażała się moja wiara, że Ty, Boże, jesteś moim najważniejszym bogactwem, źródłem miłości, które wypełniało moje wewnętrzne ubóstwo?
Kiedy udało mi się rzeczywiście poddać się działaniu Twojego Słowa, aby przemieniało moje życie, czy może używałem tego Słowa jako środka dla osiągnięcia własnych celów?
Jak próbowałem rozeznać, jaka jest Twoja wola wtedy, kiedy musiałem podejmować decyzje dotyczące nie tylko samego życia religijnego, ale także innych spraw?
Jak okazywałem moje zaufanie względem Ciebie w codziennych sprawach i trudnościach, przeciwnościach i niepowodzeniach życiowych?
Kiedy pozwalałem, aby Twoje Słowo — „będziesz miłował…” — było światłem, gdy pytam o mój sposób myślenia, moje postawy życiowe, przyzwyczajenia i reakcje?
Co było znakiem, że wierzę w Dobrą Nowinę, przez którą Bóg w Jezusie przezwycięża moją samotność i cierpienie, czy przeciwnie, nie widząc znaków nadziei, zamykałem się w jałowym narzekaniu?
Jak w cierpieniu, nieszczęściu, w trudach życia próbowałem zaufać Tobie, Panie Jezu?

2. Miłość małżeńska
Panie Boże, próbuję dostrzec braki w dialogu miłości. Abym mógł rozpoznać, kiedy nasze pozostawanie w małżeńskim dialogu było prawdziwe, kiedy tylko udawaliśmy porozumienie, a kiedy w ogóle go nie było. Chcę rozpoznać uczucia, które pojawiają się we mnie jako ślad wydarzeń, w których uczestniczyłem. Uczucia — i te przyjemne i nieprzyjemne — jakie się pojawiają we mnie, nie są ani moją zasługą, ani moją winą, ani grzechem. Są one moją spontaniczną reakcją na to, co się wydarzyło. Dopiero moje zachowania wobec współmałżonka podlegają ocenie moralnej.

Chcę stwierdzić, jakie uczucia towarzyszą mi wtedy, kiedy staję przed Tobą. To może pomóc mi w poznaniu prawdy o moich czynach.


Przeżywanie uczucia niepokoju i lęku
Jeżeli towarzyszą mi takie uczucia, znaczy to, że coś zagraża mnie albo moim najbliższym, albo że „nie wydoskonaliłem się w miłości”.

Jak reagowałem na pojawiające się uczucia lęku o siebie, swoją przyszłość, przyszłość mojej rodziny? Do jakich zachowań i postaw popychał mnie ten lęk: czy do większej troski o najbliższych, czy też powodował moje wycofanie się, konfliktowość lub też ucieczkę:
– w niepotrzebne zajęcia,
– w towarzystwo znajomych,
– w nadmierną pracę i budowanie własnej pozycji,
– w apatię?

W jakich sytuacjach, decyzjach, wyborach życiowych kierowałem się niepokojem i lękiem o siebie, co przejawiało się:
– w nadmiernym zatroskaniu i zabieganiu,
– w nadmiernym pożądaniu dóbr materialnych,
– w zbytnim zabieganiu o materialne zabezpieczanie przyszłości,
– w kłamstwie?

Jak próbowałem żyć wiarą, że Ojciec Niebieski wie najlepiej, czego nam potrzeba? Jak mogłem zawierzyć Bogu w każdej sytuacji, a szczególnie w sytuacjach trudnych, w których po ludzku nie widziałem rozwiązania?
Kiedy, powodowany lękiem, nie potrafiłem dać naszym dzieciom oparcia i potrzebnej pomocy? Kiedy obarczałem nasze dzieci ciężarem odpowiedzialności, którą powinienem dźwigać w sprawach naszej rodziny?
Przeżywanie uczucia niezadowolenia z siebie
Kiedy trwam w przekonaniu o Twojej miłości Panie Boże, a jednocześnie odkrywam w sobie uczucia niezadowolenia, mogą one być mobilizujące. Mogą też jednak wynikać z zapatrzenia w siebie. Dlatego pytam siebie o pychę, która przejawia się w trudnościach w zaakceptowaniu siebie i swoich słabości; każe mi dręczyć się, że nie jestem taki, jaki chciałbym być. Przejawia się też w trudnościach z powierzeniem się Tobie Boże i w zwątpieniu w Twoje działanie w naszym małżeństwie.

