No właśnie.
Gdy dziecko porzuca wiarę…
- Marek Piotrowski
- Posty: 1903
- Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 293
- Podziękowano: 993
- Płeć:
- daniel
- Posty: 2270
- Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 504
- Podziękowano: 920
- Płeć:
@Magnolia wydaje mi się, i moja żona jako psychoterapeutka się z tym zgadza, że dziecko, na etapie rozwoju, dorastania, dojrzewania, separacji, poszukiwania i odnajdywania siebie, powinno w jakiś sposób "zaprzeczyć" swoim rodzicom. Czyni to właśnie poprzez sprzeciwianie się temu co dla rodziców stanowi wartość najcenniejszą. To, wydaje mi się, naturalny proces.
Jak do tego podejść. Nie wiem. Ja starałbym się być sobą na tyle na ile to możliwe. Pozwoliłbym dziecku błądzić dając jednocześnie świadectwo miłości.
Dziecko musi odnaleźć własną relację z Bogiem, bo tak naprawdę jako dorosłe przestaje być naszym dzieckiem, a staje się dzieckiem Bożym.
Łatwo mi jednak pisać, gdy sam tego nie doświadczam.
No i jeszcze jedno. Nie wierzę w to, że młody człowiek, który błądzi, upada, potyka się, a nawet grzeszy, robiąc to jednak w poszukiwaniu Boga będzie potępiony.
Nie wierzę w Boga, który mnie nie zbawia, nie ze względu na mnie (bo nie jestem tego wart), a ze względu na Miłość, którą stanowi.
Jak do tego podejść. Nie wiem. Ja starałbym się być sobą na tyle na ile to możliwe. Pozwoliłbym dziecku błądzić dając jednocześnie świadectwo miłości.
Dziecko musi odnaleźć własną relację z Bogiem, bo tak naprawdę jako dorosłe przestaje być naszym dzieckiem, a staje się dzieckiem Bożym.
Łatwo mi jednak pisać, gdy sam tego nie doświadczam.
No i jeszcze jedno. Nie wierzę w to, że młody człowiek, który błądzi, upada, potyka się, a nawet grzeszy, robiąc to jednak w poszukiwaniu Boga będzie potępiony.
Nie wierzę w Boga, który mnie nie zbawia, nie ze względu na mnie (bo nie jestem tego wart), a ze względu na Miłość, którą stanowi.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
- Aloes
- Posty: 2397
- Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 185
- Podziękowano: 615
Potępienie jest odzieleniem od Boga na czlowieka wlasne życzenie. Nie jest karą jakas odgorna za "zle sprqwowanie". Więc Bog robi tylko to co sami chcemy, jak ktoś żyje w oddzieleniu od Boga na Ziemi to i tak będzie w wieczności, Bóg go nie będzie "przymuszał".daniel pisze: ↑01 wrz 2023, 14:47
Jak do tego podejść. Nie wiem. Ja starałbym się być sobą na tyle na ile to możliwe. Pozwoliłbym dziecku błądzić dając jednocześnie świadectwo miłości.
Dziecko musi odnaleźć własną relację z Bogiem, bo tak naprawdę jako dorosłe przestaje być naszym dzieckiem, a staje się dzieckiem Bożym.
Łatwo mi jednak pisać, gdy sam tego nie doświadczam.
No i jeszcze jedno. Nie wierzę w to, że młody człowiek, który błądzi, upada, potyka się, a nawet grzeszy, robiąc to jednak w poszukiwaniu Boga będzie potępiony.
Nie wierzę w Boga, który mnie nie zbawia, nie ze względu na mnie (bo nie jestem tego wart), a ze względu na Miłość, którą stanowi.
Ostatnio zmieniony 16 wrz 2023, 9:59 przez Aloes, łącznie zmieniany 1 raz.
- daniel
- Posty: 2270
- Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 504
- Podziękowano: 920
- Płeć:
Jakby nie sądzę.
Wiele lat nie chciałem Bożej Miłości, nienawidziłem Go, chciałem, by zabrał mi życie, opluwałem wszystko co miało z Nim jakikolwiek związek, chciałem żeby nie istniał, a On wciąż mnie kochał.
