Jan Paweł II

MYŚLI O NIEPOKALANYM POCZĘCIU

KONTEKST

O Niepokalanym Poczęciu Maryi Matki Chrystusa możemy myśleć tylko w odpowiednim kontekście. Kontekst ten odnajdujemy analizując pojęcia, które tutaj wchodzą w grę. Chodzi więc o „poczęcie” w znaczeniu zapoczątkowania życia ludzkiej istoty — wiadomo, że poczęcie to nie ma charakteru li tylko biologicznego. Poczyna się nie tylko ciało, lecz i duch, stwarzany przez Boga wówczas, gdy rodzice dają początek nowemu ciału. Duch jest duszą owego ciała (organizmu), czyli zasadą i źródłem całego życia, wszystkich jego przejawów znamiennych dla osoby ludzkiej. Poczęcie człowieka to początek istnienia nowego ducha — tu też znajduje się bezpośredni grunt dla zrozumienia prawdy o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Każdy duch ludzki bowiem mógłby się poczynać w stanie łaski uświęcającej, czyli posiadać od pierwszego momentu swego istnienia udział w naturze Bożej, realną zdolność uczestniczenia w życiu wewnętrznym Boga. Na tym właśnie polega łaska uświęcająca, to stanowi jej istotę. Łaska uświęcająca to sama boskość zaszczepiona w duchowej duszy ludzkiej. Bez rozumienia istoty łaski nie sposób myśleć prawidłowo o Niepokalanym Poczęciu. Nadprzyrodzona tajemnica łaski stanowi bliższy kontekst dla myślenia o tym przywileju Matki Chrystusa.

Wiadomo z Objawienia — znikądinąd bowiem nie można wiedzieć czegokolwiek na ten temat — że każdy człowiek w konsekwencji grzechu pierwszych rodziców poczyna się nie w stanie łaski uświęcającej, ale bez niej. Brak łaski w poczynającej się z ojca i matki nowej istocie ludzkiej stanowi istotę grzechu pierworodnego. Bóg stwarza wówczas ducha, aby stanowił duszę organizmu, który zaczyna istnieć, ale nie obdarza go łaską, nie daje mu w pierwszej chwili poczęcia uczestnictwa w swej własnej naturze oraz zdolności uczestniczenia w swym własnym życiu wewnętrznym. Poczyna się człowiek jakby z daleka od Boga, bez nadnaturalnej siły jednoczącej z Nim. Siłę tę można wziąć później z odkupienia, które dla wszystkich ludzi jest źródłem łaski i podstawą zbawiania — ale w pierwszej chwili poczęcia nie posiada jej jeszcze w sobie. Maryja natomiast posiadała łaskę uświęcającą w chwili poczęcia, dlatego o Jej Niepokalanym Poczęciu najlepiej mówią słowa ewangelisty św. Łukasza, odmawiane codziennie w pozdrowieniu anielskim: „łaskiś pełna”’. Niepokalane Poczęcie oznacza szczególną krystalizację łaski, życia nadprzyrodzonego w ludzkiej duszy Maryi, którą zawdzięcza Ona — tak jak każdy człowiek — odkupieniu dokonanemu przez Chrystusa. Odkupienie przychodzą do każdego innego człowieka, aby go wyzwolić od grzechu pierworodnego i pomóc mu do przezwyciężenia jego skutków, tak że ostatecznie może on się zjednoczyć z Bogiem, czyli zbawić. Do Maryi przyszło odkupienie w inny sposób: uprzedziło grzech pierworodny, nie dopuściło doń.

Jeżeli mamy prawidłowo myśleć o Niepokalanym Poczęciu, musimy myśleć o nim w kontekście odkupienia. Odkupienie zostało dokonane przez Jezusa Chrystusa, Boga-Człowieka, który był Synem Maryi. Synostwo Jezusa względem Maryi tłumaczy, dlaczego została Ona odkupiona inaczej niż wszyscy ludzie. Syn ma z prawa natury szczególne zobowiązania w stosunku do matki. Syn Maryi — Odkupiciel — w jak najdoskonalszy sposób wywiązał się z tych zobowiązań, dlatego została Ona odkupiona inaczej — w inny sposób miała wziąć łaskę, która jest przeznaczonym dla ludzi owocem odkupienia.

