Trudności w wierze

O tym wszystkim co dotyczy katolika w codziennym życiu
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

Powiedzcie mi proszę, jak myślicie, dlaczego tak trudno nam przyjąć że "Bóg mnie kocha bezwarunkowo"?

Ile Wam zajęło przyjęcie tej prawdy do serca?
A może wciąż jeszcze jej nie przyjęliście i wciąż uważacie, że musicie sobie zasłużyć na tą Miłość?

Czy kiedykolwiek poczuliście się kochani, oczekiwani, upragnieni przez Boga?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

Cisza....

Podobno zadałam trudne pytania...

Mam jeszcze trudniejsze. Skoro Bóg kocha nas bezinteresownie, to czy my chcemy odpowiedzieć miłością bezinteresowną Bogu?

Czy umiemy sobie wyobrazić taką miłość bezinteresowną? Bez warunkową ze swojej strony do Boga?
Czyli nie prosić o nic.... nie handlować z Bogiem.... nie pytać dlaczego?.... nie oczekiwać niczego dla siebie....
Nie obrażać się na Niego... nie starać się przekupić ilością uczynków i modlitw....

Po prostu być z Bogiem i dla Boga.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
esperanza
Posty: 1420
Rejestracja: 10 lut 2021, 19:45
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 1248
Podziękowano: 1063
Płeć:

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 09 sty 2024, 9:03 Powiedzcie mi proszę, jak myślicie, dlaczego tak trudno nam przyjąć że "Bóg mnie kocha bezwarunkowo"?
Moja teoria jest taka, że w tym świecie wiele rzeczy jak nie wszystko jest mniej lub bardziej warunkowe. Dlatego ciężko nam sobie wyobrazić, że coś może warunkowe nie być a co dopiero przyjąć to za prawdę jeśli nasze doświadczenia mówią coś innego.
Ile Wam zajęło przyjęcie tej prawdy do serca?
A może wciąż jeszcze jej nie przyjęliście i wciąż uważacie, że musicie sobie zasłużyć na tą Miłość?
przyjęłam na wiarę i chociaż w sercu czuję że tak jest to wciąż mam momenty kiedy pojawiają się myśli, że to chyba zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe. Nie uważam, że muszę sobie zasłużyć bo wiem że się nie da. Raczej zastanawiam się jak można się odwdzięczyć.
Czy kiedykolwiek poczuliście się kochani, oczekiwani, upragnieni przez Boga?
Mam w pamięci doświadczenia tego uczucia Bożej Miłości, nie znaczy to jednak że czuję to cały czas. To raczej głównie wiedza niż uczucie. Przynajmniej w moim przypadku.
Mi pomogła moja ś.p babcia... Nie była mi znana jej wiara, nie chodziła do koscioła, ale mam poczucie że nikt mnie tak nie kochał jak ona. Prosta, czysta i szczera miłość myślę, że całkiem bliska tej bezinteresownej. Nie ważne co zrobiłam, jak się zachowałam, ona zawsze tak głęboko i czule na mnie patrzyła jakbym była jakimś skarbem. To mi bardzo teraz pomaga, to było bardzo ważne.
Czyli nie prosić o nic.... nie handlować z Bogiem.... nie pytać dlaczego?.... nie oczekiwać niczego dla siebie....
Nie obrażać się na Niego... nie starać się przekupić ilością uczynków i modlitw....
myślisz, że to by wystarczyło aby Mu odpowiedzieć?
"Wystarczy ci mojej łaski. Moc, bowiem w słabości się doskonali”. (2Kor 12, 9).
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 09 sty 2024, 9:03 Powiedzcie mi proszę, jak myślicie, dlaczego tak trudno nam przyjąć że "Bóg mnie kocha bezwarunkowo"?
Boża Miłość to relacja z Ojcem dana Duchem przez Krzyż Chrystusa.
Jest nam trudno, bo życie zmartwychwstałe nie może być dane bez śmierci i krzyża.
Magnolia pisze: 09 sty 2024, 9:03 Ile Wam zajęło przyjęcie tej prawdy do serca?
A może wciąż jeszcze jej nie przyjęliście i wciąż uważacie, że musicie sobie zasłużyć na tą Miłość?
Miałem kilka takich doświadczeń. Wydaje mi się, że doświadczałem ich nawet przed nawróceniem, lecz nie rozeznawałem w nich Bożej Miłości.
Kiedyś jednak, kilka lat temu, 3 lub 4, ta prawda dotarła do mojej świadomości przeszywając całe moje istnienie.
Doświadczałem jej jeszcze później na modlitwie. Nigdy jednak nie byłem inicjatorem tego doświadczenia, ono zawsze było darem.
Czy ją przyjąłem – nie.
Wciąż o niej zapominam, a może uciekam.
Magnolia pisze: 09 sty 2024, 9:03 Czy kiedykolwiek poczuliście się kochani, oczekiwani, upragnieni przez Boga?
Tak. Patrz wyżej.
Magnolia pisze: 09 sty 2024, 9:03 Mam jeszcze trudniejsze. Skoro Bóg kocha nas bezinteresownie, to czy my chcemy odpowiedzieć miłością bezinteresowną Bogu?
Wydaje mi się, że wielu z nas się boi. Ja z pewnością.
Magnolia pisze: 09 sty 2024, 9:03 Czy umiemy sobie wyobrazić taką miłość bezinteresowną? Bez warunkową ze swojej strony do Boga?
Czyli nie prosić o nic.... nie handlować z Bogiem.... nie pytać dlaczego?.... nie oczekiwać niczego dla siebie....
Nie obrażać się na Niego... nie starać się przekupić ilością uczynków i modlitw....
Po prostu być z Bogiem i dla Boga.
Wydaje mi się, że wielu mistyków próbuję opisać tę miłość co pozwala złapać jakiś punkt odniesienia, jest to jednak miłość pomiędzy Bogiem, a duszą, a zatem jest to sprawa dość indywidualna. „Byciem z Bogiem i dla Boga” nazwać można każdą głęboką modlitwę.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