Czas młodości, dojrzewania, a przede wszystkim stawania się dorosłym to okres poszukiwań. Możesz przejąć od rodziców i Kościoła Tradycję, nikt jednak nie nauczy cię indywidualnej, intymnej relacji z Bogiem.
To bywa niebezpieczne, bo wymaga "wyjścia z siebie", z tego za kogo sami się mamy.
Bóg chce nas czystymi. Bez tego, wydaje mi się, bycie katolikiem to często "zabawa w bezpieczeństwo".
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
- Magnolia
- Posty: 8242
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3518
- Podziękowano: 3741
- Płeć:
Dobra rozmowa, polecam rodziców dzieci, które już zdeklarowały niewiarę, ale również rodzicom małych dzieci, bo w rozmowie padają wskazówki jak przekazać wiarę.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
- Magnolia
- Posty: 8242
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3518
- Podziękowano: 3741
- Płeć:
Dostałam dziś taki list:
Szczęść Boże...
Mam szczególną sytuację w mojej najbliższej rodzinie, potrzebuje porady duchowej, mam nadzieję że dobrze trafiłam...
W przyszłym roku moja bratanica weźmie slub cywilny po latach wspólnego mieszkania z chłopakiem. Ja jestem jej matką chrzestną. Poinformowano mnie o tym ślubie, niedługo dostanę zaproszenie.
Jak mam się zachować? Jestem osobą wierzącą i praktykującą, dla której sakrament małżeństwa jest bardzo ważny, zbyt ważny żeby udawać radość a potem bawic się na weselu. Krewni natomiast mnie przekonują żeby przyjść, bo najważniejsza jest miłość i że mogę przynieść Boga parze młodej w mojej obecności na tym ślubie. Że Jezus nie odtracał grzeszników. Że będzie na tym ślubie cywilnym jakiś ksiądz. Bardzo proszę o wskazówki, odpowiedź, poradę... Dziękuję.
Witaj ,
Święty Jan od Krzyża, mistyk średniowieczny, powiedział zdanie które prowadzi wiele pokoleń:
"Pod wieczór życia będziemy sądzeni z miłości.”
Ewangelia również jest oparta na dwóch przykazaniach miłości. Kochać Boga całym sobą, a bliźniego swego jak siebie samego.
To czego się uczymy od Jezusa, to miłość do Ojca i do ludzi. Faktycznie miłość jaką darzy Bóg nikogo nie wyklucza, nie odrzuca, nie przekreśla, dotykał i uzdrawiał wielu chorych- kobietę chorą na krwotok (czyli nieczystą), jawnogrzesznicę, czy chorych na trąd. A jako apostołów wybrał prostych ludzi z nożyn społecznych, rybaków, celnika… św Paweł był mordercą, a św Piotr się Jezusa zaparł…
To że każdy apostoł, czy później uczeń Jezusa miał jakąś niechlubną przeszłość nie przeszkadzało Jezusowi ich wybrać i uzdolnić do życia Ewangelią.
Wszyscy jesteśmy grzesznikami. A skoro jesteśmy równi to nie ma powodu unikać siebie z powodu grzechu drugiego.
Zauważ, że rodziny odwiedzają krewnych w więzieniach… bo kochają, pomimo że ktoś zrobić coś złego i musi ponieść karę.
Jestem przekonana patrząc na Boga, że miłość nie wyklucza, pomimo że zło nazywamy złem.
Oczywiście nie chodzi o to by mówić młodym że źle robią, że żyją w grzechu - na każdym kroku. To nie będzie miłość wobec nich.
Ale można odpowiedzieć ze będziesz z nimi pomimo wszystko, bo kochasz ich. Że ofiarowujesz im swoją modlitwę.
Zauważ ze oni już są w jakiejś drodze… najpierw żyli bez ślubu zupełnie… a teraz chcą się pobrać, czyli wziąć za siebie odpowiedzialność.
Rozwija się ta ich relacja.
