Gdy Bóg jest blisko

Podziel się krótkim i radosnym świadectwem, jak w Twoim życiu działa Bóg.
Świadectwo generalnie ma być skoncentrowane na Bogu, na tym, co Bóg nam uczynił... za co dziękujemy i czujemy wdzięczność – na chwałę Panu!
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6835
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3439
Płeć:

Nieprzeczytany post

Naprawdę lubię czuć, że Bóg jest blisko mnie.
Gdy zasypiam i mówię Mu, że się boję.....o to i tamto, o tego i tamtą... i jeszcze coś tam i jestem przerażona...
A rano wstaję i czytam psalm z dnia:
Bądźcie odważni, ufający Panu psalm 130
Wtedy wiem, że słyszał moją modlitwę, bo jest blisko.
Dziękuję Ci Boże.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6835
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3439
Płeć:

Nieprzeczytany post

Wczoraj cudem uniknęliśmy z mężem wypadku samochodowego. Ktoś wyjechał z podporządkowanej jakby miał pierwszeństwo. Prawdopodobnie źle by się to skończyło. Zatrzymał się jakieś centymetry od naszego jadącego auta. W tylnym lusterku widziałam że się zatrzymał na poboczu. Chyba z emocji.
Cudem było tez to że oboje z mężem pomimo nerwicy nie przeżywaliśmy tego zbytnio choć mieliśmy świadomość że mogło by nas już nie być oboje albo jednego.
Oczywiście widzieliśmy od razu w tym wydarzeniu niezwykle błogosławieństwo i opiekę Bożą.
Wieczorem słuchałam komentarza niedzielnej ewangelii ale byłam jakaś zawiedziona. I pomyślałam że wolałabym jednak dać coś innego na forum niż ten komentarz. Ale poszłam spać.
Rano dostałam smsem inny film jako komentarz do ewangelii od znajomej z daleka. Oczywiście cudowne jest to że ona nie znała moich myśli. Ani nigdy wcześniej nie wysyłała mi takich filmów. Ale Bóg usłyszał i zadziałał przez jej ręce.
A dziś kierując się chęcią odwiedzenia kościoła w Tarczynie, będąc w podróży. Wpadłam nieoczekiwanie na błogosławieństwo prymicyjne. I odważnie podeszłam także przyjąć wszelkie łaski z rąk dopiero co wyświęconego kapłana.
Prawda, że Bóg jest blisko i hojnie obdarza, bo kocha?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6835
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3439
Płeć:

Nieprzeczytany post

W te wakacje podjęłam się wyzwania odwiedzenia wielu kościołów w Warszawie aby porobić tam zdjęcia dla kanału Dolina Modlitwy. No i chyba już jestem na finiszu tego wyzwania, bo raptem został mi jeden kościół w planach. Nie, nie dowiedziałam wszystkich kościołów, ale naprawdę bardzo wiele.

No i tydzień temu w sobotę postanowiłam w końcu zajrzeć do kościoła św Katarzyny, który czasem mijam i nie bardzo wiem jak do niego podjechać... ale zdobyłam się na odwagę i mimo braku współpracy gps-u, jakoś pod kościół podjechałam. Jest sobota w południe, kościół jest daleko od centrum, więc nikłe szanse że jest otwarty do zwiedzania... Ale jest pogrzeb... więc otwarty! Końcówka mszy św, więc siadam z tyłu i oglądam kościół okiem fotografa, czyli co chce tu sfotografować... no i marudzę w duchu: "kto zrobił ten ekran z napisami tuż nad głową figury Jezusa, no jak ja mam zrobić dobre zdjęcie z tym ekranem?! No jak?!"
pogrzeb się skończył, była tylko najbliższa rodzina, więc świątynia szybko opustoszała, a ja mogłam robić zdjęcia. I co widzę?! Ekran chowa się za ołtarz boczny i wcale nie przeszkadza zrobić dobrego kadru!!

"Och, dziękuję Boże, taka niespodzianka!"