JAK KSZTAŁTUJĄ SIĘ ŚWIĘCI

Spróbujmy jednak w tym rozważaniu myśleć o Niepokalanym Poczęciu przede wszystkim w kontekście świętości. Świętość jest atrybutem Boga, utożsamia się ona z Jego istotą, nie utożsamia się natomiast z istotą człowieka. Człowiek nie jest z natury święty — teza o naturalnej doskonałości człowieka wysunięta przez J. J. Rousseau pozostaje w stałym konflikcie z doświadczeniem zewnętrznym i wewnętrznym. Tym niemniej człowiek pozostaje w orbicie świętości, w której nieuprzedzony rozum (nawet poniekąd bez względu na światopogląd) widzi wysokie, najwyższe osiągnięcie człowieczeństwa. Oczywiście, że tylko światopogląd religijny łączy świętość człowieka z Bogiem. Wszędzie zaś łączy się ona z wysoką doskonałością moralną, z jakimś heroizmem życia. Niemniej tylko żywy stosunek do Boga nadaje doskonałości moralnej charakter świętości. Raczej trudno mówić o świętych poza religią, samo słowo „święty” należy do języka religii.

Jak kształtują się święci? Zacznijmy od razu, że zada-jemy sobie to pytanie w ścisłym związku z tajemnicą Niepokalanego Poczęcia. Świętość jest właściwym atrybutem Boga, utożsamia się z Jego istotą — święci zatem kształtują się przez uczestnictwo w tej Istocie, w naturze Boga. Łaska jest podstawą świętości. Ponieważ łaska uświęcająca (czyli „łaska, która czyni świętym”) stanowi owoc odkupienia, zatem święci kształtują się w najbliższej łączności z odkupieniem. Święty to człowiek, który szczególnie obficie i do głębi czerpie z dzieła odkupienia. Ponieważ Niepokalane Poczęcie oznacza obecność łaski uświęcającej już w pierwszej chwili poczęcia Maryi, co jest wyłącznym Jej udziałem wśród wszystkich świętych, stanowi ono przeto podstawę do tego, by uznawać Ją za szczególnie świętą, by nazywać Ją „Najświętszą”.

Święci powstają w orbicie dzieła odkupienia; podstawą świętości jest łaska, a równocześnie świętość jest owocem heroicznego wysiłku i trudu, owocem walki. W tym punkcie świętość konkretnych świętych spotyka się z tajemnicą grzechu pierworodnego. Grzech pierworodny pozostawia bowiem w duszy ludzkiej ślady, których łaska nie zaciera od razu. Ustępują one powoli i stopniowo w miarę współpracy z łaską, ale wciąż właściwie trwają w duszy i pozwalają się rozpoznawać jako zarzewie grzechu (fomes peccati). Grzech pierworodny jako grzech znika wraz z najpierwszą łaską, którą w życiu chrześcijan przynosi sakrament chrztu św. — ale grzech pierworodny pomimo łaski poniekąd dalej trwa w duszy przez swoje skutki. I dlatego świętość, która kształtuje się w orbicie dzieła odkupienia, kształtuje się równocześnie z łaski i z walki. W tej formie jest znana ludziom i w tej też formie jest uznawana i ceniona. Dlatego właśnie świętość jest trudna, gdyż wyrasta w wewnętrznej walce z trojaką pożądliwością: oczu, ciała i z pychą żywota, którą można by także nazwać „pożądliwością ducha”. W każdej z tych pożądliwości dochodzi do głosu jakaś skłonność natury, za którą kryje się pewne dobro, ale sama skłonność jest spaczona i nieuporządkowana. Stąd właśnie konieczność wewnętrznej walki z samym sobą, a do tej wewnętrznej walki dołącza się również walka zewnętrzna, „świat” bowiem, w którym człowiek żyje i działa, cały jest przesycony skutkami grzechu pierworodnego. Grzech ten jest wszakże udziałem wszystkich ludzi, a oni tworzą ,.świat”.

