W swojej pracy nt. piekła cytujesz KKK (i słusznie
): "Kanon 1013: Śmierć jest
końcem ziemskiej pielgrzymki człowieka, czasu łaski i miłosierdzia, jaki Bóg ofiaruje człowiekowi, by realizował swoje ziemskie życie według zamysłu Bożego i
by decydował o swoim ostatecznym przeznaczeniu. Gdy zakończy się „jeden jedyny bieg naszego ziemskiego żywota”, nie wrócimy już do kolejnego życia ziemskiego. „Postanowione ludziom raz umrzeć” (Hbr 9, 27). Po śmierci nie ma „reinkarnacji”. Kanon 1022: Każdy człowiek w swojej nieśmiertelnej duszy
otrzymuje zaraz po śmierci
wieczną zapłatę na sądzie szczegółowym, który polega na odniesieniu jego życia do Chrystusa i albo dokonuje się przez oczyszczenie, albo otwiera bezpośrednio wejście do szczęścia nieba, albo stanowi bezpośrednio potępienie na wieki. Pod wieczór naszego życia będziemy sądzeni z miłości.". Nie ma tu mowy o żadnym dodatkowym wyborze, o ostatecznym wybieraniu Boga. Śmierć to koniec czasu decydowania o naszym ostatecznym przeznaczeniu. Po śmierci na sądzie następuje ostateczne podsumowanie naszego życia i zapłata. Wtedy będziemy
sądzeni (z miłości) i w ten sposób dokona się podsumowanie wszystkich poprzednich wyborów. Decyzje podejmowaliśmy wcześniej, za życia. Po śmierci poznamy ich konsekwencje. "Osądzono zmarłych z tego, co w księgach zapisano, według ich czynów" (Ap 20, 12). "[Okaże się to] w dniu, w którym Bóg sądzić będzie przez Jezusa Chrystusa ukryte czyny ludzkie według mojej Ewangelii" (Rz 2,16).
Czy możesz wskazać cytaty z Pisma Świętego, na pdstw. których wnioskujesz, że po śmierci
zdecydujemy, czy chcemy być zbawieni (wybieramy Boga na wieczność)?
Piszesz: "Człowiek
po śmierci, uwolniony od doczesności, otrzymuje światło i „poznaje tak, jak i został poznany”. Dokonuje wyboru doskonałego - tak jak aniołowie i Szatani." i klika zdań dalej: "Każdy z nas
w momencie śmierci wybierze czy wejść w relację z Bogiem czy na zawsze tę relację stracić". Nie dopytuję, czy w momencie przejścia ze świata doczesnego do wieczności czy już po tamtej stronie człowiek będzie mógł ostatecznie wybrać. Zastanawia mnie ten "doskonały wybór" (piszesz: "poza doczesnością ludzie wybierają „doskonale” - nie mylą się i nie zmienią nigdy zdania). Na czym się ma opierać ta doskonałość wyboru? W Raju Adam i Ewa obcowali z Bogiem twarz w twarz, znali Go i kochali, mieli naturę nieskażoną grzechem. Mimo to dokonali złego wyboru, odwrócili się od Niego. I nie był to wybór ostateczny. Natura człowieka (jako bytu) się nie zmieniła. Czemu teraz jego wybór miałby być doskonały? Bo dokonany przy poznaniu Boga? Ale pierwsi ludzie znali Go doskonale...
Ostateczność wieczności opiera się nie na jakimś kolejnym (tym razem "doskonałym") wyborze człowieka, ale na tym , że czas na wybieranie dobiegł końca, już wyboru nie będzie, pozostanie tylko jego konsekwencja: ci pójdą na prawo, ci - na lewo. Najpowszechniejsze rozumienie sądu to po prostu ocena, podsumowanie jakiegoś czynu/wyboru. Podczas rozprawy sędzia nie pyta: czy chcesz to zrobić, decyduj teraz. On ocenia wcześniejsze. działanie.
I na koniec pytanie: czy człowiek po śmierci może zgrzeszyć? Zgodnie z Twoją koncepcją, tak, bo może odrzucić Boga, odwrócić się od Niego, a tym przecież w swej istocie jest grzech - zerwaniem więzi ze Stwórcą.