Donoszenie na niewiernego małżonka
-
- Posty: 478
- Rejestracja: 28 lut 2021, 6:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 184
- Podziękowano: 39
- Płeć:
Wolałbym się o tym dowiedzieć od swojej kobiety i wolałbym nie wiedzieć o tym, że ktoś jeszcze wie o tej sytuacji.
Obciachem dla faceta jest to, że jest zdradzany, bo to pokazuje wszystkim, że jest kiepski w tych sprawach.
Jeżeli kobiecie jest naprawdę dobrze ze swoim facetem, to nie przyprawi mu rogów. Nie ma takiej opcji.
Moje zdanie jest już znane z grubsza. Oczywiście, że nie naszą sprawą jest kto z kim, ale jeśli taki ktoś daje powód do zgorszenia publicznie ujawniając swoją zdradę małżeńską to sprawa robi się szersza i skoro obarcza innych ów ciężarem względem ich sumień to moim osobistym zdaniem mamy wtedy pełne prawo zareagować. Wpierw upomnieć a jak to nic nie zmieni to i dać znać drugiej stronie krzywdzonej, że zaufała człowiekowi który na to najprawdopodobniej nie zasługuje. Wolność Tomku w swoim domku, ale tu słowo klucz "swoim domku" jest istotne czyli w miejscach/sytuacjach gdzie innych osób to nie dotknie względem sumienia, uczuć itd. Tyle w tym temacie.
-
- Posty: 7210
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3306
- Podziękowano: 3533
- Płeć:
Ja rozumiem, że gdy widzimy że ktoś zdradza to od razu byśmy chcieli zareagować... że emocje nam to doradzają... bo komuś dzieje się niesprawiedliwość....
Ale gdy na chłodno rozważamy taką decyzję, to zastanawiam się... skąd wiemy czy to jest dobry czas, aby komuś uświadomić tak okrutną prawdę? Wiecie, tak naprawdę ludzie nie mówią nam co przeżywają (kobieta może być po poronieniu, może mieć depresję, może właśnie straciła pracę, może ktoś inny ją poważnie zawiódł lub skrzywdził), a my w ramach poczucia sprawiedliwości przyjdziemy ją "uświadomić" o zdradzie męża...
w rezultacie dołożymy jej cierpienia...albo wręcz się pod tym cierpieniem załamie.
Dlatego wydaje mi się upomnienie i wpływanie na zdradzającego jedynym wyjściem, bo to On ma ponieść konsekwencje swojej zdrady.
Czasem przecież jest tak, że te zdrady (choć są złem o tym nie dyskutujemy) tak naprawdę nic nie znaczą (szczególnie mężczyźni oddzielają seks od przywiązania emocjonalnego) a czasem ktoś się zakochał... i potrzebuje opamiętania, albo czasu na odkochanie.
Wydaje mi się że prędzej czy później zdradzana osoba zorientuje się sama że coś nie jest tak... i sama zareaguje...
a to na komórkę be∂zie przychodziło dużo smsów, a to pieniądze będą znikać (na hotele lub kwiaty), albo małżonek będzie wiecznie zostawał po godzinach w pracy... włączy się w końcu podejrzliwość... i pytania...
Ale też są takie osoby, które nie chcą pewnych rzeczy dostrzec, nie chcą wiedzieć, nie chcą burzyć spokoju rodziny, nawet za cenę swojej dumy i godności.
I tak jak wspomniano wyżej, świadomość wstydu przed ludźmi, ze inni tez wiedzą, będzie dokładało cierpienia.
Osobiście byłam w sytuacji, że mąż mojej koleżanki mnie podrywał "na motor". Po którejś wizycie u koleżanki, znaliśmy się od dawna, ale głównie spotykałyśmy się we dwie, dostałam maila od jej męża, że wpadłby do mnie pod blok jutro o 9 rano i zabrał mnie na przejażdżkę i może coś by z tego wyszło.... sic!
Trudno mi było w to uwierzyć, co czytałam...
Pokazałam maila mężowi, przedyskutowaliśmy sprawę i ....oboje zachowaliśmy milczenie wobec koleżanki.