Dziś wchodzę do kolejnej świątyni, niby w tyle razy mijana, a trzeba było specjalnie do niej pojechać. Kończy się msza św, możemy wejść do środka i znowu : biały ekran na połowę ołtarza. "no kto to wymyśla?! teraz nie ma bocznego ołtarza by się schował, ale Boże, no jak mi te zdjęcia moją dobrze wyjść?"
W tym momencie wychodzi kapucyn z zakrystii i sprząta jeszcze ołtarz i ambonkę, klika coś i ekran się obraca i znika przylegając do ściany, odsłaniając całkiem ołtarz główny!!!"
Radość moja była duża, zdjęcia wyszły pięknie.

Nie wiem czy Bóg to czy mój Anioł Stróż mi pomaga, w każdym razie jestem wdzięczna. I tak sobie myślę, ze jeśli moje małe zamiary robienia dobrych zdjęć jako obrazów do modlitwy, Bóg wspomaga, Bóg słyszy, Bóg pokazuje jak jest blisko... To nie ma powodów by wątpić, że inne moje modlitwy nie zostaną wysłuchane w swoim czasie.

Z taką nadzieją w sercu modliłam się dziś cały dzień, chodząc od jednego kościoła do drugiego.
Budowało mnie tez to, że gdy tylko kościoły były otwarte to można było w nich zastać ludzi modlących się, przychodzących na dziesiątkę różańca, albo tylko na Ojcze Nasz, albo czytających Biblię. Piękne to było.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6835
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3439
Płeć:

Nieprzeczytany post

W 2017 r napisałam takie świadectwo, przypomniałam sobie o nim, lubię wracać do takich wspomnień, więc publikuje je tu dla pamięci.

"Publikuję to świadectwo właśnie dla wątpiących, poszukujących, letnich, bo chcę zaświadczyć, że gdy rozpalimy naszą wiarę to zaczną się dziać cuda.

Jeszcze jedno doświadczenie Bożej łaski. Od dwóch lat rozmawiamy z naszą starszą córką, nastoletnią, o wychodzeniu poza swój egoizm i zauważaniu potrzeb innych członków rodziny. Wprawdzie mam dobre dzieci, ale właśnie przez duży egoizm córki czasem trudno jest się porozumieć, jakieś napięcia są na porządku dziennym. Przewałkowaliśmy oboje z Nią ten temat wszerz i wzdłuż, a Ona wciąż mówiła, że nie rozumie czego od Niej chcemy. Towarzyszyła nam bezradność i przysłowiowe "ręce nam opadały". W lutym przypadały urodziny mojego taty, przypominałam córkom by zadzwoniły do dziadka z życzeniami. Starsza córka nie zadzwoniła, mimo 3 przypomnień. Następnego dnia byłam wściekła, chciałam zrobić Jej awanturę, żeby conajmniej ziemia zadrżała. Siedziałam w kuchni i planowałam Armagedon, ale przyszła do mnie myśl, że zrobiłabym Jej to samo co moja mama mi robiła. Więc pomodliłam się by Bóg zabrał moją wściekłość i zaprosiłam Go do naszej rozmowy. Faktycznie złość przeszła, nie było awantury, ale spokojna rozmowa. Przyszło do mnie takie porównanie, że jako rodzice jesteśmy jubilerami, którzy dostali rudę złota pod opiekę. Musimy ja przetopić, oczyścić, sformować w sztabkę złota. Potem sztabkę, choć cenną, to jednak jeszcze nie skończoną. Sztabkę musimy poćwiartować, rozwałkować i uformować w obrączkę. Potem znaleźć odpowiedni diament i dobrze go oszlifować, przymocować do obrączki. I dopiero takie skończone dzieło - pierścionek z diamentem- puścić do świata, bo jest gotowe by cieszyć oczy innych. W czasie tej rozmowy córkę dotknął Bóg, bo przez miesiąc zachowywała się bez zarzutu, nagle zrozumiała co i jak ma robić i jakie mamy oczekiwania (wcześniej dwa lata mówiła że nie wie czego od Niej chcemy). Wprawdzie po miesiącu wróciły jakieś małe fochy i napięcia, ale widać, że chce się poprawiać i bardzo się stara. Dla mnie to jest wyraźne działanie Boże, bo bez Bożych łask i uzdolnienia nie jest możliwa tak duża zmiana zachowania nawet u dorosłych, a co dopiero u nastolatki.

