Realizacja miłości w małżeństwie - praktyka

Przygotowanie do małżeństwa, małżeństwo - blaski i cienie, rodzina - wartość i problemy. Znajdź wsparcie na naszym forum religijnym.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7101
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3277
Podziękowano: 3500
Płeć:

Nieprzeczytany post

Przy naszym stażu 25 lat małżeństwa byłam różną żoną. Na początku niedojrzałą, jak każdy młody człowiek. Pierwsze 13 lat małżeństwa wspominam jako ciągłe spieranie się. No, ale nie mogło to dziwić, ani zaskakiwać. Ponieważ obawiałam się, że mogę być apodyktyczna i toksyczna (po przodkach) to męża wybrałam sobie o silnym charakterze inteligencji, aby stanowił przeciwwagę dla moich ewentualnych zapędów. To się bardzo sprawdziło, czyli musiałam nauczyć się współpracować, a nie rozkazywać ;-)
Kolejnym czynnikiem, który mocno wpływał na moją pracę nad sobą, to była terapia. Musiałam ją podjąć ze względu na stan zdrowia (trauma z młodości objawiała się zanikami pamięci- dysocjacjami). Pierwsza terapia to chyba głównie było użalanie się jak całe moje nieszczęście zależy od innych ludzi. Więc niewiele to pomogło. Po drugiej terapii, gdzie naprawdę wydawało mi się że bardzo nad sobą pracowałam, zrozumiałam jedno - muszę pracować nad sobą jeszcze więcej, nikt mnie nie zrozumie tak jak tego potrzebuję, nikt mi nie da szczęścia jeśli nie zmienię swojego nastawienia do świata i ludzi.
jakoś wtedy były 3 szczęśliwe lata, takie spokojne, radosne, bez większych burz i problemów.
Przemilczę wiele, bo jest okres którego się po prostu wstydzę i nie chcę do tego wracać, w każdym razie z głębokości swojej ciemności zwróciłam się do Boga, który mnie z tego mojego bagna wyciągnął. A to dopiero był jakiś przedsionek przedsionka tego, co teraz przeżywam.
W każdym razie w małżeństwie trafiłam na taki moment, że musiałam zerwać z przeszłością i zadośćuczynić mężowi za to jaka byłam. To było jakieś 10 lat temu, ponad. Skoro zrobiłam rachunek sumienia i wyszło że naprawdę skrzywdziłam męża, to należało naprawić tą krzywdę, czyli go uszczęśliwić.
Takie miałam założenie, przez pierwsze pół roku mojego postanowienia mąż nawet nie zauważył jakiegokolwiek starania. Potem już zaczął zauważać i cieszyć się z drobiazgów, czyli powoli realizowałam swój plan uszczęśliwiania męża. A robiłam to na bardzo wiele różnych sposobów, od rozśmieszania go, do dbania o lekarzy, recepty, odgadywanie jak mu sprawić przyjemność, radość czy jak jak miło spędzać czas.
Namówiłam go na wspólnotę Domowego Kościoła, to nas bardzo zjednoczyło we wspólnym rozwoju duchowym.
Potem nastąpiło moje nawrócenie, które było odbierane przez męża dość sceptycznie, może wtedy nawet nazywałam to prześladowaniem we własnym domu, bo pół roku naprawdę dawał mi w kość wszystko negując, zabraniając mi chodzenia do kościoła na nabożeństwa uwielbieniowe, bo za długo mnie nie było.
Ale to na szczęście minęło, gdy przekonał się że to wszystko co mówię i robię jest spójne. Wtedy zmienił swoje nastawienie do mnie i posługi na forach katolickich. Co już od 7 lat jest obecne w naszym życiu.
W zasadzie nawrócenie nałożyło się na czas, kiedy obiektywnie sytuacja była trudna w relacjach z naszymi biologicznymi rodzinami. Co przerodziło się w kryzys małżeński, mąż widział we mnie wroga, bo zajmowałam się jego tatą w chorobie, a mąż miał nie pozałatwiane sprawy z tatą. Wtedy bywały naprawdę trudne i burzliwe rozmowy, plus kryzys wieku średniego u męża, łącznie 3 lata. Wtedy poszłam na 3 terapię, bo było mi naprawdę trudno. Jednak tą terapię uzupełniałam modlitwą i zawierzeniem Bogu, efekty takich komplementarnych wysiłków były najbardziej zadowalające.
W zasadzie od 7 lat staram się być najlepszą wersją siebie na jaką mnie stać w danym momencie. Także najlepszą żoną, wiem że mąż jest szczęśliwy. Moje zadośćuczynienie zostało spełnione już jakiś czas temu, a my jako małżeństwo na tym bardzo zyskaliśmy. Uszczęśliwianie męża weszło mi w nawyk i nie ma znaczenia czy właśnie przechodzimy kryzys czy nie, czy dopadają nas obiektywne przeciwności losu, czy choroby nowe się pojawiają, czy dzieci odchodzą od wiary, czy coś tam coś tam...
Ja czerpię siłę z Boga i z relacji z Nim, posługuję bo chcę być narzędziem w rękach Boga, tylko taka postawa pomaga mi trwać nawet jeśli kryzys małżeński gładko przeszedł w pandemię, depresję męża, kolejne bardzo trudne relacje i wydarzenia.
Obecnie mąż jest dumny z mojej posługi, czy to na forum, czy w poradni czy w pomocy duchowej, czuje że jako małżeństwo jedno przy drugim się rozwijamy, uzupełniamy, pokonujemy problemy.

