Czy Bóg mnie ukarze jak nie pójdę do spowiedzi?
-
- Posty: 78
- Rejestracja: 04 lut 2023, 20:36
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 7
- Podziękowano: 20
- Płeć:
Ostatnio jest we mnie dużo lęku przed Bożą karą za moje postępowanie w życiu. Nie potrafię zerwać od dłuższego czasu z pewnym grzechem w moim życiu. Boję się kary, a jednocześnie nie mogę i nawet na tą chwilę nie chcę zerwać z tym grzechem.
Dziś nawet w myślach powiedziałam do Boga że nie zerwę z tym grzechem i jeśli tak ma być to ja nie chcę takiego życia. Myślałam wtedy o tym świadomie. Postawiłam sprawę na ostrzu noża...strasznie wiem o tym.
Później w modlitwie to odwołałam i przeprosiłam, prosiłam Go żeby mnie nie karał za to a że z tym grzechem jest mi ciężko zerwać...
Boje się że za te myśli Bóg mnie odpowiednio ukarze jak nie pójdę do spowiedzi albo odbierze mi życie.
Czy jeśli nie pójdę do spowiedzi to Bóg posłucha mojego wyznania i ukarze mnie albo odbierze życie?
Na tą chwilę nie czuje się na siłach iść do tej spowiedzi , bo żeby iść trzeba postanowić poprawę, a tego nie potrafię, więc taka spowiedź nie ma sensu. Powiedzcie czy to prawda? Ten lęk zaczął się od tego mojego wyznania w myślach...
Dziś nawet w myślach powiedziałam do Boga że nie zerwę z tym grzechem i jeśli tak ma być to ja nie chcę takiego życia. Myślałam wtedy o tym świadomie. Postawiłam sprawę na ostrzu noża...strasznie wiem o tym.
Później w modlitwie to odwołałam i przeprosiłam, prosiłam Go żeby mnie nie karał za to a że z tym grzechem jest mi ciężko zerwać...
Boje się że za te myśli Bóg mnie odpowiednio ukarze jak nie pójdę do spowiedzi albo odbierze mi życie.
Czy jeśli nie pójdę do spowiedzi to Bóg posłucha mojego wyznania i ukarze mnie albo odbierze życie?
Na tą chwilę nie czuje się na siłach iść do tej spowiedzi , bo żeby iść trzeba postanowić poprawę, a tego nie potrafię, więc taka spowiedź nie ma sensu. Powiedzcie czy to prawda? Ten lęk zaczął się od tego mojego wyznania w myślach...
- Magnolia
- Posty: 7789
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3433
- Podziękowano: 3624
- Płeć:
Kara za grzech są jego konsekwencje... grzechy zrywają relacje z ludźmi i Bogiem... to jest bolesna konsekwencja wyboru zła.
jeśli nie żałujesz i nie chcesz zerwać z jakimś grzechem to sama sobie szkodzisz i sama siebie karzesz, bo nie jesteś w relacji z Bogiem, nie masz łaski uświęcającej.
A nikt z nas nie zna godziny swojej śmierci, gdyby cię zastała śmierć np dziś, to sama siebie potępiłaś, bo Bóg uszanuje Twój wybór życiowy, ze nie dążyłaś do pojednania z Nim.
To decyzja człowieka za życia ma konsekwencje dla naszego przeznaczenia po śmierci. Zbawieni jesteśmy wszyscy, ale nie wszystkim zależy na relacji z Bogiem... stąd potępienie i piekło...
jeśli nie żałujesz i nie chcesz zerwać z jakimś grzechem to sama sobie szkodzisz i sama siebie karzesz, bo nie jesteś w relacji z Bogiem, nie masz łaski uświęcającej.
A nikt z nas nie zna godziny swojej śmierci, gdyby cię zastała śmierć np dziś, to sama siebie potępiłaś, bo Bóg uszanuje Twój wybór życiowy, ze nie dążyłaś do pojednania z Nim.