Bóg jest Dobry, jest czystą Dobrocią! Nie lękam się niczego, Ufam! Nie opuści mnie, ani nie zostawi samej w potrzebie. Wystarczy, że do Niego się zwrócę z wiarą. "Dobry jest Pan dla ufnych, dla duszy która Go szuka" , "Skosztujcie i zobaczcie jak dobry jest Pan"
Chwała Panu!"
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6835
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3439
Płeć:

Nieprzeczytany post

Wczoraj wieczorem otwarła się puszka Pandory i wypłynęły na świat aż 3, może nawet 4 jedynki z angielskiego u mojej córki.... Zaledwie w miesiąc je złapała... zarzekając się że się uczy, nawet jak przedwczoraj powiedziała ze potrzebuje korków z angielskiego to nie wyjaśniła jak dramatycznie ich potrzebuje....
Naprawdę mnie zalało... codziennie pytam jak minął dzień w szkole, co u niej, słyszę: dobrze....i mur nie do pokonania, więcej nie chce rozmawiać...
I nagle jedynki... już się boi że nie zda... nic nie rozumie... nie umie zapamiętać....no rozpacz pełna... ale przecież mi mówiła (jeden dzień wcześniej) że potrzebuje korków! - czyli teraz moja wina że nie rozumiem sama z siebie jak bardzo ich potrzebuje....naprawdę zalewało mnie....szczególnie że od dwóch tygodni każda moją propozycję spędzenia czasu razem, albo rozmowy odrzuca, bo coś tam...
No ale widać musi się wydarzyć dramat, aby coś z siebie wydusiła...

Więc od razu napisałam ogłoszenie na fb, że szukam korepetycji, zadzwoniłam do jednej znajomej, a potem sama z nią usiadłam i uczyłyśmy się tych czasów... ale ja miałam teorię 30 lat temu!!
Więc uczyłyśmy się od nowa obie... chyba bardziej pokazywałam metodę uczenia się niż przekazywałam wiedzę... poza tym oczywiście emocje, upór i bunt u córki nie ułatwiały... ja tylko łapałam coraz głębsze oddechy, aby panować nad sobą... w końcu zostawiłam ją na chwile samą, aby zrobiła dwa zdania samodzielnie. Usiadłam w kuchni i przeanalizowałam co jest potrzebne - korki od zaraz - codziennie - stawka do przyjęcia jedynie 50 zł, (co na miesiąc jest i tak kolosalną kwotą przy codziennych korkach), najlepiej jakby ktoś przychodził do nas - czyli lokalnie.

Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę jak mało możliwe było znaleźć kogoś kto by się na to zgodził... miał na to tyle czasu, terminy wolne... itd...
Ja nawet nie złożyłam myśli w modlitwę... w danej chwili... ale przecież codziennie powtarzam że MU ufam, że proszę by mnie prowadził i wiem że Bóg usłyszał moje serce!
(Serce matki cierpiącej z powodu odrzucenia wiary przez córkę, cierpiącej z powodu buntu i odrzucenia na co dzień, a mimo to pragnącej pomóc jak tylko może najlepiej... ) Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.

Jak tak siedziałam i myślałam, to zadzwoniłam do koleżanki mojej córki z podstawówki... obecnie studiuje chiński (sinologię) , no ale angielski ma opanowany...- mieszka blok dalej... co robi żeby zarobić? daje korki z angielskiego... super... czy może zacząć od następnego dnia? Może. Czy może przychodzić do nas? Może. Jaką ma stawkę? 50 zł. - czy to nie jest cud?!

Bóg jest naprawdę blisko! Chwała Panu!! :-bd
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Zebra
Posty: 353
Rejestracja: 21 maja 2021, 10:35
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 129
Podziękowano: 176
Płeć:

Nieprzeczytany post

Ja nadal nie lubię angielskiego i mam go dosyć.... A tylko słyszę że bez języka nie da się pracować.

