Offtopik, czyli rozmowy niekontrolowane

Rozmowy na forum katolickim przy kawie i herbacie.
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Tomi pisze: 06 lut 2024, 17:00 Ciocia przyjaciółki dziewczyny zgodziła się mu towarzyszyć przez jakiś czas, gdy jest sam w domu. Zgodził się, współpracuję. Kontaktu z rodziną póki co nie ma, ale oni wszyscy żyją w obawie, że ktoś życzliwy znów może ich odwiedzić. Co prawda jest trochę kilometrów do przejechania, ale adres mają. Te myśli samobójcze to wręcz groźby w stylu "poczekaj aż więcej wypije, to odwaga przyjdzie, jak ze mną nie będziesz". Z plotek, od wspólnych znajomych zasłyszała, że miesza antydepresanty z alkoholem, ale czy to prawda, nie wiem. Podobno miał się tym chwalić. W tej sytuacji już niewiele mnie zdziwi.
Co do terapii to nie dopytywałem aż tak bardzo się jak to wygląda w szczegółach, ale skoro szpital go wypuścił, no to cóż, teoretycznie przynajmniej jakaś poprawa powinna być. Reasumując szkoda chłopa...
Nie znam historii od początku, ale ten stan jest b. niebezpieczny. Człowiek w głębokiej depresji (głębokiej zaznaczam) często nie jest w zasadzie w stanie zrobić sobie krzywdy. Po prostu często nie ma na to sił fizycznych i psychicznych na planowanie. Jeżeli jednak jest już nieco "podniesiony" lekami, lecz z pewnością jeszcze nie w remisji, świadom sprawczości jest zdolny do czynów samobójczych. Jeżeli się tym "chwali" chodzi raczej o chęć zwrócenia na siebie uwagi czego swoją drogą nie należy bagatelizować, a może potraktować jako próbę nawiązania rozmowy. Człowiek chce nam coś przez to powiedzieć. Oczywiście to może być trudne, bo przypuszczalnie sam może nie wiedzieć co. Człowiek, który faktycznie chcę się zabić raczej o tym nie mówi. Antydepresanty z alkoholem same w sobie stanowią już truciznę i robą niezłą sieczkę w głowie (wiem to z autopsji), a zatem samo takie zachowanie jest już głęboko autoagresywne.

Czy on ma diagnozę? Czy to depresja czy zaburzenia lękowe?
Rozmawiałeś z nim?
Zadzwoń, może chociaż pomilczcie, może niech się wyżali, a może wykrzyczy ...
Sam nie wiem, nie jestem lekarzem, a pacjentem.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Tomi
Posty: 41
Rejestracja: 26 wrz 2023, 14:01
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 22
Podziękowano: 16
Płeć:

