Jak wyjść z grzechów nieczystości?
Już na początku dostałem dwie konkretne rady:
1. Odetnij się od źródła nieczystości!
Jeżeli z Internetu czerpiesz pornografię, schowaj modem a najlepiej laptop. Korzystaj z nich tylko w obecności domowników, tak by Cię w samotności nie korciło.
2. Spowiadaj się u jednego księdza i to tak często jak upadniesz, nawet, gdy będzie to kwestia paru dni.
W wyjściu z nałogu najlepiej pomoże kapłan, który będzie razem z Tobą systematycznie pracował. Będziesz mu wtedy mówił, co Ci się już udało, a co jeszcze trzeba poprawić.
Będąc silnie zmotywowany do poprawy zastosowałem się restrykcyjnie do tych rad i następnym razem do spowiedzi przystąpiłem po… 3 dniach. Wtedy też wypłynęło, czemu tak krótko w czystości wytrwałem. Wtedy pojawiły się kolejne rady:
3. Musisz zrozumieć, czemu onanizm jest grzechem!
Masturbacja jest bardzo podstępna. Bazuje bowiem na naturalnej sile danej nam przez Boga - popędzie seksualnym. I to, co popycha człowieka do prokreacji, tu wykorzystywane jest w sposób nienależyty.
Masturbacja (najczęściej w samotności) symuluje stosunek płciowy, co powoduje, że człowiekowi wydaje się być samowystarczalnym i czyni go egoistą. Innymi słowy, masturbacja zamyka na drugiego i czyni z niego nie podmiot, a przedmiot miłości.
4. Wypełnij swój czas różnymi zajęciami.
Stres można odreagować przez aktywność fizyczną. Czytaj książki, słuchaj muzyki, sprzątaj, rób cokolwiek, byś na oglądanie pornografii po prostu nie miał czasu!
Stosując się i do tych rad po raz kolejny do spowiedzi przystąpiłem po około 2 tygodniach. Wtedy powiedziałem, że bez onanizmu nie potrafię żyć. I padły kolejne słowa z ust, mojego już stałego spowiednika: "Da się, bez onanizmu da się żyć!", "Jeżeli wytrwałeś 2 tygodnie, wytrwasz miesiąc, pół roku, rok".
Bardzo głęboko wziąłem do serca sobie te słowa. Ostatnio, kilka miesięcy od ostatniej spowiedzi, znowu poszedłem do konfesjonału… by powiedzieć, że kolejny miesiąc żyję w czystości i proszę o modlitwę, bo pokusy się pojawiają.
Skłamałbym gdybym powiedział, że pokus nie mam - oczywiście, że mam! Ale myśli same w sobie są obojętne a ja z biegiem czasu uczę się je coraz szybciej i łatwiej odrzucać.
Może moje świadectwo komuś pomoże. Jeśli tak to fajnie i Chwała Panu!
https://deon.pl/wiara/swiadectwa/4-skut ... q4Avixn44E