Myślę że każdy powinien sobie dobrze zdefiniować Miłość
Cóż ja definiuje ją trochę inaczej - Myślę że
Miłość to ciągłe narażanie się na zniszczenie w nadziei wsparcia i natchnienia.
Ja cały czas niszczę coś w sobie swój upór, egoizm, potrzeby ciała, - i nie narzekam dostaję mnóstwo wsparcia i natchnienia - moja żona nie zawodzi - tym samym również wymaga od siebie bardzo dużo - a ja mam nadzieję, że umiem ją wspierać i że mi to wychodzi (choć uważam, że jest w tym lepsza ode mnie.)
Nie ma lekko, codzień od rana niszczę swoje lenistwo, mam na tym polu sukcesy, ale i porażki.
Niszczę swoje nawyki od typowo męskiego nie wynoszenia po sobie skarpetek po naprawdę okropne zachowanie - sukcesy mam tu niewielkie - życie ciągle coś wymyśli - a ja zawsze znajdę pretekst by odpuścić.
Na codzień jestem ojcem i mężem - tu też jest co robić - każdy z nas ma jakąś historię i wyniósł z domu nie tylko dobre nawyki i genialne metody wychowawcze, ale i np. brak cierpliwości - sukcesy mam niewielkie, ale wystarczające by mnie rodzina za drzwi nie wystawiała.
Ale co najważniejsze - zapewniam im wszystko, co jest niezbędne, plus jeszcze trochę z dodatkiem miłości. Poświęciłem wszystkie chłopięce głupoty, twórczość nastoletnią zmieniając w ojcostwo, a beztroskę w bycie mężem, coś lepiej by brzmiało w bycie mężnym.
Jedno co zauważyłem czym więcej w sobie zniszczę, tym więcej zbuduję.
mam tak od małego od pierwszych klocków lego
com zbudował choćby było najpiękniejsze
musiałem rozebrać by budować następne
większe i większe
większe i lepsze
większe i piękniejsze
Dodano po 1 minucie 47 sekundach:
Aloes pisze: ↑15 mar 2022, 15:20
Czy picie drinka po pracy lub w dzień wolny 2 razy w tygodniu dla relaksu jest czymś z czego należy rezygnować?
TAK
jak ja lubię krótkie odpowiedzi na długie pytania