Nieprzeczytany post

Daniel pisze:Jeżeli się tym "chwali" chodzi raczej o chęć zwrócenia na siebie uwagi czego swoją drogą nie należy bagatelizować
Też to tak odbieram, jako wołanie o ratunek.
Daniel pisze:Człowiek, który faktycznie chcę się zabić raczej o tym nie mówi.
Oj nie wiem. Kiedyś czytałem statystyki, które mówią co innego.
Daniel pisze:Czy on ma diagnozę? Czy to depresja czy zaburzenia lękowe?
Rozmawiałeś z nim?
Nie wiem, czy ma diagnozę, ale skoro został wypuszczony ze szpitala po długotrwałym pobycie, to raczej ma. Nie mi to stwierdzać, ale raczej depresja, bliska skrajnej.
Rozmawiałem osobiście i przez telefon, wykazuje zmienny nastrój. Już bardzo dużo powiedział, choć najwięcej idzie wywnioskować "między słowami". Na moje to odbija się od ściany do ściany, ledwo co kontaktuje, nie potrafi przez dłuższy czas utrzymać koncentracji. Ta terapia jaką fundują mu w mieszkaniu obecnym to też średni pomysł, ale cóż pozostaje.
Daniel pisze:Sam nie wiem, nie jestem lekarzem, a pacjentem.
Możesz opowiedzieć coś więcej o swoim stanie zdrowia i postępach w leczeniu?
Ostatnio zmieniony 09 lut 2024, 22:29 przez Tomi, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Tomi pisze: 09 lut 2024, 22:29 Oj nie wiem. Kiedyś czytałem statystyki, które mówią co innego.
Możliwe, nie znam statystyk.
Tomi pisze: 09 lut 2024, 22:29 Nie wiem, czy ma diagnozę, ale skoro został wypuszczony ze szpitala po długotrwałym pobycie, to raczej ma. Nie mi to stwierdzać, ale raczej depresja, bliska skrajnej.
Rozmawiałem osobiście i przez telefon, wykazuje zmienny nastrój. Już bardzo dużo powiedział, choć najwięcej idzie wywnioskować "między słowami". Na moje to odbija się od ściany do ściany, ledwo co kontaktuje, nie potrafi przez dłuższy czas utrzymać koncentracji.
Zmienność nastroju nie jest charakterystyczna dla głębokiej depresji, a raczej choroby afektywnej dwubiegunowej. Jednak przy częstej zmienności nastroju to raczej cyklofrenii (ponoć nieco lżejsza dwubiegunówka). Zmienność nastroju może występować również w schizofrenii oraz osobowości borderline. Jeżeli to Twój bliski znajomy i chcesz mu pomóc wydaje mi się, że ważne byłoby mieć świadomość w jaki sposób cierpi, a wyjściem byłoby zadać mu pytanie jaką F’kę wpisali mu w wsypisie (F32, F31).
Brak kontaktu może być spowodowany zarówno lekami jak i głęboką depresją. Choć jeżeli był przez dłuższy czas w szpitalu, a obecnie wyszedł, leki powinien mieć dobrane i być ustabilizowany. Kiedyś leki zaczynały działać po 2 tygodniach, dziś ponoć farmakologia czyni cuda.
Brak koncentracji może wynikać z ciągłego zmęczenia wywołanego głęboką depresją lub pobudzeniem maniakalnym. To łatwo wyczuć nawet przez telefon. Czy wynika to z nadmiernego pobudzenia czy z bezsilności.
Tomi pisze: 09 lut 2024, 22:29 Ta terapia jaką fundują mu w mieszkaniu obecnym to też średni pomysł, ale cóż pozostaje.
Pewnie tak. Szpital psychiatryczny z jednej strony to straszne przeżycie, z drugiej, w stanie głębokiego zaburzenia czy choroby jest wybawieniem. Sam spędziłem w szpitalu 6 tygodni, gdzie trafiłem po próbie samobójczej. Tam naprawdę można „odpocząć” od rzeczywistowći.
Tomi pisze: 09 lut 2024, 22:29 Możesz opowiedzieć coś więcej o swoim stanie zdrowia i postępach w leczeniu?
Nie wiem czy jest się czym chwalić. Mógłbym powiedzieć, że w jakiś sposób „choruję” od zawsze. Zawsze czułem, że nie do końca pasuję do tej rzeczywistości … w sensie chyba do ludzi. Byłem egoistycznym nieco nadpobudliwym, estrawertywnym dzieciakiem. Myślałem, że wszystko jest moje. Przedszkole, podstawówka to zweryfikowało. Dostrzegłem, że taka postawa szkodzi, a zatem zacząłem „udawać” wypierając jakąś część siebie. Oczywiście widzę to dziś, wtedy działo się to nieświadomie.

Pod koniec podstawówki zaczął się alkohol, ostra muzyka, papierosy, marihuana. Kumulacja była w liceum kiedy to zacząłem stawać się totalnym introwertykiem, zafascynowanym poniekąd śmiercią, samobójstwem, dekadentyzmem. W podstawówce odwróciłem się również od Kościoła i Boga, a w liceum wręcz z Nimi wojowałem. Pochodzę z, moim zdaniem, nieco przesadnie katolickiej rodziny, z silną matką i słabym ojcem. Znienawidziłem wszystko. Siebie, ludzi, rodziców, Boga, życie. Jedynym planem stało się samobójstwo. Poszedłem jednak na studia do Opola. Tam w ogóle nie umiałem się odnaleźć, a smutki leczyłem alkoholem, narkotykami i kobietami. Nie szanowałem niczego i byłem totalnie autodestrukcyjny.

