Magnolia pisze: ↑15 lut 2025, 22:40
Albertus pisze: ↑13 lut 2025, 21:47
Karzący Bóg jest pełen miłości.
Słowo "karzący" nie jest przymiotem boskim.
viewtopic.php?t=1464
Tu są opisane przymioty Boga.
Nie mogę się zgodzić z takim opisem/obrazem Boga jaki przedstawiłeś.
A ktoś twierdził że słowo "karzący" jest przymiotem Boga?
"Przemawiający" też nie jest przymiotem Boga ale jak Bóg przemawia to możemy powiedzieć że jest "przemawiający". Podobnie z "karzącym" jak Bóg karze to można powiedzieć że jest "karzący"
A taki opis Boga jest w Objawieniu Bożym które nam dał, zarówno w ST jak i w NT i również w Tradycji apostolskiej.
Dlaczego się nie możesz z nim zgodzić a tym bardziej dlaczego uważasz że inni nie powinni się z nim zgadzać?
Zastanawiam się tez jak chcesz kogoś do przyprowadzić takim obrazem? Bo wg mnie wywołasz jedynie lęk.
A nie można odpowiedzieć miłością z lęku. Jezus namawia nas do relacji i do miłości. Wiele razy mówi: nie lękaj się.
To że tobie coś się wydaje nie ma decydującego znaczenia. Apostołowie przyprowadzili mnóstwo ludzi do Boga mówiąc między innymi o karach Bożych. A w dalszych wiekach święci mówili podobnie i przyprowadzili mnóstwo ludzi do Boga. Natomiast ostatnio pomimo( a może właśnie dlatego) pojawienia się takich nowomodnych teologii negujących to co jasno napisano w Biblii ludzi z Kościoła odchodzą i często stają się ateistami...
I Chrystus i apostołowie mówili o Bogu który karze i który jest miłością. To samo pisze ojciec Jacek Salij:
Przeinaczylibyśmy również prawdę o karze Bożej, gdybyśmy nie umieli w niej dostrzec przejawu Bożej miłości.
Ja umiem w karze Bożej dostrzec przejaw Bożej miłości i nie przeinaczam prawdy o Bożej karze. A ty?
Dlatego prosiłam uściślijmy samo pojęcie "kara", ale nie podałes jak rozumiesz to słowo.
Podałem przykłady do których się nie raczyłaś odnieść.
Zwykle ludzie rozumieją je jako jakąś zemstę, odwet, coś dodatkowego co na nich spada, jako coś bardzo nieprzyjemnego (delikatnie mówiąc), dotkliwego, nauczka.
W tym sensie karę zwykle doświadczają jedni ludzie od drugich.
Ogólnie tak. Tylko że w relacjach międzyludzkich taka kara może być niesłuszna, niesprawiedliwa, nie podyktowana miłością. Natomiast w relacjach między Bogiem a ludźmi nie możemy o czymś takim czy podobnym mówić.
Ale to nie jest działanie Boga. Przeczytało by to zarówno miłosierdziu jak i sprawiedliwości - a to są przymioty Boga.
Nie przeczyło by. Dlaczego miałoby przeczyć gdyby kary były słuszne i podyktowane sprawiedliwością i miłością Boga?
Jasno o tym mówi list do Hebrajczyków który cytowałem.
Przeczy temu również przypowieść/obraz Miłosiernego Ojca, jaki mamy w Ewangelii Łukasza rozdział 15, od 11 wersu
Przeczy również Mt 5, 38 Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb!39 A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!
Nie ma mowy o zemście. Podobnie Bóg zakazał wyrządzić jakąkolwiek krzywdę Kainowi po zabiciu Abla. (księga Rodzaju - na pewno pamiętasz)
Mt 5, 43 Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. 44 A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; 45 tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Bóg nie karze w takim rozumieniu słowa kara jakie mają ludzie.
Ludzie mają bardzo różne rozumienie tego słowa. Ty moim zdaniem masz jakieś wypaczone skoro boisz się go używać pomimo że używają go apostołowie.
Bóg oczywiście nie karze tak jak karzą ludzie ale czasem daje znaki w postaci nadzwyczajnych kar. Jest to podyktowane miłością Boga a przykłady takich kar podawałem
U Boga pedagogika jest inna, zdecydowanie bardziej pasuje do tej pedagogiki słowo konsekwencja.
Można rozumieć pod pojęciem Bożych kar konsekwencje ludzkich działań ale nie ma żadnego powody by nie używać określenia - kara Boża skoro takie określenia występują w Nowym Testamencie.
Nawet piekło jest tego dowodem że nie jest karą w rozumieniu ludzkim. Gdyby Bóg dawał karę jako nauczkę, to piekło nie mogłoby być wieczne. jeśli nauczka ma nas czegoś nauczyć to musimy mieć szanse poprawy. W przypadku wiecznego piekła nie ma szansy poprawy. To podkreśla, że piekło jest konsekwencją odrzucenia Boga.
Kary mogą być doczesne wychowawcze dla tych którzy są karani i wieczne. Zmiana nazwy nie zmienia postaci rzeczy. Nie ma żadnego powodu do zmiany nazw skoro są używane w Biblii i Tradycji apostolskiej
Dodano po 10 minutach 7 sekundach:
daniel pisze: ↑16 lut 2025, 14:21
Albertus pisze: ↑16 lut 2025, 13:47
daniel pisze: ↑15 lut 2025, 22:47
Skoro zatem, jak twierdzisz miłujemy z wiary,
Gdzie tak twierdzę?
Tukej chopie:
Albertus pisze: ↑15 lut 2025, 20:33
To miłość do Boga może być owocem Ducha Świętego którego może przyjąć wierzący i z Nim współpracować.
wierzący wierzy i przyjmuje Owoc Ducha (baj de łej Owoce się "hoduje", a przyjmuje Dary), którym jest miłość do Boga - czy nie taki jest Twój proces rozumowania?
Albertus pisze: ↑16 lut 2025, 13:47
Nie twierdzę a ty zmyślasz co ja rzekomo twierdzę.
Jak wyżej.
[/quote]
Nie. Wierzący przyjmuje Ducha Świętego a miłość jest owocem współpracy z Duchem Świętym.
Może faktycznie niedokładnie się wyraziłem.
Albertus pisze: ↑15 lut 2025, 20:33
Twierdzę że nie można wierzyć z miłości do Boga jak ty twierdzisz (...)
"Albowiem w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość." Ga 5,6
Wiara działa przez miłość a nie "wierzy się z miłości do Boga" jak to ty twierdziłeś.
Albertus pisze: ↑15 lut 2025, 20:33
(...) bo wiara jest niezbędnym elementem tego aby pojawiła się prawdziwa miłość do Boga a nie odwrotnie. To proste jak budowa cepa.
Zgadza się, ale wydaje mi się, że nie rozumiesz. Rozmawiamy o czymś głębszym niż wykupywanie się od kary, czy handlu o nagrodę. Mówimy o bezinteresownej miłości.
Wiara to nie stan, a proces. Odnoszę wrażenie, że dostrzegasz jedynie to co rozumowe, nie doświadczając tego co duchowe.
Zawsze jak brakuje ci argumentów w dyskusji to zaczynasz pisać z pozycji duchowego mędrca którego głębi myśli adwersarz nie jest w stanie pojąć, bo rzekomo myśli tylko rozumowo.
Wyluzuj trochę.
Mnie nie oszukasz w tej kwestii nawet jak sam siebie oszukałeś.
