Odwracasz kota ogonem, Zbyszku.
To, że masz inne przekonania, to normalne. To, że je wyrażasz - również.
Nawet to, że próbujesz nas "nawrócić" - szanuję to (choć widzę to, co piszesz, tak, jak Paweł napisał o swoich rodakach "Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu."/Rz 10,2/)
Ale nie szanuję działania z niejawnymi intencjami, z wypieraniem się. Ani agresywnej formy oskarżeń. Ani formułowania zarzutów (i to daleko posuniętych) bez rozpoznania tematu.
Tyle.
===========================================================================
Wracając do tematu relikwii (bo to nie jest wątek o Zbyszku )
1
Podawałem namiary w Nowym Testamencie na relikwie św.Pawła jeszcze za jego życia.
Pierwsza wzmianka z aluzją do relikwii świętych, którzy już odeszli do Boga, znajduje się w opisie liturgii w Apokalipsie (dokładnie do praktyki umieszczania relikwii w ołtarzu, na którym odprawiano Eucharystię):
"A gdy otworzył pieczęć piątą, ujrzałem pod ołtarzem dusze zabitych dla Słowa Bożego i dla świadectwa, jakie mieli."/Ap 6,9/
2
Jeśli idzie o relikwie w patrystyce, to znajdujemy szereg wzmianek na temat tego starożytnego zwyczaju - podam tu tylko przykłady:
TEODORET Z CYRU
"Szlachetne dusze zwycięzców przebiegajią niebo właczając się do korowodu bytów niecielesnych;
poszczególnych ich zwłok nie skrywa jeden grób: miasta i wioski rozdzielają ich ciała między siebie,
(...) I chociaż ciało zostało podzielone, to łaska trwa niepodzielnie; najmniejsza cząsteczka relikwii posiada moc równą tej, jaką przedstawia sobą męczennik, który żadnemu podziałowi nie
uległ; promienna łaska rozdziela dary, mierząc swą hojność miarą wiary (...)
Was [poganie] jednak nawet i to nie może skłonić, abyście wielbili ich Boga.
Przeciwnie, wyśmiewacie się i kpicie ze czci, którą wszyscy [chrześcijanie] im oddają i uważacie, że zmazâ jest zbliżanie się do Ich grobów!"
/Teodoret z Cyru, Leczenie chorób Hellenizmu VIII, 10-l 1/
"Tak i my cząsto nazywamy świątynie imionami świętych apostołów, proroków i męczenników mówiąc, że jest to świątynia Dionizego, Juliana czy Kośmy, choć wiemy, że nieraz świątynie
te zawierają zaledwie małe cząstki ich ciał, a dusze odpoczywają w bardziej boskich miejscach.
Zwyczaj ten, jak można zauważyć, istnieje w ogólnej praktyce.
Mówimy bowiem: taki a taki zmarł i taki a taki spoczywa w tym miejscu, a dobrze wiemy, że dusza jest nieśmiertelna i nie znajduje się razem z ciałem w grobie."
/Teodoret z Cyru. Listy/
Święty Hieronim (ten od tłumaczenia Pisma Świętego) zastrzega:
„My zaś nie czcimy i nie uwielbiamy, już nie mowie relikwii męczenników, lecz nawet
słońca, ani gwiazd i Aniołów”, tj. nie oddajemy im czci Boskiej, "lecz okazujemy
cześć relikwiom męczenników, aby uczcić Tego, do którego jako męczennicy należą,
oddajemy należną cześć sługom, by przez sługi uczcić Pana”. Toteż: czcząc relikwie
świętych nie popełniamy błędu pogan, którzy zmarłym ludziom oddawali cześć Boską."
Święty Jan Damasceński tłumaczy:
„Chrystus daje nam relikwie świętych jako ożywcze źródła, przez które otrzymujemy błogosławieństwa i zdrowie. Nie należy w to wątpić. Gdyż jeśli na słowo Boże woda wytrysnęła z twardej skały na pustyni — tak i z kości szczęki osła, gdy Samson był spragniony — więc dlaczego miałoby wydawać się niewiarygodnym, żeby uzdrawiający lek pochodził od relikwii świętych"
Święty Zenon z Werony pisze, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa neofici bywali enkolpionem (relikwiarzem noszonym na piersiach).
Jan Chryzostom zachęca chrześcijan mieszkających w Antiochii do czci relikwii, co jest wyrazem czci dla męczenników (a właściwie męczennic, bo o nich pisze).
To nie jest "katolickie gadanie" - znany protestancki uczony Philip Schaff komentując ogólne rozumienie „świętych obcowanie” (komunia świętych) przez Ojców Kościoła, potwierdza, że było ono bardziej katolickie niż protestanckie. Stwierdza również, że starożytni chrześcijanie modlili się do świętych w niebie.
„W licznych pamiątkowych rozprawach [homiliach] ojców [kościoła], męczennicy prawieni są pochwałami, zwraca się do nich jako do obecnych i błaga się o ich opiekę. (…). Również najlepsi ojcowie Kościoła nigdy nie oddzielali zasług świętych od zasług Chrystusa, ale uważali te pierwsze [zasługi świętych] za wypływające z tych drugich [z zasług Chrystusa].” („History of the Christian Church”, Tom III, Philip Schaff, rozdział VII, sekcja 84, str. 372)
3
To wszystko nie oznacza jednak, że nie może być wypaczeń albo fałszerstw. Człowiek każdy Boży dar jest w stanie źle wykorzystać.
