Ciekawie piszesz, muszę się pozastanawiać. Skrótowo : duszą , jako nienawrócony, nazwałbym tę część emocjonalności, która nie jest pragmatyczna, nie jest merkantylna, nie jest w pełni sterowana racjonalnością.
Tzw. gen Boga podobno mamy wszyscy. Inaczej mówiąc - miejsce w sercu/duszy/głowie na formę wyższą, opiekuńczą i sterującą. Wszyscy, ale z różnym nasileniem. Podobnie jak mamy genetycznie przyznane, czy chcemy, czy nie - predyspozycje i pragnienia do zajęcia określonych ról społecznych. Czyli plemiennych. Nie mogą wszyscy chcieć być wodzami. Muszą też być czarownicy, ich uczniowie, rzemieślnicy, czyli arystokracja techniczna, zwykli Indianie, a tych najwięcej. Muszą być rebelianci, wichrzyciele, wreszcie np. muzykanci i znachorzy. Stąd też taka przemyślna rozmaitość typów. Ciekawe, że do dziś to trwa i świetnie się sprawdza.
Genialnie wymyślone, genialnie zrealizowane biologicznie. Matematycznie wykluczone, by się tak samo przypadkiem z prazupy ukręciło. Już samo to dla mnie dowodem istnienia Stwórcy. Pomysłodawcy. Realizatora.
Trudno mi więc uwierzyć, a nawet słuchać, że On, z Dzieła niezadowolony spalił Sodomę i Gomorę, a nawet chciał wszystkich potopić, no i gdyby nie Noe....... Bądźmy serio.
Dusza
-
- Posty: 1904
- Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 447
- Podziękowano: 839
- Płeć:
To się troszkę komplikuje. Pierwszy rysunek przedstawia część zieloną ukierunkowaną w stronę świata. Taka struktura, moim zdaniem, występuje u większości z nas. Wypadałoby ustalić co oznacza osoba „nawrócona”. Moim zdaniem nawrócenie rodzi się w momencie „głębszego, wewnętrznego doświadczenia Boga.” Różnego rodzaju. Można doznać go w Eucharystii, mszy świętej, na modlitwie, kontemplacji, mistycznym miejscu np. w górach, w traumatycznym wydarzeniu, w momencie otarcia się o śmierć, w walce z chorobą, w spotkaniu ze złem itd. Itp. W takim doświadczeniu Bóg w łaską Ducha budzi w nas ducha. Tutaj decyzja zależy od nas. Rozpoczynamy proces nawrócenia bądź nie. Jeżeli nie Bóg się upomni po raz kolejny. Będzie robił to aż do naszej śmierci.
Dla mnie zatem człowiek „nawrócony” to człowiek w procesie nawracania, na drodze wewnętrznego zjednoczenia ko ostatecznej i pełnej komunii z Ojcem przez Chrystusa w Duchu. To niekończąca się relacja umierania i zmartwychwstawania w miłości, ku uczestnictwu w Trójcy Przenajświętszej. Nawrócenie nie jest, moim zdaniem stanem, a życiem ukierunkowanym na Boga.
Dusza zmierzająca ku Bogu odwraca się od emocjonalności, pragmatyzmu, uczuć, potrzeb, od wszystkiego co wynika z ciała, a nawet niższych części rozumu, a stara się całą uwagę poświęcić Bogu.
Piszesz o „racjonalności”. Proces zbliżania się do Boga wymaga opróżnienia rozumu z wiedzy zmysłowej na rzecz wiary, opustoszenia pamięci ze wspomnień ku przyjęciu w niej nadziei oraz pragnień woli w otwarciu na miłość. To cnoty teologalne otrzymywane od Boga, a zatem tu kończy się nauka. Czy to racjonalne? – nie w zachodnim, tomistycznym, sofistycznym, logicznym, rozumowym sposobie myślenia.
