Religia a psychologia

Tu zamieść temat, jeśli nie wiesz, gdzie pasuje.
Luteranin
Posty: 189
Rejestracja: 25 sty 2023, 23:06
Wyznanie: protestantyzm
Podziękował/a: 33
Podziękowano: 26
Płeć:

Nieprzeczytany post

Co o tym myślicie?


"Kiedy byłam w liceum, nasz nauczyciel – całkiem inteligentny facet zresztą mówił nam, że kiedy ktoś mówi, że jest niewierzący, to kłamie…, bo każdy z nas ma jakiegoś Boga – dla jednych jest nim jakiś astralny, niematerialny byt, dla innych bogactwo, dla innych sława…”

Psychologia a religia?

Niektórzy badacze tematu twierdzą, że psychologia swój początek ma w okresie, w którym powstawały i rozwijały się idee oświeceniowe – w okresie, w którym ludzie przestali tłumaczyć wszystko religią, a zaczęli skłaniać się ku rozumowi. I chociaż łatwiej byłoby założyć, że psychologia jest do wzięcia „zamiast” religii, nie byłaby to nawet nieścisłość, ale po prostu nieprawda. Bo terapeuci w dzisiejszych czasach wspierają wszystkich – tych, którzy wierzą i tych którzy nie potrafią utożsamić się z wartościami żadnego z opisanych dotychczas systemów religijnych.

„Mój przyjaciel niedawno przeszedł przez piekło. Nigdy nie był specjalnie religijny, ale dziwnym trafem, gdy był już na samym dnie, poczuł potrzebę wrócenia do kościoła. Chodzi też na terapię do pani psycholog. Często mówi mi, że chociaż z oczywistych dla nas powodów nie będzie mnie próbował przekonywać do kościoła, to poleca zdecydowanie terapię, bo układa naprawdę w głowie. Znalazł pocieszenie w obu tych formach spowiedzi.”

A jednak psychologia istnieje dłużej niż przypuszcza wielu blogerów, którzy najwidoczniej chcą uczynić z niej oręż przeciwko religii. Już w starożytności psychologia była rozwijana jako dziedzina filozofii. Dyskutowano wartości, którymi kieruje się człowiek, jego potrzeby, cele i sposoby ich osiągania. Rozważania te w starożytności istniały równolegle z religią.

Religia vs psychologia

Główną przyczyną konfliktu na linii religia – psychologia jest zdaje się wzajemna niechęć terapeutów i psychologów, bardzo widoczna na przykładzie artykułu portalu Deon i komentarzy psychologów poniżej ( tutaj znajdziecie artykuł https://www.deon.pl/inteligentne-zycie/ ... logia.html ). Księża próbują przekonać czytelników, że terapeuci zapominają o istocie człowieka, o nim samym, zajmując się tylko jego zachowaniem, psychoterapeuci odbijając piłeczkę oskarżają kościół o to, że próbuje wykonywać pracę terapeuty, nie posiadając potrzebnej do tego wiedzy. A człowiek…? Dalej zagubiony.

Konieczna jest raczej współpraca dwóch grup, których zadaniem jest niesienie wsparcia człowiekowi. Zdaje się, że często zapominamy, że nie mamy tu do czynienia z walką o klienta, ale o człowieka i jego zdrowie psychiczne. Wiara towarzyszy człowiekowi od samego początku jego istnienia, a potrzeba czczenia wyższych sił – czymkolwiek one są – wrosła silnie w naturę człowieka. Nie jest możliwe pojmowanie człowieka i jego potrzeb z wyłączeniem tego czynnika.

Co daje człowiekowi religia?

Nawet przyjmując, że Bóg jest doświadczeniem czysto psychicznym nie możemy odmówić temu doświadczeniu niezwykłej mocy, która potrafi podnieść człowieka na duchu czy zmotywować do działania. Jeżeli przyjmiemy, że celem psychologa czy terapeuty jest badanie natury ludzkiej, psychiki i zachowania, będziemy musieli dojść do wniosku, że musimy zrozumieć „Boga” i jego wpływ na rozum człowieka – niezależnie od tego czy jest zaledwie wyobrażeniem człowieka czy nieopisaną mocą zamkniętą w symbolu białej gołębicy lub świętego drzewa. W przypadku wielu ludzi wiara w Boga jest faktem, nie można więc tej wiary ani zignorować, ani wyśmiać.

Zwyczajnie człowiek potrzebuje w coś wierzyć – daje mu to otuchę w trudnych czasach. Pod koniec XX wieku badania dowiodły, że ludzie religijni żyją dłużej niż Ci, którzy deklarują się jako niewierzący – pod uwagę brano ilość przebytych zawałów serca w grupach kontrolnych a także przeżywalność po zawale. Badania wykazały także, że ryzyko depresji u osób religijnych jest niższe, a jeżeli się już zdarzy, to osoba taka szybciej wraca do zdrowia. Dlaczego tak się dzieje? W tym religia pomaga człowiekowi?

Psychologia bada religię jako istotny czynnik w życiu człowieka. Zastanawiamy się dlaczego ludzie chcą wierzyć w życie wieczne, według jakich mechanizmów wątpimy w Boga lub się nawracamy, czy nasza motywacja jest zależna od okresu życia? Rozumiemy, że religia jest sposobem na wewnętrzny rozwój człowieka i chcemy się dowiedzieć jakie doświadczenia przynosi człowiekowi. Przede wszystkim zastanawiamy się także, jak wpływa na funkcjonowanie człowieka – co jest w niej pozytywnego a co negatywnego – tu uwaga, nie chodzi o to, że religia może być zła, ale że ludzie mogą czynić zło powodując się pewnymi przekonaniami. Warto pamiętać przy takich rozważaniach, że narzędzie nie jest złe, ani dobre, tylko ręce, które go używają, mogą użyć go w różnych celach.