Inna sprawa że sakrament to bardzo ważna sprawa, tak jak sama wiesz… nie powinno się go przyjmować gdy nie ma w nas wiary czy przekonania że Bóg nam jest w życiu potrzebny… z sakramentu nie można sobie robić „jaj”. Sakrament jest dla wierzących i ufających Bogu, musi być przyjęty uczciwie. Zdecydowanie lepiej by go nie brali bez wiary i miłości do Boga, bo to byłoby bardzo niegodne.
Bóg dał nam w Raju wolność… i od tamtego czasu człowiek wybiera… sami wiemy jak wybieramy… a jednak gromy z nieba nie spadają gdy grzeszymy… raczej całe niebo i Kościół modli się za grzeszników o nawrócenie. To jest nasza rola : modlić się o nawrócenie.
Bóg dał nam wolność mimo że wie że z niej źle będziemy korzystać, a niejednokrotnie w tej wolności odrzucamy Boga, zapominamy o Nim, albo uznajemy że nam nie jest potrzebny… Czy wtedy przestaje kochać? Nie - bo Bóg jest niezmienny, wierny w miłości - Jemu pierwszemu zależy na każdym grzeszniku i na zbawieniu każdego.
Żyj modlitwą i nadzieją, że nawrócą się i pokochają Boga, zaproszą Go do swojego życia i wezmą ślub sakramentalny.
Albo że po prostu będą żyli miłością do siebie i dzieci. Bóg przenika serce każdego człowieka i na szczęście to On sądzi a nie my. My mamy naśladować Go w miłości.
Powiem ci szczerze że obie moje dorosłe córki porzuciły wiarę i nie praktykują, choć widzą że my żyjemy wiarą, rozwijamy się duchowo i posługujemy w Kościele. Nie odrzuciłam je, choć pękło mi serce gdy to powiedziały. I to dwukrotnie, rok po roku. Znam inne bardzo wierzące małżeństwa, których dzieci odrzuciły Boga. Wiem jak to boli, ale ponad wszystko mamy kochać, bezinteresowanie.
Kiedy poszłam na rozmowę z kapłanem, mądrym karmelitą, aby rozeznać swoją sytuację gdy córki porzuciły wiarę. Opowiedział mi o swoim bracie, który od 25 lat żyje z kobietą bez ślubu, nawet cywilnego. Ich rodzice co święta pytają się : kiedy ślub? Bo nie tracą nadziei.
Ale nie chodzi aby zamęczać krewnych takim pytaniem. Ale by się modlić i ufać Bogu że będzie działał w sercach tych bliskich. Wiele rodzin jest dotkniętych tym problemem niewiary młodego pokolenia, ale my powinniśmy tym bardziej dawać świadectwo o Bogu który kocha miłością bezinteresowną i modlić się za grzeszników - sami szkoląc się w ufności Bogu.
Ja ufam, jestem spokojna o zbawienie moich córek, bo wiem że Bogu pierwszemu zależy na ich zbawieniu i tak je kocha, że będzie wołał do ich serc. To jest ufność z przekonaniem, że Bóg działa.
Ja robię swoje i się modlę za nie. Do tego ciebie namawiam: do modlitwy za tych młodych.
św Monika modliła się kilkanaście lat za swojego syna… św Augustyn, hulaka i rozpustnik został potem Doktorem Kościoła. To są przykłady że nie ma dla Boga niemożliwych rzeczy.
Mam nadzieję, że trochę pomogłam zobaczyć tą sytuację w innym świetle.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Szczęść Boże...
Mam szczególną sytuację w mojej najbliższej rodzinie, potrzebuje porady duchowej, mam nadzieję że dobrze trafiłam...
W przyszłym roku moja bratanica weźmie slub cywilny po latach wspólnego mieszkania z chłopakiem. Ja jestem jej matką chrzestną. Poinformowano mnie o tym ślubie, niedługo dostanę zaproszenie.
Jak mam się zachować? Jestem osobą wierzącą i praktykującą, dla której sakrament małżeństwa jest bardzo ważny, zbyt ważny żeby udawać radość a potem bawic się na weselu. Krewni natomiast mnie przekonują żeby przyjść, bo najważniejsza jest miłość i że mogę przynieść Boga parze młodej w mojej obecności na tym ślubie. Że Jezus nie odtracał grzeszników. Że będzie na tym ślubie cywilnym jakiś ksiądz. Bardzo proszę o wskazówki, odpowiedź, poradę... Dziękuję.