W jakich sytuacjach, decyzjach, wyborach życiowych podtrzymywałem uczucia niezadowolenia z siebie, które prowadziło mnie do:
– rezygnacji,
– niedbalstwa,
– lenistwa i ociężałości?

Jak starałem się dociekać źródeł niepowodzeń, upadków i słabości i kiedy próbowałem przezwyciężyć zniechęcenie i niezadowolenie z siebie?
Kiedy w przygnębieniu i smutku zwracałem się do Ciebie, Boże, i starałem się wzbudzić w sobie wiarę w Twoją moc działającą we mnie?
Kiedy próbowałem oskarżać mojego współmałżonka za moje przeżywanie spraw i moje uczucia niezadowolenia? Kiedy próbowałem obarczać go ciężarem moich frustracji i mojego niezadowolenia z siebie?
Kiedy byłem niewyrozumiały dla naszych dzieci, zbyt gwałtowny, trudny do przyjęcia, zbyt wymagający i dawałem im poznać, że nie spełniają moich aspiracji?
Przeżywanie uczucia nieżyczliwości, niechęci, wrogości
Jeżeli uświadamiam sobie takie uczucia, szczególnie wobec współmałżonka i dzieci, powinienem zapytać siebie, co dla mnie jest najważniejsze, co najcenniejsze albo o co się boję. Próbuję dociec, jakie dobro wydaje mi się zagrożone.

W jakich sytuacjach karmiłem budzące się we mnie uczucie niechęci, nieżyczliwości, wrogości?
W jakich sytuacjach, decyzjach, wyborach życiowych działałem kierowany przez to uczucie:
– obwiniając, nie chcąc zobaczyć dobra we współmałżonku,
– kłócąc się i nie chcąc zgody,
– nie umiejąc przebaczać,
– odwracając się ze wzgardą od najbliższych, w szczególności od współmałżonka,
– przyjmując postawę świadomego odwetu i krzywdzenia współmałżonka?

Czy w sytuacjach konfliktowych starałem się — mimo niechętnych, a nawet wrogich uczuć — zrozumieć współmałżonka i działać dla jego dobra? Jak to okazywałem, kiedy tego nie zrobiłem?
Czy nie zaniedbywałem modlitwy za współmałżonka? Jak się zachowywałem, gdy wydawało mi się, że jest on wobec mnie niechętny, nieżyczliwy, wrogo nastawiony?
Czy próbowałem zauważyć, że we mnie ujawniają się te same słabości, które widzę u innych?
Kiedy wymagałem od naszych dzieci spełniania moich oczekiwań i nie umiałem uznać ich indywidualności?
Uczucia gniewu, zazdrości, zawiści, niechęci, złości, zwątpienia, urazy, chłodu
Przeżywanie wszystkich nieprzyjemnych uczuć, a w szczególności uczuć gniewu, zazdrości, zawiści, niechęci, złości, zwątpienia, urazy, chłodu wobec współmałżonka stawia mnie wobec pytania o przebaczenie.