Prawdę mówiąc mi samej zrozumienie i przyjęcie miłości Bożej zajęło 40 lat, choć zawsze Bóg był ważny i odkąd pamiętam szukałam Boga.
No tylko jak zrozumieć "bezwarunkowość miłości", gdy odkąd pamiętam byłam otoczona przemocą ze strony mamy? Miałam ciepłą i dobrą babcię, więc gdzieś przeczuwałam że miłość jest dobra i ciepła, ale jednak doświadczałam po ludzku czegoś co zaprzeczało pojęciu bezinteresowności i bezwarunkowości.
Poznawanie Boga intelektem na studiach sprawiło, że wiedziałam dużo, znałam teologię, ale brakowało przyjęcia tego sercem. Często słyszałam bo droga z głowy do serca bywa najdłuższą drogą życia, mimo że to około 40 cm... ;-)
Pamiętam chwilę nawrócenia, gdy Bóg przyszedł do mnie modlącej się i przebaczającej wszystkim krzywdzicielom po kolei, bo chwyciłam się z determinacją myśli, żeby naśladować Jezusa w przebaczaniu.
Pamiętam jak w jednej chwili Bóg wypełnił mnie miłością, radością i spokojem, a ja odpowiedziałam zachwytem wobec Jego Osoby.
I tak jak w przypowieści o Miłosiernym Ojcu, Bóg nie rozmawiał o moich grzechach... po prostu pokazał mi jak mnie kocha i dał siłę, by z grzechami (ciężkimi) zerwać i do nich nie wracać. To było cudowne poczucie wolności i szczęścia.

Rok temu w kwietniu byłam na rekolekcjach w karmelu, aby uczyć się modlitwy i tam także przyszedł Bóg do mojego serca i dał odczuć że jest moim Tatą, takim który nie odrzuca i nie zawodzi. Płakałam jak bóbr...
Znowu medytowałam nad Łk 15, wers...20 Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go.

Zawsze gdy Bóg wchodzi w moje życie, (bo Go o to proszę) to dzieje się coś dobrego, wspaniałego a ja czuję się kochana, umiłowana wręcz.
I już wiem, wielokrotnie tego doświadczyłam, że Bóg zaspokaja moje pragnienia, pragnienia serca.
Nie mylić z potrzebami, choć też nie mogę narzekać na Boże błogosławieństwo, ale pragnienia to np łaska wiary dla moich córek, zbawienie dla członków mojej rodziny, pragnienie doświadczenia miłości Bożej dla moich bliskich - ja wiem, ze to się stanie! Jak widzi w moim sercu, że pragnę Mu służyć, to dał mi pracę.
Jak widzi moje serca a tam rodzi się jakieś pragnienie czegoś dobrego to doświadczenie tego to jedynie kwestia czasu... Bo Bóg działa we właściwym czasie...

