Link to trochę za mało na post, dopisz @Piotr55 o czym chcesz w tym wątku rozmawiać?
Jak działa miłość?
-
- Posty: 830
- Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
- Wyznanie: agnostycyzm
- Podziękował/a: 83
- Podziękowano: 57
- Płeć:
Tylko co? Zadaniowanie przez Stwórcę, przez ewolucję i Naturę do mnożenia się? Do podtrzymania gatunku?
Zatem MIŁOŚĆ to coś takie, jak DUSZA? Wymyka się naukowym pojęciom? Powstaje i trwa nie w głowie, a w sercu?
Teraz dopiero widzę, jak mało wiem o życiu, o realnym świecie, o biologii?
A może miłość jest jakimś obowiązkiem, jakby patriotyzmem, czy "mocnym postanowieniem poprawy" - możliwym do zrealizowania słuszną decyzją , aktem woli. Słowem - za miłość może być nagroda, za jej brak - kara?
Można miłość wpisywać do katalogu powinności? Zakazów?
Halo, tu Ziemia.
Oczywiście, miłość jest czymś większym, jest bardziej zlożonym stanem umysłu, niż zauroczenie, zakochanie.
Ma w sobie i pozostałości tego pierwszego, plus przyjaźń, przyzwyczajenie, zażyłość, akceptację, wyrobioną z czasem
potrzebę, zżycie, poleganie, zaufanie itd itd. Co ani trochę nie zmienia faktu, że tworzy się, istnieje, trwa, a bywa, że przemija,
podlega zburzeniu - z zerowym naszym wpływem na jej stan.
Dodano po 6 minutach 34 sekundach:
Re: Jak działa miłość?
PS z tego, co wiem, miłość jest jak wiara. Nie możemy jej wzbudzić, podtrzymać i pozbyć się "przez rozum".
Jasne, można chcieć, starać się. Ale skutek leży poza naszym wpływem. Możemy mieć szczęście (dar/łaskę) że
się spełni, możemy mieć pecha (dopust) - jeśli nie.
Jasne, byłoby piękniej i o wiele łatwiej, gdyby świat inaczej stworzono. Marzenia ściętej glowy.
-
- Posty: 1903
- Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 293
- Podziękowano: 993
- Płeć:
To jest miłość:
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał - byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie jest bezwstydna,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, choć zniknie dar języków i choć wiedzy [już] nie stanie.
Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [ujrzymy] twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: największa z nich [jednak] jest miłość."/1 Kor 13/
Już starożytni w koine (język, w którym spisano Nowy Testament) odróżniali kilka różnych rzeczy, które my określamy potocznie wspólnym słowem "miłość".
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał - byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie jest bezwstydna,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, choć zniknie dar języków i choć wiedzy [już] nie stanie.
Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [ujrzymy] twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: największa z nich [jednak] jest miłość."/1 Kor 13/
Już starożytni w koine (język, w którym spisano Nowy Testament) odróżniali kilka różnych rzeczy, które my określamy potocznie wspólnym słowem "miłość".
- Było agape (a więc to, o czym mowa wyżej, miłość wielka, bezinteresowna, ewangeliczna. Nie jest to miłość emocjonalna, można tak kochać nawet wroga).
- Było storge - czyli przywiązanie, dbałość, "porozumienie dusz", wspólnota zainteresowań i często poglądów
- Była eros (miłość zmysłowa, niekoniecznie erotyczna, ale "zakochanie")
- Było fileo - przede wszystkim uczuciowa (upodobanie, tak się kocha np. brata czy przyjaciela)
-
- Posty: 830
- Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
- Wyznanie: agnostycyzm
- Podziękował/a: 83
- Podziękowano: 57
- Płeć:
Zgrabnie wymyślone. Pięknie spisane.agape (a więc to, o czym mowa wyżej, miłość wielka, bezinteresowna, ewangeliczna. Nie jest to miłość emocjonalna, można tak kochać nawet wroga).
No to już wiem. Znaczy się, nie wiem.
Więc spytam jeszcze raz.