Osobiście nie lubię „zganiania” na geny tego kim jesteśmy. Uważam, że o naszym charakterze stanowi głównie wychowanie, które rozumiem jako całkowity wpływ środowiska od momentu poczęcia. Jest również teoria o transgenicznym przekazie traumy. Oczywiście nie wykluczam istnienia genów, które do czegoś nas predysponują, ale wydaje mi się, że przypinamy im po prostu to czego jeszcze nie rozumiemy.Piotr55 pisze: ↑19 sty 2024, 15:29 Tzw. gen Boga podobno mamy wszyscy. Inaczej mówiąc - miejsce w sercu/duszy/głowie na formę wyższą, opiekuńczą i sterującą. Wszyscy, ale z różnym nasileniem. Podobnie jak mamy genetycznie przyznane, czy chcemy, czy nie - predyspozycje i pragnienia do zajęcia określonych ról społecznych. Czyli plemiennych. Nie mogą wszyscy chcieć być wodzami. Muszą też być czarownicy, ich uczniowie, rzemieślnicy, czyli arystokracja techniczna, zwykli Indianie, a tych najwięcej. Muszą być rebelianci, wichrzyciele, wreszcie np. muzykanci i znachorzy. Stąd też taka przemyślna rozmaitość typów. Ciekawe, że do dziś to trwa i świetnie się sprawdza.
Gdybym był bogiem zrobiłbym to w taki sposób, by wszyscy czytali mój plan jako przypadek, a zamiar był jedynie kwestią wiary.
Ja nie czytam tego tak literalnie.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
-
- Posty: 830
- Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
- Wyznanie: agnostycyzm
- Podziękował/a: 83
- Podziękowano: 58
- Płeć:
No i tu wraca mój główny problem. Lem napisał kiedyś - Bóg nie musiał na wszystkim zostawiać swojego znaku firmowego. Ale te ceregiele z wymaganiem zawierzenia? Po co, to niepoważne i w moim pojęciu absolutnie nie pasujące do wielkości i mądrości Konstruktora.
Nie geny a kultura piszesz. I to i to. Co do "kultury" - w katechezie, audycjach dla dziatwy, podręcznikach nauczane jest, czyli podawane do wierzenia np. że Noe i arka to fakt. Na żadnym etapie rozwoju człowieka KK nie objaśnia wprost, że , jak się później dopiero w głębszych, dorosłych dyskusjach okazać musi, są to jedynie symboliczne bajki.
Ale dziecko, młody człowiek gdy własnym pomyślunkiem i na bazie zdobywanej wiedzy o świecie nagle zrozumie,
że go wpuszczano w maliny, zaczyna wątpić w pozostałe "prawdy" KKK. Wystarczy wyjąć jedną cegiełkę.....
Nie geny a kultura piszesz. I to i to. Co do "kultury" - w katechezie, audycjach dla dziatwy, podręcznikach nauczane jest, czyli podawane do wierzenia np. że Noe i arka to fakt. Na żadnym etapie rozwoju człowieka KK nie objaśnia wprost, że , jak się później dopiero w głębszych, dorosłych dyskusjach okazać musi, są to jedynie symboliczne bajki.
Ale dziecko, młody człowiek gdy własnym pomyślunkiem i na bazie zdobywanej wiedzy o świecie nagle zrozumie,
że go wpuszczano w maliny, zaczyna wątpić w pozostałe "prawdy" KKK. Wystarczy wyjąć jedną cegiełkę.....
-
- Posty: 1904
- Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 447
- Podziękowano: 839
- Płeć:
Nie można dostrzec prawdy spoglądając przez kłamstwo, którym się jest.
To oczywiście dość przerysowane, ale robię to dlatego by uwypuklić fakt, że by dostrzec duchowe wypada odciąć się od zmysłowego.
Stawiając kroki, gdy podnosisz nogę, wierzysz, że gdy będziesz ją stawiał znajdziesz punkt podparcia i się nie wywrócisz.
W przeciwnym razie stoisz.
Geny i wychowanie. Jeżeli jednak "przykleimy" się do genów oznacza to, że niewiele możemy zrobić, a jedynie cud jest w stanie nas zmienić, a zatem stajemy się bezsilni co czasem może objawiać się brakiem współpracy z łaską.Piotr55 pisze: ↑20 sty 2024, 9:42 Nie geny a kultura piszesz. I to i to. Co do "kultury" - w katechezie, audycjach dla dziatwy, podręcznikach nauczane jest, czyli podawane do wierzenia np. że Noe i arka to fakt. Na żadnym etapie rozwoju człowieka KK nie objaśnia wprost, że , jak się później dopiero w głębszych, dorosłych dyskusjach okazać musi, są to jedynie symboliczne bajki.
Dziecku tłumaczy się inaczej niż dojrzałemu człowiekowi.