Na 2 roku przybiło mnie do podłogi. Zdiagnozowano depresję. Wziąłem dziekankę. Gdy zrobiło się lepiej spróbowałem umrzeć, na szczęście Bóg czuwał. Kolejne studia rozpocząłem we Wrocławiu. Nic się nie zmieniło. Bawiłem się jak dotychczas tyle, że robiłem to wszystko na lekach. Przez jakiś czas moje życie było warkoczem depresji, remisji i manii. To wszystko było b. niebezpieczne i nie raz wręcz mogłem umrzeć. W między czasie wylądowałem w szpitalu. Zmieniono diagnozą na dwubiegunówkę. Moje życie wciąż przeniknięte było poszukiwaniem sensu, celu, prawdy, miłości. Konfrontacji z Bogiem, dziś widzę to trochę tak jakbym chciał zranić Go tak bardzo, by mnie dostrzegł.

W 2003 poznałem swoją przyszłą żonę (I ozdrowieńczy dar Boży), która pomagała mi w trudnych chwilach, a ja … ja nawet nie mówiłem dziękują, a jedynie ją krzywdziłem. Ona jednak zawsze była. Do tego wszystkiego miałem kapelę rokową więc jeździliśmy po Polsce i bawili się jak dzieciaki. W 2005 udało mi się skończyć studia. Tytuł inżyniera uzyskiwałem w sumie 8 lat. Po studiach w 2006r. przez przypadek (II ozdrowieńczy dar Boży) dostałem pracę. W 2007r. gdy Basia skończyła studia, a ja dostałem propozycje wyjechać 450 km od miejsca zamieszkania, by tam pracować, zdecydowaliśmy się wyjechać (III ozdrowieńczy dar). Nadal jednak miotała mną choroba, a ja czyniłem zło. Oskarżałem Boga, religię, wiarę, Kościół. Znalazłem dobrego fachowca. Jest psychiatrą, psychologiem, psychoterapeutą oraz seksuologiem (IV dar). Nadal byłem 30 paroletnim chłopcem. Zdradziłem żonę i powiedziałem o tym. Żona dała mi szansę. Ja postanowiłem iść na terapię (V dar) która trwała w sumie 4 lat. W trakcie terapii w 2013r. wzięliśmy ślub cywilny. W 2014r. okazało się, że będziemy mieć dziecko choć biorąc pod uwagę nasze problemy z tym związane ponoć było to niemożliwe. Byliśmy umówieni już do poradni (VI dar).

W tym czasie poznałem również 2 ważne osoby. Marcin był mężczyzną w moim wieku, który wierzył w jakiś inny, piękny sposób. Taki nienapastliwy, zachęcający. Dużo rozmawialiśmy. Przynosił mi Mertona, Rohra, Tomasza z Kempis, Ojców Pustyni, Eckharta i wiele innych ciakawych lektur. Drugim był Mirek w wieku mojego ojca. Artysta malarz, muzyk, reżyser. Człowiek wykształcony (łódzka filmówka, psychologia, szkoła malarstwa w Nowym Jorku), światowy (Stany, Francja, Anglia). Nie potrafiłem zrozumieć jak tak światły człowiek może wierzyć w Boga. Spędzałem z nim również wiele czasu. Niestety odszedł po 3 latach naszej znajomości. Te znajomości to również istota mojego zdrowienia/nawrócenia (VII dar).