To decyzja człowieka za życia ma konsekwencje dla naszego przeznaczenia po śmierci. Zbawieni jesteśmy wszyscy, ale nie wszystkim zależy na relacji z Bogiem... stąd potępienie i piekło...
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
-
- Posty: 78
- Rejestracja: 04 lut 2023, 20:36
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 7
- Podziękowano: 20
- Płeć:
Zależy mi na relacji z Bogiem. Wtedy w myślach powiedziałam że bez tego grzechu ja nie chcę takiego życia nawet kosztem ukarania. To była tylko myśl, nie obietnica i nie przysiega...ale przeprosiłam później Boga i ją odwołałam w modlitwie że postawiłam na szali swoje życie. Że nie powinnam tak myśleć. Ale i tak się boję że będę ukarana. Czy to było jakieś zobowiązanie z mojej strony?
Ostatnio zmieniony 27 cze 2024, 9:01 przez Karina, łącznie zmieniany 2 razy.
- Aloes
- Posty: 2395
- Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 185
- Podziękowano: 614
Z grzechami z reguły bywa tak że tak na 100 procent nie chcemy się ich pozbyć szczególnie tych które wynikają z jakiś form uzależnienia czy to nieczystości czy innych nalogow.
"Jeszcze nie opieraliście się aż do krwi, walcząc przeciw grzechowi".
Dobrym sposobem walki z tym w moim odczuciu jest wstawanie rano i postanowienie że dziś nie popełnię tego grzechu licząc na 24h bez niego.
A gdy przyjdzie szczególną pokusa to odliczanie minut że jeszcze 5-10 minut itd i ta natrętna chęć uczynienia tego zła minie w końcu. Choć będzie być może okupiona duża walka w danym momencie.
A potem kolejnego dnia znów postanowienie na 24h i tak może udawać się latami.
Ludzie wchodzą na 8 tysieczniki gdzie jest -50 stopni i mało tlenu. Naprawdę jak chcemy to jesteśmy w stanie się zmusić do niemożliwych wysiłków. Wszytko jest w glowie tak naprawdę.
"Jeszcze nie opieraliście się aż do krwi, walcząc przeciw grzechowi".
Dobrym sposobem walki z tym w moim odczuciu jest wstawanie rano i postanowienie że dziś nie popełnię tego grzechu licząc na 24h bez niego.
A gdy przyjdzie szczególną pokusa to odliczanie minut że jeszcze 5-10 minut itd i ta natrętna chęć uczynienia tego zła minie w końcu. Choć będzie być może okupiona duża walka w danym momencie.
A potem kolejnego dnia znów postanowienie na 24h i tak może udawać się latami.
Ludzie wchodzą na 8 tysieczniki gdzie jest -50 stopni i mało tlenu. Naprawdę jak chcemy to jesteśmy w stanie się zmusić do niemożliwych wysiłków. Wszytko jest w glowie tak naprawdę.
Ostatnio zmieniony 27 cze 2024, 9:13 przez Aloes, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Posty: 78
- Rejestracja: 04 lut 2023, 20:36
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 7
- Podziękowano: 20
- Płeć:
Powiem o jaki grzech chodzi i naświetle bardziej sytuację.
