Forum religijne o prawdach wiary, wierze i życiu katolickim. Rozmawiamy o narzeczeństwie i małżeństwie, Kościele i religii. Eucharystia jest centrum naszej wiary, a liturgią jesteśmy żywo zainteresowani.
esperanza pisze: ↑28 cze 2022, 12:05
@123qwe co jest z Tobą nie tak? Czemu gryziesz rękę, która chce Ci pomóc?
Ja trcchę @123qwe rozumiem (co nie znaczy, bym się z czymkolwiek zgadzał).
Doznawałem podobnych odczuć w swoim życiu. Nie miałem racji, ale wiem, że czasem trudno nie mieć irracjonalnych pretensji do Boga.
Dobrze jednak zdawać sobie sprawę, jak są irracjonalne.
W Starym Testamencie (zwłaszcza w dawniejszych księgach) owa nagroda na Ziemi była bardziej eksponowana, bo Czytelnicy nie byli jeszcze gotowi do przyjęcia Prawdy o Niebie. Nawet jeszcze w Dekalogi mamy następującą zachętę:
Wj 20,12 "Czcij twego ojca i twoją matkę, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, ci daje."
W miarę, gdy - będący dzikimi Nomadami w chwili powołania - Żydzi "dojrzewali", była im objawiana większa i piękniejsza Tajemnica Wieczności.
Już choćby młodzieńcy z Księgi Daniela, których Nabuchodonozor wrzucił do pieca ognistego, dopuszczają bezpośrednią, doczesną pomoc Bożą (która zresztą następuje), ale dopuszczają, że nie nastąpi docześnie; mówią:
Dn 3,17-18 "Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu! Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś."
Chrystus i w ogóle Nowy Testament całkowicie zmienia perspektywę, niemal "lekceważąc" doczesne cierpienie:
J 18:36 BT5 "Odpowiedział Jezus: Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd."
Paweł ostrzega: 1Kor 15:19 BT5 "Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania."
NT nie tylko kładzie nacisk na tym, co wieczne, dopuszczając niepowodzenie doczesne: czyni z cierpienia doczesnego uczestnictwo w Dziele Jezusa:
Rz 8:17 BT5 "Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa; skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by wspólnie mieć udział w chwale."
Kol 1:24 BT5 "Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół."
(Oczywiście, "niedostatków" nie należy tu traktować dosłownie...)
Marek Piotrowski pisze: ↑06 lip 2022, 21:34
W Starym Testamencie (zwłaszcza w dawniejszych księgach) owa nagroda na Ziemi była bardziej eksponowana, bo Czytelnicy nie byli jeszcze gotowi do przyjęcia Prawdy o Niebie. Nawet jeszcze w Dekalogi mamy następującą zachętę:
Wj 20,12 "Czcij twego ojca i twoją matkę, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, ci daje."
W miarę, gdy - będący dzikimi Nomadami w chwili powołania - Żydzi "dojrzewali", była im objawiana większa i piękniejsza Tajemnica Wieczności.
Już choćby młodzieńcy z Księgi Daniela, których Nabuchodonozor wrzucił do pieca ognistego, dopuszczają bezpośrednią, doczesną pomoc Bożą (która zresztą następuje), ale dopuszczają, że nie nastąpi docześnie; mówią:
Dn 3,17-18 "Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu! Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś."
Chrystus i w ogóle Nowy Testament całkowicie zmienia perspektywę, niemal "lekceważąc" doczesne cierpienie:
J 18:36 BT5 "Odpowiedział Jezus: Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd."
Paweł ostrzega: 1Kor 15:19 BT5 "Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania."
NT nie tylko kładzie nacisk na tym, co wieczne, dopuszczając niepowodzenie doczesne: czyni z cierpienia doczesnego uczestnictwo w Dziele Jezusa:
Rz 8:17 BT5 "Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa; skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by wspólnie mieć udział w chwale."
Kol 1:24 BT5 "Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół."
(Oczywiście, "niedostatków" nie należy tu traktować dosłownie...)
Ja powszechnie spotykam się z przekonaniem katolików o tym że modlitwa, praktyki poboznościowe wypraszają łaski m.in ochronę od nieszczęść doczesnych
Aloes pisze: ↑06 lip 2022, 22:26
Ja powszechnie spotykam się z przekonaniem katolików o tym że modlitwa, praktyki poboznościowe wypraszają łaski m.in ochronę od nieszczęść doczesnych
Moja kuzynka, która jest deistką, mówiła mi dziś, że religia się rozwijała z form dosłownych do bardziej abstrakcyjnej, bo ludzie się powoli orientowali, że Bóg nie reaguje w żaden sposób na ich modlitwy, obrzędy itd., więc powoli religia przekształcała się w bardziej abstrakcyjne formy jakiejś nagrody po śmierci aby jakoś wyjaśnić ten boży brak reakcji w tym świecie. Wspominam o tym, bo to się odnosi do tego, co tu czytam w waszej wymianie zdań.
@Szukająca ale jedna osoba tu twierdzi że Bóg nie reaguje na jej modlitwy. Reszta pisze coś przeciwnego.
Naprawdę sądzisz że bez pomocy Boga ktoś miałby siłę sam z siebie przeleżeć 10 lat w łóżku, aby zdrowieć ?
To, że autorka wątku nie widzi w tym ręki i pomocy Boga, nie oznacza że jej tam nie było każdego dnia.
Po prostu jej nie widziała, nie doceniła. Tego się uczymy sami przez całe życie, aby doceniać co mamy dobrego od Boga, bo każde dobro pochodzi od Boga.
Jeśli skupiamy swój wzrok na tym co złego nas spotyka to rośnie w nas rozgoryczenie, a jeśli skupimy myśli na dobrych rzeczach, to w sercu rośnie wdzięczność. A okoliczności życia wcale nie uległy zmianie, zmieniliśmy tylko akcent na co patrzymy.
Rozumiesz?
mgr teologii, „Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)
Czyli kwszystko jest przypadkiem a nie działaniem Boga, a znoszenie cierpienia zależy od naszego nastawienia i może wyszukanie sobie jakiegoś wytłumaczenia dla niego aby nie zwariować?