Do mycia okien denaturat i stare gazety, piszczało, że uszy puchły. Ten sam denaturat, ktorym "dezynfekowano" po co wiosennym szczepieniu na tyfus. A do podłóg - tzw. wiórki, do wiórkowania na czworakach, benzyna do wymycia, pasta do wypastowania i wyfroterowania nie froterką, na "suknach". Smród, ziąb, bo okna pootwierane, brudna wata uszczelniająca, post, do tego rekolekcje i rachunek sumienia. Kiedyś zgubiłem kartkę z grzechami!!! Ferie krótkie, 6 dni, tyle , co nic. Do tego nie tylko nie było smartfonów, ale nawet telewizji. Ale dawało się przetrwać do majowych wagarów.
Wiem, dla młodych bajka o żelaznym wilku. Ale , jak śpiewają, oddałbym ostatni groch choć za cien tamtych lat. Truman, Eisenhower z bombami A i H, my miłujemy pokój , bieganie z fajerką na drucie, wiosną gazda i zośka, proce na hacele, na kamienie, na łozyskowe kulki, jak kto miał farta. Gry w wojnę na podwórku, pistolety na wodę. Ileż tracą obecni młodzi. Za co tak mają, bidaki??