Z tym grzechem jest mi szczególnie ciężko zerwać. Z mężem nie uprawiamy seksu od wielu lat, poznałam innego mężczyznę, uprawiam z nim seks i spotykamy się potajemnie. Trwa to już dość długo i nie wyobrażam sobie skończyć tego i żyć bez tego w tej chwili. Ostatnio miałam nawrót mojej choroby ( zaburzenia obsesyjne) i myślę że Bóg mnie zmusza że jak nie zerwę z tym grzechem to będę chorować. Tej choroby jako kary się boję bardzo...ale nie chcę zrezygnować z tych spotkań, czuję się szczęśliwa, widzę w tym coś dla mnie. Potrzebuję seksu, czułości, pocałunków jestem jeszcze młodą kobietą. Od męża nic nie dostaję z fizyczności. I nic tu nie pomagało, przez wiele lat. Rozmowy nie pomagały , groźby i prośby. Zagroziłam że jeśli choćby nie spróbuje zmienić tego to ja szukam do seksu kogoś innego. Uprzedziłam go i zaczęłam szukać. Mężczyzny nie szukałam od razu tylko po paru latach kompletnej posuchy w małżeństwie, kiedy już miałam dość... Masturbacja nie zadowalała mnie już bo brakowało mi po prostu dotyku, relacji fizycznej z drugim człowiekiem. Wiem że mnie potępiacie, ale z drugiej strony nie zrozumiecie jeśli macie regularny seks w małżeństwie lub nawet nieregularny ale od czasu do czasu. Łatwo wtedy oceniać.
A teraz wracając do punktu wyjścia, myślałam o tym że Bóg mnie ukarze jeśli będę się z nim spotykać a ja że nie chcę z tego zrezygnować, więc Bóg usłyszał to i widzi że wybieram chorobę zamiast usunąć ten grzech i iść do spowiedzi. Właściwie przed samą spowiedzią powstrzymuje mnie ten mężczyzna, bo co z tego że pójdę do spowiedzi jak nie chcę zrywać... Musiałabym usunąć jego nr? Wiem że tego nie potrafię przynajmniej na dzień dzisiejszy, nie ma we mnie chęci poprawy...więc muszę wybierać choroba albo moje przyjemności? To nie tylko seks, ale też czułość, rozmowy, wiecie o co co mi chodzi. I nie mówcie że seks nie jest ważny bo jest, przynajmniej dla mnie. Jestem jeszcze młodą osobą po 30, więc to normalne. A z drugiej strony widmo choroby mnie przeraża...tą choroba jest moją zmorą, jest okropna. Obsesyjne myśli, lęki, wycofanie z życia społecznego, bezsenność, cierpienie...
A Bóg tak jakby kazał mi wybierać, czuję przez to kompletny brak wolności, nie chcę tego... Rozmawiałam z Bogiem, odwoływałam moje myśli kilka razy ale Bóg zna mnie na wylot, wie że oszukuję, że trzymam się grzesznego życia a jednocześnie Go proszę o zdrowie. Czuję się z tym wręcz bezczelnie.
Z tym grzechem jest mi szczególnie ciężko zerwać. Z mężem nie uprawiamy seksu od wielu lat, poznałam innego mężczyznę, uprawiam z nim seks i spotykamy się potajemnie. Trwa to już dość długo i nie wyobrażam sobie skończyć tego i żyć bez tego w tej chwili. Ostatnio miałam nawrót mojej choroby ( zaburzenia obsesyjne) i myślę że Bóg mnie zmusza że jak nie zerwę z tym grzechem to będę chorować. Tej choroby jako kary się boję bardzo...ale nie chcę zrezygnować z tych spotkań, czuję się szczęśliwa, widzę w tym coś dla mnie. Potrzebuję seksu, czułości, pocałunków jestem jeszcze młodą kobietą. Od męża nic nie dostaję z fizyczności. I nic tu nie pomagało, przez wiele lat. Rozmowy nie pomagały , groźby i prośby. Zagroziłam że jeśli choćby nie spróbuje zmienić tego to ja szukam do seksu kogoś innego. Uprzedziłam go i zaczęłam szukać. Mężczyzny nie szukałam od razu tylko po paru latach kompletnej posuchy w małżeństwie, kiedy już miałam dość... Masturbacja nie zadowalała mnie już bo brakowało mi po prostu dotyku, relacji fizycznej z drugim człowiekiem. Wiem że mnie potępiacie, ale z drugiej strony nie zrozumiecie jeśli macie regularny seks w małżeństwie lub nawet nieregularny ale od czasu do czasu. Łatwo wtedy oceniać.
