Muzyka

Tu omawiamy problemy w rozeznawaniu grzechów, problemy ze spowiedzią, skrupulatyzm
Shiftt
Posty: 35
Rejestracja: 20 lut 2024, 23:50
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 10
Podziękowano: 4
Płeć:

Nieprzeczytany post

Uwielbiam muzykę, wiele gatunków: pop, rock, klasyczną, motywy z filmów i gier i inne. Codziennie słucham po kilka godzin, umila mi ona życie.
Do niedawna podchodziłem do muzyki, której słucham raczej bez większych skrupułów. Nie wydaje mi się żeby miała ona na mnie zły wpływ. Kiedyś słuchałem metalu, ale był to podgatunek, który nie bluźnił przeciw Bogu (jak to dość często jest w metalu). Teksty opierały się głównie na różnych mitach i obcych bóstwach. Bałem się że to grzech słuchać takiej muzyki, ale gdy zacząłem pytać na jednym forum doszedłem do wniosku, że jeśli traktuję to jako element fantasy to nic w tym złego i w sumie myślę, że podjąłem wtedy dobrą decyzję.
Kilka dni temu zacząłem jednak sprawdzać i tłumaczyć teksty piosenek, które lubię (głównie aktualnie pop). Wiele z nich to muzyka na której się wychowałem. Urodziłem się na początku nowego tysiąclecia i piosenki wielu artystów z lat 2005-2015 dobrze wspominam. Nie słuchałem wtedy za bardzo muzyki sam, po prostu znałem je z radia.
Niestety być może ze względu na moje skrupulanckie predyspozycje zacząłem obawiać się, że wielu tych piosenek powinienem przestać słuchać. Np. wiele piosenek lubianej przeze mnie Lady Gagi zawiera sporadyczne przekleństwa i podteksty seksualne niekoniecznie zgodne z nauką Kościoła (nie wszystkie piosenki, a przynajmniej nie tak jasno przekazane są te podteksty; może nie potrafię ich zrozumieć lub ich po prostu nie ma tylko sobie wmawiam, że są). Nurtuje mnie też np. czy powinienem słuchać Katy Perry śpiewającej, że "pocałowała dziewczynę i się jej podobało". Z początku byłem pewien, że przesadzam, ale teraz znajduję coraz więcej przykładów i jestem już tym trochę zafiksowany. Dotyczy to również innych twórców w mniejszym lub większym stopniu.

Chciałem więc zapytać jaki macie pogląd na ten temat. Próbowałem nawet przestać słuchać piosenek, co do których miałem wątpliwości, ale prawie codziennie rano budzę się ze świadomością, że muzyka, którą lubię musi zostać przeze mnie chociaż częściowo odrzucona. Być może to element mojej nerwicy, że często w ciągu dnia przypominam sobie o tym, że być może powinienem z tego zrezygnować i trochę niszczy to moje samopoczucie. Nie potrafię podejść do tego na większym luzie.
Dlatego pytam co o tym sądzicie. Przeszukałem chyba cały internet polski i angielski i nie wiem ostatecznie jak mam do tego podchodzić. Cieszy mnie fakt, że to raczej na pewno nie grzech ciężki więc nie muszę biec do konfesjonału. Jak już wspomniałem nie czuję by miała ta muzyka na mnie jakikolwiek wpływ. Po prostu słucham jej bo lubię brzmienie. Oczywiście, że wolałbym żeby tekst był trochę bardziej poprawny, ale niestety tego nie zmienię. Nie ma się też co dziwić, że niezbyt wierzący twórcy produkują muzykę, która nie jest w pełni zgodna z nauką Kościoła i Chrystusa.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7100
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3497
Płeć:

Nieprzeczytany post

Ciesz się słuchaniem muzyki, samym jej brzmieniem. Skup się na radości i że masz dobry nastrój, a analizowanie odrzuć.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1863
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Ja to troszkę dzielę. Z jednej strony gdy słucham muzyki jako kompozycji w zasadzie nie interesuje mnie tekst. Np. bjork. Zresztą ona sama kiedyś twierdziła, że tekst jest jedynie dodatkiem, by głosem mogła wybrzmieć melodia. Z drugiej strony gdy słucham piosenek zwykle wybieram polskich artystów. Po pierwsze dlatego, że od razu wiem co śpiewają, a po drugie uważam, że polskie teksty (oczywiście tych "prawdziwych" artystów) niosą w sobie więcej prawdy niż zachodnie. Oczywiście lubię również niektórych zachodnich bardów jak tom waits czy nick cave.

Artyści to zwykle "poszukiwacze" (choć nie zawsze). Bywa, że Bóg jest "ukryty" w ich tekstach, a bywa, że Go tam nie ma.
Polecam płytę Spiętego "hardkor".

No i przede wszystkim, jak pisze Mag, ciesz się muzyką i tańcz ;)
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
ODPOWIEDZ