Święci kształtują się w orbicie dzieła odkupienia, którego owocem jest łaska. Ogromne jednak energie łaski idą w pierwszej linii na przezwyciężenie skutków grzechu pierworodnego, na jakieś przytłumienie tego zarzewia, które wciąż grozi wybuchem, jeśli nie we mnie, to w drugich, to w całych społeczeństwach, czy też w całej ludzkości. Podstawową funkcją łaski (gratia sanans) w życiu duchowym człowieka jest oczyszczenie, a dopiero w ślad za nim przychodzi oświecenie i zjednoczenie z Bogiem — każde z nich o tyle może się dokonać, o ile dojrzałe już jest oczyszczenie duszy. Gdyby nie było grzechu pierworodnego, świętość człowieka kształtowałaby się inaczej. W Maryi nie było grzechu pierworodnego i dlatego świętość Jej inaczej się kształtowała niż świętość innych ludzi. Równocześnie zaś świętość ta kształtowała się wśród ludzi noszących na sobie skutki grzechu pierworodnego.

PRZYWILEJ CZY ZADATEK?

Jesteśmy jednakże przyzwyczajeni do tego drugiego kształtu świętości. Dlatego też jej stronę negatywną, polegającą na walce z sobą samym, gotowi jesteśmy uznać za najistotniejsze znamię świętości — i w dużej mierze myślimy wówczas poprawnie. Ale tylko „w dużej mierze”, a jeszcze nie w całej pełni. Walka bowiem z samym sobą nie jest bynajmniej celem, ale tylko środkiem do celu — celem zaś jest pełny rozwój miłości, która stanowi najwłaściwszy emanat łaski. Grzech pierworodny wprowadził w świętość człowieka, w cały proces uświęcenia przez łaskę, poważny moment negatywny. Trzeba o tym pamiętać, gdy się rozważa problem świętości w kontekście Niepokalanego Poczęcia. Świętość Maryi musiała być w zasadniczej mierze wolna od tego momentu, musiała być „czysto pozytywna”.

Tak bardzo jednak jesteśmy przyzwyczajeni do momentu negatywnego w świętości, że jego brak prawie nam przeszkadza. Dlatego to właśnie tak trudno nam wyobrazić sobie świętość Maryi, tak trudno ją opisać. Zwłaszcza literatura współczesna wiele uwagi poświęciła negatywnej stronie świętości, pierwiastkowi walki w niej. Walka ta zdaje się być głównym wykładnikiem heroizmu, choć równocześnie uznaje się, że najbardziej heroiczna jest sama miłość. Świętość Maryi opiera się w zasadniczej mierze na Niepokalanym Jej Poczęciu, to zaś jest przywilejem Matki danym ze względu na Syna. I dlatego też jest to świętość inna niż świętość tych wszystkich ludzi, którzy dochodzą do niej od grzechu pierworodnego i pomimo niego. Maryja została „inaczej” odkupiona, „inaczej” też jest święta, choć istotowo o Jej świętości stanowi tak samo łaska uświęcająca i wszystkie pochodne jej nadprzyrodzonej żywotności. Stała się świętą inaczej — ale to „inaczej” żadną miarą nie znaczy „łatwiej”. (Czasem ktoś myślący o świętości Maryi w kontekście przywileju Niepokalanego Poczęcia, myśli właśnie w ten sposób: stała się świętą łatwiej, bo była wolna od grzechu pierworodnego i jego następstw, nie musiała walczyć z potrójną pożądliwością. W przypuszczeniu takim kryje się właśnie wyraźny symptom owego przekonania, że funkcja oczyszczająca łaski (gratia sanans) jest jej funkcją najwyższą i jedyną, jako też tego, że walka z sobą jest poniekąd sama celem i synonimem świętości).