Gdy chrzciliśmy dziecko poddałem się. Pamiętam moją rozmowę z Bogiem. Ojcze ja nie znam tych odpowiedzi. Zaufam Ci, bo czuję się totalnie bezradny w swym ojcostwie (VIII dar). To było ważne. Ten akt rozpoczął pewien proces wypuszczania z rąk swego życia z wiarą, nadzieją i zaufaniem, że On wie bardziej. Oczywiście to trwało. To było wiosną 2015r. Nadal jednak było różnie. Piłem i zachowywałem się niewłaściwie. Była mania i depresja. Pamiętam, gdy w manii przyjechał do nas mój ojciec. Jego spokój i to, że umiał pomieścić w sobie to co robię, to kim jest jego syn to przewartościowało mi go całkowicie. Zawsze myślałem, że jest pantoflarzem, który niczego mnie w życiu nie nauczył. Wtedy zrozumiałem, że mój ojciec nauczył mnie bycia mężem, ojcem i kochającym mężczyzną (IX). To była kolejna ważna rzecz.

W 2020r. Po pijaku zalogowałem się na pewne forum chrześcijańskim. Dzięki tym ludziom zbliżyłem się do wiary i Kościoła. To Oni obudzili we mnie pragnienie powrotu do życia sakramentalnego (X).
W 2020r. w kwietniu z pomocą Bożą i żony udało mi się przestać pić alkohol (XI).
W 2021r. w lutym Bóg zabrał mi grzech masturbacji (XII).
W sierpniu 2021r. przystąpiliśmy z żoną do Sakramentu Ślubu i rozpoczęliśmy życie z Kościołem (XIII).

Tak to wygląda. Czy jestem zdrowy? – nie wciąż choruję, jednak z Bogiem, z uważnością i wsparciem bliskich remisja trwa już 5 lat, a ja wierzę, że wciąż zdrowieje.
Oczywiście bywa lepiej i gorzej, gdy jest jednak z Bogiem jest tak jak być powinno.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Tomi
Posty: 41
Rejestracja: 26 wrz 2023, 14:01
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 22
Podziękowano: 16
Płeć:

Nieprzeczytany post

Dzięki za to świadectwo. Trafiły kiedyś do mnie słowa, że wszystkie problemy psychiczne, może poza wrodzonymi/genetycznymi, biorą się z braku odpowiedniego wypełnienia relacji z drugim człowiekiem i w Twoim przypadku też pewnie do każdego "rozdziału" czegoś dałoby się doszukać.
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Tomi pisze: 11 lut 2024, 12:21 Dzięki za to świadectwo. Trafiły kiedyś do mnie słowa, że wszystkie problemy psychiczne, może poza wrodzonymi/genetycznymi, biorą się z braku odpowiedniego wypełnienia relacji z drugim człowiekiem i w Twoim przypadku też pewnie do każdego "rozdziału" czegoś dałoby się doszukać.
Zgadzam się. Problemy biorą się z niewłaściwych relacji, więzi z Bogiem, sobą i innymi. Oczywiście nie ma ideałów, a wiele skłonności ma charakter genetyczny. Choć ja osobiście uważam, że większe znaczenie mają czynniki środowiskowe niż genetyczne to jedynie moje zdanie.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Piotr55
Posty: 830
Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
Wyznanie: agnostycyzm
Podziękował/a: 83
Podziękowano: 57
Płeć:

Nieprzeczytany post

Nie zapominajmy, jak to czyni często oficjalna psychologia, że ludzie się zdecydowanie różnią. Nie ma jednej terapii, jednego klucza choćby tylko dla introwertycznego , samotniczego domatora i jednocześnie ekstrawertycznego, socjalnego sangwinnika.
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Piotr55 pisze: 12 lut 2024, 8:52 Nie zapominajmy, jak to czyni często oficjalna psychologia, że ludzie się zdecydowanie różnią. Nie ma jednej terapii, jednego klucza choćby tylko dla introwertycznego , samotniczego domatora i jednocześnie ekstrawertycznego, socjalnego sangwinnika.
Poniekąd. Nie wiem co rozumiesz pod pojęciem "oficjalna psychologia"? Kto głosi "oficjalną psychologię"? Konkretnie?
W każdym razie, z tego co mi wiadomo, większość przedstawicieli najważniejszych szkół, nurtów psychoterapeutycznych zgadza się z tym, że najważniejszym czynnikiem "leczącym" (terapeutycznym) jest relacja, więź, obecność, "współbycie". Są i tacy, którzy nie boją się nazwać tego miłością.