Czy agape w ludzkim mózgu się odbywa? W pradziejach to i żółć inną rolę miała.
Czy mózg ludzki to prąd i chemia organiczna?
A jesli jeszcze coś więcej (będzie Nobel !!)- czy agape można w sobie wzbudzić na własne życzenie?
Jeśli tak - wracam do podstawówki.
-
- Posty: 1871
- Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 434
- Podziękowano: 827
- Płeć:
W mózgu się raczej nie odbywa.Piotr55 pisze: ↑03 mar 2023, 19:03Zgrabnie wymyślone. Pięknie spisane.agape (a więc to, o czym mowa wyżej, miłość wielka, bezinteresowna, ewangeliczna. Nie jest to miłość emocjonalna, można tak kochać nawet wroga).
No to już wiem. Znaczy się, nie wiem.
Więc spytam jeszcze raz.
Czy agape w ludzkim mózgu się odbywa? W pradziejach to i żółć inną rolę miała.
Czy mózg ludzki to prąd i chemia organiczna?
A jesli jeszcze coś więcej (będzie Nobel !!)- czy agape można w sobie wzbudzić na własne życzenie?
Jeśli tak - wracam do podstawówki.
W wielkim skrócie i uproszczeniu, dusza może dojść, zostać doprowadzona drogą laski, do stanu zjednoczenia z Bogiem, w Chrystusie poprzez Ducha Świętego w wypełnieniu Miłością.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
-
- Posty: 830
- Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
- Wyznanie: agnostycyzm
- Podziękował/a: 83
- Podziękowano: 57
- Płeć:
Znam budowę człowieka. Było w podstawówce. Nie ma takiej części ciała "duch".
Duch w poetyckim sensie = życie wewnętrzne. A zatem w mózgu.
A jak zdefiniujemy miłość?
I czym prawdziwa różni się od nieprawdziwej?
I niby gdzie ta nieprawdziwa się rodzi?
Wg. mojej wiedzy o człowieku i świecie miłość, to miłość.
-
- Posty: 1871
- Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 434
- Podziękowano: 827
- Płeć:
Szkoda, że Twój rozwój na temat istoty człowieczeństwa skończył się na podstawówce.
A zatem gdzie jest dusza?
Rozumiem, że nie wierzysz w Boga i Bogu. Zatem nasze próby opisu Miłości będą się różniły.
Podobnie jak z duchem. Dla Ciebie duch, miłość, myśl to jedynie "kompleksy" impulsów elektrycznych.
Rozumiem to. Wierzę jednak inaczej.
"Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce." 1 Kor 13,11
Prawdziwa jest z Boga, Ducha, ducha, nieprawdziwa ze świata, ciała.
Oczywiście nie umniejszam Ci.
To nie chodzi o to, że ja kocham prawdziwie, a Ty nie, że katolicy kochają prawdziwie, a ateiści nie.
Moim zdaniem to nie jedynie kwestia wyznania, ale również pewnej łaski, decyzji i pracy.
W ciele.
Spoko. Rozumiem.
Wg mojej nawet śmierć może być narodzinami, a niewola wolnością.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
-
- Posty: 830
- Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
- Wyznanie: agnostycyzm
- Podziękował/a: 83
- Podziękowano: 57
- Płeć:
Aha. Postaram się zapamiętać. Nieprawdziwa w ciele się rodzi. A prawdziwa w chmurze? Zatem miłość macierzyńska, małżeńska = nieprawdziwe. Super. A może Starowiercy prawdziwiej kochają niż Katolicy Rzymscy ? A z jakiej paki?
-
- Posty: 7102
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3277
- Podziękowano: 3500
- Płeć:
Nie. Panowie logika podpowiada że albo JEST MIŁOŚĆ albo jej NIE MA.
Albo coś, co jest można nazwać miłością, albo nie.
Na tej samej zasadzie co nie ma sensu powiedzenie "między Bogiem a prawdą" - ono nie ma sensu, bo Bóg jest PRAWDĄ. Nie może być coś pomiędzy BOGIEM i PRAWDĄ. tak samo z MIŁOŚCIĄ, albo JEST, albo jej NIE MA.