Czy umiem przepraszać? Tak, nauczyłam się. Kiedyś nie leżało to w mojej naturze, teraz już umiem. Robię to w zgodzie ze swoim sumieniem. Jako uzupełnienie mojej zasady aby "tak żyć, żeby nie krzywdzić i nie przepraszać". (inaczej: kochaj i rób co chcesz, albo : kocham więc nie krzywdzę). Czasem jednak dojdzie do jakiejś krzywdy czy zranienia nieumyślnie wtedy spieszę z przeprosinami.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Gor
Posty: 65
Rejestracja: 30 sty 2021, 6:45
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 27
Podziękowano: 38
Płeć:

Nieprzeczytany post

Jak to napisała @Magnolia - dokładnie tak, potwierdzam
mąż
Awatar użytkownika
esperanza
Posty: 1423
Rejestracja: 10 lut 2021, 19:45
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 1249
Podziękowano: 1064
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Magnolia , @Gor piękne świadectwo, dziękuję ❤️
"Wystarczy ci mojej łaski. Moc, bowiem w słabości się doskonali”. (2Kor 12, 9).
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 608

Nieprzeczytany post

@Magnolia Czyli po tych wszystkich latach już nie zdarzają się sytacje gdzie np Ty czujesz się zraniona przez męża, lub niesprawiedliwie potraktowana?
A wszytkie swoje wysiłki kierujesz na to aby był zadowolony?
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

Świadectwo @Magnolia utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że do zbudowania szczęścia w małżeństwie jest do pokonania długa i ciężka droga. I może nie warto porzucać nadziei na lepszy czas. I może też pomyśleć o terapii...
Dziękuję za to świadectwo. Byłam u spowiedzi i komunii i wróciłam pełna naładowana, z nowymi siłami.
Oczywiście mąż od razu znalazł powód aby mnie wyprowadzić z równowagi ale nie wybuchłam. Nie tym razem.
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
Awatar użytkownika
Gor
Posty: 65
Rejestracja: 30 sty 2021, 6:45
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 27
Podziękowano: 38
Płeć:

Nieprzeczytany post

Aloes pisze: 22 sty 2023, 18:17 @Magnolia Czyli po tych wszystkich latach już nie zdarzają się sytacje gdzie np Ty czujesz się zraniona przez męża, lub niesprawiedliwie potraktowana?
A wszytkie swoje wysiłki kierujesz na to aby był zadowolony?
nie chcę zbędnej dyskusji - zanim zadasz pytanie sprawdź czy odpowiedź już nie padła
nie wiem jak to napisać delikatnej - więc napisałem tak męsku - chyba krótko i zrozumiale

a ostatnie pytanie - nie powinno się pojawić - i już miałem nie pisać licząc na zrozumienmie
- ale dla pewności - małżeństwo to coś więcej niż dbanie o zadowolenie.


i taka refleksja:
lepiej jest dbać o czyjeś dobro niż zadowolenie
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 608

