Aloes pisze: ↑14 mar 2022, 9:03
Chęć zaopiekowania to chyba niezbyt dobry powód do zawierania małżeństw.
Dlaczego?
Poza tym, nie byłam tą samą osobą która jestem teraz, byłam młoda, niedojrzała i zaburzona lękowo, musiałam zrobić wszystko aby nie wracać po studiach do domu rodzinnego. A mąż miał własną kawalerkę.
Zdaję sobie sprawę jak to teraz brzmi, oboje się z tego śmiejemy z mężem. Ale zauważcie, ze to nie były jedyne powody, skoro nasze małżeństwo trwa od 25 lat to znaczy że była też miłość, zakochanie, przyjaźń, chęć kroczenia razem przez życie.
To nas umacniało od początku.
Poza tym, ceniłam i cenię jego inteligencję, wrażliwość, mamy podobny system wartości, Łączy nas mocna przyjaźń.
Nawet przed ślubem przeszliśmy oboje wielką próbę tej miłości, bo 3 tyg przed ślubem straciłam przytomność, straciłam pamięć i właściwie nie wiadomo było co mi jest. A mimo to narzeczony mnie nie opuścił tylko stanął na wysokości zadania i wziął mnie taką jaką jestem z wszystkimi problemami, choć nie wiedzieliśmy oboje co nas czeka.
Mąż mówi, ze najbardziej ceni sobie pytanie mojego taty przed ślubem, czy aby na pewno chce się ze mną ożenić, bo nie wiadomo co będzie? Mąż sobie musiał odpowiedzieć na to pytanie i ten moment sobie bardzo ceni. Bo naprawdę zrobił to świadomie.
Wiele lat on opiekował się mną, a teraz ja opiekuję się nim. Często patrząc wstecz i rozmawiając jak wiele to kosztowało wysiłku, to myślę, że często podkreślam, ze on mnie kocha heroicznie, a ja muszę również stanąć na wysokości zadania i kochać go równie heroicznie. Mamy tylko siebie i jedną szansę na szczęście razem.