Witaj ,
Święty Jan od Krzyża, mistyk średniowieczny, powiedział zdanie które prowadzi wiele pokoleń:
"Pod wieczór życia będziemy sądzeni z miłości.”
Ewangelia również jest oparta na dwóch przykazaniach miłości. Kochać Boga całym sobą, a bliźniego swego jak siebie samego.
To czego się uczymy od Jezusa, to miłość do Ojca i do ludzi. Faktycznie miłość jaką darzy Bóg nikogo nie wyklucza, nie odrzuca, nie przekreśla, dotykał i uzdrawiał wielu chorych- kobietę chorą na krwotok (czyli nieczystą), jawnogrzesznicę, czy chorych na trąd. A jako apostołów wybrał prostych ludzi z nożyn społecznych, rybaków, celnika… św Paweł był mordercą, a św Piotr się Jezusa zaparł…
To że każdy apostoł, czy później uczeń Jezusa miał jakąś niechlubną przeszłość nie przeszkadzało Jezusowi ich wybrać i uzdolnić do życia Ewangelią.
Wszyscy jesteśmy grzesznikami. A skoro jesteśmy równi to nie ma powodu unikać siebie z powodu grzechu drugiego.
Zauważ, że rodziny odwiedzają krewnych w więzieniach… bo kochają, pomimo że ktoś zrobić coś złego i musi ponieść karę.
Jestem przekonana patrząc na Boga, że miłość nie wyklucza, pomimo że zło nazywamy złem.
Oczywiście nie chodzi o to by mówić młodym że źle robią, że żyją w grzechu - na każdym kroku. To nie będzie miłość wobec nich.
Ale można odpowiedzieć ze będziesz z nimi pomimo wszystko, bo kochasz ich. Że ofiarowujesz im swoją modlitwę.
Zauważ ze oni już są w jakiejś drodze… najpierw żyli bez ślubu zupełnie… a teraz chcą się pobrać, czyli wziąć za siebie odpowiedzialność.
Rozwija się ta ich relacja.
Inna sprawa że sakrament to bardzo ważna sprawa, tak jak sama wiesz… nie powinno się go przyjmować gdy nie ma w nas wiary czy przekonania że Bóg nam jest w życiu potrzebny… z sakramentu nie można sobie robić „jaj”. Sakrament jest dla wierzących i ufających Bogu, musi być przyjęty uczciwie. Zdecydowanie lepiej by go nie brali bez wiary i miłości do Boga, bo to byłoby bardzo niegodne.
Bóg dał nam w Raju wolność… i od tamtego czasu człowiek wybiera… sami wiemy jak wybieramy… a jednak gromy z nieba nie spadają gdy grzeszymy… raczej całe niebo i Kościół modli się za grzeszników o nawrócenie. To jest nasza rola : modlić się o nawrócenie.
Bóg dał nam wolność mimo że wie że z niej źle będziemy korzystać, a niejednokrotnie w tej wolności odrzucamy Boga, zapominamy o Nim, albo uznajemy że nam nie jest potrzebny… Czy wtedy przestaje kochać? Nie - bo Bóg jest niezmienny, wierny w miłości - Jemu pierwszemu zależy na każdym grzeszniku i na zbawieniu każdego.
Żyj modlitwą i nadzieją, że nawrócą się i pokochają Boga, zaproszą Go do swojego życia i wezmą ślub sakramentalny.
Albo że po prostu będą żyli miłością do siebie i dzieci. Bóg przenika serce każdego człowieka i na szczęście to On sądzi a nie my. My mamy naśladować Go w miłości.
Powiem ci szczerze że obie moje dorosłe córki porzuciły wiarę i nie praktykują, choć widzą że my żyjemy wiarą, rozwijamy się duchowo i posługujemy w Kościele. Nie odrzuciłam je, choć pękło mi serce gdy to powiedziały. I to dwukrotnie, rok po roku. Znam inne bardzo wierzące małżeństwa, których dzieci odrzuciły Boga. Wiem jak to boli, ale ponad wszystko mamy kochać, bezinteresowanie.