Maryja stała się świętą łatwiej o tyle, o ile samą walkę z drzemiącym w naturze zarzewiem grzechu uznałoby się za istotę świętości — ta bowiem była Jej oszczędzona. Nie był Jej natomiast oszczędzony właściwy trud świętości i nieodzowny dla niej heroizm. Trud ten jednakże polegał na czymś innym niż na samej walce z sobą, która jest konsekwencją grzechu pierworodnego. Był to trud polegający na czynnym wejściu w dzieło odkupienia, które było dziełem Jej rodzonego Syna. Siady tego trudu specyficznej i właściwej tylko dla Maryi świętości można doskonale odczytać na kartach Ewangelii. Idzie on tam w parze z trudem samego Chrystusa — przecież i Jego świętość była „trudna”, choć miała od początku nie tylko subiektywną, ale i obiektywną pełnię łaski, związaną z boską osobowością Słowa-Syna oraz z uniwersalną misją Odkupiciela. Nikt nie przypuści, że świętość Chrystusa była „łatwa”, chociaż nie posiadała żadnych cech tej walki z sobą, która stanowi „negatywny” aspekt świętości, konsekwencję faktu, że wyrasta ona i kształtuje się w człowieku „pomimo” grzechu pierworodnego.

Świętość Maryi, cały właściwy dla Niej proces uświęcenia, musimy wiązać z integralnym i czynnym angażowaniem się Matki w dzieło Syna — w dzieło odkupienia. Energie łaski nie zostały w Niej zużyte (przynajmniej w dużej mierze) na przezwyciężanie skutków grzechu pierworodnego, na „walkę z sobą” w znaczeniu podanym uprzednio — mogły więc wszystkie pójść na to, aby włączyć całe osobiste życie Maryi w dzieło odkupienia, i to w pełnym ogólnoludzkim zasięgu tego dzieła. Przyznawana Matce Chrystusa coraz wyraźniej rola współodkupicielem (alma Socia Redemptoris) tłumaczy nam i uzasadnia w nowy, bodaj że pełniejszy sposób, tajemnicę Niepokalanego Poczęcia. Nie stanowiło ono tylko przywileju Matki Boga-Człowieka, ale stanowiło równocześnie zadatek tej roli, jaką Matka miała spełnić przy swoim Synu. Jej świętość musiała być inna, była też w inny sposób „trudna” i heroiczna. Człowiek, któremu wypadałoby ogromną część tych nadprzyrodzonych energii, jakie wnosi łaska, poświęcić na walkę z sobą (konsekwencja grzechu pierworodnego), nie mógłby żadną miarą w sposób tak doskonały i tak uniwersalny zająć się zbawieniem drugich, jak tego wymagało powołanie Matki Zbawiciela.

SPOJRZENIE NA WŁASNE ŻYCIE

Zdaje się, że takie spojrzenie na tajemnicę Niepokalanego Poczęcia posiada pewne wyraźne refleksy w życiu wewnętrznym i w całej formacji Chrystusowego wyznawcy. Przede wszystkim więc ważne jest owo ścisłe związanie przywileju (bo Niepokalane Poczęcie ponad wszelką wątpliwość jest przywilejem) z zadaniem, z misją Maryi w Królestwie Bożym. W ten sposób uwydatnia się lepiej obiektywna struktura Bożej ekonomii zawartej w dziele odkupienia, czego dalekim, ale niemniej mocnym refleksem jest poczucie jakiejś zasadniczej logiki życia i czynów. Chociaż łaska w samej swej istocie jest darem Boga, to jednak życie ludzkie, a zwłaszcza nadprzyrodzony los człowieka, stanowi wypadkową ścisłych proporcji, jakie zachodzą pomiędzy wielkością daru a wielkością ludzkich zadań czy misji życiowych.

Kiedy myślimy w ten sposób o niepokalanie poczętym życiu Maryi Matki Chrystusa, wówczas pośrednio kształtuje się też spojrzenie na nasze własne życie i na rolę łaski w nim. Religia nie może być tylko kultem dodanym do reszty życia, ma być wszechstronnym zaangażowaniem pod kątem realizacji Królestwa Bożego.

ks. Karol Wojtyła
Tygodnik Powszechny, 1959, nr 49

Udostępnij