A teraz wracając do punktu wyjścia, myślałam o tym że Bóg mnie ukarze jeśli będę się z nim spotykać a ja że nie chcę z tego zrezygnować, więc Bóg usłyszał to i widzi że wybieram chorobę zamiast usunąć ten grzech i iść do spowiedzi. Właściwie przed samą spowiedzią powstrzymuje mnie ten mężczyzna, bo co z tego że pójdę do spowiedzi jak nie chcę zrywać... Musiałabym usunąć jego nr? Wiem że tego nie potrafię przynajmniej na dzień dzisiejszy, nie ma we mnie chęci poprawy...więc muszę wybierać choroba albo moje przyjemności? To nie tylko seks, ale też czułość, rozmowy, wiecie o co co mi chodzi. I nie mówcie że seks nie jest ważny bo jest, przynajmniej dla mnie. Jestem jeszcze młodą osobą po 30, więc to normalne. A z drugiej strony widmo choroby mnie przeraża...tą choroba jest moją zmorą, jest okropna. Obsesyjne myśli, lęki, wycofanie z życia społecznego, bezsenność, cierpienie...
A Bóg tak jakby kazał mi wybierać, czuję przez to kompletny brak wolności, nie chcę tego... Rozmawiałam z Bogiem, odwoływałam moje myśli kilka razy ale Bóg zna mnie na wylot, wie że oszukuję, że trzymam się grzesznego życia a jednocześnie Go proszę o zdrowie. Czuję się z tym wręcz bezczelnie.
Ostatnio zmieniony 27 cze 2024, 16:56 przez Karina, łącznie zmieniany 5 razy.
- Magnolia
- Posty: 7789
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3433
- Podziękowano: 3624
- Płeć:
To co opisujesz to życie w konflikcie moralnym, który sama sobie fundujesz. Napisałam wyżej że w Bożej pedagogice karą za grzech są jego konsekwencje.
Konflikt moralny jaki masz wynika z tego że wiesz że robisz źle , że wybierasz grzech ale nadal w tym tkwisz i przekonujesz sama siebie że to jest dla ciebie dobre bo wynika z twoich potrzeb.
Taka sytuacja wewnętrzna powoduje nasilenie choroby psychicznej która wcześniej była uspokojona. Sama to sobie robisz. Wywołałaś stres który ci bardzo szkodzi.
Naprawdę Bóg tu nic nie robi. Poza tym że stworzył nas osobami które mają w sumieniu rozeznanie dobra i zła.
Kiedy wybieramy dobro to nasza psychika ma się dobrze. A kiedy tkwimy w wewnętrznym konflikcie moralnym to chorujemy.
Konflikt moralny jaki masz wynika z tego że wiesz że robisz źle , że wybierasz grzech ale nadal w tym tkwisz i przekonujesz sama siebie że to jest dla ciebie dobre bo wynika z twoich potrzeb.
Taka sytuacja wewnętrzna powoduje nasilenie choroby psychicznej która wcześniej była uspokojona. Sama to sobie robisz. Wywołałaś stres który ci bardzo szkodzi.
Naprawdę Bóg tu nic nie robi. Poza tym że stworzył nas osobami które mają w sumieniu rozeznanie dobra i zła.
Kiedy wybieramy dobro to nasza psychika ma się dobrze. A kiedy tkwimy w wewnętrznym konflikcie moralnym to chorujemy.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
-
- Posty: 78
- Rejestracja: 04 lut 2023, 20:36
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 7
- Podziękowano: 20
- Płeć:
Wiem tylko przyszła mi myśl że ja nie chcę z tego zrezygnować nawet kosztem choroby. Chyba myśl była skierowana do Boga albo ogólnie, już dokładnie nie pamiętam. W ten sam dzień odwołałam tą myśl i przeprosiłam, bo boje się tej choroby ale co z tego, Bóg widzi że Go proszę o zdrowie i jestem dwulicowa, bo chcę tylko korzyści a nie poprawić się. Że tak jakby chcę być zdrowa żeby dalej grzeszyć i robić to samo. Boje się że jeszcze bardziej Go mogę rozgniewać tymi moimi odwołaniami i prośbami.