Czy zwracałem się do Ciebie, Panie Boże, o pomoc, by w świetle prawdy zobaczyć to, co się wydarzyło naprawdę? Kiedy podejmowałem decyzje bez pytania Ciebie o światło?
Kiedy poddawałem się uczuciu wrogości do współmałżonka? Co mogłem zrobić, aby go nie podtrzymywać i nie podsycać ze szkodą dla siebie i współmałżonka?
Za co powinienem przeprosić nasze dzieci?
Panie Boże, moje uczucia odzwierciedlają tylko to, co zrobiłem lub to, co inni zrobili wobec mnie. One pokazują mi, że czegoś mi brakowało ze strony współmałżonka albo we mnie. Dają znać, że istnieją niezałatwione między nami sprawy, że jakiejś prawdy o mnie lub o współmałżonku nie przyjąłem. Kiedy kierowałem się tylko emocjami, prowadziło mnie to do postępowania szkodliwego dla mnie i krzywdziło współmałżonka. Proszę Ciebie, Panie Boże, o łaskę, o pomoc w uleczeniu mojego serca. Proszę, abyś pomógł mi przebaczyć i prosić o przebaczenie, i w ten sposób uzdrowił moją wrażliwość tak, abym mógł otworzyć się na prawdę i abym lepiej rozumiał zadania, jakie mam do wykonania. Dlatego teraz przebaczam mojemu współmałżonkowi i pragnę, aby to przebaczenie otwarło możliwość naszego wzajemnego przebaczenia. Przebaczam także samemu sobie, bo obwinianie siebie nie prowadzi mnie do Ciebie ani do współmałżonka. Dziękuję Ci za drogę do pojednania przez dialog ze współmałżonkiem i z Tobą.

3. Budowanie jedności, czyli dialog
Teraz mogę już zapytać siebie, jak rzeczywiście wypełniałem moje najważniejsze zadanie budowania więzi ze współmałżonkiem. Kiedy udawało mi się prowadzić dialog ze współmałżonkiem i z Tobą, Panie Boże?

Pytanie o otwartość i wrażliwość
Otwartość oznacza moją zdolność do dostrzegania osoby współmałżonka, do przyjęcia go, zaakceptowania faktu, że on także ma duszę, myśli, rozumie, że ma swoje poglądy, a także, że mogę się od niego czegoś dowiedzieć i nauczyć. Otwartość nie oznacza akceptacji zła, które się dzieje. Oznacza, że przyjmuję współmałżonka, jako kogoś, kto może się od zła odwrócić i wyzwolić z niego. Do tego konieczna jest wrażliwość. Zdolność patrzenia głębiej niż wyrażane przez współmałżonka w agresywny nieraz sposób uczucia i wypowiadane opinie i oceny. Do tego potrzeba mi pokory.

W jaki sposób mogłem prowadzić dialog ze współmałżonkiem, aby spotkać go pod zewnętrznymi zachowaniami, słowami, wyrażanymi emocjami?
Kiedy podczas wspólnej pracy, wspólnego świętowania traktowałem współmałżonka jako osobę?
Kiedy w naszych intymnych kontaktach traktowałem go jako osobę?
Jak okazywałem moją pamięć o nim wtedy, gdy byliśmy od siebie daleko?
W jakich sytuacjach okazywałem szacunek wobec pragnień i dążeń naszych dzieci?


Pytanie o umiejętność słuchania
Umiejętność słuchania jest warunkiem porozumienia się ze współmałżonkiem i spotkania z nim w miłości. Niestety, zbyt często wyłącznie mówię, przedstawiam własne racje, argumenty i poglądy. Mam już gotową odpowiedź na to, co do mnie mówi współmałżonek i w trakcie jego mówienia przygotowuję sobie swoją odpowiedź, aby wygłosić swoje argumenty.

Osobiście czuję się oszukany, jeśli współmałżonek przekręci moją wypowiedź albo kiedy nie jestem uważnie wysłuchany i zrozumiany. Niestety, nie potrafię tej samej zasady stosować w odniesieniu do jego wypowiedzi. A jednak, kiedy udaje mi się wysłuchać współmałżonka, słyszę nie tylko to, co wypowiedział, ale także to wszystko, czego nie jest w stanie wyrazić i czego nie ma odwagi wypowiedzieć.

Kiedy pozwoliłem wypowiedzieć się współmałżonkowi? Czy pozwalałem mu wypowiedzieć się do końca, czy też przerywałem i okazywałem zniecierpliwienie albo dezaprobatę wobec tego, że mówi? Jak okazywałem, że lepiej wiem to wszystko, co współmałżonek chce powiedzieć do mnie?
Kiedy te same zasady udało mi się zastosować wobec naszych dzieci? W jakich sytuacjach nie potrafiłem ich wysłuchać z uwagą?
Czy w podobny sposób słuchałem Twojego słowa Panie Boże? A może uważałem, że znam już wszystkie odpowiedzi, które możesz mi dać?
Kiedy przed Tobą, Bogiem prawdy i wolności, stałem ze szczerą pokorą, bez ukrywania swoich wad i grzechów? Czy może wynosiłem się z powodu mniemania, że jestem lepszy od innych?

