Załamana

Pragniemy stworzyć tu życzliwą i braterską atmosferę, chcemy wiedzieć, z kim piszemy - daj się poznać. Przedstaw się użytkownikom forum religijnego.
Ona39

Nieprzeczytany post

Witajcie,
Potrzebuje duchowego wsparcia, bo nie daję już rady. Mąż zostawił mnie, bez powodu, po 16 latach małżeństwa. Twierdzi, że jego uczucie do mnie wygasło, że już mnie nie kocha. Nie umie sobie poradzić z tym odrzuceniem, ponieważ bardzo kocham męża i uważam, że byliśmy udanym i szczęśliwym małżeństwem. Bardzo cierpię, nie pomagają mi modlitwy, spotkania ze wspólnotą ani nawet wizyty u psychologa czy psychiatry. Nie wiem co mogę jescze zrobić aby uratować nasze małżeństwo. Z każdym dniem jest mi coraz gorzej. Tak bardzo bym chciała aby moje życie sprzed kilku miesięcy wróciło. Nie mam sił już nieść tego cierpienia nawet dla dzieci...
Awatar użytkownika
Aloes
Posty: 2390
Rejestracja: 27 gru 2021, 14:47
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 185
Podziękowano: 608

Nieprzeczytany post

Ona39 pisze: 11 wrz 2023, 10:51 Witajcie,
Potrzebuje duchowego wsparcia, bo nie daję już rady. Mąż zostawił mnie, bez powodu, po 16 latach małżeństwa. Twierdzi, że jego uczucie do mnie wygasło, że już mnie nie kocha. Nie umie sobie poradzić z tym odrzuceniem, ponieważ bardzo kocham męża i uważam, że byliśmy udanym i szczęśliwym małżeństwem. Bardzo cierpię, nie pomagają mi modlitwy, spotkania ze wspólnotą ani nawet wizyty u psychologa czy psychiatry. Nie wiem co mogę jescze zrobić aby uratować nasze małżeństwo. Z każdym dniem jest mi coraz gorzej. Tak bardzo bym chciała aby moje życie sprzed kilku miesięcy wróciło. Nie mam sił już nieść tego cierpienia nawet dla dzieci...
Odpuść i zacznij żyć swoim.zyciem.
Mąż podjął taka decyzje a nie inna a Ty powinnaś się skupić na pogodzeniu się z tym dla dzieci.

Do niepewnej siebie uwieszonej na mężu kobiety, on napewno nie wróci.

Zacznie żyć zajmie się sobą pomoz że sobie świetnie radzisz być może sprawisz że chociaż będzie żałował swojego wyboru zwiększając szanse na powrót.
Skaza

Nieprzeczytany post

Nie trać nadziei, że może jeszcze przemyśli swoją decyzję i zrozumie, że popełnił błąd. A czy mąż jest osobą wierzącą ? choć trochę ?
Może jeszcze wszystko się ułoży, nie trać nadziei. Czas ponoć leczy rany i z jego upływem inaczej zaczynamy postrzegać różne sprawy.
Otaczam modlitwą i po bratersku tule do serca :( :ymhug:
Janusz

Nieprzeczytany post

Przykro mi i próbuję sobie wyobrazić co Ty czujesz.... Szesnaście lat, a pózniej świat się wali... Jak tak to odbieram...Nie potrafię, nie umiem, nie jestem w stanie Ci doradzić . Mogę Ci pomóc tym co mam w sobie - żarliwą wiarą , nadzieją i miłością. Może to Ci się wyda takie teraz trywialne, a raczej trącące banałami, bo ja sam wiem jak sie czułem kiedy mnie pocieszano takimi frazesami. Frazesami wtedy, kiedy nie czułem w sobie siły, i obecności Jezusa. Uwierz mi, ja czułem się dokładnie tak, jakby cały świat się zawalił. Jakby ziemia osuwała mi się spod stóp. Jakbym chciał się uchwycić choćby skrawka ziemi...Niczego nie było. Byłem sam, zdradzony, upokorzony, bezsilny, stłamszony...ale nigdy nie myślałem źle o sobie. Na tyle nigdy, że nie widziałem już innego ratunku...Zacząłem krzyczeć i wzywać pomocy Jezusa. Tak mocno, że słyszałem wyraźnie swój głos. i usłyszałem a przede wszystkim, zobaczyłem Go. Jesteśmy teraz. Na dobre i na złe. Wiem, że z Nim nic mi się nie stanie złego. Wiem, że prowadzi mnie tymi właściwymi ścieżkami. Nie pisze Ci tego aby się wymądrzać. Czuję Twój ból i bezsilność. Po szesnastu latach to nie wydarzyło się nagle....
Ale jedyną drogę jaka widzę, to moje doświadczenie, tzn. Wciel w życie przeświadczenie o sobie samym. Wiem..boli..na początku cholernie...Ale idź, nie poddawaj się. Aż uwierzysz w swoje piękno, siłę i wiarę. Wtedy cały świat zacznie Ci sie przyglądać z ciekawością. Życzliwie... Na końcu z miłością... Olśnij siebie, a świat przyodziejesz swoim pięknem i szczęściem ! Masz dzieci, Boże, jaki to skarb, tak to sobie wyobrażam - ja nie mam dzieci...Nie mam też ... Cóż, inni powiedzą że niewiele mam, Ba, niektórzy tu, na tym Forum, autorytatywnie stwierdzili że nie mam szans. Nieprawda. Mam Boga w sercu. Mam wszystko.
Życzę Ci, aby Ci się poukładały Twoje myśli, a Twój umysł sie wyciszył. I uwierz w siebie. Jesteś Wyjątkowa, Jesteś wspaniała. I masz dar od Boga. Dzieci...Idź tą drogą, tyle mogę Ci poradzić. Bałem się [drogi] na początku, ale teraz mam spokój, i harmonię. Żyjmy - dla Boga, który mieszka w nas samych
Wszystkiego dobrego, od serduszka.
ODPOWIEDZ