Nieprzeczytany post

@Gor No cóż może za 25 lat też może dojdę do takiej mądrości jak Ty masz. A może nie, a moze mnie już nie będzie? Któż to wie.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7101
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3277
Podziękowano: 3500
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Aloes napisałam, że przez 25 lat małżeństwa były jedynie 3 spokojne lata. Nadal ciągle się spieramy, bo mamy silne charaktery i różne perspektywy patrzenia na świat, różne doświadczenia życiowe i rozwój duchowy na innym etapie. To wystarczy aby ciągle było o czym rozmawiać/dyskutować czy spierać się.
Ale łączy nas mocna przyjaźń, a na niej zbudowana miłość.
Nie ma miłości bez rachunku sumienia, bez przeproszenia, bez wybaczenia.
Miłość to dla nas postawa patrzenia na czyjeś dobro, a najwyższym dobrem jest zbawienie/niebo. Ten cel ma nam pomagać trzymać się drogi. Miłość jest drogą wyzbywania się egoizmu/myślenia o sobie i swoich racjach.
Patrzymy razem na wspólne dobro, naprawdę rzadko bywały sytuacje, aby nie pogodzić się jeszcze tego samego dnia, no bo jak z urazą w sercu się pomodlić wieczorem?
Jak sobie nie opowiedzieć co przeżywamy w pracy, z dziećmi, z przyjaciółmi? Nie żyjemy obok siebie ale ze sobą, więc przepraszanie i przebaczenie jest codziennością, bo inaczej uniemożliwiłoby nam to wspólne życie.

Nie tyle dbam o zadowolenie męża, tylko o jego szczęście. Czyli głębokie uczucie związane z poczuciem bycia kochanym, a dzieje się to poprzez myślenie ciągle o potrzebach współmałżonka i zaspokajanie ich. Tu nie chodzi o prezenty.
Napisałam też że przeżywamy od conajmniej 6 -7 lat naprawdę trudne lata, obiektywne okoliczności nas mocno dotykają, a mimo to jest poczucie szczęścia, wdzięczności i miłość.
Mamy obiektywnie trudne małżeństwo, trudne charaktery, choroby, trudne rodziny pochodzenia, różne traumy.

Ale przecież w małżeństwie nie jesteśmy sami, jest z nami Bóg, nawet wtedy był, gdy o tym nie pamiętaliśmy...
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 608

Nieprzeczytany post

Lunka pisze: 22 sty 2023, 19:07
Oczywiście mąż od razu znalazł powód aby mnie wyprowadzić z równowagi ale nie wybuchłam. Nie tym razem.
No i w takiej sytacji gdy mąż jest niemiły a Ty wybuchasz czyja wieksza winę byś uznała, swoją czy jego?
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7101
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3277
Podziękowano: 3500
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Aloes ciągle zadajesz pytania jakbyś wciąż nie rozumiał co wcześniej przeczytałeś....

Ciągle pokutuje u ciebie myślenie racji (moja racja, jej racja, większa racja, większą wina) a to ślepa uliczka...
I na pewno już to tłumaczyłam w tym wątku.
Jeśli ktoś jest niemiły dla żony - to ma porażkę. Jeśli żona oddaje mu również niemile - to również ma porażkę, Słowem przegrywają oboje. Bo żadne z nich nie zachowało się jak na kochającego małżonka przystało.

Małżeństwo jest drogą do świętości, prawda? a więc Lunka, która nie odpowiedziała na zaczepkę męża, uświęciła się, a że była w łasce uświęcającej to był to uczynek zbawienny.

Małżeństwo może być obiektywnie trudną drogą, ale warto wykorzystywać każda okazję do uczynków zbawiennych: przebaczenia, miłosierdzia, czasem milczenia, a czasem dobrego słowa (zło dobrem zwyciężaj).

Na pewno tez pisałam że nie można się kłócić w pojedynkę, prawda? Więc dużo zależy od jednego małżonka, naprawdę dużo.

Poza tym same emocje nie są złe, istotne jest co w tych emocjach robimy i co mamy w sercu. czy kogoś krzywdzimy słowem, czy tylko się bronimy? czy mimo emocji szanujemy współmałżonka i nie oceniamy, nie używamy słów wulgarnych, stosujemy lub nie stosujemy przemocy...
To, że ktoś jest emocjonalny i reaguje emocjonalnie nie oznacza ze grzeszy. Ale już co robi pod wpływem emocji można rozpatrywać w kategoriach grzechu.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7101
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3277
Podziękowano: 3500
Płeć:

Nieprzeczytany post

Ewangelia (Mk 3, 22-23)
Jeśli jakieś królestwo jest wewnętrznie skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać.
To są słowa Pana Jezusa, warto je sobie wziąć do serca.
Bóg nas wzywa do jedności.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 608

Nieprzeczytany post

Oczywiście masz rację Magnolio, niestety czasem bywa tak że jedna ze stron koniecznie w kazdym sporze wykazuje nasza wine w wiekszym stopniu i nie odpuści dopóki tego nie przyznamy że jesteśmy winni bardziej.
zycie nie jest książkowe.
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Jedna strona? Chyba nie bardzo się da.
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 608