Skąd religia?

Rozwój duchowy (jest także rozwój cielesny, emocjonalny i intelektualny) odbywa się dzięki zetknięciu z religią, filozofią, sztuką i naturą. Człowiek zawsze potrzebował pewnych bodźców. Już prymitywny człowiek wyrażał swoje emocje w tańcu, śpiewie czy rysunku. Wiele jest teorii na temat tego, skąd bierze się religia.

Wiara w siłę wyższą pomaga ludziom przetrwać trudne chwile – to ona jest dla nas otuchą, dowodem na to, że świat dalej będzie trwać, chociaż zdarzyła się nam wielka tragedia. Wierzący znajdują w Bogu i wspólnocie oparcie oraz siłę, aby przetrwać smutne chwile. Ta siła nie musi mieć formy osobowej. To, że nie jesteśmy aktywni religijnie poprzez systematyczne odprawianie rytuałów nie znaczy, że nie jesteśmy religijni w ogóle. Niezależnie od czasów, w których istniejemy, zawsze odczuwamy tęsknotę za jakimś ideałem.

Wspólnota religijna z pewnością zaspokaja potrzebę człowieka na bycie częścią większej całości, komunikację ze społeczeństwem, które coraz rzadziej zaspokaja miasto, lokalne społeczeństwo.

Introspekcyjno-redukcjonistyczne podejście psychologii polega na przekonaniu, że religia stanowi projekcję potrzeb psychicznych człowieka. Polega to na tym, że w sytuacji, w której nie jesteśmy w stanie zaspokoić swoich potrzeb w rzeczywistym świecie, tworzymy alternatywny, idealny świat w swojej wyobraźni, który zaczyna wpływać na nasze postrzeganie świata, wewnętrzny rozwój.

Nurt historyczno-psychologiczny zakładał, że religia może być wynikiem jakiegoś błędu w postrzeganiu świata przez ludzkość. Czy była ona wynikiem prymitywnego sposobu spojrzenia na świat? Utrwalone wierzenia zwykle tłumaczono jako błąd percepcji, skutek wybiórczości pamięci – częściej zwracamy uwagę i zapamiętujemy to, co jest zgodne z naszą hipotezą czy przekonaniem. Zwłaszcza pierwotni ludzie zapewne często mieli styczność ze zjawiskami, których nie rozumieli – aby więc zapanować nad otaczającym chaosem, tworzyli systemy religijne, które pomagały im tłumaczyć to, co działo się dookoła nich. Wierzenie w nawet tajemniczą siłę panującą nad światem dawało im poczucie bezpieczeństwa.

Koncepcja alienacyjna mówi o tym, że człowiek tworzy pewne teorie i przekonania, a potem się od nich oddziela i dokonuje ich przemieszczenia na boską osobę. Bóg przestaje być wymysłem człowieka – wymyślonym na nasze podobieństwo z wyolbrzymieniem wszystkich cech – i staje się niezależny od niego. Badacz L. A. Feuerbach był jednak przekonany, że to podejście krzywdzi człowieka – prowadzi do degradacji ludzi w ich własnych oczach poprzez porównanie do stworzonej przez nich istoty idealnej.

Socjologiczno-funkcjonalna analiza genezy religii tłumaczy, że ta pełni istotną funkcję – pozwala przekazywać kolejnym pokoleniom zwyczaje, moralne i obyczajowe wartości. Jeżeli wyodrębnimy z religii przykazania, informacje na temat tego, jak człowiek powinien postępować, zbierzemy zbiór wartości, który ważny jest dla człowieka etycznego.

O teoriach psychologicznych dotyczących religii możecie poczytać w artykule Stanisława Tokarskiego -> http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=179

Istotne jest aby pamiętać, że religia z punktu widzenia psychologii nie jest zła ani dobra. Jest to jeden ze sposobów rozwoju duchowego nie wykluczający żadnych innych sposobów tego rozwoju. Terapeuta nie będzie Ci kazał odrzucić Boga, ani postępować przeciwko religii. Jest on jedynie Twoim przewodnikiem, który pomoże Ci zrozumieć samego siebie i rozwijać swoją duchowość w zgodzie z Twoimi przekonaniami.

https://www.psychologgia-plus.pl/blog/w ... czlowieka/
W związku z tym, że nie mogę swobodnie wyrażać swoich poglądów, postanowiłem odejść z Forum. Moderatorom sugeruję usunięcie możliwości wyboru wyznania podczas rejestracji, ponieważ jak sama nazwa wskazuje - jest to forum dla katolików.
Luteranin
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Temat ciekawy. Ale przede wszystkim:
- czy to Twoje słowa?
- widzę zdania ujęte w cudzysłów, z zatem kogo, co cytujesz?
- może zaznacz cytaty innym kolorem?

Wydaje mi się, że temat masz nieco przemyślany skoro go poruszasz. Może wybierz coś konkretnego?
Jeżeli chodzi o "romans" psychologii z religią to z pewnością wypadałoby zacząć od Freuda, następnie Junga, no i dalej (choć nie znam dobrze tej szkoły) Viktora Frankl'a.

Jeżeli chodzi o poszukiwanie "psychologii" w chrześcijaństwie to z pewnością spotkamy ją u św. Pawła, św. Jana od Krzyża i wielu innych świętych zajmujących się duchowością czy mistyką.