Zapytała: Czy umiemy sobie wyobrazić taką miłość bezinteresowną? Bez warunkową ze swojej strony do Boga?
Czyli nie prosić o nic.... nie handlować z Bogiem.... nie pytać dlaczego?.... nie oczekiwać niczego dla siebie....
Nie obrażać się na Niego... nie starać się przekupić ilością uczynków i modlitw....

Tego się wciąż uczę... bardziej ufać, niż prosić... przecież Tata wie czego potrzebuje i pragnę, dla siebie i dla innych.
Boże dopomóż, aby żadna próba nie złamała we mnie zawierzenia Tobie. Amen.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Quinque
Posty: 47
Rejestracja: 27 cze 2023, 3:03
Wyznanie: katolicyzm
Podziękowano: 1
Płeć:

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: Powiedzcie mi proszę, jak myślicie, dlaczego tak trudno nam przyjąć że "Bóg mnie kocha bezwarunkowo"?
Sorry ale to jest pusty slogan rodem z protestanckich filmów o wierze. Czym ta miłość miałaby realnie się okazywać? Dlatego ludzie nie przyjmują tego założenia. To tak jakby mówić dziecku które straciło rodziców w wypadku że Bóg je kocha bezwarunkowo. Dla niego to nic nie znaczy. Przykro mi ale żyjemy w świecie materialnym
Ostatnio zmieniony 13 sty 2024, 13:35 przez Quinque, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

Rozumiem @Quinque że Ty jeszcze nie przyjąłeś tej Miłości do serca.

Co ma utrata rodziców w wypadku do miłości ze strony Boga , bo chyba nie rozumiem jak łączysz jedno z drugim.

Ale z mojej perspektywy, gdy już przyjęłam Miłość do serca, niezależnie czy ludzie przy mnie są czy mnie opuszczą ja czuję, że nie jestem sama, bo mam Ojca w niebie... gdyby to dziecko usłyszało tą DObrą Nowinę to może nie popadło by w rozpacz w czasie żałoby, miałoby Opiekuna, który się nim opiekuje.

Poza tym śmierć to jest jakieś wydarzenie które zmienia jedynie coś właśnie na poziomie materii ale nie duchowym. Można wyjaśnić, że rodzic którego nie widać, nie przestał istnieć, po prostu jest z Bogiem, ale teraz jeszcze bardziej otacza dziecko miłością.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Quinque pisze: 13 sty 2024, 13:33 Sorry ale to jest pusty slogan rodem z protestanckich filmów o wierze. Czym ta miłość miałaby realnie się okazywać?
Wszystko można tak czytać: "(...) Bóg jest miłością." 1J 4,8 - przecież to slogan :-?
Miłość Boża charakteryzuje się tym, że zawsze na Ciebie czeka.
W człowieku objawia się łaskami, darami i cnotami.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Quinque
Posty: 47
Rejestracja: 27 cze 2023, 3:03
Wyznanie: katolicyzm
Podziękowano: 1
Płeć:

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: Ale z mojej perspektywy, gdy już przyjęłam Miłość do serca, niezależnie czy ludzie przy mnie są czy mnie opuszczą ja czuję, że nie jestem sama, bo mam Ojca w niebie... gdyby to dziecko usłyszało tą DObrą Nowinę to może nie popadło by w rozpacz w czasie żałoby, miałoby Opiekuna, który się nim opiekuje
Czym się ta opieka ma objawiać?
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

Skoro Bóg jest Ojcem to uczy ( np kochać, przebaczać, budować wspólnotę i jedność, czynić dobro) oraz przede wszystkim kocha i towarzyszy we wszystkim.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Quinque
Posty: 47
Rejestracja: 27 cze 2023, 3:03
Wyznanie: katolicyzm
Podziękowano: 1
Płeć:

Nieprzeczytany post

Rozumiem że ateisci nie przebaczają i nie tworzą wspólnot. I generalnie czym się to towarzyszenie realizuje?