Oczywiście jej mężowi napisałam do słuchu z oburzeniem, że wysunął taką propozycję i jak to krzywdzi jego żonę.
Skoro nie bał się podrywać koleżankę swojej żony, cóż go powstrzymywało przed innymi podbojami? Zapewne nic, ale ja nie chciałam ingerować w ich małżeństwo.
Ale to jest moje doświadczenie i przemyślenia.
Ale gdy na chłodno rozważamy taką decyzję, to zastanawiam się... skąd wiemy czy to jest dobry czas, aby komuś uświadomić tak okrutną prawdę? Wiecie, tak naprawdę ludzie nie mówią nam co przeżywają (kobieta może być po poronieniu, może mieć depresję, może właśnie straciła pracę, może ktoś inny ją poważnie zawiódł lub skrzywdził), a my w ramach poczucia sprawiedliwości przyjdziemy ją "uświadomić" o zdradzie męża...
w rezultacie dołożymy jej cierpienia...albo wręcz się pod tym cierpieniem załamie.
Dlatego wydaje mi się upomnienie i wpływanie na zdradzającego jedynym wyjściem, bo to On ma ponieść konsekwencje swojej zdrady.
Czasem przecież jest tak, że te zdrady (choć są złem o tym nie dyskutujemy) tak naprawdę nic nie znaczą (szczególnie mężczyźni oddzielają seks od przywiązania emocjonalnego) a czasem ktoś się zakochał... i potrzebuje opamiętania, albo czasu na odkochanie.
Wydaje mi się że prędzej czy później zdradzana osoba zorientuje się sama że coś nie jest tak... i sama zareaguje...
a to na komórkę be∂zie przychodziło dużo smsów, a to pieniądze będą znikać (na hotele lub kwiaty), albo małżonek będzie wiecznie zostawał po godzinach w pracy... włączy się w końcu podejrzliwość... i pytania...
Ale też są takie osoby, które nie chcą pewnych rzeczy dostrzec, nie chcą wiedzieć, nie chcą burzyć spokoju rodziny, nawet za cenę swojej dumy i godności.
I tak jak wspomniano wyżej, świadomość wstydu przed ludźmi, ze inni tez wiedzą, będzie dokładało cierpienia.
Osobiście byłam w sytuacji, że mąż mojej koleżanki mnie podrywał "na motor". Po którejś wizycie u koleżanki, znaliśmy się od dawna, ale głównie spotykałyśmy się we dwie, dostałam maila od jej męża, że wpadłby do mnie pod blok jutro o 9 rano i zabrał mnie na przejażdżkę i może coś by z tego wyszło.... sic!
Trudno mi było w to uwierzyć, co czytałam...
Pokazałam maila mężowi, przedyskutowaliśmy sprawę i ....oboje zachowaliśmy milczenie wobec koleżanki.
Oczywiście jej mężowi napisałam do słuchu z oburzeniem, że wysunął taką propozycję i jak to krzywdzi jego żonę.
Skoro nie bał się podrywać koleżankę swojej żony, cóż go powstrzymywało przed innymi podbojami? Zapewne nic, ale ja nie chciałam ingerować w ich małżeństwo.
Ale to jest moje doświadczenie i przemyślenia.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Pewnie masz sporo racji @Magnolia i w takiej sytuacji bezpieczniejszym byłoby chyba odejście z takiego miejsca pracy by nie musieć na coś takiego patrzeć/słuchać. W wielu przypadkach gdy praca jest bardzo owocna finansowo nie będzie lekko o taką decyzję, ale skaza w razie czego poszuka sobie innej. Jego ewentualne "zawody" nie będą wymagały większych zastanowień a i noża na gardle nie mając rodziny mieć nie będę. Złoże wypowiedzenie, przetrzymam czas do końca umowy a potem podkoloruje gagatkowi obie gałki ostatni raz podkreślając co o tym myślę i pójdę dalej w świat.
Byliście bardzo opanowani Magnolio razem z mężem ja bym chyba tak nie potrafił na spokojnie to ogarnąć w myślach i pewnie pobiegł bym zrobić takiemu koledze generalny remont zawieszenia i zmianę oleju.