W Polsce warto na tej płaszczyźnie zainteresować się Gajdami, ks. J. Prusakiem, ks. K. Grzywoczem.

Warto pamiętać, że psychologia i duchowość to odrębne, lecz oddziałujące na siebie i przenikające się płaszczyzny. Jedna nie istnieje bez drugiej.

,
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Luteranin
Posty: 189
Rejestracja: 25 sty 2023, 23:06
Wyznanie: protestantyzm
Podziękował/a: 33
Podziękowano: 26
Płeć:

Nieprzeczytany post

To nie są moje słowa. Podałem link do strony.
W związku z tym, że nie mogę swobodnie wyrażać swoich poglądów, postanowiłem odejść z Forum. Moderatorom sugeruję usunięcie możliwości wyboru wyznania podczas rejestracji, ponieważ jak sama nazwa wskazuje - jest to forum dla katolików.
Luteranin
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 11:05 To nie są moje słowa. Podałem link do strony.
Ok. Próbuję się ustosunkować.
Pozdrawiam
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Luteranin
Posty: 189
Rejestracja: 25 sty 2023, 23:06
Wyznanie: protestantyzm
Podziękował/a: 33
Podziękowano: 26
Płeć:

Nieprzeczytany post

Wracając do tematu, zastanawia mnie ilu ludzi wierzy w Boga "na wszelki wypadek", żeby przypadkiem nie trafić do Piekła.

Albo też ilu ludzi wierzy w Boga, ponieważ boi się śmierci, że tam nic nie ma, że tak jest nicość, a śmierć jest tylko "zaśnięciem na zawsze" i tak jak podczas snu, jesteśmy nieświadomi.
W związku z tym, że nie mogę swobodnie wyrażać swoich poglądów, postanowiłem odejść z Forum. Moderatorom sugeruję usunięcie możliwości wyboru wyznania podczas rejestracji, ponieważ jak sama nazwa wskazuje - jest to forum dla katolików.
Luteranin
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Niektórzy badacze tematu twierdzą, że psychologia swój początek ma w okresie, w którym powstawały i rozwijały się idee oświeceniowe – w okresie, w którym ludzie przestali tłumaczyć wszystko religią, a zaczęli skłaniać się ku rozumowi. I chociaż łatwiej byłoby założyć, że psychologia jest do wzięcia „zamiast” religii, nie byłaby to nawet nieścisłość, ale po prostu nieprawda. Bo terapeuci w dzisiejszych czasach wspierają wszystkich – tych, którzy wierzą i tych którzy nie potrafią utożsamić się z wartościami żadnego z opisanych dotychczas systemów religijnych.
Jako nauka psychologia jest dość świeżą dziedziną. Oczywiście istniała dużo wcześniej. To myślenie, o którym piszesz jest dość freudowskie. Twierdził on, że „religia jest społeczną nerwicą”. Czy terapeuci wspierają to trudno powiedzieć. Wspierać natomiast powinni. Psychologia i psychoterapia obecnie przeradza się często w poppsychologię i quasipsychoterapię.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 A jednak psychologia istnieje dłużej niż przypuszcza wielu blogerów, którzy najwidoczniej chcą uczynić z niej oręż przeciwko religii. Już w starożytności psychologia była rozwijana jako dziedzina filozofii. Dyskutowano wartości, którymi kieruje się człowiek, jego potrzeby, cele i sposoby ich osiągania. Rozważania te w starożytności istniały równolegle z religią.
Oczywiście. Jak pisze choćby ks. K. Grzywocz:
„Dla św. Pawła podróż w głąb człowieka nie kończy się na przestrzeni psychicznej. Przeczuwa on istnienie wymiaru duchowego, który nie jest ani częścią ciała, ani częścią psychiki6. Ta przestrzeń jest początkiem jego działania – służby (zob. Rz 1,9). Duch człowieka jest wymiarem, którego nie można zdefiniować. Tu jest ukryte źródło wszelkich definicji i rozumienia człowieka. Nie ma już w nim innego, głębszego punktu odniesienia, który pozwoliłby na spojrzenie niejako z boku i zdolność definiującą. Duch w człowieku, który wyraża jego istotę, sam nie potrafi uzasadnić i określić siebie – nie potrafi zaświadczyć o sobie (por. Rz 8,16)”

Już Paweł dostrzega płaszczyznę ciała, psychiki i ducha.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Główną przyczyną konfliktu na linii religia – psychologia jest zdaje się wzajemna niechęć terapeutów i psychologów, bardzo widoczna na przykładzie artykułu portalu Deon i komentarzy psychologów poniżej ( tutaj znajdziecie artykuł https://www.deon.pl/inteligentne-zycie/ ... logia.html ). Księża próbują przekonać czytelników, że terapeuci zapominają o istocie człowieka, o nim samym, zajmując się tylko jego zachowaniem, psychoterapeuci odbijając piłeczkę oskarżają kościół o to, że próbuje wykonywać pracę terapeuty, nie posiadając potrzebnej do tego wiedzy. A człowiek…? Dalej zagubiony.
Nie ma czegoś takiego jak jedna psychologia, jedna szkoła psychoterapeutyczna, jedno ujęcie rozwoju, jeden schemat konstrukcji osobowości. Terapia wydarza się i dzieje w przestrzeni gabinetu pomiędzy mną, a psychoterapeutą. To proces relacyjny oparty na budowaniu więzi, którego ocena z zewnątrz jest w gruncie rzeczy niemożliwa. Nie możemy powiedzieć nic na temat psychoterapii o ile jaj nie posmakowaliśmy.