Ostatnio zmieniony 27 cze 2024, 17:15 przez Karina, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 25 sie 2023, 21:53
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 14
- Podziękowano: 19
Ja nie oceniam, mimo że nie mam wcale seksu bo jestem obecnie sama, a jeśli chodzi o masturbację to gdy sie zbliża pokusa mówie sobie stanowcze nie i do niczego nie dochodzi. Ale nie ma lekko, wiadomo każdy ma jakieś większe czy mniejsze potrzeby, ja chyba te mniejsze:PKarina pisze: ↑27 cze 2024, 16:19 Powiem o jaki grzech chodzi i naświetle bardziej sytuację.
Z tym grzechem jest mi szczególnie ciężko zerwać. Z mężem nie uprawiamy seksu od wielu lat, poznałam innego mężczyznę, uprawiam z nim seks i spotykamy się potajemnie. Trwa to już dość długo i nie wyobrażam sobie skończyć tego i żyć bez tego w tej chwili. Ostatnio miałam nawrót mojej choroby ( zaburzenia obsesyjne) i myślę że Bóg mnie zmusza że jak nie zerwę z tym grzechem to będę chorować. Tej choroby jako kary się boję bardzo...ale nie chcę zrezygnować z tych spotkań, czuję się szczęśliwa, widzę w tym coś dla mnie. Potrzebuję seksu, czułości, pocałunków jestem jeszcze młodą kobietą. Od męża nic nie dostaję z fizyczności. I nic tu nie pomagało, przez wiele lat. Rozmowy nie pomagały , groźby i prośby. Zagroziłam że jeśli choćby nie spróbuje zmienić tego to ja szukam do seksu kogoś innego. Uprzedziłam go i zaczęłam szukać. Mężczyzny nie szukałam od razu tylko po paru latach kompletnej posuchy w małżeństwie, kiedy już miałam dość... Masturbacja nie zadowalała mnie już bo brakowało mi po prostu dotyku, relacji fizycznej z drugim człowiekiem. Wiem że mnie potępiacie, ale z drugiej strony nie zrozumiecie jeśli macie regularny seks w małżeństwie lub nawet nieregularny ale od czasu do czasu. Łatwo wtedy oceniać.
A teraz wracając do punktu wyjścia, myślałam o tym że Bóg mnie ukarze jeśli będę się z nim spotykać a ja że nie chcę z tego zrezygnować, więc Bóg usłyszał to i widzi że wybieram chorobę zamiast usunąć ten grzech i iść do spowiedzi. Właściwie przed samą spowiedzią powstrzymuje mnie ten mężczyzna, bo co z tego że pójdę do spowiedzi jak nie chcę zrywać... Musiałabym usunąć jego nr? Wiem że tego nie potrafię przynajmniej na dzień dzisiejszy, nie ma we mnie chęci poprawy...więc muszę wybierać choroba albo moje przyjemności? To nie tylko seks, ale też czułość, rozmowy, wiecie o co co mi chodzi. I nie mówcie że seks nie jest ważny bo jest, przynajmniej dla mnie. Jestem jeszcze młodą osobą po 30, więc to normalne. A z drugiej strony widmo choroby mnie przeraża...tą choroba jest moją zmorą, jest okropna. Obsesyjne myśli, lęki, wycofanie z życia społecznego, bezsenność, cierpienie...
A Bóg tak jakby kazał mi wybierać, czuję przez to kompletny brak wolności, nie chcę tego... Rozmawiałam z Bogiem, odwoływałam moje myśli kilka razy ale Bóg zna mnie na wylot, wie że oszukuję, że trzymam się grzesznego życia a jednocześnie Go proszę o zdrowie. Czuję się z tym wręcz bezczelnie.