Pytanie o umiejętność rozumienia drugiego zamiast oceniania go
Kiedy słyszę, że ktoś mnie ocenia, wtedy czuję się niezrozumiany i niesprawiedliwie oskarżany. Dlatego pytam siebie, czy przypadkiem nie robię tego samego wobec współmałżonka. Często słyszę: „postaw się w mojej sytuacji”, a to oznacza, że współmałżonek prosi mnie, abym zechciał zauważyć szczególne okoliczności, w jakich przyszło mu podejmować decyzje, stan uczuć w momencie działania. Mówi w ten sposób, abym dostrzegł, że pragnie dobra, kieruje się dobrymi intencjami, których mu często odmawiam.

Rozumienie nie jest jednorazowym aktem. Rozumienie oznacza stałą chęć poznawania tego, co zamierza ten drugi i tego, co rzeczywiście robi w nowych dziedzinach życia.

Jak próbowałem zrozumieć sytuację, w jaki ej znajduje się teraz współmałżonek i problemy, jakie przeżywa?
Jakie trudności spotykał on w swojej codziennej pracy lub braku pracy? Jak na to reagowałem?
Czym był sfrustrowany, co go przerażało i czego nie lubił? Czy byłem wrażliwy, czy okazywałem obojętność?
Jakie jego osobiste ograniczenia sprawiły, że nie potrafił pokonać napotkanych trudności? Czy podtrzymywałem go na duchu?
Jak wypełniałem w naszym małżeństwie wskazanie Jezusa: „jeden drugiego brzemiona noście… ?
W jakich momentach naprawdę rozumiałem obecną sytuację naszych dzieci? Kiedy próbowałem wczuć się w ich problemy i poznać uczucia, które przeżywają?
Pytanie o umiejętność dzielenia się w miejsce dyskutowania
Opowiadając współmałżonkowi o tym, co odczuwam i jak coś przeżywam, pokazuję mój sposób widzenia rzeczy. Pokazuję to, co wydaje mi się słuszne, co jawi mi się niesprawiedliwe albo niezrozumiałe. Przekazuję mój sposób przeżywania. Dzielenie się ze współmałżonkiem zakłada szacunek do niego, a także chroni mnie przed apodyktycznością i usilnym przekonywaniem do swoich racji. Przedstawiam swoją sytuację i swój punkt widzenia, ale daję współmałżonkowi prawo do decyzji, jak postąpi.

Kiedy w swoim postępowaniu kierowałem się wyłącznie moim rozeznaniem spraw, nie pytając współmałżonka o jego opinię?
Kiedy z powodu mojego postępowania dochodziło do spięć, zranień, urażonego zamknięcia się na drugiego?
Kiedy rozpacz albo wewnętrzny ból współmałżonka lub też jego oczekiwanie na moją delikatność i ciepłe słowo napotykało u mnie na milczenie, zamknięcie się w sobie, odrzucenie?
W jakiej sprawie umiałem ustąpić współmałżonkowi, pomimo tego że nie podzielałem jego oceny sytuacji, a kiedy za wszelką cenę usiłowałem narzucić własne zapatrywania i pomysły?
Czy pytałem nasze dzieci o opinię co do naszych wspólnych problemów? Kiedy próbowałem uwzględnić ich pragnienia, oczekiwania albo uznać ich obawy?

Pytanie o przebaczanie
W kontakcie z osobami bliskimi zawsze zdarzają się sytuacje, że ktoś zawini. Bez względu na to, kto ponosi winę, drogą do pojednania jest przebaczenie. W małżeństwie jest na dodatek tak, że w jakiejś mierze zawsze obie strony ponoszą odpowiedzialność za konflikt i dlatego może on być rozwiązany tylko przy udziale obu stron. Nawet wtedy, gdy jedna ze stron jest ewidentnie skrzywdzona i zraniona, ona też ma za co prosić o przebaczenie. Choćby dlatego, że wcześniejsza rozmowa, być może, zapobiegłaby agresji. Jednak przebaczenie i prośba o przebaczenie dokonywać się muszą bez wyniosłości, poczucia wyższości i obnoszenia się ze swoim zranieniem.