Kiedy poszłam na rozmowę z kapłanem, mądrym karmelitą, aby rozeznać swoją sytuację gdy córki porzuciły wiarę. Opowiedział mi o swoim bracie, który od 25 lat żyje z kobietą bez ślubu, nawet cywilnego. Ich rodzice co święta pytają się : kiedy ślub? Bo nie tracą nadziei.
Ale nie chodzi aby zamęczać krewnych takim pytaniem. Ale by się modlić i ufać Bogu że będzie działał w sercach tych bliskich. Wiele rodzin jest dotkniętych tym problemem niewiary młodego pokolenia, ale my powinniśmy tym bardziej dawać świadectwo o Bogu który kocha miłością bezinteresowną i modlić się za grzeszników - sami szkoląc się w ufności Bogu.
Ja ufam, jestem spokojna o zbawienie moich córek, bo wiem że Bogu pierwszemu zależy na ich zbawieniu i tak je kocha, że będzie wołał do ich serc. To jest ufność z przekonaniem, że Bóg działa.
Ja robię swoje i się modlę za nie. Do tego ciebie namawiam: do modlitwy za tych młodych.
św Monika modliła się kilkanaście lat za swojego syna… św Augustyn, hulaka i rozpustnik został potem Doktorem Kościoła. To są przykłady że nie ma dla Boga niemożliwych rzeczy.
Mam nadzieję, że trochę pomogłam zobaczyć tą sytuację w innym świetle.
Pozdrawiam Cię serdecznie
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
- bramin
- Ksiądz
- Posty: 350
- Rejestracja: 23 kwie 2024, 8:15
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 39
- Podziękowano: 158
- Płeć:
Mogę tylko potwierdzić i przyklasnąć temu co napisała @Magnolia, zwłaszcza w kontekście małżeństwa jako sakramentu.
Dodam ze decyzja o sakramencie małżeństwa ma być całkowicie dobrowolna, bez przymusu i jakiejkolwiek presji czy szantażu emocjonalnego ze strony rodziców, krewnych etc.
Jeśli zaszłyby takie okoliczności jak wyżej to małżeństwo już w chwili zawierania jest nieważne.
Byłoby więc kłamstwem, oszustwem i hipokryzją gdyby małżonkowie zawierali ślub kościelny po to aby inni byli zadowoleni.
W mojej rodzinie tez jest taki przypadek, jestem zaproszony na ślub cywilny i to zaproszenie przyjąłem.
Dodam ze decyzja o sakramencie małżeństwa ma być całkowicie dobrowolna, bez przymusu i jakiejkolwiek presji czy szantażu emocjonalnego ze strony rodziców, krewnych etc.
Jeśli zaszłyby takie okoliczności jak wyżej to małżeństwo już w chwili zawierania jest nieważne.
Byłoby więc kłamstwem, oszustwem i hipokryzją gdyby małżonkowie zawierali ślub kościelny po to aby inni byli zadowoleni.
W mojej rodzinie tez jest taki przypadek, jestem zaproszony na ślub cywilny i to zaproszenie przyjąłem.
Ostatnio zmieniony 20 lis 2024, 17:30 przez bramin, łącznie zmieniany 1 raz.
Drogę moją do was niech utoruje sam Bóg, Ojciec nasz, i Pan nasz Jezus!
1 Tes 3,11
1 Tes 3,11
- Magnolia
- Posty: 8242
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3518
- Podziękowano: 3741
- Płeć:
Najważniejszy film/świadectwo w tym wątku!!
Państwo Gajdowie opowiadają jak świadczyć o miłości i o Bogu dzieciom które porzuciły wiarę.
Bardzo bardzo ważny film!!
Drugi film również polecam choć dopiero przede mną. Ale znam wykładowcę, dlatego polecam.
Państwo Gajdowie opowiadają jak świadczyć o miłości i o Bogu dzieciom które porzuciły wiarę.
Bardzo bardzo ważny film!!