Z tymi podejściami jest różnie. Są 3 zasadnicze.
1. Psycholodzy/psychoterapeuci twierdzą, że religia fuj, a oni cacy. Księża twierdzą, że religia cacy a psychologia/psychoterapia fuj.
2. Jedni i drudzy twierdzą, że to odrębne, których raczej nie należy łączyć. Ks. J. Prusak, de Barbaro, ks. Grzywocz
3. Te płaszczyzny są różne, ale w jakiś sposób się przenikają. Jung, Gajdowie.

Ja osobiście jestem gdzieś pomiędzy 2, a 3. Uważam, że płaszczyzny są odrębne lecz mają na siebie duży wpływ. Płaszczyzna psychiczna może hamować rozwój duchowy człowieka, a choroba może stanowić o próbie rozwoju (w kontekście „dezintegracji pozytywnej” Dąbrowskiego czy Nocy Ciemnej św. Jana od Krzyża).
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Konieczna jest raczej współpraca dwóch grup, których zadaniem jest niesienie wsparcia człowiekowi. Zdaje się, że często zapominamy, że nie mamy tu do czynienia z walką o klienta, ale o człowieka i jego zdrowie psychiczne. Wiara towarzyszy człowiekowi od samego początku jego istnienia, a potrzeba czczenia wyższych sił – czymkolwiek one są – wrosła silnie w naturę człowieka. Nie jest możliwe pojmowanie człowieka i jego potrzeb z wyłączeniem tego czynnika.
Ta współpraca trwa. W Krakowie od ponad 10 lat.
„Między konfesjonałem a kozetką” Cezary Gawryś, Katarzyna Jabłońska
„Patologia duchowości” ks. Grzywocz
Książki Gajdów
Konferencje de Barbaro, Prusak, Gajdowie.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Nawet przyjmując, że Bóg jest doświadczeniem czysto psychicznym nie możemy odmówić temu doświadczeniu niezwykłej mocy, która potrafi podnieść człowieka na duchu czy zmotywować do działania.
Zgadzam się. Tak myślał Jung.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Jeżeli przyjmiemy, że celem psychologa czy terapeuty jest badanie natury ludzkiej, psychiki i zachowania, będziemy musieli dojść do wniosku, że musimy zrozumieć „Boga” i jego wpływ na rozum człowieka – niezależnie od tego czy jest zaledwie wyobrażeniem człowieka czy nieopisaną mocą zamkniętą w symbolu białej gołębicy lub świętego drzewa. W przypadku wielu ludzi wiara w Boga jest faktem, nie można więc tej wiary ani zignorować, ani wyśmiać.
Ks. K. Grzywocz:
„Ta więź jest tak silna, tak osobista i realna, że to doświadczenie daje jak gdyby nowe życie: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). Chrystus staje się podstawowym doświadczeniem, które nadaje życiu „jego formę, barwę i melodię”. „
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Zwyczajnie człowiek potrzebuje w coś wierzyć – daje mu to otuchę w trudnych czasach. Pod koniec XX wieku badania dowiodły, że ludzie religijni żyją dłużej niż Ci, którzy deklarują się jako niewierzący – pod uwagę brano ilość przebytych zawałów serca w grupach kontrolnych a także przeżywalność po zawale. Badania wykazały także, że ryzyko depresji u osób religijnych jest niższe, a jeżeli się już zdarzy, to osoba taka szybciej wraca do zdrowia. Dlaczego tak się dzieje? W tym religia pomaga człowiekowi?
De Barbaro twierdzi, że nie ma ludzi niewierzących w Boga, a wierzący w istnienie Boga i wierzący w Jego nieistnienie.
Nie znam tych badań, ale wydaje mi się, że nie chodzi tu o religijność, a duchowość, a to może związane być z nadzieją.
Osobiście jednak, wydaje mi się, że osoby uduchowione częściej napotykają na zaburzenia ponieważ konfrontują się z własną głębią, cieniem, grzechem, złem. To wiąże się z poszukiwaniem siebie, drogi, prawdy, konfrontacją z sobą samym, dezintegracją i odbudową.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Psychologia bada religię jako istotny czynnik w życiu człowieka. Zastanawiamy się dlaczego ludzie chcą wierzyć w życie wieczne, według jakich mechanizmów wątpimy w Boga lub się nawracamy, czy nasza motywacja jest zależna od okresu życia?
Wiara w życie wieczne jest dość egoistyczna. Wydaje mi się, że człowiek po prostu tęskni za prawdziwą miłością, a jedynie Bóg taką do nas żywi.
Przełomy są zależne od okresu życia. Dojrzewanie / wiek średni (pierwotnie napisałem "wiek śmierci") / starość.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Rozumiemy, że religia jest sposobem na wewnętrzny rozwój człowieka i chcemy się dowiedzieć jakie doświadczenia przynosi człowiekowi. Przede wszystkim zastanawiamy się także, jak wpływa na funkcjonowanie człowieka – co jest w niej pozytywnego a co negatywnego – tu uwaga, nie chodzi o to, że religia może być zła, ale że ludzie mogą czynić zło powodując się pewnymi przekonaniami. Warto pamiętać przy takich rozważaniach, że narzędzie nie jest złe, ani dobre, tylko ręce, które go używają, mogą użyć go w różnych celach.
Nie religia, a duchowość, którą ona niesie. Pełnia człowieka to przywrócenie duchowych władz, o których człowiek często w ogóle nie ma pojęcia. Ostatnio o. Gogola cytował chyba Orygenesa, który rozróżniał 3 poziomy rozwoju człowieka: cielesny, psychiczny oraz duchowy. Zresztą św. Paweł mówi o człowieku zmysłowym i duchowym. Jesteśmy ludźmi cielesnymi. Rozwój duchowy polega na poddaniu się Łasce miłości i poprzez pracę zdzieraniu z siebie starego człowieka ku życiu w Chrystusie.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Rozwój duchowy (jest także rozwój cielesny, emocjonalny i intelektualny) odbywa się dzięki zetknięciu z religią, filozofią, sztuką i naturą. Człowiek zawsze potrzebował pewnych bodźców. Już prymitywny człowiek wyrażał swoje emocje w tańcu, śpiewie czy rysunku. Wiele jest teorii na temat tego, skąd bierze się religia.
W kontekście chrześcijaństwa duch rozwija się w relacji z Bogiem poprzez Chrystusa w Duchu Świętym, a zatem na modlitwie. Czy rozwój dochowy może następować poprzez doświadczenia zewnętrzne? Wydaje mi się, że pośrednio tak, o ile ukierunkowuje duszę na ducha. Czyni to Słowo Boże, Sakrament, doświadczenie relacji, wspólnoty.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Wiara w siłę wyższą pomaga ludziom przetrwać trudne chwile – to ona jest dla nas otuchą, dowodem na to, że świat dalej będzie trwać, chociaż zdarzyła się nam wielka tragedia. Wierzący znajdują w Bogu i wspólnocie oparcie oraz siłę, aby przetrwać smutne chwile. Ta siła nie musi mieć formy osobowej. To, że nie jesteśmy aktywni religijnie poprzez systematyczne odprawianie rytuałów nie znaczy, że nie jesteśmy religijni w ogóle. Niezależnie od czasów, w których istniejemy, zawsze odczuwamy tęsknotę za jakimś ideałem.
Ta siła musi mieć formę Osobową. To musi być relacja, więź, spotkanie, miłość.