Byliście bardzo opanowani Magnolio razem z mężem ja bym chyba tak nie potrafił na spokojnie to ogarnąć w myślach i pewnie pobiegł bym zrobić takiemu koledze generalny remont zawieszenia i zmianę oleju.
-
- Posty: 2390
- Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 185
- Podziękowano: 608
Taa Jasne.Skaza pisze: ↑13 paź 2022, 11:34 Pewnie masz sporo racji @Magnolia i w takiej sytuacji bezpieczniejszym byłoby chyba odejście z takiego miejsca pracy by nie musieć na coś takiego patrzeć/słuchać. W wielu przypadkach gdy praca jest bardzo owocna finansowo nie będzie lekko o taką decyzję, ale skaza w razie czego poszuka sobie innej. Jego ewentualne "zawody" nie będą wymagały większych zastanowień a i noża na gardle nie mając rodziny mieć nie będę. Złoże wypowiedzenie, przetrzymam czas do końca umowy a potem podkoloruje gagatkowi obie gałki ostatni raz podkreślając co o tym myślę i pójdę dalej w świat.
Bajanie w obłokach Skazy co to nie zrobi gdyby. A życie jest tu i teraz.
Póki co nie znam nikogo kto by dopuszczał się jawnej zdrady
Ps. Nie musisz mi wierzyć i nie musisz mnie popierać, ale jedno musisz Bruno zaakceptować fakt, że podchodzę do życia w 95 % spraw inaczej niż ty
Ps. Nie musisz mi wierzyć i nie musisz mnie popierać, ale jedno musisz Bruno zaakceptować fakt, że podchodzę do życia w 95 % spraw inaczej niż ty
Ostatnio zmieniony 13 paź 2022, 21:22 przez Skaza, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 2390
- Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 185
- Podziękowano: 608
Co rozumiesz przez jawna zdradę?
To z epodchodzisz inaczej wcale nie oznacza lepiej
Dodano po 4 minutach 4 sekundach:
Mam nadzieje ze jesteś świadom że pobicie jest karalne w dorosłym życiu i sprawa karna by się mogła rozpocząć jak by owy gość na obdukcje poszedł.a potem podkoloruje gagatkowi obie gałki ostatni raz podkreślając co o tym myślę i pójdę dalej w świat.
Ostatnio zmieniony 13 paź 2022, 22:39 przez Aloes, łącznie zmieniany 1 raz.
Taka o której bym wiedział nie pisałem, że podchodzę lepiej tylko, że inaczej ojj coś Bruno w marnym nastroju chyba i marudny jest mocniej
Ps. Jestem świadomy kodeksu karnego bez obaw za podbite oko dużo by mi nie wlepili
Ps. Jestem świadomy kodeksu karnego bez obaw za podbite oko dużo by mi nie wlepili
-
- Posty: 7210
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3306
- Podziękowano: 3533
- Płeć:
Tak w temacie Łk 12, 2
Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome
Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
@Bruno a czy wszystko musi mieć zawsze związek z Ewangelią ? no, ale na siłę można to podciągnąć pod zmaganie się z samym sobą i niszczącą mnie od środka skłonnością do agresji. Nie mówię byś przylał szefowi i, że jest to jedyne wyjście. Ja najprawdopodobniej tak bym zrobił, ale nie musisz mi wierzyć czy naśladować jakkolwiek bo wiadomo agresja ukierunkowana nawet ku ludziom agresywnym czy złym i tak nie jest czymś dobrym. Zrobisz jak sam uważasz. Każdy stacza swoją walkę w życiu z tym co go niszczy najbardziej. Bez odbioru
-
- Posty: 2390
- Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 185
- Podziękowano: 608
No a nie?
Mamy żyć Ewangelia w każdym aspekcie życia.
To raczej trzeba tępić w sobie nie zezwalc temu dochodzić do głosu nawet w sytuacjach hipotetycznych. Wiadomo że nieraz od myśli do czynu droga krótka.no, ale na siłę można to podciągnąć pod zmaganie się z samym sobą i niszczącą mnie od środka skłonnością do agresji.