Zgadza się ludzie są różni, traumy są różne. Jednemu lepiej będzie w gestalt, innemu systemówka, jeszcze innemu behawioralny, ale w każdym chodzi o wzmocnienie ego, "odczarowanie" traum, naukę umiejętności budowania relacji w bezpiecznych warunkach.

Ciekawostka. Kiedyś czytałem opracowanie o św. Pawle jako mistyku. Autor opisywał tam sposób doświadczania, rozumienia się osób z których każdy miał doświadczenie Ducha Świętego. Przeczytałem to żonie w miejsce "Duch Święty" wstawiając słowo "miłość" i zapytałem z czym jej się to kojarzy. Odpowiedziała, że tak właśnie bywa w terapii.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

daniel pisze: 12 lut 2024, 9:28
W każdym razie, z tego co mi wiadomo, większość przedstawicieli najważniejszych szkół, nurtów psychoterapeutycznych zgadza się z tym, że najważniejszym czynnikiem "leczącym" (terapeutycznym) jest relacja, więź, obecność, "współbycie". Są i tacy, którzy nie boją się nazwać tego miłością.

Zgadza się ludzie są różni, traumy są różne. Jednemu lepiej będzie w gestalt, innemu systemówka, jeszcze innemu behawioralny, ale w każdym chodzi o wzmocnienie ego, "odczarowanie" traum, naukę umiejętności budowania relacji w bezpiecznych warunkach.

Ciekawostka. Kiedyś czytałem opracowanie o św. Pawle jako mistyku. Autor opisywał tam sposób doświadczania, rozumienia się osób z których każdy miał doświadczenie Ducha Świętego. Przeczytałem to żonie w miejsce "Duch Święty" wstawiając słowo "miłość" i zapytałem z czym jej się to kojarzy. Odpowiedziała, że tak właśnie bywa w terapii.
Pięknie to ująłeś, Zgadzam się w pełni. Na takiej zasadzie pracuję w poradni i towarzysze ludziom w kryzysie... po prostu dając im miłość, zrozumienie, towarzyszenie. I często czuję również działanie Ducha św. On wie najlepiej czego trzeba tym ludziom... w końcu ja nie jestem wykształconym terapeutą, muszę polegać na Kimś mądrzejszym!
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

Magnolia pisze: 12 lut 2024, 9:50 Pięknie to ująłeś, Zgadzam się w pełni. Na takiej zasadzie pracuję w poradni i towarzysze ludziom w kryzysie... po prostu dając im miłość, zrozumienie, towarzyszenie. I często czuję również działanie Ducha św. On wie najlepiej czego trzeba tym ludziom... w końcu ja nie jestem wykształconym terapeutą, muszę polegać na Kimś mądrzejszym!
Tak tego doświadczałem w gabinecie, tak odczytuję to z tego co czytam na temat terapii, to również dostrzegam w opowieściach żony, z którą raczej zgadzamy się na tej płaszczyźnie. Choć ona jest wykształcona w tym co robi i ma sporą praktykę, a je jestem tylko teoretykiem-fantastą niesionym (mam nadzieję) podmuchem Ducha Świętego ;)

Swoją drogą 22 lutego mam wstępną rozmowę diagnostyczną z szefem i psychoterapeutą Centrum Psychoterapii i Leczenia Uzależnień w kwestii terapii na NFZ odnośnie mojego uzależnienia od fajek, komputera i innych skłonności nawykowych. Sam nie wiem czy się załapię.
Ostatnio zmieniony 12 lut 2024, 10:27 przez daniel, łącznie zmieniany 1 raz.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

No proszę - kolejne kroki do wolności! Wspaniale!!
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Awatar użytkownika
Dominik
Posty: 2008
Rejestracja: 29 sty 2021, 10:48
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 592
Podziękowano: 1573
Płeć:

Nieprzeczytany post

Co o tym myślicie?

Piosenka pochodzi z musicalu
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jesus_Christ_Superstar

Nie bój się, robaczku Jakubie,
nieboraku Izraelu!