„Ja może powstać i istnieć tylko w miłującym je Ty.” Hans Urs von Balthasar
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Wspólnota religijna z pewnością zaspokaja potrzebę człowieka na bycie częścią większej całości, komunikację ze społeczeństwem, które coraz rzadziej zaspokaja miasto, lokalne społeczeństwo.
To chyba skończyło się gdy przestały istnieć plemiona.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43
Introspekcyjno-redukcjonistyczne podejście psychologii polega na przekonaniu, że religia stanowi projekcję potrzeb psychicznych człowieka. Polega to na tym, że w sytuacji, w której nie jesteśmy w stanie zaspokoić swoich potrzeb w rzeczywistym świecie, tworzymy alternatywny, idealny świat w swojej wyobraźni, który zaczyna wpływać na nasze postrzeganie świata, wewnętrzny rozwój.
Dla mnie to nic nie zmienia. Ja wierzę w Boga i nawet jeżeli On nie istnieje, nic to nie zmienia.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Nurt historyczno-psychologiczny zakładał, że religia może być wynikiem jakiegoś błędu w postrzeganiu świata przez ludzkość. Czy była ona wynikiem prymitywnego sposobu spojrzenia na świat?
Jeżeli używamy słowa religia to można tak pomyśleć. Jeżeli jednak mówimy o duchowości i mistyce to nie ma nic głębszego i bliższego prawdy.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Utrwalone wierzenia zwykle tłumaczono jako błąd percepcji, skutek wybiórczości pamięci – częściej zwracamy uwagę i zapamiętujemy to, co jest zgodne z naszą hipotezą czy przekonaniem. Zwłaszcza pierwotni ludzie zapewne często mieli styczność ze zjawiskami, których nie rozumieli – aby więc zapanować nad otaczającym chaosem, tworzyli systemy religijne, które pomagały im tłumaczyć to, co działo się dookoła nich. Wierzenie w nawet tajemniczą siłę panującą nad światem dawało im poczucie bezpieczeństwa.
Czy nie tak samo dział nauka?
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Koncepcja alienacyjna mówi o tym, że człowiek tworzy pewne teorie i przekonania, a potem się od nich oddziela i dokonuje ich przemieszczenia na boską osobę. Bóg przestaje być wymysłem człowieka – wymyślonym na nasze podobieństwo z wyolbrzymieniem wszystkich cech – i staje się niezależny od niego. Badacz L. A. Feuerbach był jednak przekonany, że to podejście krzywdzi człowieka – prowadzi do degradacji ludzi w ich własnych oczach poprzez porównanie do stworzonej przez nich istoty idealnej.
Słabe.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Socjologiczno-funkcjonalna analiza genezy religii tłumaczy, że ta pełni istotną funkcję – pozwala przekazywać kolejnym pokoleniom zwyczaje, moralne i obyczajowe wartości. Jeżeli wyodrębnimy z religii przykazania, informacje na temat tego, jak człowiek powinien postępować, zbierzemy zbiór wartości, który ważny jest dla człowieka etycznego.
Chociażby. Choć to zbyt płytkie ujęcie. Duchowość to dużo więcej niż prawo.
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 2:43 Istotne jest aby pamiętać, że religia z punktu widzenia psychologii nie jest zła ani dobra. Jest to jeden ze sposobów rozwoju duchowego nie wykluczający żadnych innych sposobów tego rozwoju. Terapeuta nie będzie Ci kazał odrzucić Boga, ani postępować przeciwko religii. Jest on jedynie Twoim przewodnikiem, który pomoże Ci zrozumieć samego siebie i rozwijać swoją duchowość w zgodzie z Twoimi przekonaniami.
Odnośnie rozwoju duchowego uważam, że każda zdrowa droga duchowa zaprowadzi do Chrystusa.
Odnośnie psychoterapii – psychoterapeuta powinien być przewodnikiem na płaszczyźnie psychologicznej, ewentualnie psychosomatycznej. Przewodnictwem duchowym zajmują się duchowni.

