Nasze domowe zwierzaki
Ciężko uśpić swojego zwierzęcego przyjaciela, ale niestety czasami nie ma innego wyjścia myślę, że najważniejsze by się zwierzak nie męczył niepotrzebnie jeśli już coś bardzo poważnego mu dolega lub wiek nie pozwala na w miarę spokojną egzystencję. Sam musiałem niedawno uśpić moją Mici ciężko było, ale co począć. Nie czynisz nic złego @esperanza chcesz jej ulżyć w cierpieniu.
-
- Posty: 41
- Rejestracja: 20 gru 2022, 21:08
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 207
- Podziękowano: 38
- Płeć:
Esperanza,ja bardzo króciutko - moje Serce nie godzi się na odbieranie życia żadnej żywej Istocie, bez względu na wszystko. ON daje Życie i to ON ma je prawo odebrać,w odpowiednim dla Niej momencie. Cierpienie to szeroki temat... wpisane jest w nasze życie i śmierć...
Sama również zdaję sobie sprawę,że będę odchodzić do Pana w wielkim cierpieniu(...).
Esperanza-dużo siły od Tego,który jest Miłością, ściskam Cię mocno.
Sama również zdaję sobie sprawę,że będę odchodzić do Pana w wielkim cierpieniu(...).
Esperanza-dużo siły od Tego,który jest Miłością, ściskam Cię mocno.
- abi
- Posty: 1104
- Rejestracja: 02 lut 2021, 15:48
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 254
- Podziękowano: 579
ale tak doslownie "żadnej żywej Istocie"? jestes weganka, pajaki wynosisz do ogrodu, a od komarow sie jedynie opedzasz?
Dodano po 1 minucie 36 sekundach:
a wietrzenie pościeli na mrozie skutecznie zabija roztocza...
Dodano po 1 minucie 36 sekundach:
a wietrzenie pościeli na mrozie skutecznie zabija roztocza...
nie spodziewajcie sie po mnie ani wiedzy, ani mądrości
- esperanza
- Posty: 1423
- Rejestracja: 10 lut 2021, 19:45
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 1249
- Podziękowano: 1064
- Płeć:
@Agnieszka rozumiem, ale o ile jestem w stanie jakoś zrozumieć sens ludzkiego cierpienia o tyle jeśli chodzi o zwierzęta tego nie widzę. Wszak to przez ludzki grzech to cierpienie w świecie w ogóle jest, zwierzęta nie są niczemu winne i tak myślę, że chyba lepiej w cierpieniu im ulżyć skoro można choć to trudna decyzja. Aczkolwiek ta myśl, że to Pan Bóg jest dawcą życia jest mi bliska i stąd też mój mały dylemat to z drugiej strony tak teraz myślę, że Pan Bóg dał ludziom nad zwierzętami władzę i kazał nam się nimi opiekować, utrzymywanie ich w cierpieniu chyba do opieki już nie należy...
Dodano po 1 minucie 46 sekundach:
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, jakoś mi teraz raźniej.
Dodano po 1 minucie 46 sekundach:
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, jakoś mi teraz raźniej.
"Wystarczy ci mojej łaski. Moc, bowiem w słabości się doskonali”. (2Kor 12, 9).
- Bibliotekarz
- Posty: 181
- Rejestracja: 02 gru 2022, 13:28
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 69
- Podziękowano: 129
- Płeć:
Zwierzęta nie cierpią ku wyższemu celowi. I raczej osobiście go życia nie pozbawisz. Nie jesteśmy też buddystami. Jak dla mnie wybór jest prosty.
"Zadziwiające, jak wielu ludzi wstydzi się swojego ciała,
a jak niewielu swojego umysłu"
a jak niewielu swojego umysłu"
- Magnolia
- Posty: 7101
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3276
- Podziękowano: 3500
- Płeć:
Zwierzę nie rozumie tego że cierpi, nie ma wyższego celu w cierpieniu, po prostu odczuwa ból.
Jestem za skróceniem męczarni.