Super, że się udało.

Ja krótko mogę się podzielić faktem, że mama po chyba trudnej operacji dobrze się czuje. A guz był pomiędzy nerwami, które mogły być uszkodzone i mama mogła nawet nie czuć nóg itd.
A skończyło się wszystko dobrze :)
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.

Hi 39, 5-8
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Zebra pisze: 09 mar 2022, 13:56 Ja nadal nie lubię angielskiego i mam go dosyć.... A tylko słyszę że bez języka nie da się pracować.

Pewnie dlatego że system nauki języka w polskiej szkole jest beznadziejny. Wykowanie słówek, czasów przez lata a potem uczeń nie potrafi się w danym języku nawet dogadać.

Dodano po 3 minutach 40 sekundach:
@Magnolia takie małe cuda są człowiekowi potrzebne, mi ostatnio ich brakowalo
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

Aloes pisze: 09 mar 2022, 21:02 @Magnolia takie małe cuda są człowiekowi potrzebne, mi ostatnio ich brakowalo
Masz największy mały cud przy sobie. Najpiękniejsze dzieło Boże, które możesz nazywać synem ❤️
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Lunka pisze: 09 mar 2022, 21:25
Aloes pisze: 09 mar 2022, 21:02 @Magnolia takie małe cuda są człowiekowi potrzebne, mi ostatnio ich brakowalo
Masz największy mały cud przy sobie. Najpiękniejsze dzieło Boże, które możesz nazywać synem ❤️
Tak, to fakt. Ale bardziej chodziło mi o pomoc w trudnościach tak jak u Magnolii.
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Aloes może jeszcze jesteś zbyt samodzielny? W sensie nie oddajesz mu tych swoich trudności w całości? Ciągle gdzieś tam chcesz sam to poukładać.
U mnie przyszedł czas, że już nic nie mogłam i nie wiedziałam. Zostawiłam mu to wszystko i w sumie teraz zawsze gdzieś tam czuje tą opiekę i opatrzność.
Oczywiście nie mówię tu o jakiejs całkowitej bierności, bo to raczej w stanach depresyjnych ale takim zaufaniu...
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Lunka pisze: 09 mar 2022, 21:31 @Aloes może jeszcze jesteś zbyt samodzielny? W sensie nie oddajesz mu tych swoich trudności w całości? Ciągle gdzieś tam chcesz sam to poukładać.
U mnie przyszedł czas, że już nic nie mogłam i nie wiedziałam. Zostawiłam mu to wszystko i w sumie teraz zawsze gdzieś tam czuje tą opiekę i opatrzność.
Oczywiście nie mówię tu o jakiejs całkowitej bierności, bo to raczej w stanach depresyjnych ale takim zaufaniu...
Nie wiem,
Raz w życiu miałem taką sytuację gdy zostawienie Bogu problemu zadziałało natychmiastowo.
Przynajmniej jedna pamiętam.
Ostatnio zmieniony 09 mar 2022, 21:38 przez Aloes, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6835
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3439
Płeć:

Nieprzeczytany post

Lunka pisze: 09 mar 2022, 21:31 @Aloes może jeszcze jesteś zbyt samodzielny? W sensie nie oddajesz mu tych swoich trudności w całości? Ciągle gdzieś tam chcesz sam to poukładać.
U mnie przyszedł czas, że już nic nie mogłam i nie wiedziałam. Zostawiłam mu to wszystko i w sumie teraz zawsze gdzieś tam czuje tą opiekę i opatrzność.
Oczywiście nie mówię tu o jakiejs całkowitej bierności, bo to raczej w stanach depresyjnych ale takim zaufaniu...
Otóż to! Potwierdzam, najpierw zaufanie Bogu, poleganie na Nim w pełni. Taka dziecięce powierzenie siebie Ojcu.