Sorry, ale to co uprawiasz to najgorsza apologetyczna retoryka rodem z protestanckich ulotek. Rzucanie sloganami typu "Bóg cie kocha" nie ma żadnej wartości poznawczej. To nic innego jak pustosłowie
Ostatnio zmieniony 13 sty 2024, 19:30 przez Quinque, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

Quinque pisze: 13 sty 2024, 19:29 To nic innego jak pustosłowie
Tak, wierzę, że tak można to odbierać... Bo czy powtarzasz te słowa jedynie ustami, czy mówi to Twoje serce, bo tego doświadczyło - słowa brzmią tak samo.

Intelektualnie ci tego nie wyjaśnię. Bo tu nie chodzi o rozumienie tego, ale o doświadczenie bycia kochanym dzieckiem Boga.
Skoro napisane wyżej świadectwa CIę nie przekonały, to kolejne słowa tez cię nie przekonają.

Ale kiedy usiadłeś w kościele czy w swoim domu, w ciszy i otworzyłeś swoje serce, aby Bóg mógł je wypełnić miłością?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Quinque pisze: 13 sty 2024, 19:29 Rozumiem że ateisci nie przebaczają i nie tworzą wspólnot. I generalnie czym się to towarzyszenie realizuje?
Bóg jest w Tobie substancjonalnie obecny niezależnie od Twego wyznania i utrzymuje Cię przy życiu. Towarzyszy Ci nawet jeżeli tego nie chcesz. Z psychologicznego punktu widzenia każdy potrzebuje przebaczenia, nie każdy jednak ma "dostęp" do tego kto im zawinił lub tego kto zawinił. Ja miałem kapelę rokową. Byliśmy takimi quasiateistami, a zatem tworzą.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Quinque
Posty: 47
Rejestracja: 27 cze 2023, 3:03
Wyznanie: katolicyzm
Podziękowano: 1
Płeć:

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: Ale kiedy usiadłeś w kościele czy w swoim domu, w ciszy i otworzyłeś swoje serce, aby Bóg mógł je wypełnić miłością?
I jaki efekt poza psychologicznym to daje?

Zakochanie też daje motylki w brzuchu. Ja pytam o obiektywy wymiar tego stwierdzenia że Bóg mnie kocha (nie neguję tego, tylko to nie ma wpływu na codzienne zycie)
Daniel pisze: Bóg jest w Tobie substancjonalnie obecny niezależnie od Twego wyznania i utrzymuje Cię przy życiu
Gdyby Bóg był substancjalnie obecny we mnie to jak byłbym Bogiem, gdyż substancja określa byt
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

Quinque pisze: 13 sty 2024, 22:20
Magnolia pisze: Ale kiedy usiadłeś w kościele czy w swoim domu, w ciszy i otworzyłeś swoje serce, aby Bóg mógł je wypełnić miłością?
I jaki efekt poza psychologicznym to daje?

Zakochanie też daje motylki w brzuchu. Ja pytam o obiektywy wymiar tego stwierdzenia że Bóg mnie kocha (nie neguję tego, tylko to nie ma wpływu na codzienne życie)
świadectwa nawróceń ludzi, których Bóg uwalniał z nałogów, grzechów ciężkich, z prostytucji, z hazardu - mówią że doświadczenie Boga miało ogromny wpływ na ich życie. W jednej chwili porzucali dotychczasowe zajęcia i nałogi aby stać się nowym człowiekiem.
Błogosławię Ci abyś w sercu doświadczył Bożej Miłości.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Quinque pisze: 13 sty 2024, 22:20 Gdyby Bóg był substancjalnie obecny we mnie to jak byłbym Bogiem, gdyż substancja określa byt
Poniekąd.

"1. Substancjalna obecność Boga w duszy a zjednoczenie nadprzyrodzone

We wspomnianym już piątym rozdziale drugiej księgi Drogi na Górę Karmel św. Jan od Krzyża rozróżnia dwa rodzaje zjednoczenia człowieka z Bogiem. Pierwszy zalicza do porządku przyrodzonego i określa go zjednoczeniem istotowym lub substancjalnym, drugi zaś nazywa, ze względu na jego charakter, zjednoczeniem nadprzyrodzonym (por. DGK II, 5, 3). Między obydwoma rodzajami zjednoczenia zachodzi wzajemna relacja tak głęboka, że jedno nie może istnieć bez drugiego. Z tego więc względu nie da się analizować i przedstawić w sposób wyczerpujący zjednoczenia nadprzyrodzonego bez odwołania się do tego pierwszego, czyli zjednoczenia substancjalnego albo istotowego.