Przede wszystkim nie wolno traktować relikwii magicznie.
I trzeba znać miarę. Byłem kiedyś bardzo oburzony, gdy w jedno z kościołów wystawiano relikwie Krzyża Świętego. Stały niedaleko Tabernakulum, były oświetlone reflektorem... były w centrum uwagi. A przecież obok było Ciało i Krew Chrystusa!
Tomasz a Kempis też dostrzegał ten problem: "Wielu pielgrzymuje do rozmaitych miejsc dla uczczenia relikwii Świętych Pańskich. A oto Ty sam obecny jesteś tu przy nas na tym ołtarzu".
4
Bardzo ciekawą praktykę wprowadzono w okresie rozwoju klasztorów, począwszy od klasztoru w Clune. Była to tzw.humiliacja - w momencie podniesienia zdejmowano z ołtarza relikwie i kładziono je na posadzkę. Symbolizowało to, w połączeniu z modlitwą błagalną do Chrystusa, właściwą hierarchię liturgiczną, nieskończoną wyższość Chrystusa.
5
Jest też w sprawie relikwii szereg mitów.
Krążył kiedyś taki wic (wyprodukowany przez protestantów w XVI wieku, ale powtarzany nawet przez księży), jakoby z wszystkich drzazg z Krzyża naszego Pana Jezusa Chrystusa przechowywanych na świecie w różnych kosciołach "można by złożyć nie tylko krzyż, ale nawet okręt".
Przeczą temu badania naukowe, choć są dwie ekspertyzy na ten temat (ale żadna nie wspiera tego zarzutu):
- historyk Charles Rohault de Fleury policzył znane relikwie drzewa krzyża i jego zdaniem nie wystarczyłoby ich nawet na jedną belkę.
- trochę innego zdania jest Frolow (ale on badał nie tylko istniejące drzazgi, ale także te z literatury średniowiecznej) - uważa, że jeśli dodać istniejące i te z opowieści, wyszłoby nieco (ale niewiele więcej) niż na jeden krzyż
Trochę inacej jest z gwoździami, jest ich około 3o (a powinny być 3). Z tym, że... wszystkie mogą być autentyczne.
W Średniowieczu, na prośbę różnych kościołów, wycinano fragmenty z "oryginałów" i wtapiano je w normalny, wykonany przez kowala gwóźdź. Stąd taka ich liczba (oczywiście rodzi to problem z ustaleniem autentyczności). Jeden z takich "sztukowanych" gwoździ znajduje się w katedrze na Wawelu.
Fałszowanie relikwii było surowo ścigane - także przez Inkwizycję. Sporo fałszywek mogło się ostać przez praktyki ochrony przed złodziejami (katedry, poza nabożeństwami, wystawiały relikwiarze z fałszywymi relikwiami, żeby się złodziej "nabrał" - praktyki tej jednak zabronił SObór Loterański (1215) w kanonie 62 (być może idąc za zasadą Inncentego III „nie wolno tolerować fałszu pod osłoną świętości”
5
Gdy ma się wątpliwości w jakiejś sprawie, warto zbadać (to doskonałe kryterium) , jak do tematu podchodzą wszystkie starożytne wspólnoty (a więc zarówno katolicy, jak i prawosławni, wspólnota ormiańska, koptyjska itd).
Armenia była pierwszym krajem chrześcijańskim. W Eczmiadzyniu (jest on dla Kościoła Ormiańskiego tym, co dla katolików Watykan), zaskoczyła mnie - oprócz mnogości baardzo starych ksiąg - wielka liczba bardzo starych relikwii. I choć nie wszystkie są wysoce wiarygodne (np. wątpliwa relikwia kawałka Arki Noego), to wiele ze względu choćby na wiek, zasługuje na uwagę.
Zwykle relikwiarze mają postać albo czegoś w rodzaju małego pudełka, albo metalowego pojemnika w kształcie fragmentu ciała stanowiącego relikwię (najczęściej jest to ręka).
(Część zdjęć moja, a część z https://www.globtroter.info/azja-artyku ... ki-watykan )
Ma też Eczmiadzyń swoje "niepewne" relikwie: jest tam przechowywany grot z włóczni, którą przebity został bok Chrystusa. Trudno powiedzieć, czy jest to relikwia prawdziwa (jest kilka artefaktów, które pretendują do tego miana na świecie: oczywiście Ormianie uważają, że tak), ale trzeba przyznać, że ten w Eczmiadzyniu został datowany przez naukowców na I wiek.
Bardzo, bardzo zachęcam do odwiedzin Armenii - nie tylko Eczmiadzynia, ale tych wszystkich (zwłaszcza górskich) monastyrów. Czuje się w nich te kilkanaście wieków modlitw i odprawiania Eucharystii. Bardzo pożyteczne, "duchowe" i w sumie niedrogie wakacje.
Tatev, "klasztor w chmurach".
Tak! To z tyłu to Góra Aratat.