Kluczem jest też kierowanie się ewangelią... może nie potrafię tego robić na skalę globalną, ale na pewno ćwiczę to zapieranie się siebie w swojej rodzinie.

Jeszcze inny ważny dla mnie cytat- obietnica:
Nie troszczcie się zbytnio i nie pytajcie: Co będziemy jeść? Co będziemy pić? Czym będziemy się przyodziewać?... Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6, 31-33).

Biblia jest pełna pięknych obietnic. Każdy na pewno znajdzie taką dla siebie. Ale trzeba tym żyć.

p.s Nawet O. Salij to dziś tłumaczy w komentarzu do Ewangelii... ;)

Nasza modlitwa wtedy jest prawdziwa, kiedy do Boga zwracamy się naprawdę jak do Boga, tzn. w całkowitym zawierzeniu się Jemu, a zarazem z pragnieniem wyrzucania z siebie wszystkiego, co jest niezgodne z Jego wolą. Zatem jeśli niekiedy Pana Boga trzeba prosić długo, to nie dlatego, że lubi On być długo proszony, ale dlatego, że dokonuje się w ten sposób nasze duchowe dojrzewanie. Jeśli tylko nasza modlitwa jest naprawdę modlitwą, a nie próbą narzucania Bogu naszej woli.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 10 mar 2022, 8:25
Lunka pisze: 09 mar 2022, 21:31 @Aloes może jeszcze jesteś zbyt samodzielny? W sensie nie oddajesz mu tych swoich trudności w całości? Ciągle gdzieś tam chcesz sam to poukładać.
U mnie przyszedł czas, że już nic nie mogłam i nie wiedziałam. Zostawiłam mu to wszystko i w sumie teraz zawsze gdzieś tam czuje tą opiekę i opatrzność.
Oczywiście nie mówię tu o jakiejs całkowitej bierności, bo to raczej w stanach depresyjnych ale takim zaufaniu...
Otóż to! Potwierdzam, najpierw zaufanie Bogu, poleganie na Nim w pełni. Taka dziecięce powierzenie siebie Ojcu.

Kluczem jest też kierowanie się ewangelią... może nie potrafię tego robić na skalę globalną, ale na pewno ćwiczę to zapieranie się siebie w swojej rodzinie.

Jeszcze inny ważny dla mnie cytat- obietnica:
Nie troszczcie się zbytnio i nie pytajcie: Co będziemy jeść? Co będziemy pić? Czym będziemy się przyodziewać?... Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6, 31-33).

Biblia jest pełna pięknych obietnic. Każdy na pewno znajdzie taką dla siebie. Ale trzeba tym żyć.

p.s Nawet O. Salij to dziś tłumaczy w komentarzu do Ewangelii... ;)

Nasza modlitwa wtedy jest prawdziwa, kiedy do Boga zwracamy się naprawdę jak do Boga, tzn. w całkowitym zawierzeniu się Jemu, a zarazem z pragnieniem wyrzucania z siebie wszystkiego, co jest niezgodne z Jego wolą. Zatem jeśli niekiedy Pana Boga trzeba prosić długo, to nie dlatego, że lubi On być długo proszony, ale dlatego, że dokonuje się w ten sposób nasze duchowe dojrzewanie. Jeśli tylko nasza modlitwa jest naprawdę modlitwą, a nie próbą narzucania Bogu naszej woli.
No tak tylko jak nadal ufać Bogu gdy się modlosz, modlisz, modlisz i nic córka nadal jest krabrna i przysparza Ci wiele cierpienia?
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 6835
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3192
Podziękowano: 3439
Płeć:

Nieprzeczytany post

Aloes pisze: 10 mar 2022, 10:27 No tak tylko jak nadal ufać Bogu, gdy się modlisz, modlisz, modlisz i nic córka nadal jest krnąbrna i przysparza Ci wiele cierpienia?
@Aloes Bóg widzi świat z perspektywy żyrafy, a ja z perspektywy mrówki....
Nie dyskutuję z Bogiem, On wie lepiej... On zna moje serce i wie że bardzo pragnę jej zbawienia. Cierpienie jest nieodłączną częścią życia, oczyszcza nasze serce, abyśmy jeszcze bardziej spotykali się z Bogiem. Jak cierpisz to się więcej modlisz i więcej polegasz na Bogu, bo wiesz, że tylko On ma moc przemiany serca.
Zaufanie również dotyczy tego że Bóg działa we właściwym czasie (potem znajdę cytat z Księgi Syracha)