Drugi film również polecam choć dopiero przede mną. Ale znam wykładowcę, dlatego polecam.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
-
- Posty: 524
- Rejestracja: 13 mar 2021, 9:27
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 55
- Podziękowano: 85
- Płeć:
I jeśli chodzi o ludzi ochrzczonych to czy takie podejście nie jest utwierdzaniem ich w grzechu i wmawianiem że w ich sytuacji wszystko jest w porządku?bramin pisze: ↑20 lis 2024, 17:28 Mogę tylko potwierdzić i przyklasnąć temu co napisała @Magnolia, zwłaszcza w kontekście małżeństwa jako sakramentu.
Dodam ze decyzja o sakramencie małżeństwa ma być całkowicie dobrowolna, bez przymusu i jakiejkolwiek presji czy szantażu emocjonalnego ze strony rodziców, krewnych etc.
Jeśli zaszłyby takie okoliczności jak wyżej to małżeństwo już w chwili zawierania jest nieważne.
Byłoby więc kłamstwem, oszustwem i hipokryzją gdyby małżonkowie zawierali ślub kościelny po to aby inni byli zadowoleni.
W mojej rodzinie tez jest taki przypadek, jestem zaproszony na ślub cywilny i to zaproszenie przyjąłem.
Jeśli by chodziło o których nie wiem czy byli wierzący to może i tak można podejść.
Ale iść tam jako ojciec chrzestny...?
Rozumiem ze to są trudne wybory ale czy w ten sposób nie robimy ludziom których kochamy jeszcze większej krzywdy?
Ostatnio zmieniony 24 lis 2024, 19:46 przez Albertus, łącznie zmieniany 1 raz.
- bramin
- Ksiądz
- Posty: 350
- Rejestracja: 23 kwie 2024, 8:15
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 39
- Podziękowano: 158
- Płeć:
Oczywiście ze nie jest to bułka z masłem.
@Albertus, tylko widzisz, jak czytamy Ewangelie to Jezus imprezował z grzesznikami, celnikami. Czy w takim razie on akceptował ze ten i tamten to są grzesznicy? Przecież ich grzechy były powszechnie znane.
Czy nazwał ich łajzami i patusami a na widok prostytutek spluwał z obrzydzeniem?
Idąc dalej, jak odwiedzam ludzi w więzieniu to co, ja ich głaskam po główkach i mówię ze siedzą za niewinność i swoimi odwiedzinami zgadzam się z tym co oni zrobili (morderstwa, gwałty, oszustwa itd.)?
Ostatnio zmieniony 24 lis 2024, 19:24 przez bramin, łącznie zmieniany 1 raz.
Drogę moją do was niech utoruje sam Bóg, Ojciec nasz, i Pan nasz Jezus!
1 Tes 3,11
1 Tes 3,11
-
- Posty: 524
- Rejestracja: 13 mar 2021, 9:27
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 55
- Podziękowano: 85
- Płeć:
Co innego relacje z grzesznikami bo sami nimi jesteśmy a co innego mówienie że grzechy nie są grzechami.bramin pisze: ↑24 lis 2024, 19:19Oczywiście ze nie jest to bułka z masłem.
@Albertus, tylko widzisz, jak czytamy Ewangelie to Jezus imprezował z grzesznikami, celnikami. Czy w takim razie on akceptował ze ten i tamten to są grzesznicy? Przecież ich grzechy były powszechnie znane.
Czy nazwał ich łajzami i patusami a na widok prostytutek spluwał z obrzydzeniem?
Idąc dalej, jak odwiedzam ludzi w więzieniu to co, ja ich głaskam po główkach i mówię ze siedzą za niewinność i swoimi odwiedzinami zgadzam się z tym co oni zrobili (morderstwa, gwałty, oszustwa itd.)?
No i pytanie czy uczestniczenie w takiej uroczystości nie byłoby naszym wyrazem akceptacji dla grzechu?
Dodano po 16 minutach 4 sekundach:
Zastanawiam się jak ja bym postąpił w takiej sytuacji.
Na razie nie byłem i mam nadzieję ze nie będę choć teoretycznie jest to jeszcze możliwe.
