Dialog małżeński - dobry dialog

Przygotowanie do małżeństwa, małżeństwo - blaski i cienie, rodzina - wartość i problemy. Znajdź wsparcie na naszym forum religijnym.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6848
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3197
Podziękowano: 3444
Płeć:

Nieprzeczytany post

Czasem można znaleźć w książkach albo w internecie różne zbiory zasad dobrego dialogu, ale poza punktami nie ma komentarzy ani wyjaśnień o co dokładnie chodzi. Takie odnoszę wrażenie, że mało kiedy dobrze rozumiemy zasady, a skoro nie rozumiemy to nie stosujemy w praktyce, no i efektem czego jest kłótnia a nie porozumienie.

Może tu wspólnie zastanowimy się nad tym jak dobrze prowadzić dialog w małżeństwie, aby osiągnąć porozumienie, chcecie?

Pierwsza zasada: Staraj się bardziej słuchać niż mówić.

Gdy ktoś nosi w sobie coś co go gryzie, potrzebuje uwagi aby się otworzyć i wyznać co mu na sercu leży. Nie powie, gdy zostanie zalany dziesiątkami pytań, albo gdy nie ma kontaktu wzrokowego z drugą osobą.
Dobrą okazją do rozmowy jest posiłek, wspólna herbata czy kawa, bo siadając naprzeciwko mamy kontakt wzrokowy, a posiłek zatrzymuje nas przy stole na dłuższą chwilę. Zabieganie miedzy kuchnią, pokojem a łazienką nie sprzyja rozmowie. Czasami posiłek jest zbyt krótki, albo przerywają nam dzieci przybiegające i proszące o uwagę... więc warto porozmawiać w warunkach bardziej sprzyjających... spacer we dwoje, albo randka na mieście. Pytania otwierające, które ułatwiają się otworzyć, mogły by brzmieć: widzę że coś Ci leży na sercu? Chciałabym poznać twoje myśli? Jak się wygadasz poczujesz się lepiej, bo już nie będziesz sam...
Stworzenie warunków do spokojnej rozmowy to połowa sukcesu. Potem trzeba jeszcze dać czas i przestrzeń, aby druga osoba mogła się otworzyć.

A co to znaczy aktywnie słuchać? To taki rodzaj słuchania w którym przerywamy jedynie by dopytać czy dobrze rozumiecie to co druga osoba mówi. Poza tym nie komentujecie niczego zanim osoba nie skończy. Aby nie zrazić jakimś niepotrzebnym komentarzem, by nie ocenić za szybko (ocenić sytuację- nigdy osobę).
Aktywny słuchacz ma prawo przytakiwać głową, że rozumie, może trzymać za rękę, przytulać, wspierać ale zachowuje milczenie.
Czasem trzeba zatrzymać mówienie, aby dopytać o jakieś szczegóły, ale zaraz potem niech osoba wróci do swojej historii.

Bo pierwszą rzeczą jaka przynosi ulgę to wygadanie się, opowiedzenie swojej historii znalezienie wsparcia i wysłuchania. Czasem niewiele trzeba na koniec mówić poza podsumowaniem tego, co się usłyszało, co jest dowodem wysłuchania.

Przyjrzyj się sobie. Poobserwuj swoje zachowania – czy rzeczywiście słuchasz drugiej osoby, czy tylko czekasz, aż będziesz mógł coś powiedzieć? Słuchanie nie jest łatwe, dlatego trzeba się w nim ćwiczyć.

Coś byście dodali od siebie do tej zasady?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
ma_ga
Posty: 53
Rejestracja: 12 maja 2022, 11:05
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 37
Podziękowano: 47
Płeć:

Nieprzeczytany post

Są 'gry' uczące dialogu w małżeństwie np. Gra małżeńska.
Skaza

Nieprzeczytany post

Dla mnie temat abstrakcyjny, ale będę śledził posty. Zawsze można coś wynieść wartościowego i czegoś się nauczyć co moze i w zwykłych dialogach być pomocne.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6848
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3197
Podziękowano: 3444
Płeć:

Nieprzeczytany post

Druga zasada dobrego dialogu to:
Bardziej rozumieć, niż oceniać

Słuchając kogoś odruchowo chcemy porównać i ocenić, szybko doradzić .... i mieć sprawę z głowy.
Ale niestety nie prowadzi nas to do pogłębienia relacji, ale raczej doprowadzi do poczucia, że nie ma zrozumienia w relacji.
Dlatego, aby uniknąć pierwszego błędu, starajmy się skupić na zrozumieniu współmałżonka, zamiast go oceniać.
Każdy ma w sobie dość empatii, aby przy odrobinie dobrej woli, zrozumieć jak czuje się żona/mąż gdy opowiada to co przeżywa, co go/ją spotkało w pracy, czy w na spotkaniach.
Przecież sami, gdy chcemy się czymś podzielić potrzebujemy przede wszystkim wysłuchania i zrozumienia - to nam daje wsparcie. Dajmy więc współmałżonkowi to samo.
Mt 7, 12 "Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie." - złota zasada.

Powiecie nie da się nie oceniać... to jest odruchowe...
To prawda, ale trzeba skupić się na ocenie sytuacji, rozwiązań, faktów, a nie osoby.
Na czym polega różnica?
Gdy nazwiemy kogoś "nieudacznikiem" - to oceniliśmy osobę. Gdy oceniliśmy fakty, to może dostrzeżemy, że to był zbieg okoliczności, albo okoliczności zewnętrzne, które całkowicie uniemożliwiły komuś działanie.
Gdy nazwiemy kogoś "psują"... to już pewnie nie dotrze do nas, że szkoda powstała po prostu z jakiegoś zaniedbania, a nie z czyjejś złej woli...
Gdy nazwiemy kogoś "głupi"... to zranimy go do żywego, a już na pewno nie pomoże nam się porozumieć.

Celem rozmowy ma być porozumienie, do tego powinniśmy dążyć poprzez aktywne słuchanie i zrozumienie.
W dialogu oczywiście jesteśmy partnerami, więc mamy równe prawa do czasu wypowiedzi. Gdy jedna osoba zostanie wysłuchana i zrozumiana to kolej na druga osobę.
Dzieląc się sobą, druga osoba zaprasza cię do swojej intymności, dlatego nie ma tu miejsca na ocenianie, czy coś jest dobre czy złe. Możesz czegoś nie rozumieć i przyjąć, że ktoś tak ma lub odczuwa inaczej niż ty.
Możesz z szacunkiem powiedzieć, że chciałbyś zrozumieć i jest ci trudno, bo to nie twoja perspektywa.
Nie możesz jednak powiedzieć, że ktoś myśli, czuje, przeżywa w zły sposób.
To jest ocena, osąd i tego się wystrzegaj.

Na tym etapie jeszcze nie zajmujemy się rozwiązaniami, kompromisem, czy racjami.
Słuchanie ze zrozumieniem ma być naszym celem samym w sobie.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Hildegarda
Posty: 424
Rejestracja: 12 lip 2022, 18:23
Wyznanie: inne wyznanie
Podziękował/a: 89
Podziękowano: 136
Płeć:

Nieprzeczytany post

Nam dialog małżeński zdecydowanie ułatwia poczucie humoru, które oboje mamy dość duże. Nasze małżeństwo to jeden wielki kabaret :)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6848
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3197
Podziękowano: 3444
Płeć:

Nieprzeczytany post

Trzecia zasada:
Bardziej dzielić się, niż dyskutować

Dyskusja jest dobra, gdy dotyczy idei lub tematów zewnętrznych.
Jednak gdy ktoś opowiada ci o swoich przeżyciach i emocjach, to potraktuj to jako dzielenie się, a nie zaproszenie do dyskusji.
Gdy chcemy podzielić się czymś ważnym dla siebie to potrzebujemy zaufania i odwagi, aby się otworzyć. Gdy opowiadamy, stajemy się „właścicielami” swoich uczuć. „Zdenerwowałem się”, „przestraszyłam się”, „poczułam zażenowanie” – gdy mówimy w ten sposób, wiadomo, kto i co poczuł. Nasza opowieść staje się jasna również wtedy, gdy łączymy emocje z faktami i myślami o nich. „Boję się, że nie zdam tego egzaminu”. „Poczułem gniew, gdy kolega w pracy opowiedział o moim pomyśle, jakby był jego własnym”. Kiedy dzielimy się z drugim człowiekiem kawałkiem swojego życia, który sami poddaliśmy refleksji, mamy większe szanse na empatię z drugiej strony.