Czy byłem gotów do przebaczenia współmałżonkowi zawsze i wszystkiego?
Czy chciałem być gotowy do przebaczenia także wtedy, kiedy współmałżonek jeszcze o to nie prosi?
Kiedy umiałem lub chciałem umieć prosić o przebaczenie, jeśli odkryłem swoją winę?
Jak w praktyce dawałem znać, że wierzę, że łagodność i przebaczenie są silniejsze od przemocy i zemsty; czy może pokładałem ufność w sile?
Jak szukałem dróg porozumienia, kiedy czułem, że dotyka mnie niesprawiedliwość?
Kiedy moja reakcja była budowana na uczuciu niechęci?
Za co, i w jaki sposób, powinienem poprosić o przebaczenie nasze dzieci? Co z tego, co zrobiłem naszym dzieciom, mogę teraz już powierzyć tylko Tobie, Panie Boże?


Wiem Panie Boże, że nie zdołam do końca poznać nędzy mojej duszy. Wierzę, że jeśli pójdę za Tobą, Ty będziesz coraz bardziej rozjaśniał moje serce i pokażesz mi kolejne bariery, które stawiam Twojej miłości i którymi odgradzam się od miłości współmałżonka. Liczę na Twoją miłość i pomoc, by przekroczyć je raz jeszcze.
Proszę Ciebie, Panie Boże, ogarnij mnie swoim Duchem Miłości, abym teraz mógł spotkać się z sobą i z Tobą. Ty jesteś źródłem miłości i miłosierdzia. Proszę Ciebie, abym potrafił przepraszać Ciebie i na nowo budować więź ze współmałżonkiem. Abym w końcu obdarował go taką miłością, jaką Ty mnie obdarowałeś. Proszę Cię, Panie, daj mi siłę, bym uczynił pierwszy krok w przebaczeniu słowem, uśmiechem, przytuleniem. Proszę Cię, Panie, abym potrafił prosić o przebaczenie.
Pomóż powierzyć się Tobie całkowicie teraz i zawsze. Amen.


Tekst pochodzi z książki „Rachunek sumienia”, wydawnictwo „W drodze” 2003. Jego współautorami są Irena i Jerzy Grzybowscy — animatorzy „Spotkań małżeńskich”.
https://info.dominikanie.pl/2014/09/rac ... malzonkow/
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6849
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3199
Podziękowano: 3445
Płeć:

Nieprzeczytany post

Rachunek sumienia dla małżonków.
Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, proszę Cię, przyjdź do mnie i przy­pomnij mi w rachunku sumienia wszystko, za co powinienem przeprosić Boga i ludzi.Wzbudź w moim sercu szczery żal, pomóż naprawić popełnione zło. Daj mi odwagę wyznania wszyst­kich grzechów. Proszę Cię, udziel swoich darów kapłano­wi,który w imieniu Jezusa wysłucha mojej spo­wiedzi. Amen.

Ślubuję Ci miłość…

Czy pamiętam o tym, że mój współmałżonek jest dzieckiem Bożym, które ma wielką godność?

Czy pragnę jego dobra?

Czy wspieram współmałżonka modlitwą i przy­kładem życia?

Czy zapewniam żonę/męża o mojej miłości słowami i drobnymi gestami

Czy kocham męża/żonę, okazując mu/jej szacunek, dbając o jego/jej autorytet wobec dzieci oraz innych osób?

Czy nie traktuję współmałżonka jak przedmio­tu, który jest mi z jakiś przyczyn potrzebny (opi­nia społeczna, strach przed samotnością zabez­pieczenie materialne, przyjemność seksualna)?

Czy jestem wobec niego cierpliwy?

Czy jestem łaskawy, miłosierny?

Czy cieszę się, gdy mu się coś udaje?

Czy nie jestem zazdrosny o jego osiągnięcia, postawę, o jego osobę?

