Mam takie samo podejście.
Swoją drogą, bardziej otwarty (po alkoholu) na co?! na upokarzanie siebie?
Byłam kilka lat temu na imprezie gdzie bardzo się piło, raz za razem, nie były potrzebne przekąski, ani przerwy... w krótkim czasie towarzystwo całe było mocno wstawione... i ja jedna trzeźwa... nie było to najmilsze uczucie...
W sumie nie było tez jakiejś fajnej zabawy, ani czasu na nią... liczyło się picie... bardzo się męczyłam.
Ale tez zauważyłam, ze bardzo im przeszkadzało moje niepicie, byłam ciągle namawiana do picia, do zmiany decyzji co do powrotu do domu (byłam kierowcą swojego męża), sama nie wiem co było bardziej niesmaczne, to że wszyscy chcieli się stoczyć w 3 godziny czy to że nikt nie ma prawa odstawać...