Z mojego, możesz nazwać to "nienormalnego", punktu widzenia symbolizm jest równie prawdziwy, a może i bardziej rzeczywisty niż to co postrzegamy zmysłami. Boga wskazać mogę najpewniej tym czego rozum nie pojmie lub czemu się sprzeciwi.
Tak się zdarza. I to dość często. Na tym polega dojrzewanie, poszukiwanie i poniekąd sama wiara.
Myślisz, że mi cegiełki nie wypadają?
Kościół to jednak nie tylko cegła, a zaprawa Ducha, która je spina.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
-
- Posty: 830
- Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
- Wyznanie: agnostycyzm
- Podziękował/a: 83
- Podziękowano: 58
- Płeć:
Myślę nad sprawą, potem piszę w miarę jasno i szczerze. Czytam z uwagą odpowiedzi i komentarze. W sumie, niezależnie od tematu, powoli nabieram wrażenia, że żyjecie w jakimś kokonie, w wygodnym nierealnym małym światku. Omijacie sedno kwestii.
Większość komentarzy jest w stylu "na Sobonia". Wiem, czemu tak jest, domyślam się. Bo też tak mam w ważnych dla mnie dziedzinach, gdzie odpędzam od siebie wszelkie ewentualne wątpliwości. Znana metoda naszego mózgu , która nazywa się obroną decyzji.
Większość komentarzy jest w stylu "na Sobonia". Wiem, czemu tak jest, domyślam się. Bo też tak mam w ważnych dla mnie dziedzinach, gdzie odpędzam od siebie wszelkie ewentualne wątpliwości. Znana metoda naszego mózgu , która nazywa się obroną decyzji.
-
- Posty: 1904
- Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 447
- Podziękowano: 839
- Płeć:
Tak, w jakiś sposób żyjemy w kokonie. W nadziei, że z wiarą, zalani sosem miłości przeobrazimy się z larw w piękne motylePiotr55 pisze: ↑21 sty 2024, 9:13 Myślę nad sprawą, potem piszę w miarę jasno i szczerze. Czytam z uwagą odpowiedzi i komentarze. W sumie, niezależnie od tematu, powoli nabieram wrażenia, że żyjecie w jakimś kokonie, w wygodnym nierealnym małym światku. Omijacie sedno kwestii.
Większość komentarzy jest w stylu "na Sobonia". Wiem, czemu tak jest, domyślam się. Bo też tak mam w ważnych dla mnie dziedzinach, gdzie odpędzam od siebie wszelkie ewentualne wątpliwości. Znana metoda naszego mózgu , która nazywa się obroną decyzji.
Sednem kwestii jest Bóg.
Nie wiem o co chodzi z "na Sorbona"?
Skoro tak masz, to pozwól mieć i innym.
Pozdrawiam.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
-
- Posty: 830
- Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
- Wyznanie: agnostycyzm
- Podziękował/a: 83
- Podziękowano: 58
- Płeć:
Na Sobonia, przed komisją śledczą. Dzieci na to mówią gra w pomidora.
Dodano po 1 godzinie 35 minutach 52 sekundach:
Mam tak tzn. uogólnienia, upiększenia, omijanie sedna, slizganie się po powierzchni, w sprawach ważnych , a nieprzemyślanych, nie do końca zrozumianych, których definitywnego zgłębiania chyba się obawiam. Wydaje mi się od dawna, ze wiele osób wierzących ma coś podobnego z wiarą. Nie są całkiem pewni , czy tak naprawdę wierzą całosciowo w to , w co wierzą. Wolą nie wnikać zbytnio, by czegoś nie stracić,
nie spłoszyć. Wiem nadto dobrze, jak to działa. I z życia, i z literatury.I z prostej psychologii. Wiara w co by nie było, to nie słuch muzyczny, leworęczność albo introwertyzm. Nabywamy ją , ale tez tracimy, częściowo, albo i całkowicie, często bezpowrotnie bez naszej świadomości i woli. Wiec pewnie lepiej nie ryzykować i nie majstrowac zbytnio. Muzyki tez czasem lepiej słuchać bez komentazy muzykologów, bo a nuż czar pryśnie.