Czy nie rywalizuję z nim w niewłaściwy spo­sób, na przykład o to, „kto tu rządzi”?

Czy nie porównuję go/jej z innymi i nie wymagam, żeby był/a tak „doskonały/a”, jak znane mi osoby?

Czy nie mam wobec współmałżonka jakiś in­nych, nierealnych, wygórowanych oczekiwań?

Czy nie namawiam go do przekroczenia które­goś z przykazań Bożych?

Czy interesuję się sprawami, które są dla mo­jego współmałżonka ważne?

Czy staram się inspirować go ku dobremu, mobilizować do rozwoju, do pogłębiania życia duchowego, intelektualnego?

Czy umiem mu usłużyć?

Czy w pełnieniu codziennych obowiązków do­mowych nie szukam wyłącznie swojej wygo­dy, zrzucając na niego najgorsze prace?

Czy z miłości do współmałżonka dbam o swój wygląd zewnętrzny, aby być dla niego kimś atrakcyjnym?

W jaki sposób troszczę się o jego świętość, o to, by bardziej kochał Boga?

Czy staram się rozwijać swoją osobowość, zdolności, tak aby być wciąż lepszym darem dla współmałżonka?

Czy chcę lepiej poznawać prawdy wiary, także po to, aby być dla swojego współmałżonka lepszą pomocą w drodze do nieba?

Czy szanuję jego pracę i zarobione dzięki niej środki do życia?

Czy nie jestem nieodpowiedzialnie rozrzutny/a, chciwy/a, żądny/a coraz większych bogactw?

Czy nie zmuszam współmałżonka do poświęca­nia coraz większej ilości czasu na zdobywanie majątku, kosztem jego/jej zdrowia, czasu na odpo­czynek etc?

Czy wspólnie próbujemy odczytać wolę Bożą dla naszego życia?

Miłość oblubieńcza

Czy szanuję świątynię Ducha Świętego, jaką jest ciało mego współmałżonka i moje?

Czy poprzez modlitwę, posłuszeństwo Bożym przykazaniom i wstrzemięźliwość uczę się panowania nad sobą aby móc zawsze działać w sferze cielesnej jak człowiek wolny?

Czy pomagam współmałżonkowi wzrastać w czystości małżeńskiej i wytrwać w niej?

Co mówię? Czy moja mowa nie jest wulgarna, zwłaszcza gdy treścią są sprawy intymne?

Czym karmię swoją wyobraź­nię?

Czy nie oglądam filmów albo pism pornograficznych?

Czy nie namawiam współmałżonka do zacho­wań, które są niezgodne z sumieniem i moralnością chrześcijańską?

Czy jako mąż sam nie stosuję lub nie zmuszam żony do stosowania sztucznych metod kontroli urodzin, w tym środków antykoncepcyjnych, których używanie urąga ludzkiej godności, niszczy zdrowie i jest grzechem ciężkim?

Czy jako żona, z własnej woli nie stosuję sztucznych metod kontroli urodzin, w tym środ­ków antykoncepcyjnych?

Czy nie pochwalam używania ich przez męża (np. prezerwatywy)?

Czy nie zmuszam mojej żony do niepełnych aktów małżeńskich(onanistycznych), czyli do tzw. „stosunków przerywanych”, które są jedną z metod antykoncepcyjnych?

Czy jako żona nie wyrażam zgody lub nie za­chęcam męża do niepełnych aktów małżeńskich? Czy wyraźnie się im sprzeciwiam i zachęcam męża do zmiany niewłaściwego zachowania?

UWAGA!

W sytuacji, gdy odmowa takiego nie­godziwego współżycia jest niemożliwa dla bar­dzo poważnych przyczyn (na przykład ktoś grozi porzuceniem rodziny, przemocą fizyczną itp.) albo występują jakiekolwiekinne wątpliwości mo­ralne dotyczące współżycia małżeńskiego, nale­ży koniecznie porozmawiać o swojej szczegóło­wej sytuacji z doświadczonym spowiednikiem, a kapłan na pewno wyjaśni, jakie zachowania na­leży podjąć, a jakich unikać, by pozostać w zgo­dzie z zasadami katolickiej etyki małżeńskiej.