Nieprzeczytany post

No niestety da sie. Załóżmy że jest sytacja jak opisywała Lunka, jedna strona jest niemiła, no i druga wybucha. Wywiązuje się kłótnia, metoda kuli śniegowej. Oczywiście obie strony poniosły tu porażkę, i normanie winno zakończyć się ten konflik przeproszeniem obu stron, pojednaniem budowaniem dalej. Niestety w życiu nie bywa jak w książce. Mimo przeproszenia np jedna ze stron mówi że ona ponosi tylko mała winę a druga wieksz bo wybuchała wiec jest wiecej winna, no i owa osoba będzie daleja tak drążyć aż powiemy że tak ma rację i jesteśmy bardziej winni. Potem dlaej będzie drążyć i wypominac przez kilka dni jak to bardzo została skrzywdzona, jak bardzo cierpi itd itp. Więc nieważne że chcesz już zakończyć sprawę, wrócić do normanosci, nie da się bo będzie trzeba pokutować z tydzień lub dwa.
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7101
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3277
Podziękowano: 3500
Płeć:

Nieprzeczytany post

A książki to niby pisze się z fantazji czy z doświadczenia?

Nawet jeśli odrzucasz książki i doświadczenie starszych stażem małżonków, to na jakiej podstawie odrzucisz Biblię? Skoro to słowa samego Jezusa.

Albo pomożesz swojej żonie dojrzeć albo będziecie latami w takim miejscu. Przecież ja naprawdę CI bardzo współczuję, że tak masz, dlatego staram Ci się pomóc, doradzić jakimi argumentami dotrzeć do żony w spokojnej rozmowie. Jako małżonkowie przecież współpracujecie nad zasadami wspólnego życia. Powinniście.
Nie możesz biernie patrzeć jak Twoja żona wylewa swoje frustracje, stawiaj jej granice, odwołuj się do Biblii. Pokazuj postawę Jezusa, który wybaczył każdy grzech każdemu człowiekowi, zanim żeśmy się jeszcze narodzili, a więc nie było nawet przeprosin.
A Spowiedź, gdzie wyznajemy nasze grzechy i również po żalu i skrusze wszystko Jezus nam wybacza. Raz przeprosić wystarczy... Wprowadź taką zasadę do życia domowego.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

A czy sensownym jest poświęcanie własnego zdrowia aby tylko unikać kłótni i aby współmałżonek był zadowolony?
I co robić w takich sytuacjach, gdy naprawdę ciągłe kłótnie i pretensje powodują dolegliwości ze strony psychicznej?

Dodano po 1 minucie 2 sekundach:
Gdzie jest ta granica aby nie obrać kierunku samodestrukcji?
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 608

Nieprzeczytany post

Prośba współmałżonka nie może być szkodliwa dlA zdrowia. Wtedy należało by odmowic
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

Nie o to mi chodziło..
Jak unikamy kłótni to zazwyczaj dusimy wszytsko w sobie. A emocje muszą mieć gdzieś ujście, jak nie wyjdą to stres zjada nas od środka. Bynajmniej ja tak mam. Jak zaciskam zęby to np. mam mocne newrobole w obrębie serca lub brzucha.
Kiedyś pojechałabym na rower czy coś. Teraz nie mam nawet takiej możliwości.
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 608

Nieprzeczytany post

Lunka pisze: 25 sty 2023, 21:48 Nie o to mi chodziło..
Jak unikamy kłótni to zazwyczaj dusimy wszytsko w sobie. A emocje muszą mieć gdzieś ujście, jak nie wyjdą to stres zjada nas od środka. Bynajmniej ja tak mam. Jak zaciskam zęby to np. mam mocne newrobole w obrębie serca lub brzucha.
Kiedyś pojechałabym na rower czy coś. Teraz nie mam nawet takiej możliwości.
No ale rozwiązaniem naprwno nie jest wybuchaniem tych emocji w klotni i wylewaniu ich na współmałżonka.
Ostatnio zmieniony 25 sty 2023, 21:49 przez Aloes, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Lunka
Posty: 1278
Rejestracja: 08 lis 2021, 14:07
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 955
Podziękowano: 947
Płeć:

Nieprzeczytany post

Ok.
Ostatnio zmieniony 25 sty 2023, 21:56 przez Lunka, łącznie zmieniany 1 raz.
Bądź ze mną, Panie, w moim utrapieniu
ODPOWIEDZ