To, co być może rozumiecie jako "miłość nieprawdziwa" to nazwałabym iluzją/złudzeniem miłości. Czyli takim stanem, który nas zwodzi, bo nie jest prawdziwy.
Najtrudniej jest to młodym zrozumieć, mówią że się kochają, ale nie patrzą na swoje dobro , nie dbają o siebie nawzajem, nie zaspokajają swoich potrzeb wzajemnie, nie słuchają się nawzajem, nie umieją nic poświęcić.... w zasadzie są ze sobą tylko do momentu gdy jest wygodnie, fajnie i przyjemnie. Gdy to się zmienia, to budzi się frustracja, rozczarowanie i rozstanie. To co potem czują, to nie tyle ból miłości (bo jej wcale nie było) tylko cierpi ich egoizm, miłość własna - że nie dostaje więcej tego co oczekuje na swoich warunkach.
problem jest taki, ze takie rozstanie należało by przemyśleć, porozmawiać z kimś mądrym, aby zrozumieć swoje błędy i nauczyć się kochać... ale zwykle ludzie nie sięgają po poć i radę, ale wpadają w kolejny taki związek, powtarzając błędy ...
Jeśli coś jest MIŁOŚCIĄ, to musi być zakotwiczone w BOGU, który jest Źródłem Miłości, no i cechą takiej miłości jest trwanie, taka miłość się nie kończy.
Albo coś, co jest można nazwać miłością, albo nie.
Na tej samej zasadzie co nie ma sensu powiedzenie "między Bogiem a prawdą" - ono nie ma sensu, bo Bóg jest PRAWDĄ. Nie może być coś pomiędzy BOGIEM i PRAWDĄ. tak samo z MIŁOŚCIĄ, albo JEST, albo jej NIE MA.
To, co być może rozumiecie jako "miłość nieprawdziwa" to nazwałabym iluzją/złudzeniem miłości. Czyli takim stanem, który nas zwodzi, bo nie jest prawdziwy.
Najtrudniej jest to młodym zrozumieć, mówią że się kochają, ale nie patrzą na swoje dobro , nie dbają o siebie nawzajem, nie zaspokajają swoich potrzeb wzajemnie, nie słuchają się nawzajem, nie umieją nic poświęcić.... w zasadzie są ze sobą tylko do momentu gdy jest wygodnie, fajnie i przyjemnie. Gdy to się zmienia, to budzi się frustracja, rozczarowanie i rozstanie. To co potem czują, to nie tyle ból miłości (bo jej wcale nie było) tylko cierpi ich egoizm, miłość własna - że nie dostaje więcej tego co oczekuje na swoich warunkach.
problem jest taki, ze takie rozstanie należało by przemyśleć, porozmawiać z kimś mądrym, aby zrozumieć swoje błędy i nauczyć się kochać... ale zwykle ludzie nie sięgają po poć i radę, ale wpadają w kolejny taki związek, powtarzając błędy ...
Jeśli coś jest MIŁOŚCIĄ, to musi być zakotwiczone w BOGU, który jest Źródłem Miłości, no i cechą takiej miłości jest trwanie, taka miłość się nie kończy.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
-
- Posty: 1871
- Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 434
- Podziękowano: 827
- Płeć:
Musiałbyś przyjąć nieco inną perspektywę.
Nie w chmurze, a ponad chmurą. W odniesieniu do lektury "Obłoku niewiedzy".
Zarówno macierzyńska, jak i małżeńska może być "prawdziwa" lub "fałszywa".
Jak by nie patrzeć zarówno psychologia (patrz np. winnicott) jak i chrześcijaństwo wspomina o "ja fałszywym".
viewtopic.php?t=847
Nie ważne jest wyznanie, a wiara i relacja z Bogiem.
Osobiście jednak uważam i wierzę, iż najwspanialszą drogą jest chrześcijaństwo.
Wierzę, że jako ateista, będąc wierny Miłości, dotrzesz w to samo "miejsce".
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42