Czy nie zmuszam swojej żony do współżycia, wiedząc, że ciąża może poważnie zaszkodzić jej zdrowiu a nawet życiu?

Czy potrafię poddać sferę popędu płciowego wła­dzy rozumu,czy też ślepo mu ulegam, nie licząc się z dobrem współmałżonka, co jest ciężkim naruszeniem przykazania miłości bliźniego?

Czy potrafimy zachować wstrzemięźliwość w okresach, w których akt małżeński jest z różnych przyczyn niewskazany (np. zagrożona cią­ża,choroba żony, etc.)?

Czy znam wystarczająco procesy biologiczne związane z rozrodczością?

Czy poznając którąś z metod naturalnego pla­nowania rodziny, uczę się szanować rytm płodności i niepłodności?

Czy jesteśmy roztropni i jednocześnie wielko­duszni w planowaniu liczby dzieci, stosownie do naszych możliwości zdrowotnych, finanso­wych etc.?

Ślubuję Ci wierność…

Czy dbam o dobre imię swego współmałżon­ka?

Czy nie obmawiam go przed osobami trze­cimi (rodzicami, znajomymi, dziećmi)?

Czy traktuję go jak dar od Boga, najbliższą mi osobę, ważniejszą od rodziców i przyjaciół?

Czy troszczę się o głęboką relację przyjaźni i miłości (komunii osób) przede wszystkim z nim, a dopiero potem z innymi ludźmi?

Czy jestem lojalny i dyskretny, nie zdradzając sekretów, które są naszą małżeńską tajemnicą i nie powinny być ogłaszane światu zewnętrz­nemu?

Czy nie zdradzam współmałżonka myślą lub czynem?

Ślubuję Ci uczciwość…

Czy troszczę się o naszą małżeńską jedność?

Czy z lęku o utratę współmałżonka lub z chęci dominowania nad nim nie uciekam się do manipulacji czy szantażu?

Czy potrafię stanąć w postawie prawdy i uszano­wać wolną wolę współmałżonka, który ma pra­wo w pewnych sprawach powiedzieć mi „nie”?

Czy dzielę z nim trud niesienia odpowiedzial­ności za nasz dom, rodzinę?

Czy jestem wobec niego uczciwy, to znaczy nie okłamuję go, nie ukrywam przed nim ważnych spraw, o których powinien wiedzieć?

Czy szczerze z nim rozmawiam?

Czy często z nim rozmawiam?

Czy nie każę mu się domyślać, co ja myślę, czuję, czego pragnę?

Czy pytam o jego opinie i szanuję je przy po­dejmowaniu ważnych decyzji odnoszących się do naszej rodziny?

Czy potrafię wysłuchać go z uwagą?

Czy pozwalam na to, aby mój współmałżonek mógł bez lęku powiedzieć mi o najtrudniejszych sprawach, by był przy mnie prawdziwym sobą?

Czy mam dobrą wolę rozwiązywania wszelkich konfliktów, jakie się pomiędzy nami zdarzają?

Czy przebaczam mu to, że mnie zranił i już nie pamiętam złego?

Czy nie jestem zatwardziały, uparty, nieskory do przebaczenia, mimo wyciąganej do zgody ręki?

Czy nie ranie współmałżonka wypowiadany­mi słowami?

Czy staram się wypowiadać nie tylko słowa napomnienia,ale również afirmacji, zachwy­tu, zachęty, pochwały, doceniające wysiłki i osiągnięcia współmałżonka?

…oraz że Cię nie opuszczę…

Czy poświęcamy sobie wzajemnie czas?

Czy jestem obecny przy swoim współmałżon­ku nie tylko fizycznie, ale również duchowo, w pełni angażując się w budowanie naszej wię­zi?

Czy nie wyjeżdżam na zbyt długo z domu, na­rażając naszą miłość na poważną próbę?

Czy troszczę się o niego, czy może liczyć na moją obecność i pomoc, zwłaszcza w trudnych chwilach, na przykład w chorobie?

Czy pocieszam go w smutku?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
ODPOWIEDZ