W ujęciu Doktora Mistycznego zjednoczenie istotowe polega na substancjalnej obecności Boga w każdej duszy, nawet w duszy największego grzesznika. “Bóg przebywa i jest substancjalnie w każdej duszy, choćby to była dusza największego w świecie grzesznika” (DGK II, 5, 3). "


https://www.karmel.pl/zjednoczenie-z-bo ... od-krzyza/

Dodano po 1 minucie 40 sekundach:
Quinque pisze: 13 sty 2024, 22:20 I jaki efekt poza psychologicznym to daje?
A twoje psyche jest poza ciałem?
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Quinque
Posty: 47
Rejestracja: 27 cze 2023, 3:03
Wyznanie: katolicyzm
Podziękowano: 1
Płeć:

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 14 sty 2024, 9:44
Quinque pisze: 13 sty 2024, 22:20
Magnolia pisze: Ale kiedy usiadłeś w kościele czy w swoim domu, w ciszy i otworzyłeś swoje serce, aby Bóg mógł je wypełnić miłością?
I jaki efekt poza psychologicznym to daje?

Zakochanie też daje motylki w brzuchu. Ja pytam o obiektywy wymiar tego stwierdzenia że Bóg mnie kocha (nie neguję tego, tylko to nie ma wpływu na codzienne życie)
świadectwa nawróceń ludzi, których Bóg uwalniał z nałogów, grzechów ciężkich, z prostytucji, z hazardu - mówią że doświadczenie Boga miało ogromny wpływ na ich życie. W jednej chwili porzucali dotychczasowe zajęcia i nałogi aby stać się nowym człowiekiem.
Błogosławię Ci abyś w sercu doświadczył Bożej Miłości.
Rozumiem że zdajesz sobie sprawę z tego że to można wytłumaczyć zwykłą psychologią? Osoba która ma silne przekonanie o istnieniu Boga, będzie starać się żyć zgodnie z zasadami danej religii. Nie mówisz mi o cudach, tylko o subiektywnych doświadczeniach

Tak samo gdy ktoś wygra 10 milionów dolarów i powie ze to odmieniło jego życie. Owszem, tyle że ja nie mam tego doświadczenia. Co to znaczy doświadczenie Boga? Każdy interpretuje to po swojemu. Doświadczenie Boga mieli mistycy czy Apostołowie, czy dzieci z Fatimy. I w ich doświadczenie można zmierzyć lub nie, ale ono miało jakiś obiektywny czynik który można weryfikować. To że powiem iż doświadczyłem czegoś i to odmieniło moje życie, ma niską wartość apologetyczną

Stwierdzenie "Bóg mnie kocha warunkowo" miałoby przełożenie gdyby np. Bóg spełniał modlitwy (przynajmniej te czyste np. O silne przekonanie o jego istnieniu). To znaczy nie mówię że ich nie spełnia. Ale dzieje się to wybiórczo. Mam na myśli nierówność w dostępie do cudów (zapomniałem jak się to ładnie nazywalo)
Ostatnio zmieniony 16 sty 2024, 4:32 przez Quinque, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Quinque pisze: 16 sty 2024, 4:23 Rozumiem że zdajesz sobie sprawę z tego że to można wytłumaczyć zwykłą psychologią?
Większość rzeczy, poza stworzeniem, można wyjaśnić psychologią, a już z pewnością fantasy-psychologią.
Quinque pisze: 16 sty 2024, 4:23 Owszem, tyle że ja nie mam tego doświadczenia.
Osobiście uważam, że każdy je ma. U większości osób, przez większość życia pozostaje ono „małowyraźne”. Co nie oznacza, że będzie takie zawsze.
Quinque pisze: 16 sty 2024, 4:23 Co to znaczy doświadczenie Boga? Każdy interpretuje to po swojemu. Doświadczenie Boga mieli mistycy czy Apostołowie, czy dzieci z Fatimy.