Przypomnij sobie sytuacje, gdy opowiadałeś o jakimś zdarzeniu dla ciebie trudnym. Czego wtedy oczekiwałeś – zrozumienia, wsparcia czy wymiany argumentów?
Większość z nas odpowie – zrozumienia i wsparcia. Idee można krytykować, podważać, analizować.
Świata wewnętrznych przeżyć już nie. I znów nie oznacza, to że masz przytakiwać i na wszystko się zgadzać.
Raczej wysłuchaj, ale nie dyskutuj. Jeżeli masz potrzebę skomentowania jakoś wypowiedzi, to zamiast tego zadaj pytanie: Co chcesz z tym zrobić? Czego potrzebujesz w tej sytuacji? Lub inne, które ci przyjdzie na myśl.

Dzielenie się emocjami nie przyniesie też raczej efektu wyregulowania ich, jeśli próbujemy oddać je otoczeniu jak gorący kartofel. Czyli nieświadomie przekazujemy je w taki sposób, żeby drugi człowiek poczuł to, co ja czuję – i wtedy może on mógłby coś zrobić z przytłaczającymi emocjami.

Towarzyszy temu często język, z którego trudno już wywnioskować, kto i co czuje. Pojawiają się hiperbole: „straszne”, „masakra”, oceny: „idiota”, „debil”. Także nieprzefiltrowane, totalne myśli: „jestem nikim”, „nic mnie już w życiu dobrego nie spotka”, „nikomu nie można ufać”, „nic tylko w głowę sobie strzelić po czymś takim”. Jeśli toniemy w uczuciach, które powodują przemożny dyskomfort, nie pomoże nam, gdy ludzie wokół nas również zaczną się w nich topić. Miejmy więc wzgląd na osobę, której opowiadamy nasze przeżycia.

Po czym poznamy, że w rozmowie robi się coraz trudniej? Najłatwiej będzie to zauważyć w ciele – jeśli ono sztywnieje albo zaczyna nas boleć brzuch, albo po prostu zaczynamy fizycznie czuć się coraz gorzej, to znaczy, że w tej wymianie nie otrzymujemy pomocy. I sami też robimy coś, od czego nam się pogorszy: będziemy mieć jeszcze więcej smutku, złości, wstydu, lęku. Dzieje się tak, gdy nasz przekaz przerasta możliwości słuchacza.

Może potrzebuję zaakceptować, że żadna ilość opowiadania o tym, jak jest źle, nie wprowadzi niczego nowego do sytuacji. Natomiast lepiej dla mnie będzie, jeśli energię zużywaną na przepalanie emocji wykorzystam do poszukania, na co konkretnie mam wpływ. I wówczas moja opowieść, że „wszystko źle”, zmieni się na historię, że „coś działa”, mimo że może teraz jest trudno. Czasem wystarczy jakieś otwierające pytanie naszego słuchacza, abyśmy dostrzegli "okno" albo "drzwi" w naszej sytuacji, czyli sposób wyjścia z problemu.

Z życzliwym wsparciem będziemy pomału zyskiwać więcej jasności i łatwości w rozumieniu siebie, a to przełoży się na jakość kontaktu z innymi ludźmi.

Dzielimy się tym, co przeżywamy. Dyskutujemy o ideach lub teoriach.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6848
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3197
Podziękowano: 3444
Płeć:

Nieprzeczytany post

Czwarta zasada:
Nade wszystko sobie przebaczać

Konflikty pojawiają się w każdym małżeństwie, ale mogą być pozytywną siłą twórczą, gdy kończą się pozytywnie - zrozumieniem, pojednaniem, wybaczeniem. Taki schemat jest trampoliną rozwojową dla małżeństwa. W takim przypadku konflikt jest środkiem, za pomocą którego Pan Bóg uczy nas pokory.