Ale przynaglam Go, przynaglam. Przyjmując jednocześnie cierpienie, nawet łącząc je z cierpieniem Matki Bolesnej, więc nawet w takich chwili dostrzegam wiele łask, którymi czuję się obdarzana przez Boga, w końcu spotykam Maryję... jak Bolesna Matkę, która rozumie moje boleści.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 10 mar 2022, 10:36
@Aloes Bóg widzi świat z perspektywy żyrafy, a ja z perspektywy mrówki....
Nie dyskutuję z Bogiem, On wie lepiej... On zna moje serce i wie że bardzo pragnę jej zbawienia. Cierpienie jest nieodłączną częścią życia, oczyszcza nasze serce, abyśmy jeszcze bardziej spotykali się z Bogiem. Jak cierpisz to się więcej modlisz i więcej polegasz na Bogu, bo wiesz, że tylko On ma moc przemiany serca.
Zaufanie również dotyczy tego że Bóg działa we właściwym czasie (potem znajdę cytat z Księgi Syracha)

Ale przynaglam Go, przynaglam. Przyjmując jednocześnie cierpienie, nawet łącząc je z cierpieniem Matki Bolesnej, więc nawet w takich chwili dostrzegam wiele łask, którymi czuję się obdarzana przez Boga, w końcu spotykam Maryję... jak Bolesna Matkę, która rozumie moje boleści.
No nie wiem, u mnie też to do pewnego momentu tak działało, ale nieudane związki z kobietami a teraz problemy małżeńskie chyba mnie wyleczyły z tego.
Zawsze pozostaje wola wolna, z którą On Bóg nie może nic uczynić.
Bóg raczej nie przemienia ludzi z pomocą rodzki, a oczekiwanie czegoś takiego nieuchronnie spotka się z zawodem.
Jak to mawiał KS. Kaczkowski o cud można się modlić ale nie należy go oczekiwać.
Faktycznie czasem pozostaje tylko niesienie krzyża i liczenie ma to z nim więcej cierpimy na ziemi tym mniej w czyścu.
Ostatnio zmieniony 10 mar 2022, 10:47 przez Aloes, łącznie zmieniany 2 razy.
Skaza

Nieprzeczytany post

Zawsze warto wierzyć i ufać, że coś się odmieni na lepsze. Jak się człowiek podda to już po zawodach. Wytrwałą pracą wierni się w dary w końcu wzbogacą. Taka krzywa myśl ułożyła mi się w mojej małej mózgo czaszce :)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Skaza pisze: 10 mar 2022, 15:33 Zawsze warto wierzyć i ufać, że coś się odmieni na lepsze. Jak się człowiek podda to już po zawodach. Wytrwałą pracą wierni się w dary w końcu wzbogacą. Taka krzywa myśl ułożyła mi się w mojej małej mózgo czaszce :)
Wierzysz w swoją przemianę? Że nagle pozbędziesz się upartości i np kupisz telefon?
Skaza

Nieprzeczytany post

Wierzę, inaczej by mnie między innymi i tutaj nie było. Dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych i im bliżej go będę tym ufam, że bardziej będę skłonny do zmian :)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 607

Nieprzeczytany post

Skaza pisze: 10 mar 2022, 18:33 Wierzę, inaczej by mnie między innymi i tutaj nie było. Dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych i im bliżej go będę tym ufam, że bardziej będę skłonny do zmian :)
No a nie jest trochę tak "Ty mnie Panie Boże zmień, czekam" ?
Skaza

Nieprzeczytany post

Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle. Przyznaje jednak, że póki co to trochę taka sinusoida ciągłych nadziei i zwątpień.
ODPOWIEDZ