Dodano po 3 minutach 24 sekundach:
Sebastian Biernacki pisze: 02 paź 2023, 11:25 Wracając do tematu, zastanawia mnie ilu ludzi wierzy w Boga "na wszelki wypadek", żeby przypadkiem nie trafić do Piekła.
Albo też ilu ludzi wierzy w Boga, ponieważ boi się śmierci, że tam nic nie ma, że tak jest nicość, a śmierć jest tylko "zaśnięciem na zawsze" i tak jak podczas snu, jesteśmy nieświadomi.
Nie wiem. Uważam, że wielu.
Jest to jednak wiara "niedojrzała".

Podobnie jest jednak na płaszczyźnie psychologicznej. Można zadać pytanie:

"Ciekawi mnie jak wielu ludzi w dorosłym życiu działa posługując się schematami wyuczonymi w dzieciństwie?".
Ostatnio zmieniony 02 paź 2023, 12:24 przez daniel, łącznie zmieniany 2 razy.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Piotr55
Posty: 830
Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
Wyznanie: agnostycyzm
Podziękował/a: 83
Podziękowano: 57
Płeć:

Nieprzeczytany post

Moment, moment. Gdzie logika?
Ludzie wierzą z lęku przed piekłem ???
Może chodzi o to, ze są w kościele, ze praktykują.
Tyle tu niby psychologii, a pomija się elementarz. Nikt na świecie nie jest w stanie w cokolwiek wierzyć bo tak chce. Bo postanowił. Wiara to stan umysłu niezależny od woli. Jak np. kolor oczu. Grupa krwi.
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Piotr55 pisze: 18 paź 2023, 15:54 Moment, moment. Gdzie logika?
A gdzie jej brak?
Piotr55 pisze: 18 paź 2023, 15:54 Ludzie wierzą z lęku przed piekłem ???
Są tacy którzy wierzą z lęku przed piekłem, tak jak i tacy, którzy z lęku przed piekłem nie wierzą.
Piotr55 pisze: 18 paź 2023, 15:54 Może chodzi o to, ze są w kościele, ze praktykują.
Może doprecyzuj.
Piotr55 pisze: 18 paź 2023, 15:54 Tyle tu niby psychologii, a pomija się elementarz.
A zatem siadam i słucham?
Piotr55 pisze: 18 paź 2023, 15:54 Nikt na świecie nie jest w stanie w cokolwiek wierzyć bo tak chce. Bo postanowił. Wiara to stan umysłu niezależny od woli. Jak np. kolor oczu. Grupa krwi.
Skoro nie jest w stanie uwierzyć bo "tak chce" to w jaki sposób uzależniony jest od woli?
Grupa krwi i kolor oczy zależne są od woli? :-?
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Piotr55
Posty: 830
Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
Wyznanie: agnostycyzm
Podziękował/a: 83
Podziękowano: 57
Płeć:

Nieprzeczytany post

Skoro nie jest w stanie uwierzyć bo "tak chce" to w jaki sposób uzależniony jest od woli?
Grupa krwi i kolor oczy zależne są od woli? :-?

Choć to abecadło, już objaśniam. Nawet nie psychologia, a fizjologia. Nikt nie jest w stanie aktem woli wzbudzić w sobie : wiary w cokolwiek, żalu, skruchy, miłości, obojętności, gniewu, radości, smutku, lubienia szpinaku, nielubienia alkoholu. Itd. Mozna sobie chcieć, postanawiać, kartki przypinać, krzesła łamać, łbem o mur bić - a pożądany, czy praktycznie korzystny stan naszej głowy nic a nic nie przychodzi. To, że w piosenkach, w serialach w koło wojtek do znudzenia powiadają : musisz mi uwierzyć, musisz przebaczyć, musisz zapomnieć - nie znaczy, że ma to sens. W operetce Życie Paryskie pojawia się szwajcarski admirał.
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Piotr55 pisze: 19 paź 2023, 11:16 Choć to abecadło, już objaśniam. Nawet nie psychologia, a fizjologia. Nikt nie jest w stanie aktem woli wzbudzić w sobie : wiary w cokolwiek, żalu, skruchy, miłości, obojętności, gniewu, radości, smutku, lubienia szpinaku, nielubienia alkoholu. Itd. Mozna sobie chcieć, postanawiać, kartki przypinać, krzesła łamać, łbem o mur bić - a pożądany, czy praktycznie korzystny stan naszej głowy nic a nic nie przychodzi. To, że w piosenkach, w serialach w koło wojtek do znudzenia powiadają : musisz mi uwierzyć, musisz przebaczyć, musisz zapomnieć - nie znaczy, że ma to sens. W operetce Życie Paryskie pojawia się szwajcarski admirał.
Oczywiści jest jeszcze łaska.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Piotr55
Posty: 830
Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
Wyznanie: agnostycyzm
Podziękował/a: 83
Podziękowano: 57
Płeć:

Nieprzeczytany post

Oczywiści jest jeszcze łaska.

