Nie napiszę tutaj o tym jak się nawróciłem bo jeszcze nie mogę tego tak nazwać. Znaki od Boga dostawałem w życiu wiele razy, z początku coś mnie natchniewało do zmiany, ale ostatecznie wracałem do swoich starych grzechów i z roku na rok się zmieniałem na gorsze. Z niewinnego dziecka wierzącego że najważniejsze jest to jacy jesteśmy, a nie to co mamy, zostało we mnie niewiele. Pierwszy znak od Boga który zmarnowałem był jakieś 20 lat temu. Kolejny około 6-7 lat temu. Tym razem, sam z siebie poprostu uwierzyłem. W dziwny sposób.. dowiedziałem się że prawdopodobnie choruję na pewną ciężką chorobę genetyczną, która dała się we znaki mocno w ostatnie pół roku. I pocieszenie znajdywalem patrząc w niebo. Tak poprostu. Później znalazły się w moim życiu bardzo wierzące osoby, które w zasadzie nie musiały mnie przekonywać do niczego. Powtarzają wciąż że Bóg może mnie uzdrowić. I przeczytałem nawet taką książkę "Rafa-Bóg uzdrawia" . No i może by mógł uzdrowić, ale nie będę go o to prosić dopuki moich dobrych uczynków nie będzie więcej niż złych.. poprostu nie uważam żebym zasłużył na uzdrowienie. Ale małych cudów w tym krótkim okresie doświadczyłem i właśnie tym chciałbym się z wami podzielić.
Postanowiłem że każdy dzień w którym będę się czuł lepiej, wykorzystam na robienie czegoś pożytecznego. No i mama mnie poprosiła żebym naprawił zamek w bramie. Zabrałem się za to. Nie obyło się bez komplikacji bo kupiony zamek nie pasował do całej reszty. Musiałem przerobić takie coś.. wyciąć blaszkę w innym miejscu żeby zamykało się. Ale nie miałem narzędzi. Tępą piłkę do metalu i piłkę do drewna. A blaszka grubości 2-3 mm. I poprostu powiedziałem -Boże pomóż mi to przeciąć bo nie mam narzędzi. Chwyciłem tą piłkę do drewna i bez najmniejszego problemu przeciąłem tą blaszkę. Podziękowałem. I naprawiałem dalej. Ostatecznie nie udało się tego naprawić bo zamek za bardzo się wysuwał, ale to małe doświadczenie utwierdziło mnie w mocy boga i tym o czym przeczytałem w Biblii w ostatnim czasie.
Moje świadectwo
- Magnolia
- Posty: 8239
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3518
- Podziękowano: 3712
- Płeć:
Dziękujemy za Twoje świadectwo, To piękne początki życia wiarą i relacji z Bogiem.
Choroba często jest dla nas drogą do coraz większego zawierzenia Bogu, polegania na Nim jak na Skale, On nie zawodzi w pomaganiu i hojnym udzielaniu łask, choć nie zawsze przychodzi to czego chcemy - jednak w szerszej perspektywie przychodzi do nas więcej dobra, większe dobro.
Dobrem największym jest zbawienie, bezinteresowna miłość do Boga i bliźnich, a czasem choroba nas tego uczy.
Pozdrawiam serdecznie.
A czym sobie zasłużyłeś na miłość Boga od poczęcia na wieki? My sobie nie możemy zasłużyć na taką miłość, to jest ponad nasze możliwości. Dlatego miłość Boga jest bezwarunkowa, niepojęta i nie zasłużona.
Choroba często jest dla nas drogą do coraz większego zawierzenia Bogu, polegania na Nim jak na Skale, On nie zawodzi w pomaganiu i hojnym udzielaniu łask, choć nie zawsze przychodzi to czego chcemy - jednak w szerszej perspektywie przychodzi do nas więcej dobra, większe dobro.
Dobrem największym jest zbawienie, bezinteresowna miłość do Boga i bliźnich, a czasem choroba nas tego uczy.
Pozdrawiam serdecznie.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)