Jestem za skróceniem męczarni.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
-
- Posty: 830
- Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
- Wyznanie: agnostycyzm
- Podziękował/a: 83
- Podziękowano: 57
- Płeć:
Uważam za oczywiste, że co byśmy nie myśleli, w co nie wierzyli - jeśli kochamy zwierzaka przyjaciela, musimy dla niego poświęcić nasz osobisty spokój emocjonalny i czystość sumienia. Kochać, to pragnąć czyjegoś dobra. Nawet kosztem swojego.
Wybieram się niebawem z Becią do weterynarza w celu kastracji. Wczoraj wieczorem zaczęła się w końcu uspokajać, ale potrzebne były przez trzy dni podawane tabletki by wyciszyć ruje. Miała je drugi raz po niecałym tygodniu od poprzednich i przez to trochę schudła bo nie je przy tych dniach niemal nic no a ja chodzę często jak zombi ostatnio bo robiła mi pobudki 2-3 razy w ciągu każdej nocy. Nie ma zbytnio wyjścia mus iść z nią na zabieg. W dzielnicowym gabinecie dowiedziałem się by przyjść z nią nad czo i , że preferuje tutejsza doktor jakieś cięcie boczne i, że niby koty w większości przypadków nie interesują się potem tą raną i nie trzeba nic zakładać by nosiła ani kołnierza żadnego kupować. Martwi mnie to jednak bo Becia ma skłonność do czochrania swojego futerka non stop a gdy kiedyś założyłem jej próbnie szelki to siedziała na podłodze tak długo aż je z siebie jakoś zdjęła. Obawiam się, że mogłaby próbować coś kombinować gryźć szwy w ranie czy coś i będzie potem w efekcie sajgon. Planuję kupić jakieś podkładki wchłaniające czy coś takiego jutro by w razie wymiotów, krwawienia czy popuszczenia moczu nie zanieczyściła mi kanapy na której bądź co bądź śpię. Pani doktor nie była zbyt rozmowna a mi brakuje asertywności by w rozmowie tak na poczekaniu wyrazić swoje obawy. Może lepszym rozwiązaniem będzie znalezienie gabinetu gdzie lekarz tez będzie zdania, że jakiś kubraczek ochronny jest konieczny po zabiegu. Wyczytałem w sieci, że trzeba kota okryć kocem bo odczuwa bardziej zimno w pierwsze dni, że kuweta ma być blisko bo kroplówki mogą dać o sobie nagle znać i żeby podać pierwszy posiłek dobę po zabiegu lub minimum pół doby po i to w wersji mokrej koniecznie. A tak to, że by podawać samą wodę do picia i mieć na oku mruczka. Potem mniej karmić ogólnie i karmą pozabiegową a po jakimś czasie zbadać czy tarczyca nie wariuje. Pierwszej nocy już sobie postanowiłem, że oleję sen i będę czuwał jak z nią, ale jak jeszcze czegoś nie doczytałem w tych dziesiątkach stron w sieci i o czymś istotnym nie wiem przed zabiegiem czy po to dajcie znać
-
- Posty: 830
- Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
- Wyznanie: agnostycyzm
- Podziękował/a: 83
- Podziękowano: 57
- Płeć:
My dla naszej Pusi zrobilismy jakby kubraczek/fartuszek. Kwadrat materiału i 4 tasiemki na rogach. Kotka półdzika, ale kubraczka nie zdjęła. Kilka dni i będzie po sprawie. ;-) Zabieg przedłuża życie statystycznie o 6 lat.
Dodano po 7 minutach 51 sekundach:
Dodano po 7 minutach 51 sekundach:
- Magnolia
- Posty: 7101
- Rejestracja: 29 sty 2021, 11:31
- Wyznanie: katolicyzm
- Podziękował/a: 3276
- Podziękowano: 3500
- Płeć:
Nasz Taro nie miał kubraczka, choć suczki widziałam w zabezpieczającym ubranku. Nosił oponkę na karku, ale po 5 dobach zdjęliśmy na godzinę i że nie interesował się raną to już nie założyliśmy oponki. A miał nosić ją 10 dni.
Był taki rozżalony po zabiegu, prawdopodobnie ze względu że był wystraszony, że nas nie zobaczy... że w domu potrzebował doby aby się znowu do nas przyzwyczaić, nie chciał być dotykany wcale. ale przespał noc spokojnie, mimo oponki... chodziliśmy co dwa dni na zastrzyki przeciwzapalne i przeciwbólowe, bo u nas to była poważna operacja (jedno jądro było w brzuchu). Ale naprawdę powrót do zdrowia był bardzo szybki... nie pamiętam niczego złego, ani wymiotów, ani posikiwań. mokra karma typu pasztet podawana była.