Myślę ze tak - zależy mi na tobie, kocham cię tak jak umiem ale jestem katolikiem więc nie mogę popierać tego co nie jest rzeczą dobrą, mam nadzieję że zrozumiesz moją decyzję. Będą się za ciebie modlił i jak najbardziej wspomogę cię jeśli będziesz w potrzebie i drzwi mojego domu są dla ciebie zawsze otwarte i mam nadzieję ze będziesz utrzymywać ze mną kontakty. Chętnie też w miarę możliwości pomogę ci finansowo. I dałbym, jako ojciec chrzestny odpowiednią kwotę aby dziecko chrzestne nie pomyślało ze wymawiam się ze względu na pieniądze.
-
- Posty: 75
- Rejestracja: 10 lis 2024, 12:01
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 36
- Podziękowano: 2
- Płeć:
Troche zawile pytanie, bo polega glownie na domyslach, lub przypuszczeniach ze jakies dzialanie jest oznaka czegos innego niz jest.
To tak jakby przypuszczac ze wszyscy uczestnicy wesela w Kanie Galilejskiej byli bezgrzeszni bo pili wino przemienione przez Jezusa.
To tak jakby przypuszczac ze wszyscy uczestnicy wesela w Kanie Galilejskiej byli bezgrzeszni bo pili wino przemienione przez Jezusa.
Ostatnio zmieniony 24 lis 2024, 20:06 przez ja,kubek, łącznie zmieniany 1 raz.
- daniel
- Posty: 2270
- Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 504
- Podziękowano: 920
- Płeć:
Niczym JezusAlbertus pisze: ↑24 lis 2024, 20:00 Zastanawiam się jak ja bym postąpił w takiej sytuacji.
Na razie nie byłem i mam nadzieję ze nie będę choć teoretycznie jest to jeszcze możliwe.
Myślę ze tak - zależy mi na tobie, kocham cię tak jak umiem ale jestem katolikiem więc nie mogę popierać tego co nie jest rzeczą dobrą, mam nadzieję że zrozumiesz moją decyzję. Będą się za ciebie modlił i jak najbardziej wspomogę cię jeśli będziesz w potrzebie i drzwi mojego domu są dla ciebie zawsze otwarte i mam nadzieję ze będziesz utrzymywać ze mną kontakty. Chętnie też w miarę możliwości pomogę ci finansowo. I dałbym, jako ojciec chrzestny odpowiednią kwotę aby dziecko chrzestne nie pomyślało ze wymawiam się ze względu na pieniądze.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
-
- Posty: 524
- Rejestracja: 13 mar 2021, 9:27
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 55
- Podziękowano: 85
- Płeć:
A coś się nie zgadza z chrześcijańskim podejściem?daniel pisze: ↑24 lis 2024, 20:19Niczym JezusAlbertus pisze: ↑24 lis 2024, 20:00 Zastanawiam się jak ja bym postąpił w takiej sytuacji.
Na razie nie byłem i mam nadzieję ze nie będę choć teoretycznie jest to jeszcze możliwe.
Myślę ze tak - zależy mi na tobie, kocham cię tak jak umiem ale jestem katolikiem więc nie mogę popierać tego co nie jest rzeczą dobrą, mam nadzieję że zrozumiesz moją decyzję. Będą się za ciebie modlił i jak najbardziej wspomogę cię jeśli będziesz w potrzebie i drzwi mojego domu są dla ciebie zawsze otwarte i mam nadzieję ze będziesz utrzymywać ze mną kontakty. Chętnie też w miarę możliwości pomogę ci finansowo. I dałbym, jako ojciec chrzestny odpowiednią kwotę aby dziecko chrzestne nie pomyślało ze wymawiam się ze względu na pieniądze.
- daniel
- Posty: 2270
- Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 504
- Podziękowano: 920
- Płeć:
Mówisz "kocham cię". Zaraz za tym, moim zdaniem powinna iść obecność i czyn ku tej osobie. Z Twojej strony jest "ja". Jestem katolikiem, a to nie pozwala mi być z tobą w tu i teraz. Później idzie rekompensata, a może i usprawiedliwienie własnego "ja" - obietnica modlitwy, pomocy, również finansowej. No i na koniec hajs.
Z mojego punktu widzenia to słabe. Tak to czytam. Może niewłaściwie.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42