Przepraszanie i wybaczanie to najtrudniejsze elementy życia małżeńskiego. Wymuszają przekroczenie pewnych spontanicznych zachowań związanych z poczuciem krzywdy, zdrady, braku lojalności, odrzucenia, czy innych trudnych emocji. Spontanicznie szukamy wtedy winnego, rzucamy oskarżenia, zamykamy się w sobie, przekonujemy drugą osobę o jej winie... to tylko eskaluje konflikt, podsyca urazę i pretensje.
Dopiero, gdy zdajemy sobie sprawę, że tak nie osiągniemy autorefleksji, ani u siebie ani u małżonka, możemy zmienić schemat. Wyrzucanie komuś jego win, wpędza w poczucie winy, w smutek, odrzucenie i gniew, rzadko kiedy jest motywacją do pozytywnych zmian. To błędna droga.
Rzetelne poczucie budzi się wewnątrz człowieka, gdy widzi jakie cierpienie komuś zadał, nawet nieumyślnie. Dlatego lepsza drogą jest informować o tym co przeżywamy, jakie mamy uczucia. Wewnętrzne poczucie winy (nienarzucone nam przez drugą stronę) dyktuje pragnienie naprawy, zadośćuczynienia, złagodzenia cierpienia i stąd wypływa szczere słowo "przepraszam". Czasem jest bardzo trudno je wypowiedzieć, brakuje nam pokory, aby przyznać się do błędu i uznać swoją winę.
Człowiek niedojrzały broni się przed winą, przerzuca ją na innych (wszyscy dookoła są winni, tylko nie ja). Czasem przeszkadza nam ambicja, albo upór, aby uznać swoją winę. Jednak nie można naprawdę i szczerze przeprosić, nie mając poczucia winy.

Dobrym schematem, na którym powinniśmy się oprzeć, jeśli chcemy dobrze przepraszać jest 5 warunków dobrej spowiedzi. Sami musimy zrobić rachunek sumienia z danej sytuacji, potem szczerze wyznać małżonkowi co zobaczyliśmy u siebie, wziąć za to odpowiedzialność, żałować i przeprosić. Potem postanowić poprawę i postarać się naprawić co popsuliśmy.

Jeśli nasz współmałżonek wyznaje nam swoją winę i przyznaje się do błędu nie zapomnijmy zapewnić go o naszym przebaczeniu. Wybaczyć to nie znaczy zapomnieć, anulować, czy przestać odczuwać ból i cierpienie, nie mówimy że nic się nie stało.
Wybaczyć to przyjąć człowieka na nowo i starać się odbudować to, co zostało zniszczone, próbować żyć z cierpieniem doznanej krzywdy, niosąc ją jak krzyż.
Wybaczyć to znaczy nie wracać do wybaczonej sprawy, nie wypominać ją, nie wykorzystać naszej wiedzy nigdy przeciwko tej osobie.
Wypominanie jest często narzędziem kary, naszej zemsty, dowodem, ze wciąż nie wybaczyliśmy. Wypominanie prowadzi do wzajemnych oskarżeń, budzi wrogość i brak zaufania.

Przepraszanie i wybaczanie oczyszcza atmosferę z małzeństwie. Przywraca jedność, bliskość, bezpieczeństwo, zażyłość, zaufanie, wzbogaca miłość. Miłość wzbogaca się o wdzięczność, ze zostało nam wybaczone, ale tez wdzięczność że ktoś nas przeprosił.
Wybaczając przyjmujemy na nowo współmałżonka, kochamy bardziej bezinteresownie, akceptujemy nie stawiając warunków - naśladujemy Boga - kochamy na podobieństwo Boga.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6848
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3197
Podziękowano: 3444
Płeć:

Nieprzeczytany post

Sposoby budowania więzi
Czas – każda więź wymaga bycia ze sobą, czyli na przykład: wspólnego wyjścia na spacer, posiedzenia przy herbacie, pracy w ogrodzie w słoneczny dzień, uprawiania sportu, wspólnego czytania książki oraz długich rozmów o codzienności, którą musimy nauczyć się cieszyć.
Pomoc – drobne gesty pomocy w codzienności: zaparzenie rano kawy, umycie brudnych naczyń, zostanie w domu z dziećmi, kiedy ukochana czy ukochany oddaje się swojemu hobby (pamiętając, że czas dla rodziny ma zawsze pierwszeństwo).
Przeprosiny – nauczenie się przepraszania sprawia, że więź jest silna i stabilna. Przepraszanie daje wolność w byciu sobą, uczy pokory, pokazuje, że nie potrzeba fochów, obrażania się i cichych dni.
Chwalenie – w kochających się małżeństwach na 20 pozytywnych uwag przypada jedna negatywna. Chwalenie się nawzajem i mówienie wszystkiego, co jest dobre w ukochanej osobie, sprawia, że ukochani dobrze się ze sobą czują.
Dotyk – kilkanaście sekund przytulania stymuluje wyrzut oksytocyny w naszym organizmie (hormon tworzenia więzi), zmniejsza stres i uczy okazywać swoje uczucia do ukochanej osoby inaczej niż tylko poprzez seks.
Język miłości – warto poznać jeden z pięciu języków miłości, które działają na ukochaną osobę (wyrażenia afirmatywne, dobry czas, przyjmowanie podarunków, drobne przysługi, dotyk). To, co dla jednej osoby jest wyrazem miłości, niekoniecznie musi być nim dla drugiej. Polecam książkę 5 języków miłości Gary’ego Chapmana oraz test na swój język miłości na stronie www.mk-pl.github.io/5-jezykow-milosci/.
Poczucie humoru – w trudnych sytuacjach poczucie humoru pomaga rozładowywać napięcie i staje się sposobem na popatrzenie z dystansem na daną sytuację. W codzienności sytuacje pełne radości budują poczucie szczęścia.
Wspólna modlitwa – to czas szczególnego otwarcia się na Boga w obecności drugiego człowieka, na odkrycie mu części swojej duszy i czas, który pomaga oddalić pokusy.