Był taki rozżalony po zabiegu, prawdopodobnie ze względu że był wystraszony, że nas nie zobaczy... że w domu potrzebował doby aby się znowu do nas przyzwyczaić, nie chciał być dotykany wcale. ale przespał noc spokojnie, mimo oponki... chodziliśmy co dwa dni na zastrzyki przeciwzapalne i przeciwbólowe, bo u nas to była poważna operacja (jedno jądro było w brzuchu). Ale naprawdę powrót do zdrowia był bardzo szybki... nie pamiętam niczego złego, ani wymiotów, ani posikiwań. mokra karma typu pasztet podawana była.
mgr teologii,
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
„Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
@abi też wychodziłem z takiego założenia, ale okazało się, że zarówno sterylizacja jak i kastracja dotyczy obu płci kocich. Przy sterylce kotu i kotce tylko podwiązują coś tam w środku a przy kastracji kotu ciach z zewnątrz a kotce ciach wewnątrz. Także Becia też na kastrację jest umówiona.
Zdecydowałem, że pójdę z nią jednak na umówiony zabieg tutaj w miejscowym gabinecie. Poczytałem jeszcze w sieci dalej i ponoć to szycie boczne to jeśli nie będzie komplikacji jakieś 2-3 cm ranki nie więcej. Załatwię sobie jakiś kubraczek czy coś takiego asekuracyjnie by w razie jakby kombinowała mała coś to okryć jej to miejsce prędko. A poza tym krótka modlitwa do świętego Franciszka i zapas mocnej herbaty by przeczekać pierwszą noc.
Zdecydowałem, że pójdę z nią jednak na umówiony zabieg tutaj w miejscowym gabinecie. Poczytałem jeszcze w sieci dalej i ponoć to szycie boczne to jeśli nie będzie komplikacji jakieś 2-3 cm ranki nie więcej. Załatwię sobie jakiś kubraczek czy coś takiego asekuracyjnie by w razie jakby kombinowała mała coś to okryć jej to miejsce prędko. A poza tym krótka modlitwa do świętego Franciszka i zapas mocnej herbaty by przeczekać pierwszą noc.
Ostatnio zmieniony 16 lut 2023, 21:55 przez Skaza, łącznie zmieniany 1 raz.
No @Aloes 'ie jak bym jednak Beti na to nie zabrał to z biegiem czasu kilka lat by mi na bank ubyło z osobistego licznika życiowego przez zaniedbania w śnie
-
- Posty: 830
- Rejestracja: 28 sty 2023, 15:31
- Wyznanie: agnostycyzm
- Podziękował/a: 83
- Podziękowano: 57
- Płeć:
Oczywiście, inaczej kotka, inaczej kotek. U panów zwykle prościej, mniej komplikacji. Jak to w życiu ;-)
Ważna sprawa. U kocurków potem już zawsze , w przypadku karmy suchej , trzeba podawać w wersji dla kastratów.
Bo inaczej problemy urologiczne. I wody ile chcą. A tak najlepiej, karmy suche dla wszystkich kotów raczej tylko wyjątkowo.
No i po 6-7 roku życia badać mocznik, by na czas przejść na mokrą karmę tzw. nerkową, przedłużającą życie o wiele lat.
Nerki to słaba strona domowych kotów. Choć , jak pisał Wańkowicz - to chyba najdoskonalszy twór Bożych konstruktorów.
Ważna sprawa. U kocurków potem już zawsze , w przypadku karmy suchej , trzeba podawać w wersji dla kastratów.
Bo inaczej problemy urologiczne. I wody ile chcą. A tak najlepiej, karmy suche dla wszystkich kotów raczej tylko wyjątkowo.
No i po 6-7 roku życia badać mocznik, by na czas przejść na mokrą karmę tzw. nerkową, przedłużającą życie o wiele lat.
Nerki to słaba strona domowych kotów. Choć , jak pisał Wańkowicz - to chyba najdoskonalszy twór Bożych konstruktorów.