DZięki. Może gdyby mi to w ten sposób objaśniono w swoim czasie, na religii - nie zrezygnował bym z bierzmowania i zachował trochę wiary. Nauczano dosłownie, tak też w kościele podawano do wierzenia, więc starczyło trochę pomyślunku i wiara odeszła.
Ale łączyć drzewo wiadomości, symbol, alegorię, do tego w rajskim ogrodzie, którego z uwagi na ewolucję wcale być nie mogło z realnym drewnem Krzyża - czy nie zbyt okrężna parabola?
Niedawno do audycji zadzwoniła całkiem do rzeczy brzmiąca słuchaczka i objaśniała "naukowo" i apologetycznie, jak to fizycy wykryli że np. cząsteczki wody reagują przemianami na dźwięki, zwłaszcza na imię Jezus. Biedaczka nie pomyślała o krok dalej by zauważyć, że brzmienie polskie Jezus dla Natury nic nie znaczy, bo Jezus w oryginale to Jehoszua.
Dodano po 33 minutach 51 sekundach:
Magnolia pisze: ↑28 lut 2024, 11:13
Naprawdę nie możesz tych tematów odstawić na bocznicę i skupić się na samym Bogu?
Te tematy trzymają cię niejako w klinczu, bo nie umiesz znaleźć satysfakcjonujących odpowiedzi. Ale przecież to nie jest najważniejsze. Najważniejszy jest Bóg i relacja z Nim.
Ależ skupiam się na Bogu, bo w Niego wierzę, a jesli cokolwiek mi w tym przeszkadza, to nauka KK. O relacji z Nim nawet nie marzę, bo całe światy dzielą nasze poziomy. Wszelkie rozważania o odkupieniu, zbawieniu mogą sugerować jakąś niedoskonałość Dzieła.
A przecież Dzieło jest doskonałe, nie oczywiście w dziecinnym sensie , że jedynie dobre i całkiem białe, w stylu "Święty uśmiechnięty"
albo trawożerne drapieżniki w raju i inne bez wyjątku roześmiane reklamy kreskówek,
tylko doskonałe, bo dokładnie takie, jakie w miarę najlepsze dało się zbudować w danych warunkach. Uczyniła to ewolucja, Boży pomysł.
Pomijając ewolucję czynimy z siebie jakby płaskoziemca, antyszczepionkowca, antysystemowca, czyli po prostu troglodytę, no i z takiego poziomu marzy się nam relacja z Nim? Przecież Go obrażamy w ten sposób wyzbywając się darów.
Mówiąc szczerze, tylko trochę się dziwię , że tutaj, pośród "mocno" wierzących nikt w żadnym momencie nie umie, nie chce wprost stwierdzić że np. raj i arka to symbol i ZERO prawdy historycznej. Nawet trochę rozumiem. Zwykła obrona decyzji, jeden z kilku znanych sposobów działania umysłu. Przyznanie przed sobą samym wpierw, że nie ma św. Mikołaja, potem , że nie było raju i arki to jakby przekonywać się, wnioskować, że mur nie jest spoisty i jednolity, tu i tam cegiełka jest obluzowana i tylko czekać, że gdy wysunie się i wypadnie któraś kolejna - cały mur traci stabilność. Fakt, wielce ryzykowna sprawa, ale rozum mówi - nie da się i zjeść i mieć.