OK. Przychodzi do nas z góry. Czy skądś tam płynie , ale wchodzi dokąd, by coś sprawić? Do głowy przecież, a poważnie mówiąc - do mózgu. A mamy jeden. W głowie. I to on zarządzi w wyniku tej łaski, bez naszego świadomego udziału zrzut do krwioobiegu takiej, a nie innej chemii. I wtedy nagle kochamy/niekochamy. Miło nam lub niemiło. A może się mylę? Będzie Nobel z biologii?
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7100
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

Raczej nie będzie Nobla. Łaska współpracuje z naszym duchem - duszą. Może tez oświecać rozum.

Łaska uświęcająca to nadprzyrodzony i stały dar Boży, który nadaje człowiekowi piękność duszy.
Na chrzcie św. Duch Święty wstępuje do duszy, nadając jej znamię piękności. Ten trwały stan piękności duszy, jako skutek mieszkającego w niej Ducha Świętego nazywamy łaską uświęcającą. Poprzez grzechy powszednie (lekkie) nie tracimy tej łaski. Natomiast kiedy człowiek ochrzczony popełnia grzech ciężki czyli śmiertelny, traci stan łaski uświęcającej.

http://pietrasdawid.pl/kazania-konferen ... wiecajacej
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Piotr55 pisze: 19 paź 2023, 13:37 Oczywiści jest jeszcze łaska.

OK. Przychodzi do nas z góry. Czy skądś tam płynie , ale wchodzi dokąd, by coś sprawić? Do głowy przecież, a poważnie mówiąc - do mózgu. A mamy jeden. W głowie. I to on zarządzi w wyniku tej łaski, bez naszego świadomego udziału zrzut do krwioobiegu takiej, a nie innej chemii. I wtedy nagle kochamy/niekochamy. Miło nam lub niemiło. A może się mylę? Będzie Nobel z biologii?
Bóg jest Miłością, Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna, i jest w zasadzie Miłością. Miłość poprzez Łaskę wypełnia naszego ducha i oczywiście poprzez integrację człowieka może wyrażać się cieleśnie.

To czy miłość jest "prawdziwa" z ducha, czy "fałszywa" z ciała, rozeznać można po tym czy rodzi dobro.
Miłość, jako uczucie, pochodzi z ciała; miłość jako prawda z ducha.

Miło/niemiło - piszesz o reakcji ciała.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Piotr55
Posty: 830
Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
Wyznanie: agnostycyzm
Podziękował/a: 83
Podziękowano: 57
Płeć:

Nieprzeczytany post

daniel pisze: 19 paź 2023, 19:09
Piotr55 pisze: 19 paź 2023, 13:37 Oczywiści jest jeszcze łaska.

OK. Przychodzi do nas z góry. Czy skądś tam płynie , ale wchodzi dokąd, by coś sprawić? Do głowy przecież, a poważnie mówiąc - do mózgu. A mamy jeden. W głowie. I to on zarządzi w wyniku tej łaski, bez naszego świadomego udziału zrzut do krwioobiegu takiej, a nie innej chemii. I wtedy nagle kochamy/niekochamy. Miło nam lub niemiło. A może się mylę? Będzie Nobel z biologii?
Bóg jest Miłością, Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna, i jest w zasadzie Miłością. Miłość poprzez Łaskę wypełnia naszego ducha i oczywiście poprzez integrację człowieka może wyrażać się cieleśnie.

To czy miłość jest "prawdziwa" z ducha, czy "fałszywa" z ciała, rozeznać można po tym czy rodzi dobro.
Miłość, jako uczucie, pochodzi z ciała; miłość jako prawda z ducha.

Miło/niemiło - piszesz o reakcji ciała.
Sorry. Rozumiem niby słowa. Nie pojmuję treści. Czy Duch Święty = nasz duch? Miłość macierzyńska niby z ciała , słowem , z głowy , więc dobra nie czyni? Czy nie najwyższym dobrem spełnienie naszej roli transportera genów? Czy to mowa o duszy? Czyli o kodzie DNA?

Dodano po 5 minutach 40 sekundach:
Magnolia pisze: 19 paź 2023, 14:20 Raczej nie będzie Nobla. Łaska współpracuje z naszym duchem - duszą. Może tez oświecać rozum.

Łaska uświęcająca to nadprzyrodzony i stały dar Boży, który nadaje człowiekowi piękność duszy.
Na chrzcie św. Duch Święty wstępuje do duszy, nadając jej znamię piękności. Ten trwały stan piękności duszy, jako skutek mieszkającego w niej Ducha Świętego nazywamy łaską uświęcającą. Poprzez grzechy powszednie (lekkie) nie tracimy tej łaski. Natomiast kiedy człowiek ochrzczony popełnia grzech ciężki czyli śmiertelny, traci stan łaski uświęcającej.

http://pietrasdawid.pl/kazania-konferen ... wiecajacej
A więc nieochrzczeni muszą na potępienie wieczne. Rozumiem. Ale to kara za co? Np. bo przyszli na świat gdzieś na Borneo?
Albo umarli, nim wymyślono Sakramenty ?
Piotr55
Posty: 830
Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
Wyznanie: agnostycyzm
Podziękował/a: 83
Podziękowano: 57
Płeć:

Nieprzeczytany post

A więc nieochrzczeni muszą na potępienie wieczne. Rozumiem. Ale to kara za co? Np. bo przyszli na świat gdzieś na Borneo?
Albo umarli, nim wymyślono Sakramenty ?