Spróbuj malymi kroczkami wyjść z tej relacji,dałabyś rade? chciałabyś? ja po kilku nieudanych związkach oddałam swoje życie Jezusowi, mówię Jemu często że należe tylko do Niego i chciałabym już do końca życia wytrwać w czystości.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 27 cze 2024, 21:49 przez Koss, łącznie zmieniany 1 raz.
........
-
- Posty: 78
- Rejestracja: 04 lut 2023, 20:36
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 7
- Podziękowano: 20
- Płeć:
A co jeśli pójdę do spowiedzi i nawet jeśli usunę nr czy mu powiem że nie będę się spotykać ale gdzieś z tyłu głowy przewiduję że będę chciała do niego wrócić...czy taka spowiedź ma sens? I w tym właśnie jest problem. Gdzieś tam Przewiduję że będę chciała znowu to kiedyś zrobić tak samo jak papierosów nie rzucę od razu. Tu mam konflikt wewnętrzny. Czy taka spowiedź będzie ważna?
Ostatnio zmieniony 28 cze 2024, 13:27 przez Karina, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 54
- Rejestracja: 19 lis 2023, 9:29
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 7
- Podziękowano: 11
- Płeć:
Szczęść Boże Karina
Jestem w separacji z żoną, pisałem z kilkoma kobietami na WhatsApp o jednej nawet myślałem poważnie ale zerwałem kontakty inbo wiem że nie mogę być w drugim związku ,
Korzystałem z usług pań za pieniądze i też z tego zrezygnowałem bo wiem że to grzech ciężki, dzięki Bogu znalazłem tą stronę i dostałem sporo odpowiedzi na moje rozterki
Poproś Pana Boga O siłę do wytrwania w wierności do męża
Jestem w separacji z żoną, pisałem z kilkoma kobietami na WhatsApp o jednej nawet myślałem poważnie ale zerwałem kontakty inbo wiem że nie mogę być w drugim związku ,
Korzystałem z usług pań za pieniądze i też z tego zrezygnowałem bo wiem że to grzech ciężki, dzięki Bogu znalazłem tą stronę i dostałem sporo odpowiedzi na moje rozterki
Poproś Pana Boga O siłę do wytrwania w wierności do męża
-
- Posty: 78
- Rejestracja: 04 lut 2023, 20:36
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 7
- Podziękowano: 20
- Płeć:
Grzegorzu ja trzymam się swojego postanowienia ale jest mi bardzo ciężko. Od kiedy z nim zerwałam praktycznie codziennie myślę o tym mężczyźnie i tęsknię za nim. Ale wiem że jak bym to dłużej ciągnęła to by było jeszcze gorzej, bo jak po pół roku się tak zaangażowałam to co dopiero po np roku czy 2 latach. Może bym zniszczyła swoją rodzinę.
To prawda że jak już wzięło się raz ślub kościelny to kolejne związki są już grzeszne... Musimy wytrwać. Z Panem Bogiem i pozdrawiam.
To prawda że jak już wzięło się raz ślub kościelny to kolejne związki są już grzeszne... Musimy wytrwać. Z Panem Bogiem i pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 12 lip 2024, 19:02 przez Karina, łącznie zmieniany 5 razy.
- Magnolia
- Posty: 7789
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3433
- Podziękowano: 3624
- Płeć:
Może byś zniszczyła swoją rodzinę?!
@Karina miałaś romans czyli łamałaś przysięgę małżeńską we wszystkich jej aspektach.
To że twój mąż jeszcze o tym nie wie nie oznacza, że nic się nie stało. Nie sądzisz?
@Karina miałaś romans czyli łamałaś przysięgę małżeńską we wszystkich jej aspektach.
To że twój mąż jeszcze o tym nie wie nie oznacza, że nic się nie stało. Nie sądzisz?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)