"Jak trwoga to do Boga" albo o sensie cierpienia w życiu

O tym wszystkim co dotyczy katolika w codziennym życiu
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7100
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3497
Płeć:

Nieprzeczytany post

„Bóg nie przyszedł po to, by usunąć cierpienie. Nie przyszedł nawet po to, by je wyjaśnić, lecz napełnić swoją obecnością”
(Paul Claudel)
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Krzysiek
Posty: 596
Rejestracja: 02 lut 2021, 16:04
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 534
Podziękowano: 380
Płeć:

Nieprzeczytany post

Kiedy Jezus najbardziej pomógł światu?

W przeżywaniu cierpienia - oczywiście na poziomie chrześcijańskim - ważna jest wiara w to, że ono może pomóc drugiemu człowiekowi.

Czy pieniądze mogą pomóc drugiemu człowiekowi? Tak, często są pomocne. Czy układy mogą pomóc? Na pewno. Czy uśmiech i życzliwość mogą pomóc? Zdecydowanie! Czy modlitwa może pomóc? Niektórzy mało wierzący zaprzeczą, ale wielu powie: "Może pomóc!". A jak jest z cierpieniem? Czy jeśli ja ofiaruję swoje cierpienie za kogoś, to mu pomogę? Czy jeśli napiszę młodej parze, że zamiast pięciu stówek w kopercie, daję im tydzień cierpienia w ich intencji, to będą zadowoleni?


Wydaje się to absurdalne. A jednak kiedy Jezus najbardziej pomógł światu? Nie wtedy, gdy zamienił wodę w wino, bo byśmy wieszali w domach na ścianach butelki z Kany Galilejskiej. Także nie wtedy, gdy rozmnożył chleb, bo w takim razie na naszych szyjach nosilibyśmy kłosy lub bochenki. Chrystus najwięcej zrobił dla ludzkości wtedy, gdy po ludzku nic nie zrobił - kiedy nie mógł nawet ręką ruszyć, ani prawą, ani lewą, bo były przebite gwoźdźmi, nie mógł do nikogo pójść, bo nogi też miał przygwożdżone, nie był w stanie powiedzieć żadnego kazania, bo wisząc na krzyżu, ciężko się w ogóle łapie oddech. Wtedy, gdy po ludzku Jezus nie zrobił nic, wtedy właśnie "przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył".

My naprawdę wierzymy w to, że "w Jego ranach jest nasze zdrowie" (por. Iz 53,5). To trudna prawda wiary - ale jednak prawda - że czyjeś cierpienie może pomóc drugiemu. Stąd św. Paweł pisze: "Dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego ciała, którym jest Kościół" (Kol 1,24). Stąd św. Faustyna mówi do Pana Jezusa, że jeśli jej cierpienie może pomóc umierającej osobie pojednać się z Bogiem, to prosi o więcej, by mogła je w tej intencji ofiarować.


Można się buntować na krzyżu jak zły łotr. Można też słusznie cierpieć za swoje grzechy jak dobry łotr. Ale można i naprawdę niesprawiedliwie cierpieć jak Jezus. Może właśnie tego doświadczasz - bólu, którego nie jesteś przyczyną, niesłusznego cierpienia. I to oczywiście nie oznacza, że jesteś gorszym człowiekiem lub że Pan Bóg cię nie lubi. Wręcz przeciwnie, On wie, że jesteś na tyle mocny, wierzący, że swoim cierpieniem możesz pomóc innym. Myślę, że w niebie dowiemy się także o tym, kiedy i na ile nasze cierpienie było pomocne, czy to dla nas samych, czy dla współmałżonków, dzieci, innych ludzi. Tam gdzie nie da się uciec od cierpienia, gdzie nie można go uniknąć, tam możemy je ofiarować za innych jak Chrystus.

Fragment książki ks. Wojciecha Węgrzyniaka "O tym, co najważniejsze".

https://deon.pl/wiara/ofiarowywanie-cie ... ak,2767784
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2024, 9:31 przez Magnolia, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