1) Istota doświadczenia Boga pozostaje w sferze tajemnicy. Dlatego pisząc o swym doświadczeniu pod Damaszkiem, św. Paweł nie pisał wiele o zewnętrznym aspekcie tego doświadczenia (w przeciwieństwie do autora Dziejów Apostolskich; zob. Dz 9; 22; 6). Nie znajdujemy w listach św. Pawła informacji o charakterze psychologicznym, fenomenologicznym, zjawiskowym.
2) Doświadczenie Boga, choć jest tajemnicze, nie jest nieokreślonym, niemożliwym do zwerbalizowania doznaniem. Św. Paweł potrafi umiejscowić pewne doświadczenia Boga w swojej biografii. Opisywał konkretne skutki życiowe (np. objawienie Ewangelii), które rodzi doświadczenie Boga.
3) Doświadczenie Boga jest możliwe do opisania tylko przy użyciu języka analogii. Języka analogii używa także św. Paweł (pisze on o „widzeniu”, „poznaniu”), który tym samym zaprasza nas do podjęcia trudu refleksji teologicznej nad naturą doświadczenia Boga i do poszukiwania adekwatnego języka jego opisu.
4) Doświadczenie Boga jest uchwytne tylko w wierze. Zapisane w Gal 1,16 wyznanie Pawłowe, że Bóg objawił mu Swego Syna, pozostaje kwestią wiary, pomimo, że za wiarą stoi doświadczenie („wiedza”). Doświadczenie Boga nie eliminuje wiary, a tylko wiarę utwierdza. Nie byłoby doświadczenia Boga w życiu Pawła bez uprzedzającej łaski (zob. Gal 1,15), a więc także bez wiary, która jest łaską (zob. Rz 9, 15-16)."


ks. G. Rafiński

viewtopic.php?p=27231&hilit=mistyka#p27231

Quinque pisze: 16 sty 2024, 4:23 I w ich doświadczenie można zmierzyć lub nie, ale ono miało jakiś obiektywny czynik który można weryfikować.
Można, ale jedynie po owocu.


"Znaczenie mistyki w wierze
- Mistyka obiektywna i subiektywna -

Akcent w mistyce chrześcijańskiej pada na rzeczywistość obiektywną (niezależną od subiektywnej kreatywności człowieka). W mistycznym przeżyciu dane jest człowiekowi doświadczenie, że w świecie istnieje więcej porządku obiektywnego niż subiektywnego, że uczestniczy w harmonii i porządku, których nie jest źródłem ani nie może ich ogarnąć. W tym kontekście szwajcarska mistyczka Adrienne von Speyr (1902-1907) rozróżnia mistykę obiektywną i mistykę subiektywną5. Ta pierwsza wiąże się zasadniczo z głęboką medytacją prawd (rzeczywistości, hipostaz por. Hbr 11,1) zawartych w Credo, która odkrywa współbrzmienie prawdy o Bogu Trójjedynym, stworzeniu, wcieleniu, rzeczywistości Kościoła i spraw ostatecznych. Mistyka obiektywna jest całkowicie skoncentrowana na rzeczywistości istniejącej poza konstrukcjonistycznie rozumianym tworem ludzkiego ducha przyjętą i przeżytą dogmatyką, doświadczeniem Credo.

Mistyka subiektywna natomiast ukazuje to, co wydarza się w człowieku w konfrontacji z mistyką obiektywną. Wyeksponowane zostają takie cechy tego doświadczenia, jak: otwartość, zaufanie, dyspozycyjność i modlitewna gotowość przyjęcia wszystko ogarniającej Formy (Postaci) Bożego

Objawienia. Zjawiska nadprzyrodzone (niezwykłe) nie należą do istoty tego doświadczenia (chociaż mogą niekiedy jemu towarzyszyć). Gdy akcent w wyjątkowy sposób zostaje położony na doświadczeniu subiektywnym, mówimy o zjawisku mistycyzmu, gdzie zainteresowanie koncentruje się na doświadczeniu człowieka, jego przeżyciach, i związane jest często z oczekiwaniem zjawisk nadzwyczajnych, cudownych i nadprzyrodzonych. Mistycyzm może być ukrytą formą zaburzenia osobowości np. narcystycznego, gdzie chęć bycia kimś wyjątkowym, zauważonym i niezwykłym w porównaniu z szarą resztą normalnych ludzi wierzących, uniemożliwia autentyczne spotkanie."


ks. K. Grzywocz


viewtopic.php?t=1369&hilit=mistyka&start=20
Quinque pisze: 16 sty 2024, 4:23 To że powiem iż doświadczyłem czegoś i to odmieniło moje życie, ma niską wartość apologetyczną
A co to wartość apologetyczna i do czego ma być potrzebna?
Quinque pisze: 16 sty 2024, 4:23 Stwierdzenie "Bóg mnie kocha warunkowo" miałoby przełożenie gdyby np. Bóg spełniał modlitwy (przynajmniej te czyste np. O silne przekonanie o jego istnieniu). To znaczy nie mówię że ich nie spełnia. Ale dzieje się to wybiórczo. Mam na myśli nierówność w dostępie do cudów (zapomniałem jak się to ładnie nazywalo)
Bóg spełnia modlitwy.
Nie spełni jednak modlitwy o to co może Cię skrzywdzić w kontekście zbawienia, nie w kontekście ziemskiego samopoczucia.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