Izajasza 41, 14

Przekaż mi 1% podatkuKLIK
Mario980
Posty: 4
Rejestracja: 25 lut 2024, 16:22
Wyznanie: katolicyzm
Płeć:

Nieprzeczytany post

Obrazek
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

Tak sobie @Mario980 wyobrażasz Maryję?
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Mario980
Posty: 4
Rejestracja: 25 lut 2024, 16:22
Wyznanie: katolicyzm
Płeć:

Nieprzeczytany post

-Tak, stępującą z Nieba w koronie na głowie itd...
Mario980
Posty: 4
Rejestracja: 25 lut 2024, 16:22
Wyznanie: katolicyzm
Płeć:

Nieprzeczytany post

Obrazek
Awatar użytkownika
Dominik
Posty: 2008
Rejestracja: 29 sty 2021, 10:48
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 592
Podziękowano: 1573
Płeć:

Nieprzeczytany post

Ty to zrobiłeś., podmianę twarzy?

Oryginał wygląda tak

Obrazek
Nie bój się, robaczku Jakubie,
nieboraku Izraelu!

Izajasza 41, 14

Przekaż mi 1% podatkuKLIK
Awatar użytkownika
Magnolia
Posty: 7099
Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 3276
Podziękowano: 3496
Płeć:

Nieprzeczytany post

@Mario980 Decyzją moderacji posty zostały przeniesione do offtopu.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Mario980
Posty: 4
Rejestracja: 25 lut 2024, 16:22
Wyznanie: katolicyzm
Płeć:

Nieprzeczytany post

Dominik pisze: 03 mar 2024, 23:03 Ty to zrobiłeś., podmianę twarzy?

Oryginał wygląda tak

możliwe, że wzorowałem się na innych obrazach malując :)
Awatar użytkownika
Dominik
Posty: 2008
Rejestracja: 29 sty 2021, 10:48
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 592
Podziękowano: 1573
Płeć:

Nieprzeczytany post

Ale tu jest pixel w pixel tak samo, nie mogłeś tego namalować.
Nie bój się, robaczku Jakubie,
nieboraku Izraelu!

Izajasza 41, 14

Przekaż mi 1% podatkuKLIK
Awatar użytkownika
daniel
Posty: 1862
Rejestracja: 31 sty 2021, 12:32
Wyznanie: katolicyzm
Podziękował/a: 433
Podziękowano: 824
Płeć:

Nieprzeczytany post

JOB pisze: 14 mar 2024, 1:10 To jest właśnie duchowość benedyktyńska. Modlić się trzeba nieustannie.
Kto tego dzisiaj uczy w sposób praktyczny, mówiąc konkretnie - co i jak i kiedy i w jakiej ilości i JAK, oprócz monastycyzmu? A mnichów w Polsce nie za dużo... Trzeba czytać Kasjana - w I tomie "Rozmów" są wskazówki!
Niestety Kasjan jest nieznany...
Zgadza się. O Kasjanie usłyszałem kiedyś u Nawary. Bywa, że ćwiczę się w medytacji, Modlitwie Jezusowej, ale to niełatwe. Nigdy nie czytałem Kasjana chyba, że w innej literaturze. Nie wiem czy mógł być gdzieś w książkach na temat Ojców Pustyni czy Opowieści Pielgrzyma. Może się nie czyta, bo to troszkę jakby lekko prawosławne (co mi osobiście nie przeszkadza) i trudne (w sensie wyzwanie).

Dodano po 10 minutach 27 sekundach:
Piotr55 pisze: 14 mar 2024, 8:13 Myśleć o Jezusie z każdym oddechem, czyli po ludzku mówiąc - stale, bez przerwy i nawet w snach. OK. Wysoki poziom dewocji.
W znaczeniu pozytywnym - poświęcenia. A mogę spytać tu z dołu, z Ziemi - kiedy myśleć jak na chleb zarobić?
Nie można wyjaśnić potęgowania, komuś kto nie daje wiary mnożeniu.
„Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego.” Łk 10.41-42
ODPOWIEDZ