Dziwna cisza.
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Piotr55 pisze: 19 paź 2023, 22:18 Sorry. Rozumiem niby słowa. Nie pojmuję treści. Czy Duch Święty = nasz duch? Miłość macierzyńska niby z ciała , słowem , z głowy , więc dobra nie czyni? Czy nie najwyższym dobrem spełnienie naszej roli transportera genów? Czy to mowa o duszy? Czyli o kodzie DNA?
Spoko. Też się czasami gubię. Tym bardziej, że pewnych treści nie da się zrozumieć.

Duch Święty to Bóg. Monotrynitarność. Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Ja rozumiem to tak, iż nasz duch, duch człowieka to świątynia, miejsce, stan, a raczej proces (sam nie wiem jakiego słowa użyć) spotkania z Bogiem w Chrystusie poprzez Ducha Świętego. Ducha Świętego pojmuję jako Bożą Miłość.

Wg mnie w poczęciu, ciało dziecka powstaje z rodziców, dusza, substancjonalnie duchowa dana jest z Boga. Matka nosząca pod sercem dziecko poniekąd "ma dwie dusze" :). Dziecko, moim zdaniem, jest dużo bardziej duchowe niż dorosły. Mam tu na myśli człowieka nie posiadającego relacji z Bogiem, nie rozwijającego się duchowo, nie nawracającego się.

Cóż dzieje się dalej to już bardziej skomplikowane. Często to co nazywamy miłością macierzyńską jest swego rodzaju uzależnieniem, zniewoleniem podszytym lękiem.

Z ciała i ze świata wynika raczej zło niż dobro. Uważam, że dobro które czynię czynione jest raczej za pomocą mnie, a ja sam czynię zło jedynie.

Tak jesteśmy transporterem genów, ale raczej na płaszczyźnie fizycznej i psychicznej, nie duchowej. Duchowo jesteśmy powołani do zbawienia, które, za sprawą łaski, budowane jest na grzesznej naturze.

To oczywiście jedno ze zdań na temat duszy:
"Dusza pośredniczy pomiędzy duchem i ciałem: w niej zbiegają się duchowość oraz zmysłowość, wzajemnie się splatając. W zależności od tego, czy dusza kieruje się ku cielesności czy duchowi, mówimy o duszy duchowej, bądź duszy zmysłowej." E. Stein

Dusza jako kod DNA?
Dusza substancjonalnie jest duchowa, a zatem nie. Dusza nadaje kształt, formę ciału, a zatem być może.

W sprawach duchowych pewność jest, moim zdaniem, raczej zgubna.
Trudno mówić o czymś o czym najwyraźniej milczy cisza.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Awatar użytkownika
Marek Piotrowski
Posty: 1903
Rejestracja: 30 sty 2021, 22:00
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 293
Podziękowano: 993
Płeć:

Nieprzeczytany post

Piotr55 pisze: 20 paź 2023, 8:16 A więc nieochrzczeni muszą na potępienie wieczne. Rozumiem. Ale to kara za co? Np. bo przyszli na świat gdzieś na Borneo?
Albo umarli, nim wymyślono Sakramenty ?

Dziwna cisza.
Cisza, bo piszesz bzdury (w dodatku mnożysz je w różnych wątkach), a jak CI się usiłuje je prostować to się rzucasz. Więc po co?
Piotr55
Posty: 830
Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
Wyznanie: agnostycyzm
Podziękował/a: 83
Podziękowano: 57
Płeć:

Nieprzeczytany post

Rzucam się? Kultura jak u Kłeczka? Przedstawiam argumenty, stawiam pytania.
Nie moja wina, ze na to ani be ani me.

Dodano po 12 minutach 55 sekundach:
Daniel, w kodzie DNA jest myśl Stwórcy. Wyobraź sobie pestkę jabłka, w której jakimś cudem umieszczono zdolność przemiany gleby i wody w drzewo, które rośnie, kwitnie, wydaje owoc i replikuje się bez końca. Ba, ma zabezpieczenie by nie spokrewnic sie z np.grusza tuz obok. A co dopiero DNA człowieka. Czy i bez duszy to nie genialne dzieło Stworzenia?
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Piotr55 pisze: 20 paź 2023, 19:59 Czy i bez duszy to nie genialne dzieło Stworzenia?
Genialne lecz gdzie sens bezcelowej replikacji?
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Piotr55
Posty: 830
Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
Wyznanie: agnostycyzm
Podziękował/a: 83
Podziękowano: 57
Płeć:

Nieprzeczytany post

daniel pisze: 20 paź 2023, 21:05
Piotr55 pisze: 20 paź 2023, 19:59 Czy i bez duszy to nie genialne dzieło Stworzenia?
Genialne lecz gdzie sens bezcelowej replikacji?
Gdzie sens ? Po pierwsze - zapewne poza naszą zdolnością pojmowania.
Po drugie - skąd nam dziś tu wiedzieć, ba, oceniać, że bezcelowej?
(jeszcze w dwudziestych latach XX wieku nie wiedziano, że Wszechświat to nie tylko nasza galaktyka).
Po trzecie - a doskonalenie, to sens nie wystarczający?
Po czwarte - nie wszystko musi mieć sens. Po co np. rośnie nam broda? "Gęsia skórka" z zimna i strachu? Zwykłe relikty ewolucji.

Dodano po 2 minutach 46 sekundach:
PS Dziś w Radyju , w rozmowach niedokończonych ciekawy chyba temat : Między Sakramentem a Terapią. Będą fachowcy.
!8.00 i 2. część 21.45

Zawsze później jest podcast w sieci.
ODPOWIEDZ