Dodano po 1 godzinie 35 minutach 52 sekundach:
Mam tak tzn. uogólnienia, upiększenia, omijanie sedna, slizganie się po powierzchni, w sprawach ważnych , a nieprzemyślanych, nie do końca zrozumianych, których definitywnego zgłębiania chyba się obawiam. Wydaje mi się od dawna, ze wiele osób wierzących ma coś podobnego z wiarą. Nie są całkiem pewni , czy tak naprawdę wierzą całosciowo w to , w co wierzą. Wolą nie wnikać zbytnio, by czegoś nie stracić,
nie spłoszyć. Wiem nadto dobrze, jak to działa. I z życia, i z literatury.I z prostej psychologii. Wiara w co by nie było, to nie słuch muzyczny, leworęczność albo introwertyzm. Nabywamy ją , ale tez tracimy, częściowo, albo i całkowicie, często bezpowrotnie bez naszej świadomości i woli. Wiec pewnie lepiej nie ryzykować i nie majstrowac zbytnio. Muzyki tez czasem lepiej słuchać bez komentazy muzykologów, bo a nuż czar pryśnie.
Ostatnio zmieniony 21 sty 2024, 16:57 przez Piotr55, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 7175
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3295
- Podziękowano: 3528
- Płeć:
Wiara rodzi się ze słuchania... skoro piszesz .. lepiej czasem posłuchać muzyki bez komentarzy muzykologów to posłuchaj Słowa Bożego bez własnych komentarzy... po porostu z otwartym sercem...
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
-
- Posty: 1904
- Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 447
- Podziękowano: 839
- Płeć:
... a wracając ...
"Dusza pośredniczy pomiędzy duchem i ciałem: w niej zbiegają się duchowość oraz zmysłowość, wzajemnie się splatając. W zależności od tego, czy dusza kieruje się ku cielesności czy duchowi, mówimy o duszy duchowej, bądź duszy zmysłowej."
“(…) im bardziej duszę napełnia Duch Światłości, tym mniej absorbuje ją wszystko inne, cały świat ziemski, także należące do niego jej własne ciało (…)”
“Im mniej dusza oddaje się ciału, tym bardziej ono przybiera jej postać, gdyż ciało może się przemieniać wraz z duszą, może przeświecać jej światłem i nim promieniować”
“Dusza ludzka, jako duch i obraz Ducha Bożego, ma afirmować cały świat stworzony, poznając go i kochając, widzieć w nim swoje powołanie i zgodnie z nim działać.”
“Dusza wyczuwa w swym wnętrzu, czym i jaka jest, w ów ciemny i niewyrażalny sposób, ukazujący jej tajemnicę własnego bytu jako tajemnicę, ale nie odsłaniający jej. „
[Dusza] “(…) jest przeznaczona do bytu wiecznego i ma odzwierciedlać w sobie obraz Boży w zupełnie osobisty sposób (…).”
“Dusza musi najpierw posiąść swą istotę, a drogą do tego jest jej życie. Dlatego kształtowanie jest tu możliwe i konieczne.”
Edyta Stein
wybrałem te prostsze, a i tak nie wszystkie rozumiem
"Dusza pośredniczy pomiędzy duchem i ciałem: w niej zbiegają się duchowość oraz zmysłowość, wzajemnie się splatając. W zależności od tego, czy dusza kieruje się ku cielesności czy duchowi, mówimy o duszy duchowej, bądź duszy zmysłowej."
“(…) im bardziej duszę napełnia Duch Światłości, tym mniej absorbuje ją wszystko inne, cały świat ziemski, także należące do niego jej własne ciało (…)”
“Im mniej dusza oddaje się ciału, tym bardziej ono przybiera jej postać, gdyż ciało może się przemieniać wraz z duszą, może przeświecać jej światłem i nim promieniować”
“Dusza ludzka, jako duch i obraz Ducha Bożego, ma afirmować cały świat stworzony, poznając go i kochając, widzieć w nim swoje powołanie i zgodnie z nim działać.”
“Dusza wyczuwa w swym wnętrzu, czym i jaka jest, w ów ciemny i niewyrażalny sposób, ukazujący jej tajemnicę własnego bytu jako tajemnicę, ale nie odsłaniający jej. „
[Dusza] “(…) jest przeznaczona do bytu wiecznego i ma odzwierciedlać w sobie obraz Boży w zupełnie osobisty sposób (…).”
“Dusza musi najpierw posiąść swą istotę, a drogą do tego jest jej życie. Dlatego kształtowanie jest tu możliwe i konieczne.”
Edyta Stein
wybrałem te prostsze, a i tak nie wszystkie rozumiem
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42