Daniel podszedł naukowo i teologicznie;-)

Może to co nazywamy doświadczeniem Boga można sprowadzić do subiektywnego odczucia... szczególnie osoba wątpiąca tak powie...
Z mojego doświadczenia płyną takie pytania:
Ale powiedz mi jak to wyjaśnić, ze Bóg zdejmuje z kogoś uzależnienie i następnego dnia człowiek odczuwa wolność, a nie odczuwa skutków odstawienia?
Albo powiedz mi jak to możliwe, że mimo terapii, wielu rozmów ze specjalistami, cierpienie nie maleje, a Bóg potrafi zdjąć z kogoś "kilka ton" cierpienia w jednej chwili.
Albo jak wyjaśnić, że osoby, które przeżyły nawrócenie potem łączy "jeden duch", myślą tak samo, mają takie same postawy życiowe... nie czytali tych samych książek, nie umawiają się na jedną postawę, nie były w tej samej szkole... a jednak rozpoznają w drugiej osobie działanie Ducha św.
No i owoce tych "subiektywnych" odczuć... wolność, miłość, dobroć, służba, wiara, nadzieja.
Jak to możliwe, że owoce mają takie same?

Są tacy... wątpiący... że nawet jak widzą i słyszą, ze guz zniknął to i tak wyjaśnia to autosugestią a nie wiarą i cudem... takim nie da się nic wyjaśnić słowami, teologią, nauką... oni wiedzą lepiej.

Mówisz: Bóg działa wybiórczo. No oczywiście, bo działa tam gdzie jest otwarte na Niego serce, a ludzie mają z tym problem... To nie problem ze strony Boga, tylko człowieka.

To też kwestia środowiska w którym się obracasz... gdy wielu wokół ciebie mówi: Boga nie ma... to raczej nie wpływa to na rozwój wiary, prawda? Ja obracam się wśród wierzących i często słyszę jak Bóg działa w ich życiu - to rozpala moja wiarę, a moje doświadczenia rozpalają wiarę innych.
Wiara rodzi się ze słyszenia... zarówno Słowa Bożego ale też świadectw Bożego działania.

W zeszłe wakacje byliśmy z mężem na rekolekcjach ewangelizacyjnych. Mój mąż raczej sceptycznie nastawiony, bardziej jechał tam dla mnie i gór niż do uczenia się ewangelizacji... bardziej sam jej potrzebował... Na rekolekcjach postanowił "nie przeszkadzać", znaczy się tylko słuchał, bez kontestowania wszystkiego. Gdy mieliśmy za zadanie ewangelizować na ulicy, i nie szczególnie nam to wychodziło, poprosił abym wygłosiła kerygmat jemu, bo on tego potrzebuje... zrobiłam to... nie przeżył nic nadzwyczajnego w czasie rekolekcji.... ale pół roku później, kiedy przyszedł jakiś czas próby, okazało się że przyjął kerygmat do serca i jego serce Bóg odmienił... na tyle na ile mąż Mu pozwolił. Ja na pewno widzę zmianę.

To, co nam przeszkadza odczuwać Obecność Boga to nasz grzech, nasze serce pełne brudnych myśli, uraz , nie przebaczenia i złości... w takim sercu nie ma miejsca dla Boga... ergo nie ma doświadczenia Boga...
Ale Bogu wystarczy jakiś mały krok ze strony człowieka... np decyzja że chcę przebaczyć... chcę kochać a nie gniewać się.. i wtedy przychodzi z Miłością i czyni ład w sercu i daje pokój.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

Czy trudności życiowe rozwijają Waszą wiarę?
Czy to co jest dla Was wyzwaniem życiowym pomaga rozwijać wiarę, czy ją osłabia?
Jak to obserwujecie u siebie, albo u innych/bliskich?

@Krzysiek , @abi , @Dominik , @JOB , @Paweł , i inni - podzielcie się z nami refleksjami... :)
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
ODPOWIEDZ