https://milujciesie.pl/milosc-to-dar-z-siebie.html
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

Jak do dialogu się ma, gdy ktoś jest uparty jak osioł i dziala na niekorzyść rodziny? #-o
Jak przekonać męża, żeby odpuścił i pozwolił wynająć ludzi którzy raz dwa skończą remont.
Maz uparcie stoi przy swoim że musi sam. Nigdy tego nie robił. Uczy się. Nie dostaje wolnego w pracy, teraz jest chory. Wszystko stoi w miejscu. Wszyscy z rodziny robią uwagi, że ile może to trwać.
Szanuje że mąż chce się czegoś nauczyć, chwale go ale każda próba poruszania tematu to tylko krzyk.
Nie wiem jakich już argumentów używać. Jestem psychicznie wyczerpana ta sytuacją. Wszystko przez to się komplikuje.
Ostatnio zmieniony 03 paź 2022, 19:46 przez Lunka, łącznie zmieniany 1 raz.
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Lunka pisze: 03 paź 2022, 19:45 Jak do dialogu się ma, gdy ktoś jest uparty jak osioł i dziala na niekorzyść rodziny? #-o
Jak przekonać męża, żeby odpuścił i pozwolił wynająć ludzi którzy raz dwa skończą remont.
Maz uparcie stoi przy swoim że musi sam. Nigdy tego nie robił. Uczy się. Nie dostaje wolnego w pracy, teraz jest chory. Wszystko stoi w miejscu. Wszyscy z rodziny robią uwagi, że ile może to trwać.
Szanuje że mąż chce się czegoś nauczyć, chwale go ale każda próba poruszania tematu to tylko krzyk.
Nie wiem jakich już argumentów używać. Jestem psychicznie wyczerpana ta sytuacją. Wszystko przez to się komplikuje.
Nijak się to ma, bo tak jak pisałem dogadać się muszą chcieć 2 strony. No ale mnie za to zjechali tu.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6848
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3197
Podziękowano: 3444
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Lunka a może to kwestia Jego ambicji ? Pytałaś dlaczego chce zrobić to sam?
Tak na spokojnie, jak przyjaciel.
Postaraj się go zrozumieć, czym się kieruje.

Czasem dobrze jest zrobić listę rzeczy do zrobienia... pokazuje ile potrzebujecie czasu na te prace
Listę zalet szybkiej przeprowadzki...
Lista obaw i kosztów
No i porozmawiać nad konkretami, bez emocji.

Zauważ że zderzają się wam emocje, bo Tobie na czymś zależy i Jemu też. A wymiana powinna dotyczyć argumentów, powodów, motywacji.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Magnolia tak ja dobrze wiem, że to ambicje i próba nauczenia się czegoś. Ojciec nigdy nie pozwolił mu się niczego nauczyć bo zawsze było "zostaw bo Ty nie umiesz i zepsujesz". Dałam mu czas ale mieliśmy się wprowadzać w lipcu, a jest już październik a nie zapowiada się wcale na to żeby w najbliższym czasie to się skończyło.
Każdą próbę rozmowy na ten temat maz traktuje jak atak. A przyznam że jak on wybucha to i ja zaraz.

Emocji to nie brakuje rzeczywiście. Iskry lecą, pioruny wręcz :-s
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6848
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3197
Podziękowano: 3444
Płeć:

Nieprzeczytany post

Skoro jest to dla niego takie ważne, że aż jest to życiową ambicja... to dlaczego nie wspierasz go?
Przeprowadzka się opóźni... trudno... ale twój mąż będzie zadowolony i szczęśliwy, ze czegoś dokonał sam...

co o tym myślisz?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Skaza

Nieprzeczytany post

Zniecierpliwienie Lunki jest raczej uzasadnione. Niestety jak się ktoś czasami uprze w czymś a jest to jeszcze podparte ambicją w danym temacie to trzeba się uzbroić niczym najsilniejszy rycerz ... w cierpliwość na tą potyczkę życiową. Nie umiem niestety nic doradzić, ale będę się modlił o Boże wsparcie.
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Magnolia wspierałam go, miał swój czas. Teraz ta przeprowadzka jest konieczna. Opłacam żłobek do którego młody nie chodzi bo dojazdy tragicznie na niego działaja. Pilnuje do teściowa, której ciągle coś dolega i pomimo że chce go pilnować to widzę że nie ma siły. Ja sama na dojazdy tracę tyle czasu, że prawie nie widuje synka. Dla mnie to porazka.
Teraz jest chory i nadal nic nie ruszy w tym kierunku.
Przykro mi Magnolia zrozum mnie jako matka. Kieruje się tutaj dobrem dziecka.
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6848
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3197
Podziękowano: 3444
Płeć:

Nieprzeczytany post

No i tak to wyjaśnij mężowi... ze swojej perspektywy... pokaż jak kierujesz się dobrem...dziecka i swoim, a w rezultacie całej rodziny.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 04 paź 2022, 13:59 No i tak to wyjaśnij mężowi... ze swojej perspektywy... pokaż jak kierujesz się dobrem...dziecka i swoim, a w rezultacie całej rodziny.
Naprwno Lunka to mówiła, ale jak widać jej mąż się zaciął w emocjach i działa bezrozumnie. Druga sprawa jest taka że dobra firma to terminów na już nie będzie miała.

W takich sprawach zasady waszych dialogów nie działają jak jedna ze stron się nie chce dogadać tylko postawić na swoim. Wtedy to można sobie do kosza wyrzucić.
Moja koleżanka też remontowała mieszkanie, własnymi siłami i trwało to dobre pół roku.
Ostatnio zmieniony 04 paź 2022, 14:35 przez Aloes, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6848
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3197
Podziękowano: 3444
Płeć:

Nieprzeczytany post

Złota zasada @Aloes po pierwsze nie szkodzić!

Nie umiesz pomóc - to nie przeszkadzaj innym! To bardzo niegrzeczne z Twojej strony ciągłe bojkotowanie tego tematu, skoro masz lepsze metody dogadywania się małżeństwie to załóż swój wątek.

@Lunka może wiele razy to mówiła krzycząc, albo przekrzykując męża, ale czy była spokojna rozmowa przy stole o tym jakie konsekwencje ma opóźniająca się przeprowadzka? Czy mąż usłyszał że to kwestia dobra syna, teściowej, jego żony i jego własnego?
Czy jako żona przedstawiłaś zatrudnienie ekipy remontowej jako dbanie o zdrowie męża, bo widzisz ze jest chory i przemęczony?
Czy wiesz Lunko co dokładnie mąż chce zrobić sam i czego się nauczyć, a co może zrobić fachowiec?
Może znajdziecie w tej kwestii kompromis, że ktoś wykona część prac, abyście mogli się wprowadzić a resztę powoli będzie robił mąż?

Dotychczasowe kłótnie nic nie dały to nie ma sensu ich powtarzać, trzeba zmienić metodę..

Może nawet założyć się o coś banalnego ale stawkę będzie remont? Czy Twój mąż będzie honorował taki zakład?
Niby z żartów może wyjść sposób na pokonanie niepokonanego...

Bo trzeba myślec jeszcze o tym, że mąż musi wyjść z twarzą a nie szukać sposoby jak go upokorzyć.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Sorry Magnolia ale regulamin nie zabrania wypowiadania swojego zdania w kazdym temacie nawet jeśli moderacji się to nie podoba.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6848
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3197
Podziękowano: 3444
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Aloes tu nie chodzi o to co mi się podoba tylko o zwykłą kulturę.
W tym przypadku Twoją kulturę.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
ODPOWIEDZ